Ja zawsze długo siedzę przy kompie, a potem chodzę nieprzytomna następnego dnia. ;-P Muszę się zacząć przestawiać.
Dobranoc. Lżejszego jutra ci życzę. Sobie zresztą też. I każdemu, kto tam jeszcze ma ochotę.
Chyba jeszcze tu nie pisałem.
A to fajny temat, bo z czasem można zobaczyć coraz to inne przyczyny.
Więc u mnie ma dziś tak:
- osobowość unikająca (poczytajcie w google)
- nieśmiałość (odnośnik do pkt. 1)
- skrajnie niska samoocena (też pkt. 1)
- szybkie skreślanie ludzi (znaczna większość strasznie mnie nudzi...)
- pasmo porażek życiowych, bezrobocie, bieda
- wygląd (na końcu, bo chyba najmniej ważny pośród tego wszystkiego, no ale jednak)
Wiek: 24 Dołączył: 16 Wrz 2017 Posty: 11 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-09-26, 19:36
Jestem nowy tutaj więc na wstępie opowiem o swoich przyczynach, może jakaś dobra dusza skleci z tego diagnozę.
-Naturalnie nie potrafię dogadać się z większością ludzi, nie znajduje z nimi języka wspólnego i choć się nie wstydzę nie potrafię stworzyć dłuższej niż 3/4 zdaniowa konwersacji z ludźmi
-Nawiązywanie kontaktów w moim wykonaniu wydaje się takie "wymuszone"
-Prawdopodobnie mało kto z moich znajomych traktuje mnie poważnie (nie widzę w tym problemu, ale przeszkadza to w poznawaniu znajomych własnych znajomych)
-Kompletna bezradność w kontaktach damsko-męskich, nie wstydzę się odezwać ale nie robię tego często bo prawdą jest, że prawie z nikim nie mam wspólnych tematów
-Wolę zmienić otoczenie niż siebie
-Odczuwam niepokój gdy słucha mnie więcej niż jedna osoba, oczywiście tylko wtedy kiedy myśl którą przekazuje jest skierowana do kogoś konkretnego
-Nie wiem czy to ma znaczenie ale czasami gdy wydaje mi się że mówię (wprawdzie w eter) głośno to nagle okazuje się, że nikt mnie nie usłyszał mimo że gęsto otaczają mnie ludzie
Na razie chyba wszystko jak coś jeszcze zauważę to będę pisał.
Cóż, po blisko 8 latach związku przyszła kolej i na mnie. Od tego czasu minęło już ponad pół roku, dlatego też się tu znalazłem. Generalnie poczułem co to jest samotność. Wynająłem sam mieszkanie i jest..pusto. Smutno. Cicho.
Zawsze się uważałem za osobę nieśmiałą, ciężko nawiązujący relacje z kobietami. Dlatego po głowie chodzą takie myśli, że to początek dłuugiej samotności :)
Hej,
jestem tu, bo...
Czasem się trzeba komuś anonimowo wyżalić,
przynajmniej raz nie udawać, że jest ok,
ja czuję się samotna po śmierci Matki,
jestem zamknięta w sobie,
mam wrażenie, że rozpadło się całe moje dotychczasowe życie i nie mam, gdzie szukać pomocy,
moi znajomi ze studiów i dawni przyjaciele mają zupełnie inne problemy,
czuję się nierozumiana i zawsze nieakceptowana,
więc uciekam w chorobę, która pomaga mi przetrwać gorsze chwile,
cierpię na zaburzenia odżywiania.
Rzeczywiście, poważne problemy mają tutaj ludzie i Nas wszystkich to, w jakiś sposób łączy.
Być może niektórzy mają problemy z fobią społeczną na forum, czyli unikanie ludzi, lęki przed jakimiś wystąpieniami, brak chęci na wiele spraw?
Sam tak miałem, kiedy byłem młodszy i zapadłem na depresję, odczuwałem przed czymś lęk, niepokój, zagubienie, a to są typowe objawy depresyjne, ale, co ciekawe, fobia społeczna nie zawsze występuje przy depresji u niektórych ludzi, chociaż nie znam się na tym, ale czytałem o tym.
Sama samotność też jeszcze nie świadczy o FOBII SPOŁECZNEJ, a tym bardziej o depresji.
Prawie każdy się czuje samotny, inni osamotnieni i każdy sobie musi z tym jakoś radzić, ale inni mają łatwiej, inni trudniej.
Ja nauczyłem się sobie radzić, nawet z osamotnieniem i jest mi trochę łatwiej, ale nigdy nie będzie do końca dobrze.
Przez 6 lat byłem z dziewczyną i w tym czasie 2 razy sie rozstawaliśmy głównie z jej winy. To ja dawałem jej kolejne szanse. Teraz rozstaliśmy trzeci raz bo mnie zdradziła. Nie mam przyjaciół. Ona była moją jedyną przyjaciółką. Jest taka pustka z którą ciężko sobie poradzić.
Bardzo chciałby mieć dziecko. Stworzyć własną rodzinę i się o nią troszczyć.
Kobieta którą kochałem w jednej chwili zabiła we mnie chęć do życia.
Ale ja sie nie poddam. Zajmę się sobą i będę robił to na co mam ochotę. Mam nadzieję, że Bóg kiedyś skieruje mnie na tory mojego anioła z którym przejdę przez życie i sie zestarzeje.
Kilka razy się spaliłem, biegałem za dziewczynami, robiłem co chcą, aż w końcu musiało się to skończyć tak a nie inaczej. Teraz nie szukam na siłę. Wierzę, że miłość sama nadejdzie w odpowiednim dla mnie momencie. I już nigdy nie pozwolę się wykorzystywać. ;)
Zabunkrowanie się w domu przed komputerem , brak motywacji do działania :( Brak przyjaciela z którym mógłbym dzielić zwycięstwa i porażki :( Typowa wegetacja praca dom i tak całe dnie :(
Właściwie to nie wiem, co jest przyczyną mojej samotności, bo jestem dość otwartą osobą o wielu zainteresowaniach i lubię ludzi. Widać, że im we mnie coś jednak musi nie pasować. Traktuję ludzi poważnie, nawet tych ledwie poznanych, ale nie mam często wzajemności i w tym problem, że często się po takim potraktowaniu wycofuję. I tylko czasem wyję do księżyca za bratnią duszą. Bez skutku.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach