moim zdaniem w dzisiejszych czasach już bardziej opłaca się prostytucja, niż związki, czy tam umawianie na seks.
gdyby mi moralność na to pozwoliła, byłabym prostytutką. ale niestety.
drugi raz w tym roku facet mnie zostawił - raz dla innej, a drugi raz bo ważniejsza była kariera niż związek (przed wyjazdem oświadczył się).
w dodatku choruję i mam czasem różne odpały. w takich momentach druga osoba powinna być wsparciem, a nie uciekać. no cóż... ja nie wiem... to dokładnie tak jak z aborcją i chorymi dziećmi "usunę ciążę, bo dziecko urodzi się chore". a to, że jest chore i ciężkie w wychowaniu, to znaczy że nie można takiego kogoś kochać i ten ktoś nie zasługuje na szczęście w życiu????
CHORE TO WSZYSTKO.
niektórzy widocznie całe życie muszą być sami. i to jestem ja.
więc wracam na forum samotność.
tutaj poznałam swego drugiego faceta i ostatniego.
seks... czym jest seks??? jak nie ma miłości to seks jest jakąś tam kopulacją, albo nawet czymś bardziej podrzędnym, bo z tej kopulacji nie ma efektów w postaci np. dzieci, tylko jest najczęściej udawany orgazm.
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-10, 21:57
faelwenn napisał/a:
friends with benefits...
moim zdaniem w dzisiejszych czasach już bardziej opłaca się prostytucja, niż związki, czy tam umawianie na seks.
gdyby mi moralność na to pozwoliła, byłabym prostytutką. ale niestety.
drugi raz w tym roku facet mnie zostawił - raz dla innej, a drugi raz bo ważniejsza była kariera niż związek (przed wyjazdem oświadczył się).
w dodatku choruję i mam czasem różne odpały. w takich momentach druga osoba powinna być wsparciem, a nie uciekać. no cóż... ja nie wiem... to dokładnie tak jak z aborcją i chorymi dziećmi "usunę ciążę, bo dziecko urodzi się chore". a to, że jest chore i ciężkie w wychowaniu, to znaczy że nie można takiego kogoś kochać i ten ktoś nie zasługuje na szczęście w życiu????
CHORE TO WSZYSTKO.
niektórzy widocznie całe życie muszą być sami. i to jestem ja.
więc wracam na forum samotność.
tutaj poznałam swego drugiego faceta i ostatniego.
seks... czym jest seks??? jak nie ma miłości to seks jest jakąś tam kopulacją, albo nawet czymś bardziej podrzędnym, bo z tej kopulacji nie ma efektów w postaci np. dzieci, tylko jest najczęściej udawany orgazm.
Nigdy nie zostałabym prostutytką, chyba, że dzień po zamierzałabym umrzeć;). Ostro piszesz faelwenn, ale może to Ci pomoże. Nie pisz głupot, że to "drugi i ostatni". Chociaż chyba czasami takie założenie jest dobre- zwykle wychodzi na odwrót, tzn jak się upiera człowiek, że czegoś chce bardzo bardzo, to zwykle nie dostaje tego albo dostaje to w dalekiej przyszłości. Więc popisz z nami i życzę pozytywniejszego myślenia...
niektórzy widocznie całe życie muszą być sami. i to jestem ja.
I ja. I pewnie jeszcze kilka osób się znajdzie. Smutne to, aż czasem chce się śmiać.
faelwenn napisał/a:
seks... czym jest seks??? jak nie ma miłości to seks jest jakąś tam kopulacją, albo nawet czymś bardziej podrzędnym
Hmm, nie zawsze muszą być dzieci (jestem na bakier z religią...i to duży :) ale może być sama przyjemność. Zależy też z kim. Dziewczyna z którą byłem (i która mnie wysterowała, ale o tym chyba pisałem, zresztą nic istotnego) była trochę zbita z tropu, kiedy powiedziałem jej, że się pieprzyliśmy. Skoro w efekcie nic do mnie nie czuła, i nie robiła tego z miłości, to nie kochaliśmy się. O czym ja w ogóle piszę... (facepalm).
neo-geisha napisał/a:
Nie pisz głupot, że to "drugi i ostatni".
faelwenn napisał/a:
tutaj poznałam swego drugiego faceta i ostatniego.
Chyba jakoś tak :)
Ostatnio zmieniony przez TipTopKot 2012-12-10, 22:09, w całości zmieniany 1 raz
drugi raz w tym roku facet mnie zostawił - raz dla innej, a drugi raz bo ważniejsza była kariera niż związek (przed wyjazdem oświadczył się).
tutaj poznałam swego drugiego faceta i ostatniego.
Ostatni bo uraz do facetów czy ostatni bo w siebie nie wierzysz?
Czym jest rozstanie przy moim wyroku w zawieszeniu który mi zaserwowała była...
Mr.eM [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-11, 12:42
prezes Jak chcesz uczynić życie stabilnym, a raz za razem nie wychodzi, to jest bolesne
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-12-11, 17:00
TipTopKot napisał/a:
neo-geisha napisał/a:
Nie pisz głupot, że to "drugi i ostatni".
faelwenn napisał/a:
tutaj poznałam swego drugiego faceta i ostatniego.
Chyba jakoś tak :)
No tak logicznie wychodzi, że już nie będzie poznawać tutaj nikogo, ale dla mnie, mając na uwadze cały post, zabrzmiało to jakby w ogóle już nie chciała się z nikim wiązać.
Moim zdaniem swoistym paradoksem jest wszechobecność seksu w cywilizacji promującej permanentną niedojrzałość. Dorosłe dzieci widzą tylko siebie, myślą w kategoriach maksymalizacji przyjemności i nie biorą odpowiedzialności za podjęte decyzje. W związku z tym promuje się traktowanie miłości fizycznej nie jako dopełnienia miłości psychicznej, lecz jako kolejnej z tysiąca igraszek, jakie ma do zaoferowania świat. Seks dobrze się przecież sprzedaje (zwłaszcza, gdy podany w niekontrowersyjny (żeby nie powiedzieć pruderyjny) sposób).
Jednakże, jeśli ktoś zechciałby spojrzeć krytycznym okiem na problem ludzkiej seksualności, dojdzie do wniosku, że rzecz jest o wiele bardziej skomplikowana. Po pierwsze, nie można się całkowicie wyrzec odpowiedzialności, bowiem każdy akt seksualny wiąże się z ryzykiem poczęcia (nawet stosowanie wysoce skutecznych środków antykoncepcyjnych nie eliminuje takiej ewentualności). Po drugie, mimo że, jak słusznie zauważono, lękowe odnoszenie się do seksu przyniosło całą masę niepożądanych skutków, popadnięcie w przeciwną skrajność rodzi również bardzo negatywne konsekwencje i nierzadko prowadzi do braku szczęścia.
Przypisywanie seksualności człowieka zbyt dużego znaczenia zdecydowanie zubaża życie. Tym, co najpiękniejsze w uczuciu do drugiego człowieka nie jest wcale wiążący się ze zwierzęcą stroną ludzkiej natury stan zauroczenia, ale wytrzymująca próbę czasu przyjaźń i niezmienne oddanie drugiej osobie. Nie rozumiem określenia “miłość się wypaliła”. Prawdziwa miłość przecież właśnie na tym polega, że trwa niezależnie od zmian, jakie zachodzą w nas i dookoła. Czy rzeczywiście jedynie pożądanie może sprawić, że życie nabiera kolorów? A co z podnoszącymi adrenalinę pasjami ? Z radującą umysł rozmową? Z mniej lub bardziej wyrafinowanym okazywaniem uczuć i zainteresowania drugiej osobie? Ze wspólnym poznawaniem świata?
Nie przeczę, że istnieją ludzie o bardzo silnym popędzie seksualnym. Jednakże wierzę, że nawet taka osoba będzie potrafiła poświęcić się, jeżeli zajdzie taka potrzeba, i w skrajnym wypadku nawet zrezygnować z aktów miłości fizycznej. Cóż to jest w porównaniu z gotowością poświęcenia życia dla kogoś, kogo się kocha?
Jak napisał Freud, kultura jest źródłem cierpień. Jednakże to ona stanowi o naszym człowieczeństwie. Świadomość, że istnieje dobro wspólne, przekraczające wymiar jednostkowej egzystencji nadaje głębszy sens ludzkiej egzystencji niezależnie od tego, czy się wierzy w istnienie absolutu. Można oczywiście życie spędzić na dążeniu do zaspokajania wszelkich pożądań i kolekcjonowaniu wrażeń. Myślę jednak, że większą satysfakcję da ono, gdy energię zwrócimy ku drugiemu człowiekowi. Jeżeli znajdzie się choć jeden taki, który dzięki nam stał się bardziej szczęśliwy, będziemy mogli powiedzieć, że nie żyliśmy nadaremnie. A przyjemności? Zwykle warto je przeżywać, ale nigdy nie warto zabiegać wyłącznie o nie. Pamiętajmy: nowy wspaniały świat pełen był sytych, nieświadomych, nieszczęśliwych ludzi...
Wiek: 38 Dołączył: 22 Maj 2013 Posty: 158 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-23, 16:21
Sex jest przedmiotowy i ulotny a miłość trwa.
Miłość trwa mimo sexu. Bo gdy sex minie wszystko okazuje się tylko złym urokiem.
Staram się postępować jak najszlachetniej.
Ostatnio zmieniony przez kolorowyzolw 2013-05-23, 19:17, w całości zmieniany 1 raz
Uuuuj zdziwiłbyś się.
Ludzie błędnie zakładają że seks to proste wyjmij-włóż. Nie. Takie coś to masturbacja drugą osobą.
Seks to bliskość. Bliskość to intymność. Intymność to zaufanie. Zaufanie to zrozumienie. Zrozumienie prawię nie może istnieć bez akceptacji.
A wszystko to razem wzięte - to miłość.
hm...no właśnie dziwne to wszystko. Do tej pory jeśli ktoś był mi bliski emocjonalnie to o wiele trudniej było mi sie zbliżyc do niego fizycznie. No a jeśli mi na kimś nie zalezy to seks nie stanowi żadnego problemu. I błagam - nie piszcie mi że jestem jakas nieludzka...
hm...no właśnie dziwne to wszystko. Do tej pory jeśli ktoś był mi bliski emocjonalnie to o wiele trudniej było mi sie zbliżyc do niego fizycznie. No a jeśli mi na kimś nie zalezy to seks nie stanowi żadnego problemu. I błagam - nie piszcie mi że jestem jakas nieludzka...
Jesteś najbardziej ludzka. Bardziej już się nie da.
Nie boisz się stracić tego co nie ma dla ciebie wartości. A o to co ma - boimy się ciągle.
I to jest przepiękne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach