Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Zawiedzona przyjaźń
Autor Wiadomość
bartekk 
Aktywny


Wiek: 40
Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 223
Wysłany: 2012-08-25, 13:27   

Witam wszystkich na wstępie.

Nie wiem trochę od czego zacząć. Może od tego, ze prawie 3 lata temu poznałem dziewczynę i chcąc nie chcąc zaprzyjaźniliśmy się jakoś. Po roku zaczęło bywać różnie, bardziej przez innych, którzy chcieli nas skłócić i rozdzielić przede wszystkim dla własnej korzyści. No, ale jakoś udawało nam się pozostać przyjaciółmi, bo mi zależało, a i on wiedziała, że może na mnie liczyć. I jakby nawet przez te wszystkie rzeczy staliśmy się bardziej bliscy. Nie wiem czy było to jednostronne, bo mi wystarczało, że po prostu jest i że mogę jej pomagać, bo miała nie mniej problemów niż ja. I nie tylko na pomaganiu to polegało, normalnie świetnie nam się rozmawiało na codzień i wg mnie nawet lepiej jak nie było żadnych problemów czy jej czy moich.
No, ale właśnie; niedawno nagle postanowiła wszystko zakończyć o niczym mnie nawet nie powiadamiając. Ot tak usunąć wszędzie gdzie się dało, poblokować i totalnie ignorować przez 2 tygodnie. Zero jakiejkolwiek odpowiedzi na moje prośby wytłumaczenia czegoś, dogadania się. Zwłaszcza, że wie jak nie lubię takiego traktowania. Dopiero po 2 tygodniach raczyła odpisać tylko, że nie zamierza kontynuować znajomości i że to koniec. Bez żadnych wyjaśnień, prób dogadania się. Jedynie tyle, że i tak by się to stało niezależnie czy bym coś napisał czy nie (że bym ją czymś wkurzył wcześniej).

Ktoś miał coś podobnego? Nie wiem czy w tym co napisałem ona wyszła na złą osobę, nie jest taka, tylko często podejmuje głupie decyzje. Nie rozumiem jej zachowania, wiedziała jak bardzo ją lubię i że mi zależy na tej znajomości. Jak można kogoś tak potraktować, nie liczyć się zupełnie z tym co ktoś czuje? Teraz bez niej to czuję zupełną pustkę, była praktycznie jedyną osobą, która jeszcze była w moim życiu, wszyscy pozostali gdzieś odeszli.
Nie wiem czy chce jakichś rad, chyba nie, chciałbym jedynie żeby jej przeszło, ale sam chyba nic nie poradzę, nie zmienie. Podobnie myślę, że nikt inny nie sprawi żeby jej się odwidziało. Mieliśmy właśnie wcześniej podobne sytuacje, ale przez innych ludzi, może z jakiegoś powodu; teraz jakby bez powodu, co tylko sprawia, że to już miałby być ostateczny koniec.

Można stracić wiarę w ludzi i siebie samego przez takie coś.
 
     
mihi17maj 
Dyskutant


Wiek: 32
Dołączył: 05 Lis 2011
Posty: 1166
Wysłany: 2012-08-25, 14:42   

Witaj po tym co napisałeś to wiem co czujesz może nie miałem takiej sytuacji ale wiem jak czuje się osoba która została potraktowana jak nie potrzebna rzecz czyli odstawiona w kąt.
Po 2 jak napisałeś że wcześniej próbowali was rozdzielić i niby przestali to może znowu zaczęli tyle że tym razem już zwiększoną siłą.Trudno mi tak napisać dokładniej bo nie wiem jak dokładniej ta cała sytuacja wyglądała między wami no ale może ona też w końcu nie miała już sił na to żeby słuchać gadania na Twój temat jaki to Ty nie jesteś zły itp i może też miała do wyboru albo oni albo Ty i wybrała ich,no nie wiem co ona sobie myślała takim postępowaniem.Ale mam nadzieję że dasz sobie radę i nie załamiesz się przez to.Może przemyśli w końcu to co zrobiła i przyjdzie Cb przeprosić,bynajmniej mam taką nadzieję a puki co trzymaj się i nie poddawaj się bez walki pzdr
 
 
     
bartekk 
Aktywny


Wiek: 40
Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 223
Wysłany: 2012-08-25, 15:01   

Tych "ich" już nie ma, więc to nie to, nie że wybór.
Nigdy też jej nie "wypominałem" tego, że mogła na mnie liczyć mimo różnych przykrości, nie gadałem tak o sobie, ani w miarę możliwości nie marudziłem jej o moim życiu jakie jest, bo i nie musiałem - jak ona generalnie była to jakoś tam szło.
Dlatego mówię, że to tak bardziej bez powodu żadnego, bardziej się czuję jak właśnie ktoś odstawiony w kąt, bo już jej pomogłem, problemy zniknęły i nie jestem potrzebny. A zawsze starałem się być w porządku i co z tego.
Ciężko zrozumieć coś czego samemu by się nigdy nie zrobiło.
 
     
Dusia
[Usunięty]

Wysłany: 2012-08-28, 13:16   

Anex86 napisał/a:
Poznalysmy sie kilkanascie lat temu na obozie w Chorwacji, ja mialam wtedy 16 a ona 15 lat. Cale wakacje spedzilysmy na rozmowach, wspolnych spacerach. Jak juz wrocilysmy do Polski to setki telefonow i listow... tak, tych listow pisanych recznie i wysylanych poczta tradycyjna z kopertami i znaczkami :) Mieszkalysmy z jakies 40 km od siebie. Cale liceum i 2 lata moich studiow pisywalysmy mozolnie te listy, opowiadalysmy sobie doslownie wszystko. No i tak... ona poznala chlopaka, wieeeeeeelkaaaaa milosc; z automatu odsunela sie ode mnie, no bo najwazniejszy byl on i zreszta tak jest do dzis. Pozniej wyprowadzila sie do Wawy i przestala sie odzywac. Ta przyjazn ucierpiala, mowilam jej wielokrotnie, ze tez bym chciala z nia porozmawiac ale ona zawsze sprytnie przerzucala temat na tego swoejgo ukochanego. I powiem Wam szczerze, ze my ani razu sie nie spotkalysmy. Ok, liceum no to wiadomo, ze nauka, ale obie poszlysmy na studia zaoczne, ona miala mnostwo czasu, ja rowniez, ale po co sie spotkac. Pozniej ten chlopak, zapraszalam ich wielokrotnie do siebie na kawe, ale ona nie chciala przyjechac, poniewaz niezbyt czesto mieli okazje pobyc sami w domu a jak juz mieli no to wiadomo co bylo :-?
Tzn ona odzywa sie ale jak czegos potrzebuje. Pomoglam jej napisac esej na zajecia z jakiegos tam przedmiotu, oddala go zupelnie po terminie, dostala 3 i miala do mnie pretensje, ze tak slabo sie staralam i ze ocena nie jest postawiona sprawiedliwie. Wyjasnilam jej grzecznie, ze ocena jest jak najbardziej sprawiedliwa, bo jesli ktos oddaje prace miesiac po wyznaczonym terminie z grozba, ze jak nie odda jej w ogole, to moze miec problem z zaliczeniem semestru i przedmiotu.
W maju sie zareczyla, ja poznalam chlopaka, powiedzialam jej o tym, a ona ani razu nie spytala skad on jest, czym sie zajmuje, ile ma lat, tylko trajtolila jakie za***ste miala zareczyny i prawie ze szczegolami zaczela mi opowiadac, co robili jak zostali sami. No sorry, az takie szczegoly mnie nie interesuja. I od tamtej pory sie nie odzywa, widze, ze od czasu do czasu wstawia zdjecia z tym swoim na nk i fb, ale do mnie to juz nie ma czasu sie odezwac. Z chlopakiem tez nie udalo, szybko sie zaczelo szybko skonczylo. Ot, zycie jest przewrotne. No ale na szczescie mam jeszcze jednego przyjaciela, mam nadzieje, ze mnie nie wystawi, nie chcialabym tego :(



Witajcie. ;>
Rozumiem co czujesz, ponieważ sama podobnie zostałam potraktowana przez 'przyjaciółkę'. Wtedy ją tak nazywałam, ale naprawdę ona nie zasługuje na to miano.
Ty również powinnaś zacząć na to tak popatrzeć. Ona myśli tylko o sobie. Na początku Waszej znajomości niby było wszystko okej, ale zauważ, że ona nie miała takich 'atrakcji'. Nie miała chłopaka. Życzę jej jak najlepiej, ale jakby rozstała się z nim, to na pewno by sobie o Tobie przypomniała. Jesteś po prostu przez nią 'wykorzystywana' [np ten esej]. Tak być nie powinno, tym bardziej, że ani razu się nie spotkałyście. Ty powinnaś odpuścić, mimo że będzie ciężko. Sama napisałaś, że masz jeszcze jednego przyjaciela, dlatego on na pewno pomoże Ci w tej sytuacji. Napisz jej ostatni list. Pożegnaj się z nią, może coś zrozumie i kiedyś może ta 'młodzieńcza' przyjaźń wróci. ;)
 
     
MałaMi 
Milczący



Wiek: 32
Dołączyła: 28 Sie 2012
Posty: 54
Wysłany: 2012-08-29, 00:59   

Ludzie, którym pozwalam "głębiej" wejść w swoje życie to osoby mojego pokroju. Z ciężkim charakterem, z własnymi racjami, twardymi poglądami, silne psychicznie.
Pojawił się niegdyś taki człowiek. Zaimponował mi - wiedzą, stylem bycia, zainteresowaniami, życiowymi priorytetami. Poznałam Go w wieku 19 lat. Smark wtedy byłam - naiwna, głupiutka, roztargniona, samotna i taaaaka nieszczęśliwa. Okręcił mnie wokół palca w błyskawicznym tempie. Zawsze był w trudnych momentach, wysłuchiwał, swój humor dostosowywał do mojego, szukał właściwej drogi do rozwiązania problemu. Jednym słowem - prawdziwy przyjaciel. Właściwie tak wtedy się jawił.
Płynęły sobie dni, tygodnie, miesiąc za miesiącem. W jednym momencie zdołał przekreślić samego siebie, stanąć w moich oczach jako Dupek, Cham i Prymityw. Zima wtedy była. Zawitał w moje skromne progi mieszkania. Wypiliśmy klika lampek wina, pogrążyliśmy się w rozmowie, do momentu, aż nie poczułam Jego łapy na swoich kroczu. Wtedy zrozumiałam, że zależało Mu tylko i włącznie na zaspokojeniu swoich seksualnych potrzeb. Że przez cały ten czas grał na moich uczuciach i bawił się jak marionetką. Nie dostał w twarz, bo szkoda było mi ręki. Wyprosiłam grzecznie i powiedziałam, żeby na oczy więcej mi się nie pokazywał. Spełnił ową prośbę. Na szczęście.
Ostatnio zmieniony przez MałaMi 2012-08-29, 01:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
czerwonaszminka 
Aktywny



Wiek: 36
Dołączyła: 28 Sie 2012
Posty: 215
Skąd: Taka niby góralka
Wysłany: 2012-08-29, 22:37   

Od czasu, gdy mnie skrzywdziło wiele niby przyjaciół nie potrafię ufać ludziom i nie zawiązuje z nimi bliższych relacji. Mam tylko jednego przyjaciela - który ma problemy psychiczne kocham go takiego jakim jest.... a ostatnio bardzo zmienił się. :-?
 
 
     
Anex86 
Początkujący



Wiek: 38
Dołączyła: 15 Sie 2012
Posty: 150
Skąd: łódzkie
Wysłany: 2012-08-30, 20:36   

Dusia napisał/a:



Witajcie. ;>
Rozumiem co czujesz, ponieważ sama podobnie zostałam potraktowana przez 'przyjaciółkę'. Wtedy ją tak nazywałam, ale naprawdę ona nie zasługuje na to miano.
Ty również powinnaś zacząć na to tak popatrzeć. Ona myśli tylko o sobie. Na początku Waszej znajomości niby było wszystko okej, ale zauważ, że ona nie miała takich 'atrakcji'. Nie miała chłopaka. Życzę jej jak najlepiej, ale jakby rozstała się z nim, to na pewno by sobie o Tobie przypomniała. Jesteś po prostu przez nią 'wykorzystywana' [np ten esej]. Tak być nie powinno, tym bardziej, że ani razu się nie spotkałyście. Ty powinnaś odpuścić, mimo że będzie ciężko. Sama napisałaś, że masz jeszcze jednego przyjaciela, dlatego on na pewno pomoże Ci w tej sytuacji. Napisz jej ostatni list. Pożegnaj się z nią, może coś zrozumie i kiedyś może ta 'młodzieńcza' przyjaźń wróci. ;)


Nie bede jej nic pisala, bo listy przestalysmy pisac z jakies 5-6 lat temu, poza tym ona mi wisi i powiewa, bo mam mnostwo swoich problemow :-) I w sumie juz od dluzszego czasu nie traktuje jej jako przyjaciolke, a wrecz jako znajoma i tak niech zostanie, wiecej do szczescia mi nie trzeba :) A moj psiapsiol w sumie pomaga mi zawsze, ze wzajemnoscia w miare moich mozliwosci i sil :-)
 
     
ZalatanyMilczek 
Milczący



Wiek: 35
Dołączył: 08 Wrz 2012
Posty: 99
Skąd: Kolwiek
Wysłany: 2012-09-08, 23:58   

Wiesz bartekk, tego typu historie nie dają się opowiedzieć. Musiałbyś ją jakoś pokazać.

Pogadaj z kimś kto często widywał tą dziewczynę, co o niej myśli, choć szczerze mówiąc wielu pewnie oceniło ją na pierwszy rzut oka - kto wie, słusznie czy nie. Poza osobami z huśtawką osobowości, po których zawsze spodziewasz się wszystkiego, są jeszcze ludzie fałszywi, oszukujący sami siebie, bądź kompletnie nieświadomi swoich emocji, a że wcale nie muszą mieć talentu aktorskiego/silnej samokontroli, to jest możliwe że ktoś wokół Ciebie widział co się dzieje, ale nie chciał zapeszać (i brać odpowiedzialność za swój osąd), więc nie zabrał głosu.

Są sytuacje kiedy myślisz że kolega ustąpił Ci pola żebyś mógł zarwać jakąś lalkę, a potem się okazuje że on się jej bał, bo ktoś mu o niej coś powiedział, lub sam coś zauważył albo wyczuł intuicją. Możliwe że nie wychwytujesz kiedy ktoś kłamie lub wykazuje hipokryzję - to nie jest tak że gra w pokera jest uczona z podręcznika, te rzeczy musisz od dziecka ćwiczyć.
 
     
bartekk 
Aktywny


Wiek: 40
Dołączył: 25 Sie 2012
Posty: 223
Wysłany: 2012-09-09, 12:33   

Z jednym się zgodzę - nie da się tak opisać żeby ktoś dobrze mógł zrozumieć sytuację czy jej osobę.
Kiedyś przy różnych okazjach niektórzy próbowali wszystko oceniać, ją często negatywnie, próbowali coś doradzać. Ostatecznie wolałem być za nią i nigdy tego nie żałowałem. Teraz też nie zamierzam zmieniać swojego stanowiska i zawsze będę po jej stronie. Chce pozostać w porządku.

A fakt drugi jest taki, że nikt nie jest w stanie mi w tej sytuacji pomóc.
 
     
ZalatanyMilczek 
Milczący



Wiek: 35
Dołączył: 08 Wrz 2012
Posty: 99
Skąd: Kolwiek
Wysłany: 2012-09-09, 13:45   

I tak to jest jak kultura Zachodu zna tylko bajki gdzie zazdrosne i mściwe są tylko i wyłącznie stare jędze, względnie starsze rodzeństwo.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS