Ale biorąc pod uwagę czynniki zewnętrzne wpływające i realizm że jak mało jest ,,miłości doskonałej''
To że z pozytywów rodzi się wiele negatywów, w tym sensie iż przerwanie miłości nie tylko z czynników wewnętrznych ale zewnętrznych.
Wiele ludzi rozstaje sie przez osoby trzecie (choć by śmierć) w tedy rodzą się negatywne uczucia
z każdą utrata dobrego uczucia rodzi się kilka złych ze tak powiem
hmm powiedz mi że to nie od miłości się zaczyn
Ostatnio zmieniony przez Andskyru 2012-05-07, 21:54, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 35 Dołączył: 19 Kwi 2012 Posty: 20 Skąd: last city on earth
Wysłany: 2012-05-07, 23:57
nie ma milosci doskonalej..
duenderosa [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-08, 09:27
Andskyru napisał/a:
Wiele ludzi rozstaje sie przez osoby trzecie (choć by śmierć) w tedy rodzą się negatywne uczucia
z każdą utrata dobrego uczucia rodzi się kilka złych ze tak powiem
Smutek po utracie nie zawsze oznacza negatywne uczucie... negatywny może się stać gdy nadamy mu taki sens..to zależy od naszej postawy
Uczucia i emocje uznawane za"trudne" - teskota, smtutek, ból, cierienie...nie muszą mieć negatywnego oddzwięku... przeciwnie,mogą ubogacać miłośc jeśli się im nie poddajesz, jeśli niegórują nad tobą, jeśli są konsekwencją w dążeniu do miłości doskonałęj np. bardzo tęsknię - bo bardzo kocham...
ale już... tęsknię... bo bardzo jestem zazdrosny - nie ma nic wspólnego z miłościa :)
HS - Miłość doskonała jest... tylko ludzie będąc nie doskonali nie potrafią jej okazywać :))
Zmieniaj siebie a Twoja miłość będzie coraz bliższa ideału :))
Lecz czasem słowa potrzebują poparcia w czynach bo inaczej zostają tylko słowami
Wówczas ziarnko piasku czasu jest więcej warte niż słowa bez czynów
duenderosa [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-08, 14:18
Andskyru napisał/a:
Lecz czasem słowa potrzebują poparcia w czynach bo inaczej zostają tylko słowami
Słowa zawsze potrzebują cznów :)) inaczej to cczcze gadanie... umrzeć z miłości dla drugiej osoby - to jest miłosć doskonała... i nie mam na myśli tylko heroicznych czynów.. bo najtrudniej zdobyć sięna najprostrze gesty"umierania" - swojego własnego lenistwa (kiedy ci się nie chce wyrzucić śmieci o które ktoś cię prosił), swojego egoizmu (kiedy wygoniej leżeć na kanapie), swoich ograniczeń (wciąż się uczyć i rozwijać aby budować lesze relacje i związek), swoich lęków (które sprawiają, że boimy się stawiaćkolejne kroki).... to jest umieranie dla miłości, w imię miłości i przez miłość... codzienne.... malutkie... umieranie siebie... dla innych
:)))
Do tego zmierzam... to jest moja droga...
Sorki za przełożenie, ale cóż tak mi się myśli zebrały w słowa.
Mówisz ze mam co dzień gnić od nadmiaru uczuć, jak kwiat od nadmiaru wody hmm więc chyba wole uschnąć z braku ich, choć by to miało trwać odrobinę krócej wieczności.
duenderosa [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-08, 21:18
Andskyru napisał/a:
Mówisz ze mam co dzień gnić od nadmiaru uczuć, jak kwiat od nadmiaru wody
Twoje życie, twój wybor... ja jestem szczęśliwa z moimi wyborami, spełniona a ty ze swoimi?
N co czemu sie Dżem
lobie deszcz wiec te słowa mi lepiej przypadają
co miałem napisać
Moje życie znaczy tryle co zeszłoroczna za przeproszeniem kupa.
Ha ha
Najlepszą chwilą w moim życiu to chwila gdy będę umierał
duenderosa [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-08, 22:21
Andskyru napisał/a:
Najlepszą chwilą w moim życiu to chwila gdy będę umierał
I tego niestety nie wiesz... a jeśli to będzie najgorsza? Ja wiem co mnie czeka po śmierci..nie boję się przekroczyć progu... a ty? Wierzysz w życie po?
Ja marze by przestać istnieć(fizycznie i astralni), ostatecznie umiłuję śmierć, lecz istotne jest to by nie było to samobójstwo. Ale kiedyś może życie stać się takie nudne ze pokuszę się o samobójstwo, zaryzykuje.
Zycie po życiu znaczy co ?
Jeśli chodzi o ciało to nic, zepsuty kontener który czas unicestwia. A dusza skoro żyje dalej to co robi dalej, hmm przechodzi reinkarnacje ( zakłada nowa postać w grze które zwiemy życiem) lecz po co tego własnie nie wiem.
Czy słuszność mam w tym co myślę tego nie mogę być pewien, ale cóż nie nam to wiedzieć. Jesteśmy czasem za głupi by zrozumieć siebie czy inną osobę wiec gdzie nam do zgłębienia sensu i drogi istnienia
przed chwila dowiedzialam sie o tym ze kolejna osoba z mojej rodziny nie zyje.. no kur... jak to mozliwe ....... nie pozbieralam sie po jednej tragedii a tu druga... pieprze takie zycie..... mam dosc..... ;((( to takie okropne... a ja nic nie moge zrobic.... dzisiaj po poludniu planowalam przyjazd tej osoby w wakacje... mam dosc ;(((
czlowiek ktory nigdy nie chorowal wyszedl i nie wrocil... nie zgadzam sie.. ja sie do cholery nie zgadzam.. i nawet mnie nie bedzie na pogrzebie bo to cholernie daleko.. nawet najblizszych nie potrafie teraz wesprzec..
a jutro mam niby isc normalnie do szkoly i udawac ze wszystko jest ok..... wale ich..
sorry za poprawnosc gramatyczna i ortograficzna tego co napisalam powyzej ale w emocjach, z niewidzacymi od łez oczami ciezko o to dbać... musialam to z siebie wyrzucic.. nie mam nikogo w tej chwili, wszyscy najblizsi rozpaczaja i nie chce ich bardziej dobijac swoim cierpieniem...
Jesteś wierząca ? (w sensie boga)
Jak tak, to nie lepiej pomyśleć ze teraz jest im lepiej? bo są już w niebie.
Jeśli nie wierzysz to też warto wiedziecie, gorzej niż tu na ziemi im nie będzie.
lecz trzeba pamiętać że do śmierci droga nie może prowadzić samobójstwem, bo jest ryzyko że można utknąć w nicości, a to wieczność w samotności.
Nie żałuj śmierci, żałuj życia a zwłaszcza tego które nie chało być takie jak chciała dusza.
kucia sorka niezbyt to pocieszające słowa. pluszak ze mnie bałwanowy (jakkolwiek to rozumieć)
duenderosa [Usunięty]
Wysłany: 2012-05-09, 07:50
Andskyru napisał/a:
Ja marze by przestać istnieć
Na początku założenie: nie chcę nikogo przekonywac do swojej racji - po prostu lubę wymianę zdań, bo uważam, ze ona rozwija, a poza tym może się okazać, ze nie mam racji;)
A teraz założenie drugie - wiem, ze to co zaraz napisze już było dyskutowane tu.. ale ja wtedy nie zabrałam głosu :)
A teraz przechodząc do sedna związanego z zacytowanym fragmentem
Andskyru - ja osobiście wierzę, że życie to tylko wstęp do tego prawdziwego tam gdzieś, które rozpoczyna śmierć...Ale jakie ono będzie tam zależy od tego jakie ono było tu :).
Stąd...zupełnie, oczywiście, nie mogę się z Tobą zgodzić, ze śmierć kończy nasz żywot całkowicie (i fizycznie i astralnie i jak chcesz)..
Rozum i dusza nie umiera... zmieniamy tylko "ciało"...stajemy się innym bytem - dla mnie - stajemy się miłością doskonałą za którą tutaj, na ziemi tak tęsknimy, bo pamięć o niej "jest w nas".. (stąd marzenia o niej i tęsknota).
Dla mnie Bóg to miłość a my zanurzając się w nią zanurzamy się w Bogu...(ale to już inny wątek)
I naprawdę to fajnie, że każdy z nas jest inny, inaczej myśli, w co innego wierzy..
Zatem nasza dyskusja rozstrzygnie się "tam" czyli "po śmierci... odszukam wtedy wszystkich "niedowiarków" i sobie pogadamy
A tak jeszzce w temacie śmierci - mam wrażenie, że najczęściej myślą o niej Ci, którzy nien potrafią żyć :(
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach