PaterNoster Może i wyolbrzymiałam wtedy bo byłam gówniarą ale przez te wszystkie lata tyle się tego uzbierało, że nie mogłam sobie sama z tym poradzić, wszystko dusiłam w sobie (w sumie do dziś nikomu się nie zwierzam bo i nie mam do kogo) no i doszło do tego, że chciałam się zabić ale to nie wyszło. Wiem to głupie a nawet śmieszne bo co takie dziecko może wiedzieć o życiu, ledwo nauczyło się chodzić a już chce się zabić i to tylko dlatego, że mu dokuczają. Wstydzę się tego ale przynajmniej nauczyło mnie to czegoś. W życiu nie ma łatwo i nie jestem sama z problemami, są inni co mają prawdziwe problemy nie to co ja jakieś błahostki. Dziś to już tylko przeszłość, wiele się od tego czasu zmieniło. Nauczyłam się nikomu nie ufać a najgorsze jest to, że zamknęłam się na ludzi wręcz boje się ich. Chcę to zmienić, zacząć wierzyć w siebie i w to, że mogłabym się komuś podobać ale to strasznie trudne, zwłaszcza jak nie ma się w nikim oparcia i nie mówię tu o rodzinie tylko o przyjacielu, którego zawsze chciałam mieć
PaterNoster [Usunięty]
Wysłany: 2011-04-23, 22:18
tuco1986pl: przede wszystkim spróbuj odpowiedzieć sobie: dlaczego czuję się gorszy od innych? W czym inni są lepsi ode mnie? Dlaczego to kumple mają "nawijać" a nie ja? A może ja jeszcze nie próbowałem "nawijać"? Każdy z nas ma jakieś kompleksy, ale to nie koniec świata. Trzeba tylko nad nimi trochę popracować. Nie! To ja od teraz będę "nawijać" i to wokół mnie będzie toczyć się życie! To naprawdę działa (przekonałem się o tym względnie niedawno więc wiem, o czym mówię), wymaga tylko trochę wiary w siebie, a tego za Ciebie nikt nie zrobi. Pamiętaj: nigdy nie stawiaj siebie na z góry przegranej pozycji bo tak właśnie będzie!
Aha, właśnie zauważyłem, że dodałeś swoje zdjęcie w innym dziale - brawo! Przełamałeś pierwsze lody i o to chodzi! Nie wiem tylko, dlaczego wspominałeś o swoich kompleksach dotyczących urody, przecież jesteś zupełnie sympatycznym facetem
hopeless: twoje problemy nie są ani głupie ani śmieszne i nie ma się tu czego wstydzić. Po prostu niektórzy z nas są bardziej wrażliwsi od innych i tyle. To, że jesteś z nami to dobry znak. Myślę, że tak naprawdę chcesz znowu zaufać ludziom tylko boisz się kolejnego odrzucenia. Uwierz mi, że są ludzie o takim samym bądź zbliżonym poziomie wrażliwości i być może właśnie ktoś taki przeczytał Twojego posta, ale też nie ma odwagi otworzyć się na innych. A oparcie masz w nas. Powtórzę Ci jeszcze raz: spróbuj otworzyć się i uwierz w innych ludzi. To naprawdę jedyne wyjście. Jeśli będziesz coraz bardziej zamknięta w sobie to perspektywa "posiadania" prawdziwego przyjaciela będzie się coraz bardziej niestety oddalać. Nic na to nie poradzimy, tak jesteśmy skonstruowani jako ludzie.
Dziękuję. postaram się próbować tak jak mówisz otworzyć się na ludzi, bo nie chcę być samotna do końca życia. Nie mam nic do stracenia, a gorzej niż teraz już chyba nie może być. Mam tylko nadzieję, że jak mi minie dobry humor to nie zmienię zdania.
Nie wiem jak mam popracować...kompleksy dotyczące urody pod względem samotności, tak to bym ujął....
Dżizas, zaś to samo.
To jak Twoim zdaniem powinieneś wyglądać, żebyś Ty (podkreślam Ty, bo jako obca osoba nic złego w Twoim wyglądzie nie widzę) był z siebie zadowolony?
tuco1986pl - jeżeli cały czas będziesz tak podchodzić do wszystkiego to rzeczywiście istnieje możliwość, że zostaniesz sam. Nie wiem jak jeszcze mógłbym Cię przekonać, że przede wszystkim musisz nieco zmienić swój tok myślenia. Czemu z góry stwierdzasz, że tak będzie "aż do grobu"? Wykonaj jakikolwiek ruch, gest, cokolwiek by to zmienić. Po prostu musisz z siebie wykrzesać choć odrobinę chęci działania. Wspominałem Ci już, że jeśli to Ty nic nie zrobisz to nikt Cię w tym nie zastąpi. Doskonale wiem jak się z tym czujesz, bo sam przez to przechodziłem. Ale gdybym któregoś, pięknego dnia nie odważył się w końcu czegoś zmienić w swoim życiu to prawdopodobnie dzisiaj nie miałbym ani przyjaciół, ani kolegów, ani nawet znajomych. Powiedziałem sobie jasno: "jeśli nie teraz to kiedy?" i zacząłem działać. To jedyny sposób. Jeśli nie dotrze do Ciebie to nic Ci ni pomoże. Sorry za ten pesymistyczny ton na koniec, ale innych argumentów już nie mam.
Działam od 10 lat, same porażki...Więc się nie dziw, nie mów mi o sposobach, bo wszystko wykorzystałem, pozostało chyba już tylko biuro matrymonialne....Taki to region...ja uciec stąd nie mogę, przynajmniej nie w najbliższej przyszłości. Mam parenaście zdjęć z dzieciństwa, na żadnym się nie uśmiecham....Teraz pojawiła się ona, znam ją narazie z opowieści. Szansa, że ją zdobędę 1 na 1000000000000000000000000000000000000. Nie wiem czy szuka chłopaka, na pewno go nie ma i to wszystko....ale w jej mieście mogę być 2,3 razy w miesiącu....Więc jak ta znajomość ma wyglądać? A jak przyjaźn?
Do Agucha - po co mi taki normalny ryj, często słyszę, że jestem niebrzydki albo przeciętny i co z tego mam? Jestem sam....więc to nie ma znaczenia
Przykre doświadczenia z dziewczynami z przeszłości. Trudna psychika. dziwne upodobania. Mało popularne zachowania. niskie poczucie własnej wartości.
Wstydliwość, brak śmiałości. Brak spełnienia w miłości. Niezrozumienie przez otoczenie.
czytając Twój post, szary7, mam wrażenie, że większość przyczyn wynika jedna z drugiej. i tak jest chyba w większości przypadków. sama czuję się czasem 'inna' od reszty, wydaje mi się, że nie pasuję do otoczenia i to sprawia, że często nawet wolę być sama, albo wmawiam sobie, że wolę. może to jakaś specyficzna kontrukcja psychiki, typ charakteru, dunno.
Heh czytam tu w postach o tym że czujecie się inni , niepasujący do ludzi i tak dalej ....
A ja powiem wam tak... też się czuje inny od wszystkich bardziej złożony ... ale mi z tym dobrze wiem że nie jestem klonem tego społeczeństwa a źle mi z tym że ludzie są stereotypowi ... wyglądam jak wyglądam mam swój styl .... przekłute ucho w 5 miejscach łańcuchy przy spodniach i na nadgarstku ... i od razu że jakiś j**ni**y jestem .... a strasznie mało ludzi próbuje mnie poznać .... nikt nie chce zrozumieć ... każdy tylko krytykuje ... moja była dziewczyna mnie tylko rozumiała ....
a wracając do tematu ...
myślę przez to że jestem nieśmiały, mam nietypowy światopogląd i bardziej próbuję odepchnąć ludzi nie pozwalam się do siebie zbliżyć ,,, po tym co przeżyłem nie chce się angażować ... albo po prostu boję się zaangażować ....
Wiek: 30 Dołączył: 12 Mar 2011 Posty: 349 Skąd: Słupsk
Wysłany: 2011-07-13, 12:50
Bialyy napisał/a:
A ja powiem wam tak... też się czuje inny od wszystkich bardziej złożony ... ale mi z tym dobrze wiem że nie jestem klonem tego społeczeństwa a źle mi z tym że ludzie są stereotypowi ... wyglądam jak wyglądam mam swój styl .... przekłute ucho w 5 miejscach łańcuchy przy spodniach i na nadgarstku ... i od razu że jakiś j**ni**y jestem .... a strasznie mało ludzi próbuje mnie poznać .... nikt nie chce zrozumieć ... każdy tylko krytykuje ... moja była dziewczyna mnie tylko rozumiała ....
Czuję się trochę samotny bo ludzie z otoczenia omijają mnie szerokim łukiem.(może nie wszyscy ale większość).itd.Tak naprawdę mogę poważnie porozmawiać tylko z rodzicami i koleżanką która mnie zrozumie bądź wysłucha i nie powie tego innym bez mojej zgody.Mam trochę inne podejście do ludzi i nie za wielu kolegów. Mam nadzieję, że u was znajdę trochę takiego wsparcia i mi pomożecie przezwyciężyć to ,wyjaśnić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach