Tak zatrzymuje, kilka miesięcy temu mi się po prostu samej nie chciało nigdzie ruszać. Potrafiłam cały weekend przesiedzieć w domu. Spędzałam wolny czas przed komputerem, telewizorem lub z książką w ręku. Ale powiedziałam sobie dosyć. Wzięłam się za siebie, aby mieć powód do wyjścia z domu kupiłam psa. Pies musi chodzi na spacery. I teraz spacerujemy razem kilka razy dziennie. Na spacerach spotykam innych właścicieli psów i czasami spacerujemy w szóstkę a nawet w ósemkę (3 lub 4 właścicieli i tyle samo psów). My rozmawiamy a psy razem biegają.
Ja boję się wyjścia z domu. Widzę pary trzymające się za ręce, czy przyjaciółki z aparatami w rękach. Przeraża mnie fakt, że ja nie mam takiej osoby.
W dodatku wszelkie próby wyjścia, pokazania się i zaistnienia kończą się porażką.
Ja boję się wyjścia z domu. Widzę pary trzymające się za ręce, czy przyjaciółki z aparatami w rękach. Przeraża mnie fakt, że ja nie mam takiej osoby.
W dodatku wszelkie próby wyjścia, pokazania się i zaistnienia kończą się porażką.
Mam tak samo.. Nie mogę znieść widoku szczęśliwych, roześmianych, zakochanych... I nie chodzi o to, że darze ich nienawiścią, ale wiem, że ja nigdy taka nie będę...
Skąd możesz wiedzieć co cię w życiu jeszcze spotka. Jak zamkniesz się w czterech ścianach to z całą pewnością nie znajdziesz osoby z którą będziesz się mogła razem śmiać. Nikt przecież nie będzie wyważał twoich drzwi.
Mnie zakochane pary nie przeszkadzają. Jak je widzę to trochę mi smutno, że w tej chwili jestem sama, ale wierzę, że to tylko przejściowy stan, i za jakiś czas też kogoś poznam.
Mnie zakochane pary nie przeszkadzają. Jak je widzę to trochę mi smutno, że w tej chwili jestem sama, ale wierzę, że to tylko przejściowy stan, i za jakiś czas też kogoś poznam.
Myślę podobnie . A raczej staram się o tym nie myśleć zbyt dogłębnie . Choć czasem się zbierze na jakieś marzenia...
Ostatnio zmieniony przez Adik 2013-01-27, 23:53, w całości zmieniany 1 raz
Mnie zakochane pary nie przeszkadzają. Jak je widzę to trochę mi smutno, że w tej chwili jestem sama, ale wierzę, że to tylko przejściowy stan, i za jakiś czas też kogoś poznam.
Dla mnie jest to trochę bardziej skomplikowane.. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że nigdy sobie nikogo nie znajdę.. Po pierwsze faceci traktują mnie jak powietrze, a po drugie, przez co chyba to wynika, chodzi o moją przeszłość.. Mam bardzo przykre doświadczenia, jeśli chodzi o płeć przeciwną (niestety tylko z własnej głupoty, czego teraz nie mogę sobie wybaczyć) i po prostu podświadomie się od nich izoluję.. Nie potrafię z nimi rozmawiać, nawiązać czegoś bliższego... Choć próbuję, to każdy facet traktuje mnie pobłażliwie... Ciężko to wytlumaczyć, ale jeszcze trudniej z tym żyć..
Dodam, że jestem bardzo ładna...
"Kto się odosabnia, będzie szukał swej samolubnej tęsknoty" (Przysłów 18:1)
;) czasem warto walczyć do oporu, jak odpuścimy to na pewno nie zrobimy kroku naprzód
Sen [Usunięty]
Wysłany: 2013-01-29, 01:23
allalone napisał/a:
Tyche napisał/a:
Mnie zakochane pary nie przeszkadzają. Jak je widzę to trochę mi smutno, że w tej chwili jestem sama, ale wierzę, że to tylko przejściowy stan, i za jakiś czas też kogoś poznam.
Dla mnie jest to trochę bardziej skomplikowane.. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że nigdy sobie nikogo nie znajdę.. Po pierwsze faceci traktują mnie jak powietrze, a po drugie, przez co chyba to wynika, chodzi o moją przeszłość.. Mam bardzo przykre doświadczenia, jeśli chodzi o płeć przeciwną (niestety tylko z własnej głupoty, czego teraz nie mogę sobie wybaczyć) i po prostu podświadomie się od nich izoluję.. Nie potrafię z nimi rozmawiać, nawiązać czegoś bliższego... Choć próbuję, to każdy facet traktuje mnie pobłażliwie... Ciężko to wytlumaczyć, ale jeszcze trudniej z tym żyć..
Dodam, że jestem bardzo ładna...
skoro twierdzisz, że jesteś bardzo ładna, to problem musi tkwić w twoim charakterze xd
nie spotykam się towarzysko ze znajomymi (poza spotkaniami DKK lub wspólnymi zadaniami domowymi z potrzebą przeznaczenia większej ilości czasu), kiedyś miałam od rodziców narzekania, że się szwendam i tak już pozostało, iż popołudnia spędzam w domu lub na spacerze w pojedynkę
Yyy tak zatrzymuje mnie za co bardzo jej dziękuję ale jest internet są przyjaciele ale do czego teraz ciągne że odbyłem rozmowę z sobą i tak myślę i widzę jakie niektórzy mają podejście do ludzi że traktują ich jak śmieci i te ciągłe kłamstwa itp. Itd. To sobie myślę że nie warto ufać nikomu (moje zdanie) to tak sobie myślę że nie chcę mieć żadnej bliskiej osoby bo w sumie lepiej żyć samemu , nie trzeba tracić kasy na rodzinę itp. Ale to moje zdanie bo po tym co usłyszałem ostatnio od dwóch osób tak jak myślę będzie lepiej nikt mnie nie oklamie tak jest o wiele lepiej ^_^
Ostatnio zmieniony przez Nightmare95 2013-01-30, 19:48, w całości zmieniany 1 raz
Tak, zatrzymuje. Nie mówię tutaj o wyjściu np, na spacer. Chociaż samemu spacerować nie zawsze jest wesoło, bo z kim wymienić myśli, spostrzeżenia?
Do kina też mogę pójśc sama, ale po wyjściu z seansu z kim się pośmiać z zabawnych sytuacji w filmie, czy poprostu o nim porozmawiać?
Do kawiarni też mogę pojśc sama ale mam siedzieć i patrzeć sie w ściany?
I ,można tutaj wymieniać tak bez końca....
Niestety takie sytuacje jeszcze bardziej dołują.
Wiek: 36 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2013-01-31, 01:36
Akurat wyjście z domu to nie jest dla mnie jakiś większy problem. Pojawia się dopiero, kiedy zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę nie mam ochoty gdzieś iść. Więc samotność nie zatrzymuje mnie w domu, tylko moja samotnicza osobowość przejawia się miedzy innymi w tym, że najchętniej oddaję się samotniczym aktywnościom. Czyli kółko się zamyka
Mnie zakochane pary nie przeszkadzają. Jak je widzę to trochę mi smutno, że w tej chwili jestem sama, ale wierzę, że to tylko przejściowy stan, i za jakiś czas też kogoś poznam.
Dla mnie jest to trochę bardziej skomplikowane.. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że nigdy sobie nikogo nie znajdę.. Po pierwsze faceci traktują mnie jak powietrze, a po drugie, przez co chyba to wynika, chodzi o moją przeszłość.. Mam bardzo przykre doświadczenia, jeśli chodzi o płeć przeciwną (niestety tylko z własnej głupoty, czego teraz nie mogę sobie wybaczyć) i po prostu podświadomie się od nich izoluję.. Nie potrafię z nimi rozmawiać, nawiązać czegoś bliższego... Choć próbuję, to każdy facet traktuje mnie pobłażliwie... Ciężko to wytlumaczyć, ale jeszcze trudniej z tym żyć..
Dodam, że jestem bardzo ładna...
skoro twierdzisz, że jesteś bardzo ładna, to problem musi tkwić w twoim charakterze xd
Tyle, że ładna, to pojęcie względne ;]
Owszem, problem tkwi właśnie w moim charakterze i to jest w tym wszystkim najgorsze :)
Bo nie potrafię sama nic z tym zrobić, coraz bardziej się zrażam i zamykam w sobie..
Ja jakieś 4 lata przeleżałem w domu, ale teraz od paru miesięcy wręcz bez przerwy szukam okazji żeby wychodzić. Chodzę po mieście bez celu całymi godzinami. Owszem, nie lubię patrzeć na ludzi, ale to i tak lepsze niż nuda z siedzenia w domu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach