Wiek: 30 Dołączył: 02 Lis 2012 Posty: 64 Skąd: Stany / Stalowa Wola
Wysłany: 2012-11-04, 21:40
Przyczyną mojej samotności jest zapewne to że nie jestem typem imprezowicza. Mam 18 lat, nigdy nie byłem w żadnym klubie nigdy nie piłem alkoholu i nigdy nie paliłem papierosów. Do żadnej z tych rzeczy mnie nie ciągnie nic a nic. Nie picie to u mnie bardzo ale to bardzo duża wada bo ojciec lubi czasami na wekendzie popić z jakimiś kolegami. Czasami nawet jedzie 200km po to żeby z kimś wypić 0,7. Dla mnie to jest chore ale ja jako niepijący musze z nim jechać i go przywieść;/
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-11-04, 21:42
Neutralize, Mam wręcz tak samo. Komputer jedynym przyjacielem a internet powiernikiem . A ja po prostu nieco się zraziłem przez lata do "prawdziwych" ludzi.
(szyderstwa, obłuda itp.)
Ostatnio zmieniony przez bargman 2012-11-04, 21:44, w całości zmieniany 2 razy
Przyczyną mojej samotności jest zapewne to że nie jestem typem imprezowicza. Mam 18 lat, nigdy nie byłem w żadnym klubie nigdy nie piłem alkoholu i nigdy nie paliłem papierosów. Do żadnej z tych rzeczy mnie nie ciągnie nic a nic. Nie picie to u mnie bardzo ale to bardzo duża wada bo ojciec lubi czasami na wekendzie popić z jakimiś kolegami. Czasami nawet jedzie 200km po to żeby z kimś wypić 0,7. Dla mnie to jest chore ale ja jako niepijący musze z nim jechać i go przywieść;/
widzisz... ja mam juz ponad 21 lat i tez nie bylam w klubie, nie palilam itd.... tzn alkohol czasem byl ale skromnie.... a to ze taki jestes to nie znaczy ze jest to wadą... poprotu nie lubisz tego i tyle ;)
Wiek: 41 Dołączyła: 17 Lis 2012 Posty: 37 Skąd: Daleko i blisko
Wysłany: 2012-11-18, 21:16
Przyczyny samotnosci? Wpisze w kolejnosci (niekoniecznie od najwiekszej - chyba wszystkie sa jednakowo wazne)
- koniec toksycznego zwiazku
- z powyzszym wiaze sie przeprowadzka i zmiana kraju i miasta zamieszkania
- brak znajomych w tymze miescie
- zmiana pracy i problemy w tejze
- brak wsparcia ze strony rodziny
- przyjaciele i znajomi z "zaprzeszlego zycia" zdradzaja oznaki zmeczenia moimi problemami wiec sie zaczelam separowac i to separowanie weszlo mi w krew
- i kilka innych
przewrocilam sobie zycie do gory nogami i nie potrafie sie znalesc w nowej rzeczywistosci juz od kilku miesiecy.
i dlatego tu jestem....
Ostatnio zmieniony przez jednajezyna 2012-11-18, 21:21, w całości zmieniany 1 raz
No cóż... Najważniejsze, że udało się zakończyć coś toksycznego. Zmiana miasta powoduje mniejszą lub większą alienację... Ale wiadomo, prędzej czy później człowiek zaczyna się aklimatyzować. A jak już się zaaklimatyzuje, a w pracy się "unormuje", to może uda się tam czy siam nawiązać jakieś znajomości...
Wiek: 41 Dołączyła: 17 Lis 2012 Posty: 37 Skąd: Daleko i blisko
Wysłany: 2012-11-18, 21:50
Nadswiadomy
koniec toksycznego - tak, racja..
co do reszty... czasem (w sumie coraz czesciej) mysle ze moze powinnam byla tam zostac.. cholera czuje sie tutaj obco... podjelam decyzje i sama nie wiem czy dobra.. Jak wczesniej napisalam - pogubilam sie i zle mi jak cholera
Sila perswazji... jestem tutaj po wlasnie taka perswazje chyba
No ale jak już poczyniłaś takie kroki jak zmiana miasta, ba, kraju, to może nie warto patrzeć w tył. Na pewno to było spore przedsięwzięcie, sporo stresu, itp. Zrobiony został krok i chyba nie warto go cofać.
Ale z drugiej strony, trzeba pozostać w zgodzie z sobą.... moim zdaniem - przede wszystkim
Wiek: 41 Dołączyła: 17 Lis 2012 Posty: 37 Skąd: Daleko i blisko
Wysłany: 2012-11-18, 22:38
nadświadomy napisał/a:
Ale z drugiej strony, trzeba pozostać w zgodzie z sobą.... moim zdaniem - przede wszystkim
Szukam wlasnie tego co jest w zgodzie ze mna i probuje sie znalesc w "nowej-starej" rzeczywistosci. Moze wkrotce znajde. Albo mnie szlag trafi.. Choc podobno zlego licho nie bierze
SalaSamobójców [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-18, 22:44
random0x735e8, chłopie weź że się nie poddawaj . Tak to przeczytałem to tak jakby o mnie ktoś napisał .. Jednak jestem tutaj .. szukam jakiegoś wyjścia .. znajomi się znajdą wcześniej czy później .. wiem że to później neie przemawia ale trzeba albo szukać na własną rękę albo czekać aż sami się znajdą ..
pewne jest ze nie umarlas.... zyjesz i korzystaj z zycia tak jak tylko mozesz... male rzeczy niech daja ci radosc...:) wiem ze czasem ciezko ale to dziala
Wiek: 34 Dołączyła: 14 Kwi 2012 Posty: 151 Skąd: Ostatni dom po lewej na Krańcu Świata:-)
Wysłany: 2012-11-25, 18:12
Przyczyną samotności jesteśmy my sami. Nie ludzie i otoczenie które mimo czasu ciągle się zmienia. Tylko my. Jesteśmy więźniem we własnym ciele. A najlepsze jest to że niektórzy nic z tym nie robią, tylko tkwią w zawieszeniu i wolą żalić się ze swoich problemów innym niż ruszyć życie chodź o milimetr.
Przyczyny...
Na pewno brak jakichś umiejętności w kontaktach z innymi ludźmi. Nie umiem włączyć się do rozmowy. Nie wiem nigdy co powiedzieć, jak już powiem to mam wrażenie że kogoś zanudzam albo coś kogoś obraziło. Nie mam z tym większych problemów chociażby tu na forum czy na gg. Stąd właśnie jeżeli mam znajomych - to z różnych części kraju, nadzieje na spotkanie nikłe więc nie tędy droga.
To nie jest tak, że nie próbuję tego zmienić. Próbuję zagadywać, ale nic to nie zmienia.
A nie powinno tak być, bo przecież nic traumatycznego nie przeżyłam, co miałoby mieć na mnie taki właśnie wpływ. A ludzie z poważnymi problemami radzą sobie...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach