Najbardziej przeraża mnie możliwość nieistnienia. Całkowitego braku wszystkiego. Tak naprawdę taka możliwość powoduje iż nic nie ma sensu - jak już wyżej zostało napisane.
Nie rozumiem czemu przeraża cie możliwość nie istnienia, już kiedyś nie istniałeś zanim się nie urodziłeś :D. Życie samo w sobie może mieć sens, po prostu.
Co do tematu to chciałabym umrzeć, ale tak spokojnie najlepiej zasnąć i się nie obudzić :) słodki sen... może to dziwne ale nie postrzegam śmierci jako czegoś złego, dziwnie było by żyć wiecznie. Kiedy się coś zacznie musi się też skończyć.
dokładnie tak jak Ty nie wyobrażam sobie życia wiecznego.I również tak jak Ty chciałbym umrzeć spokojnie tzw przez zaśnięcie i nie obudzenie się następnego dnia lekka i przyjemna śmierć bez bólu bez niczego czego chcieć więcej
Nie rozumiem czemu przeraża cie możliwość nie istnienia, już kiedyś nie istniałeś zanim się nie urodziłeś :D. Życie samo w sobie może mieć sens, po prostu.
Wtedy tak jakby "czekałem" na swoje istnienie. A po śmierci - po tym, kiedy jesteśmy wszystkiego świadomi jako żywi, już nie ma nadziei na nic. Oczywiście zakładając pesymistyczne (dla mnie) założenie.
Ostatnio zmieniony przez HMX 2012-03-26, 16:14, w całości zmieniany 1 raz
Nie będę poruszała tematu wiary, jednak nie wierzę iż śmierć kończy wszystko. Wierzę w ponowne odrodzenie się z powodów czysto osobistych. Przeanalizowałam pewne zjawiska, cofnęłam się do czasów dzieciństwa. Myśle, że nie tylko ja tak mam, czy spotykając ludzi na ulicy nie mamy czasem wrażenia iż gdzieś go nie spotkaliśmy? Lub miejsca w ktorym nie byliśmy? Nie mówie tu o deja vo, bo to zupełnie inny temat. Poza tym wierzę w numerologię inne elementy astrologii (nie to co pisze w gazetach) taże nic nie dzieje się bez przypadku. A śmierc? Chyba bardziej boję się śmierci bliskich niż własnej...
Myszka ciesze sie ze ktos podziela te same myslenie co ja:)
i dokladnie tez tak mam jak i ty ze nieraz kogos widze oczywiscie rzadko, to czuje ze z znam ta osobe. Tak zupelnie mialam kiedy zobaczylam pierwszy raz faceta z ktorym dzis jestem po slubie. I nawet mialam sen ( swiadomy) gdzie jestem w argentynie w czasach kiedy murzyni byli jeszcze neiwolnikami..bylam w pewnym domu gdzie wiedzialam ze sie wychowalam i byl murzyn aja doniego zwracalam sie imieniem mojego meza! i wiedzialam ze to jest moj terazniejszy maz. Widzialam piekne cmentarze, architekture z tamtego czasu we snie tym swiadomym. Mowilam nawet czensciowo po hiszpansku w tym snie.
A kiedy sie obudzilam to tesknilam...i sprawdzilam w google argentyne te czasy i byl ten cmentarz! dokladnie ten sam ktory mi sie snil...
Mam tez wspomnienia..a wlasciwie urywki dziwne z innych zyc...
A jak mialam 7 latek snilo mi sie to co sie dzieje po smierci i wtedy juz wiedzialam ze cos jest.
Widzialam swietne programy na youtubie gdzie mala dziewczynka pamietala swoje poprzednie zycie..wzruszajacy film dokumentalny..potrafila wskazac reporterom gdzie kiedys mieszkala i imie czlowieka ktory tam mieszkal.
Wiec to jest twoja szansa by nauczyc sie napisac tak by nikogonie urazic:) wkoncu mysle ze masz kontrole nad tym co piszesz:) Ale rozumiem ze nie wierzysz w to co napisalam, no trudno:)
KiciKiciKici, co do Twojego męża to myśle że kiedyś powinnaś w swojej okolicy poszukać dobrego astrologa lub wróżbitę, który specjalizuje się w cofania się w 3 wcielenia do tyłu i właśnie wyjaśniania powiązań z ludźmi z którymi żyjemy teraz. Koleżanka miała problem z relacjami z matką i właśnie się udała. Bardzo jej to pomogło.
Karuta, każdy wierzy w to co chce. Jedni są ateistami, inny buddystami, a jeszcze inni wierzą Boga w trzech osobach. Każdy ma do tego prawo ;)
Ostatnio zmieniony przez myszka1604 2012-03-26, 22:33, w całości zmieniany 1 raz
[quote="myszka1604"]KiciKiciKici, co do Twojego męża to myśle że kiedyś powinnaś w swojej okolicy poszukać dobrego astrologa lub wróżbitę, który specjalizuje się w cofania się w 3 wcielenia do tyłu i właśnie wyjaśniania powiązań z ludźmi z którymi żyjemy teraz. Koleżanka miała problem z relacjami z matką i właśnie się udała. Bardzo jej to pomogło.
Myslalam otym ze isc na regresje ale boje sie poddac hipnozie, latwo w nia popasc moge bo prawie weszlam w ten stan juz raz az mnie to przerazilo. Czytalam niesamowite ksiazki Dr weiss o duszach o wlasnie tym co piszesz, ze ludzie u psychologa pod hipnoza w trakcie regresji cofali sie do pprzednich wcielen i tez wlasnie pomagalo im to w relacjach z ludzmi w tym zyciu oraz i jakis nieuzasadnionych bolach. Juz raz znajomy mojej mamy ktory jest astrologiem mi dac moj jakis tam zyciorys ale nie umowilam sie znim hehe.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach