Pozostaje mieć nadzieję, że nasza samotność przyniesie jakieś okazałe i niespodziewane owoce. ...może nasz problem polega na zbytniej koncentracji na niej samej, zamiast próbie odnalezienia sensownego sposobu na jej wypełnienie...
Klątwa milczącego telefonu to najczystszy koszmar. Chyba dużo prawdy jest w stwierdzeniu, że, mimo niesamowicie licznych ułatwień komunikacyjnych, jesteśmy pokoleniem pogrążonym w samotności.
Ostatnio zmieniony przez Szemkel 2012-07-30, 23:17, w całości zmieniany 1 raz
...może nasz problem polega na zbytniej koncentracji na niej samej, zamiast próbie odnalezienia sensownego sposobu na jej wypełnienie...
Myślę, że trafiłeś w sedno problemu, każdy z nas tylko mówi o tym jak jest samotny a czy naprawdę coś z tym robi, czy tylko kończy na mówieniu. Myślimy, że jeżeli znajdziemy tę drugą połówkę to będziemy szczęśliwi. Nie będziemy dopóki nie poczujemy szczęścia sami ze sobą. Druga osoba nie powinna być naszym wyznacznikiem szczęścia
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-07-31, 14:49
No właśnie. Pracę trzeba zacząć od siebie, inaczej nic z tego nie będzie. Brak miłości do samego siebie tkwi zawsze w osobowości. Bez zaakceptowania tego jakim się jest nie odnajdzie się raczej szczęścia. A jeśli chodzi o samotność w sensie braku ludzi, to... Po to spotykamy się właśnie na tym forum
Ostatnio zmieniony przez Mr. Z 2012-07-31, 14:50, w całości zmieniany 1 raz
No właśnie. Pracę trzeba zacząć od siebie, inaczej nic z tego nie będzie. Brak miłości do samego siebie tkwi zawsze w osobowości. Bez zaakceptowania tego jakim się jest nie odnajdzie się raczej szczęścia.
no wlasnie, tylko jak do tego dojśc, bo juz nieraz slyszalem ze samoakceptacja jest kluczem do jakiegokolwiek szczescia w życiu... mi narazie do tego daleko...
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-07-31, 15:02
No ja myślę, że nie ma tu idealnej rady dla wszystkich. Niektórzy pójdą do psychoterapeuty, inni zaangażują się w coś innego, u jeszcze innych samoakceptacja wypracuje się sama. Idealna sytuacja to taka, w której wiesz, że jesteś "niedopasowany" ale jest Ci z tym dobrze
No właśnie. Pracę trzeba zacząć od siebie, inaczej nic z tego nie będzie. Brak miłości do samego siebie tkwi zawsze w osobowości. Bez zaakceptowania tego jakim się jest nie odnajdzie się raczej szczęścia.
no wlasnie, tylko jak do tego dojśc, bo juz nieraz slyszalem ze samoakceptacja jest kluczem do jakiegokolwiek szczescia w życiu... mi narazie do tego daleko...
Afirmacja= samoakceptacja. Całe życie ktoś wmawia nam, albo my sami, że jesteśmy do niczego. Tak długo sobie to wmawiamy, aż uwierzymy. Jak by na to nie patrzeć stosujemy afirmację tyle, że negatywną. Cały czas robimy sobie pranie mózgu, że jesteśmy do kitu, że jesteśmy brzydcy, nikt nas nie kocha. O wiele trudniej jest powiedzieć sobie: kocham siebie takim jakim jestem. I dotąd trzeba sobie to powtarzać, aż uwierzymy. Bardzo trudno jest zmienić swój tok myślenia na pozytywny, ale to jest możliwe. Wymaga jednak dużo samo zaparcia. Cały czas mamy w głowie negatywne myśli, jest ich dużo. A ile jest pozytywnych?
Dlaczego tak jest? Dlaczego łatwiej wmówić sobie, że jest się do niczego, niż powiedzieć jestem super, kocham siebie? Może dlatego, że w tą pierwszą wersję po prostu wierzymy, a druga wydaje się nierealna.
O wiele trudniej jest powiedzieć sobie: kocham siebie takim jakim jestem. I dotąd trzeba sobie to powtarzać, aż uwierzymy. Bardzo trudno jest zmienić swój tok myślenia na pozytywny, ale to jest możliwe. Wymaga jednak dużo samo zaparcia.
no własnie u mnie z tym samozaparciem to jakos kiepsko, ogólnie tzw "słomiany zapał" zawsze był moim wielkim problemem, no ale to juz inna bajka... :-/
No właśnie. Każdy chciałby mieć efekty już, zaraz i natychmiast. Każdy liczy na cud, a cudu nie będzie dopóki sami nie weźmiemy się do roboty. Ja też mam słomiany zapał, ale tym razem spróbuje tak łatwo się nie poddać
No właśnie. Każdy chciałby mieć efekty już, zaraz i natychmiast. Każdy liczy na cud, a cudu nie będzie dopóki sami nie weźmiemy się do roboty. Ja też mam słomiany zapał, ale tym razem spróbuje tak łatwo się nie poddać
No powodzenia życze, może powinniśmy sie nawzajem motywować... :D:D
maro_25 myślę, że jeśli samemu trudno się zmotywować, to obecność motywacza w postaci drugiej osoby jest jak najbardziej korzystna. Wtedy zawsze choć odrobinę łatwiej
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-08-02, 21:17
Nie mają tak mówić. kiedy poczuje się akceptację i jakaś więź to takie przekonanie samo zacznie się wytwarzać. Przynajmniej ja tak myślę i z tego powodu zawitałem tutaj
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach