To chyba zależy od tego jakich mamy znajomych Mr.eM, ja mam kilku, nieczęsto się z nimi widuję, ale z pewnymi osobami czuję się swobodnie i mam wrażenie, że w niektórych sprawach mnie rozumieją, ale są i tacy, którzy żyją zupełnie inaczej niż ja i gdy z nimi rozmawiam, to czuję się... (użyję Twojego sformułowania, bo świetnie tu pasuje) bardzo niedopasowana...
Mr.eM [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-15, 18:55
Mona85 napisał/a:
To chyba zależy od tego jakich mamy znajomych Mr.eM, ja mam kilku, nieczęsto się z nimi widuję, ale z pewnymi osobami czuję się swobodnie i mam wrażenie, że w niektórych sprawach mnie rozumieją, ale są i tacy, którzy żyją zupełnie inaczej niż ja i gdy z nimi rozmawiam, to czuję się... (użyję Twojego sformułowania, bo świetnie tu pasuje) bardzo niedopasowana...
Tak...problem jest taki że ich nie jest zbyt dużo, ani nie są z różnych środowisk,a co za tym idzie nie można wśród nich znaleźć kogoś, przy kim poczuję się naprawdę dobrze, wiesz...to nie jest tak że ja jestem czarną owcą, ale nie czuję że mógłbym się dogadać, nie czuję się naturalnie, ponadto mają zawsze swoje sprawy a ja czuje jakbym był odepchnięty na bok.
wiem chyba co masz na myśli... kiedyś spotkałam się z dwoma koleżankami, obie starsze są ode mnie, ale zaczęły rozmawiać między sobą jakby mnie tam nie było, jakby sprawa, którą omawiały miałaby nigdy mnie nie dotyczyć, przykre to było, ale udawałam, że jest ok
Zamiast się odizolowywać zmieńcie otoczenie.Izolacja to głupota.
iris [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-05, 21:02 Re: Odizolowanie
broken_glass napisał/a:
Czy ktoś z Was próbuje izolować się od innych? Wolicie siedzieć w domu zamiast wychodzić ze znajomymi do baru, na koncert czy na dyskotekę?
Stwierdziłam, że nie nadaję się do życia w społeczeństwie. Poza tym jestem osobą nadzwyczaj skrytą i nieśmiałą, że pierwszej będzie mi się trudno odezwać. Tak jakby buduję mur wokół siebie przed innymi ludźmi, światem zewnętrznym. A ten mur trudno jest samemu zburzyć, zwłaszcza gdy żyje się już tak bardzo długo i niemalże się przyzwyczaiłam do tego.
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-07, 17:10 Re: Odizolowanie
[quote="iris"]
broken_glass napisał/a:
Stwierdziłam, że nie nadaję się do życia w społeczeństwie. Poza tym jestem osobą nadzwyczaj skrytą i nieśmiałą, że pierwszej będzie mi się trudno odezwać. Tak jakby buduję mur wokół siebie przed innymi ludźmi, światem zewnętrznym. A ten mur trudno jest samemu zburzyć, zwłaszcza gdy żyje się już tak bardzo długo i niemalże się przyzwyczaiłam do tego.
Mur budowany przez lata i latami pielęgnowany bardzo ciężko jest zburzyć - to prawda. Wokół mnie taki mur buduje się praktycznie niezależnie ode mnie samej. W domu i pracy przebywam sama, natomiast moi znajomi są tak zajęci swoim życiem, że rzadko przypominają sobie o moim istnieniu. Z braku alternatywy - po prostu dostosowuję się do sytuacji. Jeszcze nieco ponad rok temu było zupełnie inaczej, ale do wszystkiego podobno da się przyzwyczaić
ja sie juz od dawna zacząłem izolować, nawet w sumie nie zauwazylem kiedy bo jakos tak niewinnie sie zaczelo... A teraz..?? nawet mi nie skladaja znajomi propozycji zeby gdzies wyjsc bo przeciez i tak odmówię... Ale czasem jak sie juz zdarzy ze sie pzremoge i gdzies wyjde to potem tylko wysluchuje glupkowatych komentarzy typu: "wow to ON, nie wierze wlasnym oczom, niemozliwe On żyje...!!!" niby to tak pół żartem pół serio, z poczatku moze bylo zabawne ale jak to slyszysz ktorys raz z kolei to naprawde sie mozna wkurzyc bo wyczuwa sie w tym kpine na kilometr... i przez takie miedzy innymi glupoty zniechecam sie na kilka nastepnych wyjsc... życie jest do d*py...
maro, skąd ja to znam... przy czym to było kiedyś. Teraz doszedł jeszcze fakt, że starzy znajomi już się pożenili lub prawie pożenili. Nie wiem czy tylko ja tak mam, że samotnego bez dziewczyny to się pomija w zapraszaniu gdziekolwiek? Fakt, że z jednej strony i sam bym się niezbyt dobrze czuł jak tak każdy kogoś ma i ostatecznie rozmawia się w różnego rodzaju dwójkach. No ale nikt nawet nie pomyśli żeby zaprosić i spróbować z kimś poznać. I tu już wchodzi co Karolina napisała, że mimo wszystko trzeba się przyzwyczaić, cóż...
Cytat:
Wokół mnie taki mur buduje się praktycznie niezależnie ode mnie samej.
Taa, jakby oprócz budowania samemu inni ludzie budują go z drugiej strony lub chociaż podają ci cegły. Nie wiem czy mój można zburzyć, napewno bardziej możliwe jest dostanie się do środka.
Wiek: 30 Dołączył: 02 Lis 2012 Posty: 64 Skąd: Stany / Stalowa Wola
Wysłany: 2012-11-04, 21:27
Nie jestem typem imprezowicza, nie pije, nie pale, nie lubie muzyki jaka leci w klubach czy na jakiś dyskotekach. Sam słucham muzyki elektronicznej ale nie znosze tej dzisiejszej głupiej komercji. Pójdzie sie na jakąs dyskoteke a tam nosa nosa. Jak u mnie w domu ktoś w tv włączy coś podobnego to odpalam w pokoju wszystko co mam żeby tylko to zagłuszyć.
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2012-11-04, 21:33 Re: Odizolowanie
broken_glass napisał/a:
Czy ktoś z Was próbuje izolować się od innych? Wolicie siedzieć w domu zamiast wychodzić ze znajomymi do baru, na koncert czy na dyskotekę?
Dlaczego to robicie? Czy macie jakieś rady dla osób,które świadomie uciekają od bliskości innych ludzi?
Ten temat dotyczy mnie bezpośrednio. Ostatnio kompletnie nie mam nastroju na spotkania z innymi. Po prostu uciekam, dosłownie i w przenośni...I coraz bardziej zamykam się na świat zewnętrzny, z którym łączy mnie właściwie już tylko praca.
W sumie izoluję się od ludzi. Nie lubię imprez, głośną muzykę toleruję tylko w słuchawkach. Do morderczych myśli doprowadza mnie ciągłe łupanie z pierdziawek innych. Czemu się izoluję? Prosta sprawa: ludzie mnie nie lubią. Mają jakieś swoje powody. Łatwiej mi nawiżać znajomość w internecie niż z kimś w rzeczywistości. Aura jaka czy co?
Hej wszystkim, w końcu się odważyłam i muszę dowiedzieć się ilu ludzi ma to samo co ja. Mam 17 lat i cholernie nienawidzę ludzi, świat mnie przeraża najlepiej czuje się w swoich 4 kątach, pod kołdrą lub w internecie (bo tu jest łatwiej) chodzę do szkoły średniej i tego nienawidzę najbardziej, nie jestem taka jak inni rówieśnicy, nie cieszy mnie nic, nie gadam o chłopakach ani o butach nie potrafię rozmawiać z osobami z mojej klasy, olewam wszystko, uciekam od chodzenia do szkoły (ale już się poprawiłam, staram się chodzić tylko po to by zdać) nie rozmawiam z rodzicami bo oni są inni, mam młodszą siostrę i to oni we 3 tworzą kochająca się rodzinę i tak wiem powinnam się przemóc ale nie potrafię nie chce mi się nawet z nimi rozmawiać, chyba ich nie potrzebuje, nie mam żadnego celu w życiu, żadnych wartości, czuje się jak zamknięta w szklanej kuli, problemem jest też to że nie mam uczuć, tzn nie czuje smutku, żalu, zazdrości, miłości ani niczego innego. tylko pustkę, nie potrafię się śmiać czy płakać, nie wiem czy to rodzaj depresji, i nie wiem czy to normalne. nie mam pojęcia co mam robić.
Sen [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-05, 23:17
redowskaa napisał/a:
Hej wszystkim, w końcu się odważyłam i muszę dowiedzieć się ilu ludzi ma to samo co ja. Mam 17 lat i cholernie nienawidzę ludzi, świat mnie przeraża najlepiej czuje się w swoich 4 kątach, pod kołdrą lub w internecie (bo tu jest łatwiej) chodzę do szkoły średniej i tego nienawidzę najbardziej, nie jestem taka jak inni rówieśnicy, nie cieszy mnie nic, nie gadam o chłopakach ani o butach nie potrafię rozmawiać z osobami z mojej klasy, olewam wszystko, uciekam od chodzenia do szkoły (ale już się poprawiłam, staram się chodzić tylko po to by zdać) nie rozmawiam z rodzicami bo oni są inni, mam młodszą siostrę i to oni we 3 tworzą kochająca się rodzinę i tak wiem powinnam się przemóc ale nie potrafię nie chce mi się nawet z nimi rozmawiać, chyba ich nie potrzebuje, nie mam żadnego celu w życiu, żadnych wartości, czuje się jak zamknięta w szklanej kuli, problemem jest też to że nie mam uczuć, tzn nie czuje smutku, żalu, zazdrości, miłości ani niczego innego. tylko pustkę, nie potrafię się śmiać czy płakać, nie wiem czy to rodzaj depresji, i nie wiem czy to normalne. nie mam pojęcia co mam robić.
Możliwe, że brakuje ci pewnych czynników w organizmie odpowiedzialnych za odczuwanie radości/smutku/miłości itp. Przejdź się może do lekarza.
xd
albo
zwykły bunt nastolatki D;
Ostatnio zmieniony przez Sen 2012-11-05, 23:18, w całości zmieniany 1 raz
Hej wszystkim, w końcu się odważyłam i muszę dowiedzieć się ilu ludzi ma to samo co ja. Mam 17 lat i cholernie nienawidzę ludzi, świat mnie przeraża najlepiej czuje się w swoich 4 kątach, pod kołdrą lub w internecie (bo tu jest łatwiej) chodzę do szkoły średniej i tego nienawidzę najbardziej, nie jestem taka jak inni rówieśnicy, nie cieszy mnie nic, nie gadam o chłopakach ani o butach nie potrafię rozmawiać z osobami z mojej klasy, olewam wszystko, uciekam od chodzenia do szkoły (ale już się poprawiłam, staram się chodzić tylko po to by zdać) nie rozmawiam z rodzicami bo oni są inni, mam młodszą siostrę i to oni we 3 tworzą kochająca się rodzinę i tak wiem powinnam się przemóc ale nie potrafię nie chce mi się nawet z nimi rozmawiać, chyba ich nie potrzebuje, nie mam żadnego celu w życiu, żadnych wartości, czuje się jak zamknięta w szklanej kuli, problemem jest też to że nie mam uczuć, tzn nie czuje smutku, żalu, zazdrości, miłości ani niczego innego. tylko pustkę, nie potrafię się śmiać czy płakać, nie wiem czy to rodzaj depresji, i nie wiem czy to normalne. nie mam pojęcia co mam robić.
Możliwe, że brakuje ci pewnych czynników w organizmie odpowiedzialnych za odczuwanie radości/smutku/miłości itp. Przejdź się może do lekarza.
xd
albo
zwykły bunt nastolatki D;
Czy jest możliwe to że nie mam pewnych czynników?I lekarz rodzinny pomoże czy lepiej udać się do specjalisty? Tylko jak to zakwalifikować?
Bunt nastolatki to zdecydowanie nie, mam to już za sobą
Sen [Usunięty]
Wysłany: 2012-11-05, 23:31
Cytat:
Czy jest możliwe to że nie mam pewnych czynników?I lekarz rodzinny pomoże czy lepiej udać się do specjalisty? Tylko jak to zakwalifikować?
Bunt nastolatki to zdecydowanie nie, mam to już za sobą
Możliwe, w końcu to organizm, wszystko się może zdarzyć.
Najpierw wybierz się do lekarza rodzinnego, i opisz jej to co ci dolega, a raczej, czego ci brakuje i czego nie potrafisz "doświadczyć" i że chciałabyś dostać skierowanie do specjalisty. Możliwe, że potrzebujesz dawki, nie wiem, hormonów, czy czegoś tam, odpowiedzialnego za stymulowanie pewnymi procesami w twoim organizmie. Pewnie dlatego nie potrafisz nic odczuć. Choć mogę się zawsze mylić, ale puki nie sprawdzisz, nie dowiesz się (:
Wiek: 38 Dołączyła: 26 Wrz 2012 Posty: 120 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-11-06, 00:57
Mozliwe.
Podloze moze byc zarowno psychologiczne jak i biologiczne.
Czesto oba. Skorzystaj z rady snu i przejdz sie do lekarza/i lub terapeuty.
Chodzisz do liceum - wiec wciaz jestes w okresie dojrzewania.
Przy np. chorobach tarczycy potrafi sie mocno rzucic na mozg i emocje.
Ja w liceum wlasnie z powodu takiej choroby mialam totalnie skrajne stany psychiczno-emocjonalne, tez takie jak opisywany przez Ciebie.
Moze byc tez tak, ze nie bylo jeszcze w Toiwm zyciu ludzi, dla ktorych chcialabys sie otworzyc.
Nam sie wbija od malego do glowy, ze to powinna byc rodzina, rowniesnicy, ale to puste farmazony.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach