Kobieta nigdy nie pójdzie z mężczyzną do łózka ani go nie pocałuje dopóki sobie tego nie wyobrazi. Zadaniem mężczyzny jest takie by mówić podchwytliwie z podtekstami dotyczących seksu. Do tego odpowiednia mowa ciała, obniżony głos i haczyk złapany. Wtedy kobieta sobie pomyśli "wow ale on na mnie działa, coś w tym jest" i tak o to krok po kroku jesteście zdobywane. Rozumiem że Pani Czerwona93 jest bardzo łatwa skoro bez gry wstępnej sobie wszystko wyobraża i wystarczy jej zwykłe spojrzenie na tyłek. Jesteście proste w obsłudze. Wystarczy wami odpowiednio manipulować wedle instrukcji. Są różnego rodzaju szkoły i książki o manipulacji kobietami, wystarczy się zastosować i same wpadacie w sidła. Także nie jesteście wyjątkowe wystarczy wyrobić w sobie odpowiednie nawyki. Znikam z tego tematu. Nara.
Kobieta nigdy nie pójdzie z mężczyzną do łózka ani go nie pocałuje dopóki sobie tego nie wyobrazi. Zadaniem mężczyzny jest takie by mówić podchwytliwie z podtekstami dotyczących seksu. Do tego odpowiednia mowa ciała, obniżony głos i haczyk złapany. Wtedy kobieta sobie pomyśli "wow ale on na mnie działa, coś w tym jest" i tak o to krok po kroku jesteście zdobywane. Rozumiem że Pani Czerwona93 jest bardzo łatwa skoro bez gry wstępnej sobie wszystko wyobraża i wystarczy jej zwykłe spojrzenie na tyłek. Jesteście proste w obsłudze. Wystarczy wami odpowiednio manipulować wedle instrukcji. Są różnego rodzaju szkoły i książki o manipulacji kobietami, wystarczy się zastosować i same wpadacie w sidła. Także nie jesteście wyjątkowe wystarczy wyrobić w sobie odpowiednie nawyki. Znikam z tego tematu. Nara.
Tego co baba myśli nie wiesz nigdy naczytałeś się jakis durnych instrukcji czy ksiązek, a do każdej kobiety trzeba podchodzic indywidualnie. Jedną będzie kręcił twój tyłek a inną to że cały czas drapiesz się po jajach :)). Uważaj bo Cie Czerwona jeszcze wykorzysta tak jak innych :P.
Kobieta nigdy nie pójdzie z mężczyzną do łózka ani go nie pocałuje dopóki sobie tego nie wyobrazi. Zadaniem mężczyzny jest takie by mówić podchwytliwie z podtekstami dotyczących seksu. Do tego odpowiednia mowa ciała, obniżony głos i haczyk złapany. Wtedy kobieta sobie pomyśli "wow ale on na mnie działa, coś w tym jest" i tak o to krok po kroku jesteście zdobywane. Rozumiem że Pani Czerwona93 jest bardzo łatwa skoro bez gry wstępnej sobie wszystko wyobraża i wystarczy jej zwykłe spojrzenie na tyłek. Jesteście proste w obsłudze. Wystarczy wami odpowiednio manipulować wedle instrukcji. Są różnego rodzaju szkoły i książki o manipulacji kobietami, wystarczy się zastosować i same wpadacie w sidła. Także nie jesteście wyjątkowe wystarczy wyrobić w sobie odpowiednie nawyki. Znikam z tego tematu. Nara.
Uhuhu Don Juanie, proszę, złów mnie na swój haczyk...
Mój co chcesz, po prostu przyznaj, że mam racje i nie istnieje coś takiego jak "miłość od pierwszego wejrzenia" :)
Janie, nie zawsze w życiu jest idealnie. Ja zmieniłam swoją wypowiedź, wierzę, w zauroczenie od pierwszego wejrzenia, masz rację, to nie może być czyste pożądanie seksualne - sama tego doświadczyłam wskutek okoliczności życiowych.
Problem prawdziwej miłości jest bardzo skomplikowany. Sama miałam swoje ideały, które życie moje zweryfikowało.
Jak głoszą słowa Ewangelii "Miłość nigdy nie ustaje", pewnie tak jest, ale niestety jednostronnie, coraz ciężej znaleźć przypadki, gdzie obustronna miłość trwa całe życie. Gdybym słowa listu Św. Pawła do Koryntian miała rozumieć dosłownie, oznaczałoby to, że wszystkich swoich byłych powinnam w jakiś sposób kochać nadal, bez względu na to, czy zostałam porzucona, czy też ja byłam stroną odchodzącą. I tak w jakiś sposób jest, mam po prostu sentyment do tych chwil, kiedy w parze było mi dobrze, akceptuję wybory moich byłych, nawet jeśli to oznacza, że mnie one unieszczęśliwiły na dłuższą chwilę. Ale czy z drugiej strony moi byli partnerzy tak mają? Czy nadal czują do mnie miłość, sentyment? Gdyby istniała prawdziwa miłość wszyscy powinniśmy kochać się nadal z daleka, mimo że z różnych względów już ze sobą nie jesteśmy. Nie chcę tu cytować słów byłego męża, ale ewidentnie wynikało z nich, że on utożsamiał miłość z pożądaniem w znaczeniu seksualnym. A przecież miłość to ma być coś więcej.
Byłam w kilku związkach, który z nich mam określić jako prawdziwą miłość? Ten pierwszy, nastoletnią miłość, ten drugi zakończony małżeństwem, czy ten trzeci gdzie towarzyszyły mi emocje i przeżycia takie jak na filmie? Bo czwarty - ten z rozsądku powodowany miłością nie był i dlatego nie wypalił. W trzech przypadkach byłam przekonana, że to ta właściwa osoba, że to na całe życie. W trzech przypadkach okazywało się, że związek się kończy nagle mimo wcześniejszych deklaracji z drugiej strony. Dlatego teraz bardziej jestem skłonna wierzyć, że to procesy chemiczne odpowiadają za miłość, a potem to już nie wiem, uważam, że jak chemia ustaje , ale istnieje przyjaźń między partnerami, podobne światopoglądy, podobne cele życiowe, brak barier komunikacyjnych to związek ma szanse na przetrwanie. Czy to jednak jest miłość czy tylko przywiązanie do drugiej osoby i wystarczy pojawienie się kolejnego atrakcyjniejszego obiektu na horyzoncie, by to wszystko zniszczyć, by stwierdzić, że - oto teraz dopiero pojawiła się prawdziwa miłość?
Napisze tu jeszcze raz i znowu trochę w obronie Jana Może najpierw przypomnę; jak dla mnie coś takiego jak miłość nie istnieje - to tylko biologia.
Ale umówmy się, że miłością nazywamy ten stan w którym hormony rozrywają nam głowę, a w brzuchu jakieś latające owady.
Tak więc upraszając, uważam, że istnieje coś jak zapatrzenie się czy zakochanie czy miłość od pierwszego wejrzenia; waśnie tym bardziej, że to nie jest zależne od nas, a od gospodarki hormonalnej naszego indywidualnego organizmu.
Może podam przykład; jeśli wchodzisz do sklepu patrzysz, a tu zarąbiste buty ! - Już je kochasz i będziesz koło nich chodzić z dziesięć razy do momentu aż je kupisz. Przykładów można mnożyć. Może to być sukienka, dla mężczyzny samochód itp.
Tak więc jeśli zgadzamy się co do tego, że poetycka miłość nie istnieje to paradoksalnie tym bardziej potwierdzamy, że tz. zakochanie od pierwszego wejrzenia jest możliwe, to jest wręcz wskazanie logiczne. Tak więc zaprzeczanie, że dom, kwiat mebel, zapach i wreszcie kobieta, a kobiecie mężczyzna nie spodoba mi się natychmiast kiedy ją/jego ujrzy/ujrzę, jest nielogiczne. Zaprzecza to wiedzy empirycznej każdego z nas.
Lampart, właśnie o to mi chodziło, wyraziłeś się dużo jaśniej niż ja. Stoję na identycznym stanowisku.
Cytat:
dla mnie coś takiego jak miłość nie istnieje - to tylko biologia.
Ale umówmy się, że miłością nazywamy ten stan w którym hormony rozrywają nam głowę, a w brzuchu jakieś latające owady.
Tak więc upraszając, uważam, że istnieje coś jak zapatrzenie się czy zakochanie czy miłość od pierwszego wejrzenia; waśnie tym bardziej, że to nie jest zależne od nas, a od gospodarki hormonalnej naszego indywidualnego organizmu.
Napisałam, że zmieniłam swoją wypowiedź, wierzę, w zauroczenie od pierwszego wejrzenia, niech będzie że to jest właśnie zakochanie się. Ale niestety wszystko mi pokazuje, że powoduje nami biologia, a potem jak człowiek nieco ochłonie argumenty racjonalne. Tak właśnie skończyło się moje małżeństwo - biologia jednej ze stron nadal pracowała na w miarę przyzwoitych obrotach, u drugiej strony ta biologa już przestała działać. A więc w myśl takich uproszczeń myślowych tak zwana "miłość" istnieje, tylko ponieważ u każdego wspomniana przez Ciebie gospodarka hormonalna inaczej działa, miłość ta w różnych momentach u różnych osób się kończy.
Ostatnio zmieniony przez liliana 2014-09-13, 14:44, w całości zmieniany 3 razy
Napisze tu jeszcze raz i znowu trochę w obronie Jana Może najpierw przypomnę; jak dla mnie coś takiego jak miłość nie istnieje - to tylko biologia.
Ale umówmy się, że miłością nazywamy ten stan w którym hormony rozrywają nam głowę, a w brzuchu jakieś latające owady.
Tak więc upraszając, uważam, że istnieje coś jak zapatrzenie się czy zakochanie czy miłość od pierwszego wejrzenia; waśnie tym bardziej, że to nie jest zależne od nas, a od gospodarki hormonalnej naszego indywidualnego organizmu.
Może podam przykład; jeśli wchodzisz do sklepu patrzysz, a tu zarąbiste buty ! - Już je kochasz i będziesz koło nich chodzić z dziesięć razy do momentu aż je kupisz. Przykładów można mnożyć. Może to być sukienka, dla mężczyzny samochód itp.
Tak więc jeśli zgadzamy się co do tego, że poetycka miłość nie istnieje to paradoksalnie tym bardziej potwierdzamy, że tz. zakochanie od pierwszego wejrzenia jest możliwe, to jest wręcz wskazanie logiczne. Tak więc zaprzeczanie, że dom, kwiat mebel, zapach i wreszcie kobieta, a kobiecie mężczyzna nie spodoba mi się natychmiast kiedy ją/jego ujrzy/ujrzę, jest nielogiczne. Zaprzecza to wiedzy empirycznej każdego z nas.
Hmmm
jeszcze wczoraj uważałam, ze miłość nie istnieje...no ale po twoich słowach? Kocham swojego kota, kocham swój nowy płaszczyk, kocham swojego storczyka za to, że nie zdechł tak jak jego brat bliźniak, kocham bohatera książki którą teraz czytam... Kurde, nie wiedziałam, że jestem tak kochliwa O.o
Kobieta nigdy nie pójdzie z mężczyzną do łózka ani go nie pocałuje dopóki sobie tego nie wyobrazi. Zadaniem mężczyzny jest takie by mówić podchwytliwie z podtekstami dotyczących seksu. Do tego odpowiednia mowa ciała, obniżony głos i haczyk złapany. Wtedy kobieta sobie pomyśli "wow ale on na mnie działa, coś w tym jest" i tak o to krok po kroku jesteście zdobywane. Rozumiem że Pani Czerwona93 jest bardzo łatwa skoro bez gry wstępnej sobie wszystko wyobraża i wystarczy jej zwykłe spojrzenie na tyłek. Jesteście proste w obsłudze. Wystarczy wami odpowiednio manipulować wedle instrukcji. Są różnego rodzaju szkoły i książki o manipulacji kobietami, wystarczy się zastosować i same wpadacie w sidła. Także nie jesteście wyjątkowe wystarczy wyrobić w sobie odpowiednie nawyki. Znikam z tego tematu. Nara.
Huehue, ja rozpoznam manipulację! Pewnie tego nie przeczytasz niestety
Chciałam jeszcze dodać, jeśli to może kiedyś przeczytasz, również szukam czegoś prawdziwego i wierzę, że uczucia bywają prawdziwe, a nie wszystko jest efektem manipulacji. A Ci wszyscy od biologii...jednak ludzi i zwierzątka coś różni.
Ostatnio zmieniony przez yogourt 2014-09-13, 20:36, w całości zmieniany 1 raz
Napisze tu jeszcze raz i znowu trochę w obronie Jana Może najpierw przypomnę; jak dla mnie coś takiego jak miłość nie istnieje - to tylko biologia.
Ale umówmy się, że miłością nazywamy ten stan w którym hormony rozrywają nam głowę, a w brzuchu jakieś latające owady.
Tak więc upraszając, uważam, że istnieje coś jak zapatrzenie się czy zakochanie czy miłość od pierwszego wejrzenia; waśnie tym bardziej, że to nie jest zależne od nas, a od gospodarki hormonalnej naszego indywidualnego organizmu.
Może podam przykład; jeśli wchodzisz do sklepu patrzysz, a tu zarąbiste buty ! - Już je kochasz i będziesz koło nich chodzić z dziesięć razy do momentu aż je kupisz. Przykładów można mnożyć. Może to być sukienka, dla mężczyzny samochód itp.
Tak więc jeśli zgadzamy się co do tego, że poetycka miłość nie istnieje to paradoksalnie tym bardziej potwierdzamy, że tz. zakochanie od pierwszego wejrzenia jest możliwe, to jest wręcz wskazanie logiczne. Tak więc zaprzeczanie, że dom, kwiat mebel, zapach i wreszcie kobieta, a kobiecie mężczyzna nie spodoba mi się natychmiast kiedy ją/jego ujrzy/ujrzę, jest nielogiczne. Zaprzecza to wiedzy empirycznej każdego z nas.
Hmmm
jeszcze wczoraj uważałam, ze miłość nie istnieje...no ale po twoich słowach? Kocham swojego kota, kocham swój nowy płaszczyk, kocham swojego storczyka za to, że nie zdechł tak jak jego brat bliźniak, kocham bohatera książki którą teraz czytam... Kurde, nie wiedziałam, że jestem tak kochliwa O.o
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach