Zastanawiam się, gdzie się pochowali Ci uczciwi ludzie, którzy poważnie podchodzą do związku? Czy w ogóle jeszcze komuś zależy na budowaniu związku, a nie tylko na początkowych "motylach w brzuchu"? Nigdy nie byłam "kochliwa" ale jak się zaangażuję to na 100%. Miałam 2 poważne związki i obydwa skończyły się porażkami :( Trudno mi sobie wyobrazić życie bez miłości ale chyba tak będzie łatwiej...
Axi, znajdą się osoby którym zależy na budowaniu udanego związku ale teraz zauważyłem że spora część osób nie traktuje związków na poważnie to nie to co wcześniej że ludzie wiązali się na całe życie Ja np zaliczam się do tej mniejszości która chce zbudować związek na dobre i złe ale w tych czasach to jest dosyć trudne bynajmniej takie moje zdanie
Dołączyła: 31 Paź 2011 Posty: 416 Skąd: Wschodnia Polska
Wysłany: 2011-11-27, 02:22
Droga Axi, nie wierz!Ja miałam długotrwały związek,który ciągnął się od liceum i zakończył się stosunkowo niedawno, podejrzewam,że już nikomu nie uwierzę, za dużo się wydarzyło..
Jeśli kiedyś ktoś uprze się wyjątkowo,że chce być ze mną i tylko ze mną, to znajdzie sposób,żeby mnie przekonać do siebie i do związku w ogóle.
Nie zaprzątam sobie tym głowy na razie i konsekwentnie odrzucam propozycje związków, może kiedyś ktoś mnie przekona, póki co mam to wszystko gdzieś..i żyję dalej, skupiając się na ważniejszych aspektach doczesności
Chciałabym,żebyś jak najszybciej mogła się uporać ze swoim bólem
Ostatnio zmieniony przez broken_glass 2011-11-27, 02:34, w całości zmieniany 1 raz
Dziękuję Wam za dotychczasowe komentarze. Dzięki nim czuję, że nie jestem tak sama, jak się czuję po tym wszystkim co mnie spotkało. Dochodzę do wniosku, że potrzebuję czasu, żeby oswoić się z nową dla mnie sytuacją życiową... A dzięki Wam będzie mi na pewno lepiej. Jeszcze raz DZIĘKUJĘ
ja kocham i jestem kochana...ale czy zakochana?....wiem że nie umiałabym żyć bez niego....ale czasami tak trudno z nim być...ale tylko chwilami naszczęście
Wiek: 32 Dołączył: 23 Lis 2011 Posty: 21 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-11-28, 19:50
tia... milosc...
Zakochany bylem i jestem. Najpierw w dziewczynie z ktora bylem 3 miechy i okazalo sie ze mnie zdradza z kumplem z klasy, potem w dziewczynie ktora juz kogos miala i ma do tej pory. Zostala moja przyjaciolka, a po moim wyznaniu nic sie nie zmienilo.
tak wiec puenta: w moim przypadku milosc to cos gnebiacego i flustrujacego.
Popełniłam kiedyś błąd...
Spotkałam kiedyś faceta, byłam ładna, miałam powodzenie, nie zastanawiałam się nad niczym za bardzo. Zauroczył mnie, on - cały jego styl bycia, nasza rozmowa, pamiętam każdy detal naszego spotkania.. może to idiotyczne ale myślę o tym do dzisiaj..pamiętam jego imię...o czym rozmawialismy...Myślę, że mógł by byc miłością mojego życia i może dzisiaj bym była szcześliwa...
Mam męża - jest to ktoś inny, długo się znaliśmy. Cała sympatia jaką czułam do męża umarła we mnie jak zaczął mnie źle traktować.
Nie wiem czy to normalne, może tamten facet ma teraz kogoś, rodzinę, nie wiem, ale cały czas wspominam to jak go spotkalam, jak rozmawialiśmy, wiem, ze studiował wtedy informatykę na politechnice, pamiętam to.
Naprawdę głupie jest to, że innych facetów nie wspominam, raczej unikalam spotkań, randek, olewałam, a tego jednego cały czas mam w myślach.Chciałabym go spotkać, jeszcze raz porozmawiać, myślę, ze gdyby los tak chciał to bylabym gotowa wywrócić swój swiat do góry nogami żeby czuć znowu tego ,,motylka,,. Dzisiaj żyję w związku bez miłości, głównie dla dziecka.. to jest straszna meczarnia - udawać, cierpię każdego dnia.
Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi w małżeństwie bo ktoś nas oszukał albo zawiódł to czy to jest fair że mamy tak trwać, ze nas sie ocenia, że jak jest sie po ślubie to nie ma prawa do miłości? Wiem, że gdybym była naprawdę zakochana to oddałabym swoje serce bez reszty...i do końca swoich dni - tylko nie ma przy mnie tej osoby..
Dodam tylko, że to nie jest tak, że przypadkowe spotkanie okazało się ważniejsze od mojego małżenstwa.. W moim małżenstwie zaczęło źle sie dziać, stek kłamstw, kłótni, wymysłów.Tamtego faceta zapamiętałam zwyczajnie bo był szczery i odważny i takie cechy mi odpowiadają, a mój mąż okazał się tchórzem i kłamcą.
Tak jak ktoś tu napisał, jakiś facet, że przez 5 lat związku był gnojem..Db, że potrafisz się przyznać, tylko opamietanie przychodzi za późno często.
Widziałam taką fotkę połówkę jabłka doklejoną do połówki pomarańczy tak wygląda mój związek - nie dobraliśmy się.Zazdroszczę wszystkim tym, kt trafili na drugą połowę...i są szczęśliwi..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach