Tak i to nie raz moim problemem jest to że jak się wiążę z jakąś dziewczyną to oddaje się całym w tym związku i dosyć często jestem przez to wykorzystywany no ale cóż takie jest życie i chyba czas zostać bezdusznym bezuczuciowym facetem bo kobiety chyba takich teraz lubią nie to co wcześniej.I dla sporu kobiet liczy się tylko kasa.Wtedy nie patrzą jak wygląda facet z którym są może być nawet najbrzydszy ale najważniejsze dla nich że ma kasę a gdy nie ma go w domu to robi skoki w bok
Wiek: 34 Dołączyła: 30 Lip 2011 Posty: 20 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2011-12-21, 08:40
mihi, przeczytaj jeszcze raz to, co napisałeś. Już wiesz, w czym rzecz? Twój post aż ocieka zero-jedynkowym klasyfikowaniem ludzi i jest krzywdzący.
Jeśli tak bardzo potrzebujesz stać się sukinsynem, żeby poczuć się szczęśliwym (wg mnie absurd), to sobie nim bądź. Tylko coś powątpiewam, że w ten sposób znajdziesz TĘ kobietę. Inną pewnie tak. Czy o to tu chodzi, mieć jakąś?
Na marginesie:
mihi17maj napisał/a:
Wtedy nie patrzą jak wygląda facet z którym są może być nawet najbrzydszy ale najważniejsze dla nich że ma kasę
Czy to w ogóle powinno być dominujące kryterium, to całe patrzenie na wygląd faceta?
Ja byłam tylko raz w życiu. Była to pierwsza miłość, miłość do szaleństwa, nie liczyło się nic tylko ten związek. Pomimo wielu upokorzeń, zdrady wybaczałam.. były to całe 4 lata. Ten związek mnie wyniszczył doszczętnie i całkowicie zmienił. To wszystko sprawiło, że boję się związać z kimkolwiek utrudnia to tym bardziej moja niska samoocena i brak pewności siebie. Teraz po roku przerwy czuję się szczęśliwsza, ale dalej pełna smutku i żalu do siebie. Pragnę miłości, ale boję się jej.
Mariette [Usunięty]
Wysłany: 2012-02-27, 23:38
W swoim życiu byłam 2 razy szczęśliwie zakochana, raz w młodości, miałam 17 lat, wspaniałego chłopaka, niestety nasze drogi się rozeszły. I drugi raz w swoim mężu.
Ale to już przeszłość, jeszcze rana do końca się nie zagoiła.
Witam!
Kochać....miłość...wszystko niby takie jasne....ale...
Od 5 lat KOCHAM jednego męzczyzne...on kocha również mnie i wiemo tym doskonale, ale niemożemy być razem bo.... nowłaśnie skoro dwie osoby tak bardzo siekochaja dlaczego tak trudno jest nam byc razem. Od 5 lat bylismy razem, rozstalismy sie z glupoty potem po raz kolejny to samoi potem juz przestalismy probowac....ale ani ja ani on nie potrafimy bez siebie zyc...i nie potafimy ulozyc sobie zycia z nikim innym, bo nikt nie jest nim a w jego wypadku mna....rozmawiamy ze soba piszemy, on sam mowi ze zalezymu na mniee( w chwili obecnej jestode mnei tysiac km) odlicza dni do czasu gdy znowu sie spotkamy, mimo ze siedzimy i tylko z sobarozmawiamy.....nie wiem czywierzyc w miłość i czekac az w koncu nam sie uda.....czy po prostu odpuścic....???
A nie wspomniałam ze byłam jego pierwsza i jedyna kobietai nawet nie moze kochac sie z kimkolwiek innym bo on twoerdzi ze kochac moze sie tylko z miłośći i tylko ze mna. Nie wiem czy czekać na cud??? I wierzyc ze miłośc zwycięży wsyztskie przeciwności losu....i nas strach ze jak znowu spróbujemy to znowu nie wyjdzie??? Czuje sie taka samotna i taka niepewna w tym wsyztskim....A chce po prostu byc szczesliwa:(:(:(
lancome88, jeśli na prawdę tak bardzo go kochasz ,to jeżeli nie dasz temu szansy , to zapewne do końca życia będziesz o tym myśleć i w żadnym związku nie odnajdziesz szczęścia. Możliwe ,że tym razem wam się uda ,a jak nie to przynajmniej przekonasz się ,że po prostu, nie ma sensu marnować czasu :)
chyba nie.. za bardzo się boję zranienia, odrzucenia :(
hmmm, coś w tym jest - chyba mam podobnie, tylko, że ja już jestem wiekowa haha
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-03-04, 15:58
Kilka razy. Obecnie jestem sama i zamierzam w takim stanie pozostać do końca życia. Po przejściach, jakie miałam w ubiegłym roku i głębokich przemyśleniach, postanowiłam być samotna i trzymać się z daleka od mężczyzn, z którymi mogłyby mnie łączyć inne relacje niż koleżeńskie.
Wiek: 30 Dołączył: 04 Mar 2012 Posty: 98 Skąd: Wrocłopole
Wysłany: 2012-03-04, 23:55
Byłem zakochany... Niech no policzę. Sześć razy. Raz przez internet, dwa razy w gimnazjum, trzy razy w liceum. Dwa ostatnie razy były naprawdę długie i uciążliwe. Ale zwyciężyłem. Obecnie mam dylemat co do wyboru samotności. Maria Currie (cały świat mówi Currie, i jak też będę, nieważne co mi każecie!) powiedziała, że wiele tracimy, gdy stawiamy uczucia ponad ważną pracą. A szczególnie dużo traci cywilizacja, gdy robi to ktoś zdolny i ważny. Nie wiem, czy taki jestem, ale jeśli bym miał się z kimś związać, to ten związek byłby najwyżej na pierwszym miejscu na równi z miłością do młodzieży i cywilizacji. Uff, obym tak wytrwał do końca życia. E, co tam, przecież to pikuś.
Ostatnio zmieniony przez Orion 2012-03-04, 23:56, w całości zmieniany 1 raz
mihi17maj, wydaje mi się, że kobiety, które liczą tylko na kasę partnera tak naprawdę nie chcą się angażować w związek z nim tylko z jego forsą ;p Ja od mojego nowego partnera oczekują szacunku i uczucia, nic więcej. Nie musi wyglądać jak Stephane Haffner, bo wygląd to nie wszystko. Życie mnie nauczyło że prawdziwe piękno drzemie głęboko w człowieku i wartościowym partnerem jest ten kto te wnętrze ma piękne ;)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach