Wiek: 27 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1237 Skąd: z piekła
Wysłany: 2011-11-29, 17:46
Było to tak:
Wstałam z łóżka po nieprzespanej nocy. Odrobiłam zadania domowe (tak wiem, wczas). Wskoczyłam w ciuch spakowałam plecak i uzbrojona w komplet ściąg przygotowanych dzień wcześniej i MP3 ruszyłam na autobus. Autobus jak zwykle się spóźnił i dotarłam do szkoły dokładnie minutę przed dzwonkiem. Jako, że poprzedni dzień mnie wykończył i wyssał ze mnie wszystkie uczucia, chodziłam przymulona z słuchawkami w uszach od klasy do klasy. Co mniej ważna lekcja to przez całe 45 minut wsłuchiwałam się w "Nothing else matters". Taki nasz hymn (nie, mój i jego, nie nasz). Na WF miałam (a raczej sobie sama napisałam) zwolnienie i tak sobie przez całe dwie lekcje myślałam o wczorajszej rozmowie z moim chłopakiem (ups, raczej z moim ex). Pewnie bym tak siedziała zupełnie sama, gdyby jednej osobie nie przyszło do głowy podejść i spytać co się stało. Nie odpowiedziałam, ale ona zgrabnie odegrała szopkę, że jej słabo i tak ze mną siedziała. Hmm... Nie wiem co to było... Zadośćuczynienie, za to co kiedyś mi zrobiła razem z resztą bandy? Jak zwykle, cała ja, podejrzliwa suka, która nie potrafi wybaczać. Ale jakoś lepiej tak było czuć, że ktoś siedzi obok. Szkoda tylko, że to nie ON. Ale ON nigdy już obok mnie nie usiądzie. "Zostańmy przyjaciółmi" -> puste słowa. Tak się nie da... I dlaczego akurat dzisiaj wszystkich wzięło na pytanie "Co u Kuby?". Dziwnie żyje się nie czując nic poza pustką... Ta pustka jest straszna... Chciałabym poczuć, choćby ból. Zawsze to jakieś uczucie. Koszmarna noc, koszmarny dzień... Where are you friends?
Ever, siostro.... jak czytam To co piszesz to normalnie w 95% ja 5 lat temu.
Trzymaj się, tego kwiatu pół światu, jeszcze wróci spod kulonym ogonem...zawsze wracają
mój dzień był tak beznadziejny, że az muszę go opisać :(
zaspałam dwie godziny,po czym wstałam z okropnym bólem głowy i przez 20 minut szukałam klucza
wpadłam w biegu zza rogu na jakoś babkę, która tak się na mnie darła że aż musiałam słuchawki zdjąć i zapytać czy nic jej się nie stało, oczywiście nie.
przepytywano mnie przez pól lekcji na macie; potem totalnie zawaliłam inny sprawdzian bo jakoś nie miałam siły myśleć.
potem się okazało że muszę do jutra zdecydować czy ide na studniówkę i czy biorę kogoś z poza szkoły ( nie śmiejcie się, to jest bardzo poważny problem starzy mnie zabiją jak nie pójdę, a jak pójdę sama to się skompromituję więc to trochę sytuacja bez wyjścia)
a i jeszcze przez dwie godziny słuchałam jak źle napisaliśmy próbne matury i jaki wstyd szkole przynosimy, co mnie zbytnio nie obchodzi, ale ciężko przez tyle czasu siedzieć i udawać skruchę
ehm i nawet obiad był dziś niedobry
kurde, czy to fair że przez cały dzień nie spotkało mnie nic przyjemnego ?
potem się okazało że muszę do jutra zdecydować czy ide na studniówkę i czy biorę kogoś z poza szkoły ( nie śmiejcie się, to jest bardzo poważny problem starzy mnie zabiją jak nie pójdę, a jak pójdę sama to się skompromituję więc to trochę sytuacja bez wyjścia)
Ja na swoją w ogóle nie poszedłem... Wiadomo - samemu nie ma sensu, poza tym osoba, która mi się strasznie podobała i którą spytałem czy by ze mną poszła, odmówiła mi (chociaż przepraszała, była miła i pocieszyła mnie: " na pewno znajdziesz sobie jeszcze kogoś innego" ....), informując, że ma chłopaka...
W ogóle współczuje Ci Poppea takiego dnia, poza tym moje dni też są bezbarwne, monotonne, szare, bure itd. ....
Ostatnio zmieniony przez Lonely4Ever 2011-11-30, 00:10, w całości zmieniany 1 raz
ja najchętniej też bym nie poszła, ale nie mam siły tłumaczyć wszystkim dlaczego nie idę i wymyślać jakichś dziwnych powodów, bo przecież nie powiem że po prostu nie mam z kim więc się nie zgłosiłam gdy pytali czy ktoś nie idzie, tchórz ze mnie;
poza tym rodzice by mi tego nie darowali, i tak lubią mi wypominać, że nie mam przyjaciół, a to jest strasznie bolesne
oczywiście mam plan awaryjny, poszaleję trochę więcej na nartach w ferie i wrócę z nogą w gipsie
Poppea17-dam Ci dobrą radę, słuchaj własnych potrzeb i przemyśleń, a nie rodziców. Studniówka to Twoja impreza, jeśli nie masz ochoty, to po prostu nie idź
Uff dobrze, że ja nie miałam tego problemu, bo studniówki po prostu nie zorganizowaliśmy, więc dziwne...ale w mojej szkole była tylko jedna 3 klasa i tak postanowiliśmy, wybraliśmy zamiast tego wycieczkę, z której tez mamy fajne wspomnienia.
Mój dzień? Boże co za pogoda...ni to zimno, ni to ciepło, musze coś zmienić w swoim życiu, ot postanowienie.
Wiek: 27 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1237 Skąd: z piekła
Wysłany: 2011-12-08, 15:14
Hmm.. Dzień jak dzień. W szkole próbne egzaminy. Wczorajszą część humanistyczną przetrwałam. Łatwiejszego zrobić nie mogli. Ale te ścisłe dzisiaj :/ Matma spoko, ale przedmioty przyrodnicze to jakaś porażka. Wszystko mi z głowy wyleciało. Ale co tam to tylko próbne. A teraz czas wziąć książkę do angielskiego i poprzypominać sobie czasy. Ale mi się nie chce... Zaraz chyba napiszę sobie esej ze skargami na naszą kochaną panią minister. Nowe podręczniki, nowe formuły egzaminów, projekt edukacyjny... I co jeszcze?!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach