ja tez mialam od podstawowki i w szkole sredniej nasze drogi sie rozeszly ale byl kontakt mialam chlopaka sle nic miedzy nami sie nie zmienilo ale dgy ona poznala odtracila mnie i dla niej chlopak byl na pierwszymmiejscu wiele razy mowilam jej ze on ma na nia zly wplyw ze go slucha bezgranicznie nie pomoglo i tak wszystko pryslo potem okazalo sie ze w urzedzie stnu cywilnego pobrali sie i spadla na samo dno alkohol byl gora potem narkotyki i po 1, roku malzenstwa odeszla od meza bo wolala dyskoteki zakrapiane imprezy i narkotyki chodzila i sypiala z byle kim ok 4 m-cy temu dowiedzialam sie ze zaliczyla wpade z jakim mezczyzna i teraz musi zrabiac na zycie sama bo ten facet nie przyznaje sie do tego dziecka i do niej a w najgorszej sytuacji jest to ze u niej w domu panuje duza bieda matka niepracuje ojciec pijak i len i sama chodzi i zarabia bo zawsze brakowalo kasy.........i tak sie zakonczyla nasza przyjazn bogu dzieki:)
Dołączyła: 31 Paź 2011 Posty: 416 Skąd: Wschodnia Polska
Wysłany: 2011-12-18, 11:02
darici, to jakaś biedna osoba(ta Twoja była-przyjaciółka), tak na własne życzenie rozwalić sobie życie i to w takim beznadziejnym stylu..może ona jest jakaś-chora..
Lepiej być samotnym niż mieć takich domniemanych-przyjaciół wokół siebie..toksyczne przyjaźnie i związki są jak nowotwory..
Ever, wiem że jest Ci ciężko, ale nie powinnaś się zadręczać, bo ta dziewczyna nigdy nie była Twoją przyjaciółką. Skoro nie mówiła Ci, że chłopak jej się podoba, to w myślach czytac nie umiesz. A ona jako prawdziwa przyjaciółka powinna uszanować fakt, że ty też się jemu podobasz i postnowiliście być razem.
Tym bardziej, że traktuje facetów jak rzeczy, myśle, że tu zadziałała zasada zazdrości, że nie udało jej się poderwać, wykorzystać i wyrzucić, a wam było fajnie razem.
Są osoby, które nie umieją same być szczęśliwe ani w związku ani wogóle, na własne życzenie i próbują zepsuć to innym. "Bo dlaczego oni mogą, a ja nie?"
Ever, na Twoim miejscu nie żałowałabym, bo lepiej, że prędzej okazało się jaką ona jest "przyjaciółką" niż później.
Wiek: 27 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1237 Skąd: z piekła
Wysłany: 2011-12-18, 20:08
myszka1604, niestety nie potrafię się nie przejmować. Ufałam jej na tyle, że powiedziałam jej o sobie wszystko. Kochałam ją jak siostrę i to wszystko co teraz robi cholernie mnie boli... Po za tym... Umieram ze strachu, że kiedyś spotkam ją na ulicy, że będziemy chodzić do tego samego liceum i wgl. Czuję się na tyle bezpiecznie, że nauka nie idzie jej za dobrze więc małe prawdopodobieństwo, że się spotkamy. Ale jako, że liceum, do którego się wybieram jest oddalone zaledwie o 200 m od jej domu przeraża. A nie chcę zmieniać przez nią planów. Już i tak wszyscy nasi wspólni znajomi wiedzą o mnie prawie wszystko :/
Ever, miałam bardzo podobną sytuację, z doświadczenia wiem, że czas robi swoje. A to że rozgadała wszystkim znajomym o Tobie tylko świadczy o niej, taka osoba nie zdobędzie szacunku wśród grupy, będzie tolerowana, ale nie szanowana, żal takich osób.
Ja zawiodłem swoją ''przyjaciółkę'' bo wiem że liczyła na coś więcej ale...no ale i znowu się przejmuje taki już jestem....teraz to się jakbyśmy nie znali. Głupia sprawa.
Ostatnio zmieniony przez Kenny86 2012-01-01, 23:52, w całości zmieniany 2 razy
Z kimś przyjaźniłam się około 9 lat.. Od przedszkola. Byłyśmy totalnie inne a jednocześnie coś nas łączyło, że każdy myślał o nas jak o bliźniaczkach. Znajomi czy nieznajomi, z wyglądu np. No ciekawe.. ''Niedawno'' zmieniła się strasznie.. Tekst.. ''Jakbyś była brzydka to oczywiście, że bym się z Tobą nie przyjaźniła.'' Wcale nie w żartach... Wcześniej po każdej kłótni się godziłyśmy, ostrej, słabej, nieważne. Po miesiącu, tygodniu itd. Jakaś taka pustka. Trudno utrzymać przyjaźń z dzieciństwa. Ludzie się diametralnie zmieniają. Wyszły jej plotki.. Dowiadywałam się od ludzi jaka jestem itd. -.- Dalej tak jest. Po prostu zmienić tą cholerną szkołę i sio do liceum. Tylko 50 km dalej. Kłócić się już nie mam zamiaru. Ci co mają wiedzieć wiedzą.. Skoro inni tylko tak umieją podwyższyć swoją wartość poniżając kogoś.. To ja nie chce znać ani nawet rozmawiać z takimi ludźmi. Jak to się mówi.. Zniżyli by mnie do swojego poziomu i pokonali doświadczeniem ;]
Ta przyjaźń chyba najbardziej mnie dręczyła, bo długo był taki ''stan''.. Inne były szybko zakończone. Nie zastanawiałam się, bo tu chodziło o ranienie kogoś mi bliskiego czego nie zniosę. Nie ze wszystkiego da się wytłumaczyć.
Ja zawiodłem sie na dziewczynie, która zaoferowała mi przyjażń, musiałem byc na każde jej zawołanie a na pomoc z jej strony liczyć nie mogłem prawie nigdy, ciągle była dla mnie niedostępna a jak potrzebowała sie wyżalić to musiałem znależć dla niej czas, chociażby o 3 nad ranem.Przyjaźń, jeśli istnieje pomiędzy dziewczyna a chłopakiem, jest etapem przejściowym i nie zawsze dobrze się kończy.
Dokładnie w sumie ja to samo przeszedłem no ale cóż świat nie jest idealny
Mr.eM [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-26, 20:19
Większość mojego życia obfitowała w rzeczy typu oszustwa, czy wykorzystywanie, a w rzeczywistości to były przyjaźnie jednostronne, dlatego że tylko ja brałem ludzi za przyjaciół, a oni mnie nie, nawet na początku.
Wiek: 38 Dołączyła: 15 Sie 2012 Posty: 150 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2012-08-20, 17:01
Poznalysmy sie kilkanascie lat temu na obozie w Chorwacji, ja mialam wtedy 16 a ona 15 lat. Cale wakacje spedzilysmy na rozmowach, wspolnych spacerach. Jak juz wrocilysmy do Polski to setki telefonow i listow... tak, tych listow pisanych recznie i wysylanych poczta tradycyjna z kopertami i znaczkami :) Mieszkalysmy z jakies 40 km od siebie. Cale liceum i 2 lata moich studiow pisywalysmy mozolnie te listy, opowiadalysmy sobie doslownie wszystko. No i tak... ona poznala chlopaka, wieeeeeeelkaaaaa milosc; z automatu odsunela sie ode mnie, no bo najwazniejszy byl on i zreszta tak jest do dzis. Pozniej wyprowadzila sie do Wawy i przestala sie odzywac. Ta przyjazn ucierpiala, mowilam jej wielokrotnie, ze tez bym chciala z nia porozmawiac ale ona zawsze sprytnie przerzucala temat na tego swoejgo ukochanego. I powiem Wam szczerze, ze my ani razu sie nie spotkalysmy. Ok, liceum no to wiadomo, ze nauka, ale obie poszlysmy na studia zaoczne, ona miala mnostwo czasu, ja rowniez, ale po co sie spotkac. Pozniej ten chlopak, zapraszalam ich wielokrotnie do siebie na kawe, ale ona nie chciala przyjechac, poniewaz niezbyt czesto mieli okazje pobyc sami w domu a jak juz mieli no to wiadomo co bylo
Tzn ona odzywa sie ale jak czegos potrzebuje. Pomoglam jej napisac esej na zajecia z jakiegos tam przedmiotu, oddala go zupelnie po terminie, dostala 3 i miala do mnie pretensje, ze tak slabo sie staralam i ze ocena nie jest postawiona sprawiedliwie. Wyjasnilam jej grzecznie, ze ocena jest jak najbardziej sprawiedliwa, bo jesli ktos oddaje prace miesiac po wyznaczonym terminie z grozba, ze jak nie odda jej w ogole, to moze miec problem z zaliczeniem semestru i przedmiotu.
W maju sie zareczyla, ja poznalam chlopaka, powiedzialam jej o tym, a ona ani razu nie spytala skad on jest, czym sie zajmuje, ile ma lat, tylko trajtolila jakie za***ste miala zareczyny i prawie ze szczegolami zaczela mi opowiadac, co robili jak zostali sami. No sorry, az takie szczegoly mnie nie interesuja. I od tamtej pory sie nie odzywa, widze, ze od czasu do czasu wstawia zdjecia z tym swoim na nk i fb, ale do mnie to juz nie ma czasu sie odezwac. Z chlopakiem tez nie udalo, szybko sie zaczelo szybko skonczylo. Ot, zycie jest przewrotne. No ale na szczescie mam jeszcze jednego przyjaciela, mam nadzieje, ze mnie nie wystawi, nie chcialabym tego :(
Ostatnio zmieniony przez Anex86 2012-08-20, 17:02, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach