jeżeli rzeczywiście nigdy nic nie czułeś do żadnej kobiety, to tylko chwała Ci za to, że nie dawałeś tej dziewczynie fałszywych nadziei :) to musi być jeszcze gorsze od bycia samemu: po jakimś czasie w związku dowiedzieć się, że to tylko z braku czegoś lepszego, a w rzeczywistości jest się tej drugiej osobie obojętnym.
ale nigdy nie mów nigdy. i w podeszłym wieku nagle może trafić strzała amora ;] nikt się nie uchowa ;]
No cóż, moja wybranka pochodziła z bardzo ortodoksyjnej (to niest katolicyzm) rodziny. Zdawałem sobie z tego sprawę, choć odnosiłem wrażenie, że ona sama jakby nie do końca była przekonana do wszystkich zasad obowiązujących w tej religii.
Byliśmy wtedy młodymi ludźmi i kochaliśmy się, z drugiej jednak strony bardzo kochała swoich rodziców i nie chciała im się sprzeciwiać. Trochę taka chora sytuacja. Najgorsze było to, że jej rodzice wcześniej nie mieli nigdy nic przeciwko temu abyśmy się spotykali. Szkoda, że już na samym początku nie dali mi do zrozumienia, że nie jestem dla niej, bo jak się okazało to oni sterowali jej życiem. Jej miłość do rodziców okazała się silniejsza niż miłość do mnie.
Po naszym rozstaniu szukałem wszelkich możliwości kontaktu z nią, jednak bezskutecznie - przepadła jak kamień w wodę. Nie było wtedy komórek, SMS-ów, internetu. Myślę, że dzisiaj taka sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej...
Również uważam, że poglądy religijne nie mają prawa dzielić dwojga kochających się ludzi, bo przecież "miłość zwycięża wszystko"
wiecie co?wszystko może zdarzyć się,jestem na ogół poważną kobietą mam dwie córki i nie w głowie mi były romanse i uciekałam od facetów bo bałam się że jakiś palant znowu mnie skrzywdzi,nie byłam zdolna by kogoś obdarzyć nawet sympatią bo uważałam że wszyscy faceci to kretyni,nie zdolni do uczuć,no ale w pracy do pomocy został mi przydzielony nowy chłopak no taki około 25,fajnie się z nim pracowało,był wesoły no i bardzo uczynny zresztą dla wszystkich,wygłupialiśmy się itd.dla mnie był tylko młodym kolegą,ale jego zachowanie,i jego ciepłe spojrzenia zaczęły sygnalizować że coś się zmieniło, byłam zaskoczona bo pod pływem jego spojrzenia w tym moim zimnym sercu zrobiła się iskierka ciepła,to było nie planowane i nie wierzyłam że w tych czasach są tak dobrzy i wspaniali faceci,dotarło do mnie że nie jesteśmy sobie obojętni,bałam się tego uczucia i dziwiłam się że jestem do tego zdolna,zwalało mnie z nóg najbardziej to że nie był nachalny,był dyskretny i posyłał mi oczyma ciepłe spojrzenia,wręcz mówił do mnie spojrzeniami.straciłam pracę i dobrze
Pierwsze zakochanie.. Nie pamiętam kiedy.. Ale oczywiście był to metal, w długich, ciemnych kręconych włosach ^^ I miał strasznie denerwującego młodszego brata, którego zdzieliłam. I tak oto koniec romantycznej historii.
Wiek: 31 Dołączyła: 20 Sie 2011 Posty: 11 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2011-08-20, 02:45
Byłam raz, oczywiście wszystko zepsułam, mimo iż kochaliśmy się. Wiem, że był moją bratnią duszą, jednak nie wyszło, teraz on ma inną, a ja jestem nadal głupia i samotna.
chyba to jest powód dla którego tu tak naprawdę jestem nie oczeuję rozgrzeszenia - może racej zrozumienia i ukojenia duszy - będzie to trochę przydługa historia dla lubiących czytać ale każde dobre słowo wystarczy... Mam 28 lat - i dużo i mało nie wyróżniam się raczej niczym szczególnym - dlugi i chudy z wystającym nosem :) za czasów studenckich zawadiaka - otaczały mnie piękne kobiety - zresztą od 18 roku życia nigdy nie byłem sam... i zawsze byłem gnojem - tak to co czytasz - nie liczyłem się zbytnio z druga osobą - zrywałem z dziewczyną żeby następnego dnia mieć inną - zaręczyłem się by po paru miesiącach złamać jej serce... Nie chcę tu opisywać za dużo - ale tak - zakochałem się prawdziwie - ten jeden jedyny raz - 5 lat temu poznałem ją - przypadkiem jakby z nikąd... Była najpiękniejszym stworzeniem boskim z jakim miałem okazję się spotkać i być - zostawiłem narzeczoną dla niej - umarłem dla tej jednej jedynej osoby któa tak mocno kochałem... I co? I przez te 5 lat wstecz od 18 do 23 byłem sobie tym gnojem by w końcu uwierzyć że miłość istnieje - że można kogoś prawdziwie pokochać... 8 miesięcy... 8 miesięcy potem ona zostawiła mnie dla innego - nie tak po prostu bo nasze relacje sa złożone do dzisiaj... Ale odeszła - odeszła a ja do dziś nie mogę się po tym pozbierać... Sprawiedliwość? Tak należało mi się i to bardzo - ale ile można cierpieć? Ile jeszcze mam myśleć że przez tą sytuację zniszczyłem sobie przyszlość??
Dołączyła: 31 Paź 2011 Posty: 416 Skąd: Wschodnia Polska
Wysłany: 2011-11-19, 00:34
Dobrze,że przynajmniej na wstępie zaznaczasz,że nie oczekujesz rozgrzeszenia. Dostrzegam również,że refleksja i samokrytyka też się pojawiła..Cierpieć można i to długo im bardziej się kochało tym dłużej to trwa. Dziękuję za uwagę, nie mam nic więcej do dodania.
Moja historia też nie zakończyła się szczęśliwie. Miałam męża, którego kochałam ale z czasem okazało się, że ma kogoś innego... Wtedy poznałam jego. Tego który mnie zauroczył. Pokochałam go całym sercem. Obiecywał, że będzie ze mną do końca i jestem miłością jego życia. Mieszkaliśmy razem 2 lata. Teraz mnie zostawił, bo stwierdził, że jednak to nie to. Bardzo to przeżywam i czuję, że długo będę liczyć na to, że zdarzy się cud i wszystko wróci. To straszne, bo wiem, że nigdy już nie będzie tak samo...
Raz byłem zakochany do szaleństwa i nie wydaje mi się, żeby to było zwykłe mocne zauroczenie...
To było w liceum - koleżanka z klasy... Niestety okazało się, że ona ma już kogoś, a mi serce przeszył straszliwy ból... Teraz już to mnie nie wzrusza, zapomniałem o tym, chociaż pozostał wiersz mego autorstwa wyrażający ten straszny ból...
W życiu już tak jest - jak ktoś Ci się podoba to albo już jest zajęty/-ta lub się mu/jej nie podobasz (nie jesteś w jego/jej guście) ...
Takie coś może zniechęcić do miłości, co się stało w moim przypadku...
Myślę, że zasługuję na szczęście, ale chyba nie jest mi ono pisane
Jedna z najpiękniejszych ballad lat 80-tych, określająca miejsce miłości w moim zyciu:
http://www.youtube.com/watch?v=jEIBdNshjoQ
Ostatnio zmieniony przez Lonely4Ever 2011-11-25, 22:42, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach