Z jednej strony co ma być to będzie, ale z drugiej to w zależności od sytuacji mniej lub więcej tego co będzie zależy od nas, od naszych zachowań, decyzji.
Wiek: 39 Dołączył: 05 Sty 2015 Posty: 4 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-01-05, 22:15
Bari napisał/a:
Z jednej strony co ma być to będzie, ale z drugiej to w zależności od sytuacji mniej lub więcej tego co będzie zależy od nas, od naszych zachowań, decyzji.
I dodatkowy składnik: od zachowań i decyzji innych ludzi.
Paradoksalnie efekt motyla, który na swój dziwny i nie do końca zrozumiały sposób możemy kontrolować. Nie wszystkie jego aspekty, ale pocieszające jest to, że nie musimy się biernie niczemu przyglądać kiedy chodzi o nas.
A co do głównego pytania "Jak sobie radzić z samotnością?" -
Nie pamiętam kiedy wybrałem ten stan ducha, bo przecież to jest wybór.
Za to pamiętam jakie to było zaskoczenie, że książka, kubek ulubionej kawy, ta piosenka, artykuł w gazecie, ulotna myśl zaczęły mieć ogromną wartość.
Spostrzeganie niuansów w otoczeniu. Promień światła, ulotna mgiełka nad kubkiem. To coś co jest obok mnie...
Wszystko zależy od tego co oznacza dla mnie samotność...
Szansa na poznanie. Zgłębienie. Odczuwanie.
Kolejny krok przed intensyfikacją.
Poradziłem sobie z nią, kiedy ją zaakceptowałem. Powiedziałem sobie, że to jest mój wybór.
I w każdej chwili kiedy poczuję kłucie, tą irracjonalna tęsknotę za czymś, to wszystko na około mnie może mi pomóc iść dalej.
Sposób na samotność to przede wszystkim zabijanie na wszelkie sposoby nudy. Czytanie, hobby, nauka, praca, praca w ogródku, grzebanie przy samochodzie, cokolwiek co nie pozwoli na przepływanie czasu miedzy palcami. Jeśli ktoś nie nudzi się w swoim towarzystwie, nie będzie miał problemów z samotnością.
Picie pomagało mi w walce z samotnością ale co z tego skoro psuło mi zdrowie.
Poza tym mam brata alkoholika, na przykładzie któego widzę, że nie tędy droga. W piciu jest pewna granica, jak się ją przekroczy to ciężko wrócić do normalności o ile to w ogóle możliwe.
W tej chwili uciekam się do oglądania seriali/filmów i do gier komputerowych żeby oddalić się od rzeczywistości... Nie mówię, że jest to dobre rozwiązanie ale myślę, że jednak lepsze niż alkoholizm.
Żeby nie było nie mówię o całkowitej abstynencji bo tego też nie uważam za zdrowe ale jak ktoś nie może sobie wyobrazić dnia bez alkoholu to już jest duży problem
Pique na samotność poleca zwierzaczka :) to jakie wybierzemy określa stopień samotności.
Rybki, świnki morskie - lekkie osamotnienie;
Kot, pies - średni poziom;
Kucyk, konik - wysoki stopień;
Mąż, żona - stadium terminalne, najwyższe ostrzeżenie!!!
Wiek: 39 Dołączył: 01 Paź 2013 Posty: 74 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-02-06, 09:32
Mnie ostatnio samotność tak wkurza, że czuję, że muszę coś z tym zrobić Może to kwestia przekroczenia 30-tki. Zwykle radziłem sobie z samotnością w ten sposób, że wypełniałem jakoś czas; uczelnia, książka, pasje itp. Gorzej jak przychodzi moment w którym, chciałbym np pójść z kimś na spacer i pogadać o pierdołach a nie mam z kim.
Nie wiem czy to nie jest jakiś chwilowy stan i niedługo o tym zapomnę. Mam nadzieję, że nie.
Mi jest obecnie emocjonalnie obojętne co się z moim życiem i mną dzieje. Apatia. Prokrastynacja. Obojętność. Niby studiuję, mógłbym mieć po studiach dobrze płatną pracę, ale mi to obecnie dla moich emocji obojętne, bo co z tego, skoro i tak nie będzie się nic ciekawego działo w życiu towarzyskim.
Tak ostatnio odczuwam to wszystko, znaczy się nie odczuwam bo się uodporniłem na emocje i jestem zobojętniały na wszystko. Mam jeszcze w rozumie obraz siebie z dawnych lat, swoich ambicji, ale sam ten obraz ledwo wystarcza by pchać się do przodu, na ostatnich terminach i coraz mniej mi się chce.
Mi jest obecnie emocjonalnie obojętne co się z moim życiem i mną dzieje. Apatia. Prokrastynacja. Obojętność. Niby studiuję, mógłbym mieć po studiach dobrze płatną pracę, ale mi to obecnie dla moich emocji obojętne, bo co z tego, skoro i tak nie będzie się nic ciekawego działo w życiu towarzyskim.
Tak ostatnio odczuwam to wszystko, znaczy się nie odczuwam bo się uodporniłem na emocje i jestem zobojętniały na wszystko. Mam jeszcze w rozumie obraz siebie z dawnych lat, swoich ambicji, ale sam ten obraz ledwo wystarcza by pchać się do przodu, na ostatnich terminach i coraz mniej mi się chce.
no jak będziesz tak podchodził, to na pewno nic ciekawego się nie będzie działo
Mi jest obecnie emocjonalnie obojętne co się z moim życiem i mną dzieje. Apatia. Prokrastynacja. Obojętność. Niby studiuję, mógłbym mieć po studiach dobrze płatną pracę, ale mi to obecnie dla moich emocji obojętne, bo co z tego, skoro i tak nie będzie się nic ciekawego działo w życiu towarzyskim.
Tak ostatnio odczuwam to wszystko, znaczy się nie odczuwam bo się uodporniłem na emocje i jestem zobojętniały na wszystko. Mam jeszcze w rozumie obraz siebie z dawnych lat, swoich ambicji, ale sam ten obraz ledwo wystarcza by pchać się do przodu, na ostatnich terminach i coraz mniej mi się chce.
no jak będziesz tak podchodził, to na pewno nic ciekawego się nie będzie działo
To jest naturalna reakcja organizmu, naszej psychiki na mase niezaspokojonych potrzeb...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach