Samotność w związku to problem, który dotyka wielu. Partnerzy nie spędzają ze sobą wolnego czasu, przestają rozmawiać, albo bezustannie się kłócą. Partner/ka staje się dla nas coraz bardziej obojętny. Niby leży blisko nas w łóżku, a jest obcy. Czy spadek libido musi oznaczać samotność we dwoje?
Czy spadek libido musi oznaczać samotność we dwoje?
Raczej nie, bo przecież związek to nie tylko seks (?).
Cytat:
Partnerzy nie spędzają ze sobą wolnego czasu, przestają rozmawiać, albo bezustannie się kłócą. Partner/ka staje się dla nas coraz bardziej obojętny.
Wydaje mi się, że to po prostu świadczy o tym, że się źle dobrali albo że liczyli na to, że ciągle będzie jak na początku (motylki w brzuchu, spędzanie razem całego wolnego czasu itp) i są rozczarowani.
Nie tylko, ale jest ważnym czynnikiem cementującym związek. Nic nie dzieję się z dnia na dzień. Praca, stres, tempo życia sprawiają, że partnerzy zaniedbują się we wszystkich sferach. Jak zatem, kiedy przychodzi opamiętanie, ratować to co jeszcze da się uratować?
W moim przypadku opamiętanie przychodziło wtedy gdy po 3 latach moja była miłość stanęła w drzwiach i ni z gruchy ni z pietruchy powiedziała: "to koniec". Jednak wtedy było już za późno na wdrążanie tego opamiętania. Dodałbym, że moim zdaniem takie opamiętania przychodzą w trudnych chwilach np wypadek, śmierć kogoś bliskiego. Wtedy, kiedy człowiek jest w stanie w sobie coś zmienić.
To prawda. Takie chwile pobudzają do refleksji, zastanowienia się nad życiem, nad samym sobą. Tylko jak na ironie dlaczego właśnie takie? Czy nie lepiej pielęgnować związek na co dzień, na bieżąco rozwiązywać drobne sprawy zanim urosną do rangi problemu?
Myślę, że z czasem przestajemy doceniać to co mamy i przestajemy o to dbać, dopiero jak przyjdzie kryzys to uświadamiamy sobie, że możemy stracić tę drugą osobę i się mobilizujemy.
Niekiedy w takich przypadkach jest już za późno by dało się cokolwiek naprawić i traci się bliską osobę. Później pozostaje tylko pustka i bezradność...
To prawda. Bywa, że kiedy się ockniemy nie ma już do czego wracać, co ratować. Moja znajoma twierdzi z sarkazmem, że jej mąż lepiej dba i auto, niż o nią. Samochód może się w każdej chwili popsuć a kobieta nie powinna... przynajmniej do czasu. Nie jest to przypadkiem tak, że traktujemy partnera jako swoją własność, a związek jako perfekcyjną maszynkę, która nie może ulec awarii i co gorsze, nie da się jej ulepszyć?
Wiek: 33 Dołączyła: 19 Mar 2012 Posty: 21 Skąd: Lublin
Wysłany: 2012-03-30, 16:45
Związek trzeba jak najbardziej ulepszać. Nie każdy potrafi, nie każdy chce. Czasem jedna osoba w związku czuje że wszystko jest w porządku ale druga osoba ma całkiem inne wrażenia. Brakuje zrozumienia, rozmów, następuje oddalenie się od siebie.
No wlasnie tu jest racja ze zwiazek trzeba " ulepszac":) znaczy ja to odbieram tak ze dwie osoby zakochane czasami przestaja dbac o zwiazek jak i o ssiebie. A moim zdaniem powinno sie robic tak by pokazywac siebie w jeszcze lepszym swietle by partner nie stracil zainteresowania. Niektore kobiety po dlugim zwiazku totalnie sie zaniedbuja i mysla ze skoro juz maja faceta to juz moga zaniedbywac pewne swery. Faceci tak samo oczywiscie:) Powinno sie dbac o zwiazek jak o siebie na pierwszej randce:))
tak, dlatego jestem zdania ze trzeba osiebie dbac i czyms nowym co jakis czas zaimponowac:) jakas niespodzianke zrobic. Ja z tego co wiem od mojego to jestem nieprzewidywalna hahaha
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach