Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2013-11-05, 10:31
Gdy widzę zakochane pary, to pogłębia się moje odczucie samotności. Myślę wtedy, że sporo ludzi potrafi znaleźć szczęście, a ja jestem nieudacznikiem, który ma na koncie same porażki w tej "dziedzinie".
Samur [Usunięty]
Wysłany: 2013-11-05, 10:35
Leander napisał/a:
Wyglądało to tak, jakby dziewczyna nie była gościem zainteresowana. A koleś co chwila "cmok" i "cmok".
I co chwila słyszałem to koło ucha. Myślałem, że zwariuje.
Kobieta miewa czasem focha, lub on też czymś zawinił.
Ostatnio zmieniony przez Samur 2013-11-05, 10:36, w całości zmieniany 1 raz
Ze mną to różnie bywa. Czasami fajnie widzieć zakochaną parę ludzi, którzy nie mają wyglądu greckich bogów, to daje nadzieję mi, będącemu daleko od ideału pod względem prezencji. ;)
Z kolei gdy mam "samotniczego" doła, to takie pary niesamowicie irytują, czuję wtedy, że jestem inny i nie pasuję do społeczeństwa, łączącego się w pary.
... sporo ludzi potrafi znaleźć szczęście, a ja jestem nieudacznikiem, który ma na koncie same porażki w tej "dziedzinie".
Stary, nie jesteś nieudacznikiem/!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nawet jak widzisz taką parę to nie wmawiaj sobie tego bo to tylko będzie pogłębioało Twoją i tak już słabą (tak mniemam) samoocenę. Ja wiem, że łatwo jest "gadać"i takie "gadanie" może tylko denerwować drugiego człowieka. Ale z doświadczenia wiem, że wmawianie sobie jakichś rzeczy, które tak naprawdę mają się nijak do rzeczywistości jest bardzo niedobre i prowadzi do "dzikiej" depresii. Z drugiej zaś strony bardzo dobrze wiem co czujesz. I może w moim przypadku nie odnosi się to do związku, a do grupki znajomych. Jak widzę kilka osób świetnie się bawiących w swoim towarzystwie to mnie troszkę "cafa", ale staram się nie wmawiać, że to ze mną jest coś nie tak, że nie mogę takowej grupki znajomych znaleźć.
To forum podobno jest od tego, żeby się wspierać (w skrajnych przypadkach, żeby uprzykrzać sobie życię^^), dlatego kiedyś wyskoczymy razem na jakieś alko... no dobra ja na soczek bo alkocholu nie pije :P:P i zatopimy w tym alkocholu/soczku wszystkie smutki ^^
nie interesuja mnie zakochane pary. nie patrze na nich. nie porownuje sie. sa, to sa. i tak nie wierze w happy end. kiedys to sie rozleci z hukiem i zalem ktorejs ze stron. wieczne sa tylko smierc i podatki.
Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2013-12-14, 22:51
Cytat:
Stary, nie jesteś nieudacznikiem/!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nawet jak widzisz taką parę to nie wmawiaj sobie tego bo to tylko będzie pogłębioało Twoją i tak już słabą (tak mniemam) samoocenę. Ja wiem, że łatwo jest "gadać"i takie "gadanie" może tylko denerwować drugiego człowieka. Ale z doświadczenia wiem, że wmawianie sobie jakichś rzeczy, które tak naprawdę mają się nijak do rzeczywistości jest bardzo niedobre i prowadzi do "dzikiej" depresii. Z drugiej zaś strony bardzo dobrze wiem co czujesz. I może w moim przypadku nie odnosi się to do związku, a do grupki znajomych. Jak widzę kilka osób świetnie się bawiących w swoim towarzystwie to mnie troszkę "cafa", ale staram się nie wmawiać, że to ze mną jest coś nie tak, że nie mogę takowej grupki znajomych znaleźć.
To forum podobno jest od tego, żeby się wspierać (w skrajnych przypadkach, żeby uprzykrzać sobie życię^^), dlatego kiedyś wyskoczymy razem na jakieś alko... no dobra ja na soczek bo alkocholu nie pije :P:P i zatopimy w tym alkocholu/soczku wszystkie smutki ^^
Powiem Ci szczerze, że kilka treningów na siłowni wyleczyło mnie z tego "kompleksu".Ciężary to mój psycholog haha :D.
Heh, mi też robi się trochę smutno na widok takiej grupki, o której wspomniałeś. Ale trudno, takie życie.
Też nie piję alkoholu, więc soczek może być :). Tylko trzeba znaleźć miejsce, w którym moglibyśmy się spotkać ^^.
Gdy to pisałem, to miałem po prostu "doła" z powodu kolejnej porażki, ale nie poddaję się- życie toczy się dalej.
Wysłany: 2014-05-16, 11:19 Re: Czy irytują was zakochane pary?
bargman napisał/a:
Jak w temacie. Czy denerwują was zakochane pary, publiczne okazywanie sobie uczuć? Czy może są dla was zupełnie obojętne, nie zwracacie na takie osoby uwagi? Czy może wzbudza w was to smutek, może jakiś żal? Przywołuje złe/dobre wspomnienia? Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Na zakochane pary i publiczne okazywanie przez nie uczuć?
Moje zdanie:
Jeśli już muszą się migdalić poza domem to niech robią to dyskretnie. Zależy to też od miejsca. Dość dziwnie się czuję robiąc sobie jedzenie w kuchni tuż obok obściskującej się parki... Druga rzecz: kiedy widzę parę idącą ulicą, to dawniej byli mi oni obojętni, teraz, wyobrażam sobie siebie który mógł też tak śmigać po mieście, jednak, wiadomo... Czuję smutek.
(mam 19 lat) Mnie to "trochę" wkurza takie mizianie ,okazywanie uczuć prawie za każdym razem.... zaraz sie zacznie lato i będzie ich jak mrówek . Też bym tak w końcu chciał ale w dalszym ciągu muszę na to poczekać. Jestem nieśmiały ,zwłaszcza co do nieznajomych dziewczyn. Nie mam do kogo się zgłosić w razie doła lub problemu ,boli mnie brak kogoś bliskiego.
Jak ktoś służy rozmową zapraszam na GG.(21038571)
Wiek: 30 Dołączył: 11 Maj 2014 Posty: 42 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2014-05-26, 21:33
Nie, nie wkurzają.
Pytanie brzmi, czemu czyjeś szczęście miałoby mnie wkurzać?
Nawet jakiekolwiek miziania, czy jak to zwiecie niespecjalnie mnie ruszają. Cieszyć się tylko, że czerpią z siebie radość.
Mnie jakos specjalnie to nie odpycha .. ok, fajnie cieszą się sobą - to zrozumiałe.
Aczkolwiek zdarza mi się czasami spojrzeć na taką parę z nutą zazdrości.
Mnie to po prostu denerwuje. Oni lubią się miziać, a może ja się lubię drapać po jajkach? Oczywiście że nikt im ani mnie nie zabroni tego robić, ale gdybym w miejscu publicznym odważył się na coś takiego, ludzie na pewno czuliby się obrzydzeni, a nawet może wzięliby mnie za zboczeńca.
Wiek: 34 Dołączył: 17 Maj 2014 Posty: 12 Skąd: Polska Południowa
Wysłany: 2014-05-28, 19:06
Cytat:
a nawet może wzięliby mnie za zboczeńca
uwierz mi - nie. Ich konsternacja wynikałaby z tego, że nie używasz za często mydła
btw mam pecha, wychodząc z domu. Zawsze spotkam (standard) dwie pary, trzymające się za ręce, bez szaleństw. Szaleństwo to kiedyś mnie ogarniało od wewnątrz - typowa zazdrość. Dziś patrzę z większym dystansem, ale...właśnie to ale. Niesmak pozostaje, lecz trzymam emocje na wodzy, zastanawiając się czy kiedykolwiek jeszcze będę sam potrafił tak od siebie okazać choć trochę sympatii. Po rozstaniach i powrotach, po ostatnich ekscesach zwątpiłem nawet w to, że okazując choć trochę czułości (zwykły, przyjacielskie spojrzenie i dotyk) taki człowiek otrzymuje łatkę "nie pohamowanego", mającego skrzywienia z głęboko osadzonymi przerzutami na mózgownicę.
Cytat:
Jeśli normalnie sobie siedzą to nie, ale nie lubię tego, jak jakaś para dosłownie wchodzi na siebie i "liże" się przy ludziach
wielu ludzi razi taka ekspozycja uczuć - jeśli w ogóle nazwać to uczuciami. Pies, posuwający sukę na ulicy nie razi tak w oczy jakby to był mężczyzna z kobietą. Są pewne normatywne granice i zakres tolerancji. To są raczej akty, w których uczucia mają słaby angaż.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach