Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Pocałunek Judasza
Autor Wiadomość
Jasper 
Aktywny


Wiek: 31
Dołączył: 14 Wrz 2012
Posty: 461
Skąd: Woj. Podlaskie
Wysłany: 2013-08-14, 08:27   Pocałunek Judasza

Wiem że nie było mnie tu sporo czasu ale trochę się zmieniło... Chcę wam coś opowiedzieć i posłuchać waszych obiektywnych opinii. Mam przyjaciółkę i znamy się od hmm ponad 4 lat. Gdzieś 2 lata no może rok temu staliśmy się dla siebie ważnymi przyjaciółmi. Pomoc którą mi niosła pomagała mi zwalczać zło, ja też jej pomagałem. Było często i niestety tak że jako że mam auto więc prosiła mnie o pomoc w kwestii dowiezienia gdzieś, zawsze się zgadzałem i nie prosiłem o ani grosz za to. Ma ona także innych przyjaciół i z zeszłe wakacje miała miejsce sytuacja w której ona przyjechała do mojej miejscowości i zaproponowała spotkanie, przyszedłem ale po kilkunastu minutach okazało się że przyjechali nowi przyjaciele a Ona powiedziała że mogę już iść do domu i że ściągnęła mnie tylko by nie czekać sama na przyjazd tamtych przyjaciół. Zabolało. Potem mówiła że nie zdała sobie sprawy że tak wyszło i przeprosiła. Ten rok to symbol dużo spędzonego wspólnego czasu. Najpierw sylwester a potem po południa praktycznie dzień po dniu. W tedy nie było żadnego problemu z wiekiem( różnica pomiędzy nami to 3 lata). Lecz nagle zaczęło się coś zmieniać, Ona zaczęła odwlekać spotkania. Zadawać coraz więcej bólu. Wymagała bym był szczery gdy sama skrywała wiele rzeczy. Potem minął miesiąc w którym ja cierpiałem i prosiłem o spotkanie a ona stale je odkładała. Gdy w końcu się spotkaliśmy była szczera rozmowa w której powiedziałem że swoimi atakami doprowadziła mnie do stanu któremu nie życzę nikomu. Mówiła że ona ma mur przez który wielu rzeczy nie dostrzega i źle jej z tym bo rani mnie w ten sposób. Ustaliliśmy co trzeba zmienić. Było świetnie przez kilka dni, potem wyjechała na wakacje i dzień czy dwa potem wróciła, wróciły też stare nawyki: zadawanie psychicznego bólu słowem, zachowanie itp. I tak dotarliśmy do dnia dzisiejszego. Co jest dziś? No mamy się spotkać w weekend choć osobiście w to nie wierzę gdy często odkładała spotkanie( a powód to podobno... różnica wieku... kiedyś to nie przeszkadzało), nawet kłótnie nie dawały nic. Wracając do spotkania w weekend to zagroziłem że jeśli się nie zobaczymy to koniec przyjaźni, nie wierzę w spotkanie...
Jakie waszym zdaniem ma podejście? Bo czuje się jak zabawka która kiedyś była lubiana a dziś znienawidzona, czuje się jak śmieć i kula u nogi albo jakiś pies którego kiedyś adoptowała a teraz się znudził więc go bije licząc że sam odejdzie. Co mam zrobić? Powiedzieć "koniec"? Z przyjaciół mam tylko ją, chce przyjaźni ale nie chce wiecznie nie przespanych nocy czy złego psychicznego samopoczucia.
 
 
     
doriska 
Nowy

Wiek: 37
Dołączyła: 05 Cze 2013
Posty: 41
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-08-14, 09:56   

Coś mi się wydaje, że ktoś się Tobą bawi. spotkaj się z nią i wszystko wyjaśnijcie, zobaczysz jej reakcję, przyjaciela nie trzeba się bać i unikać, tymbardziej zadawać ból psychiczny, chyba że między wami zaszła głębsza relacja, nie wnikam, ale na moje oko, wykorzystuje cię, wie gdzie jesteś gdy cię potrzebuje. Nie daj się! :)
 
 
     
Jasper 
Aktywny


Wiek: 31
Dołączył: 14 Wrz 2012
Posty: 461
Skąd: Woj. Podlaskie
Wysłany: 2013-08-14, 10:09   

doriska, Jest jeszcze fakt że spotkaliśmy się dwa tygodnie temu właśnie by omówić problem. Ona słuchała a ja mówiłem, obiecała się zmienić, nie ranić. Było jak powiedziałem dwa dni dobrze a potem po staremu. Gdzieś wciągu ostatnich dni rano pisała jak to jej źle bo mnie rani i w ogóle a potem jak przyjechała do niej przyjaciółka na wakacje to zmieniła się momentalnie, wsiadała na mnie, mieszała z błotem.
Rozmawiałem o tym z siostrą wczoraj i poleciła mi by nie pisał do niej pierwszy, jeśli Ona napisze pierwsza to mam rozmawiać ale jeśli rozmowa będzie nijaka albo znów będzie wsiadać to mam wyłączyć telefon i nie pisać. I tak nie pisałem wczoraj i Ona też nie napisała.

Problem naszych relacji tkwi w tym że ja tak w głębi jestem słaby, zwłaszcza na ataki bliskich mi osób. A ona z racji problemów rodzinnych wybudowała psychiczny mur który zapewnia jej spokój. Moją winą jest to że do tej pory unikałem rozmów o problemie - jeśli jakiś mieliśmy i dusiłem go w sobie. Dziś jest tak że mnie łamią błahostki a ona tego nie widzi bo ma swój mur. Te nie pisanie to dobry pomysł? Chwilami mam ochotę napisać pierwszy cokolwiek bo nie wiem co ze sobą zrobić... Co jeśli pomyśli że mam dość i nie zobaczymy się w weekend? brak tego spotkania to jak powiedziałem koniec przyjaźni.
Wiem... marudzę jak zbite dziecko.
 
 
     
Sen
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-14, 10:09   

Przyjaźń w tak młodym wieku między dziewczyną a chłopakiem jest bezsensowny. Jak można się dać psychicznie maltretować młodszej, jeszcze nawet niepełnoletniej dziewczynie... o_o

Tak, wiem, są różni ludzi, ja tylko głośno myślę.

Wybacz.
 
     
Vyar 
Częsty bywalec



Wiek: 35
Dołączyła: 22 Cze 2013
Posty: 918
Skąd: Mar Vanwa Tyalieva
Wysłany: 2013-08-14, 13:20   

Jak dla mnie, w tym przypadku coś sie już skończyło dawno, teraz się to ciągnie trochę "na siłę". Nie widzę sensu w tym.
 
 
     
Jasper 
Aktywny


Wiek: 31
Dołączył: 14 Wrz 2012
Posty: 461
Skąd: Woj. Podlaskie
Wysłany: 2013-08-14, 13:37   

Mamy się jeszcze spotkać w weekend i porozmawiać o tym. Sam nie wiem jakiego finału oczekuje. Ale powoli zaczynam dostrzegać że faktycznie to nie ma sensu, trudne będzie odcięcie się.
 
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-14, 14:12   

Jasper napisał/a:
Co mam zrobić? Powiedzieć "koniec"?

Jeżeli szczera rozmowa nie pomaga, ona widocznie nie chce nic w sobie zmienić, to niestety zakończ tą bezsensowną przyjaźń.
Jak widać z Twojego postu,jej na Tobie w ogóle nie zależy. Potrzebuje Cię, tylko wtedy, jak na czymś jej zależy. Daj sobie spokój.
 
     
Poddrzewem 
Częsty bywalec



Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 653
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-08-14, 19:37   

Jasper, zrozumieć twój stan jest mi dość łatwo i nie dziwi mnie to że nadal cie do tej panny ciągnie. Lecz zdaje mi się, że możesz być od niej trochę uzależniony psychicznie. Mogę się mylić, nie znam całej, pełnej historii tej relacji. Chodź ja, mam podobne zdanie jak inny co się wypowiadali przede mną. Może się tobą bawić, manipulować, czy po prostu trzymać się jako koło zapasowe.

Szczerze mówiąc, po mojemu możesz się z nią spotkać, ale by powiedzieć że ci nie podoba jak to ostatnio wygląda i że kończysz taką relacje która cie krzywdzi.
 
 
     
Jasper 
Aktywny


Wiek: 31
Dołączył: 14 Wrz 2012
Posty: 461
Skąd: Woj. Podlaskie
Wysłany: 2013-08-14, 19:58   

Poddrzewem napisał/a:
Lecz zdaje mi się, że możesz być od niej trochę uzależniony psychicznie
Jest co nieco prawdy w tych słowach kolegi bo Ona towarzyszyła mi obok mnie przez najgorszy etap mojego życia.
Wyszło tak że spotkaliśmy się dziś... rozmowa... cóż jej finał... wielu nazwie mnie idiotą ale nie zakończyłem tej przyjaźni, zaproponowałem byśmy dali sobie trochę czasu. Sama jest teraz w trudnej sytuacji i nie mam serca jej dokładać ciężaru. Nie umiem się od niej odwrócić... Możecie mnie ukamieniować i co tylko chcecie ale ja nie umiem się od niej odciąć i tyle, no nie umiem. Teraz po powrocie czuje że nic nie jest załatwione a jedynie powierzchownie ukryte... za dużo o tym myślę i muszę zrobić sobie wakacje...
Ona przeprowadza się do miasta oddalonego o jakieś 45 minut szaleńczej drogi albo godzinę spokojnie( w moim przypadku to będzie jednak 45minut). Widywać będziemy się przynajmniej raz w miesiącu więc może czas jakoś załatwi sprawę za nas, jeśli nie to Jasper dalej będzie tkwił w psychicznym dole.
Dziwi was ten stan rzeczy? Wiem że każdy z wypowiadających się osób mówił by to zakończyć ale nie umiem,nie umiem strzelić sobie w stopę. Z jedna zmianą... jeśli coś będzie nie tak to na spotkaniach będę to wypominał. A tym czasem muszę się nauczyć dawać radę w nowej sytuacji... będzie ciężko
Ostatnio zmieniony przez Jasper 2013-08-14, 20:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
     
Poddrzewem 
Częsty bywalec



Dołączył: 17 Mar 2013
Posty: 653
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-08-14, 20:05   

Jasper napisał/a:
Poddrzewem napisał/a:
Lecz zdaje mi się, że możesz być od niej trochę uzależniony psychicznie
Jest co nieco prawdy w tych słowach kolegi bo Ona towarzyszyła mi obok mnie przez najgorszy etap mojego życia.
Wyszło tak że spotkaliśmy się dziś... rozmowa... cóż jej finał... wielu nazwie mnie idiotą ale nie zakończyłem tej przyjaźni, zaproponowałem byśmy dali sobie trochę czasu. Sama jest teraz w trudnej sytuacji i nie mam serca jej dokładać ciężaru. Nie umiem się od niej odwrócić... Możecie mnie ukamieniować i co tylko chcecie ale ja nie umiem się od niej odciąć i tyle, no nie umiem. Teraz po powrocie czuje że nic nie jest załatwione a jedynie powierzchownie ukryte... za dużo o tym myślę i muszę zrobić sobie wakacje...
Ona przeprowadza się do miasta oddalonego o jakieś 45 minut szaleńczej drogi albo godzinę spokojnie. Widywać będziemy się przynajmniej raz w miesiącu więc może czas jakoś załatwi sprawę za nas, jeśli nie to Jasper dalej będzie tkwił w psychicznym dole.
Dziwi was ten stan rzeczy? Wiem że każdy z wypowiadających się osób mówił by to zakończyć ale nie umiem,nie umiem strzelić sobie w stopę. Z jedna zmianą... jeśli coś będzie nie tak to na spotkaniach będę to wypominał. A tym czasem muszę się nauczyć dawać radę w nowej sytuacji... będzie ciężko


Mnie jakoś za specjalnie to nie dziwi, ba nie wiem czy sam na tym miejscu nie zrobił bym podobnie. Łatwo nam wszystkim z boku jest doradzać i patrzyć na twój problem z perspektywy naszych doświadczeń. Chodź jak sami byśmy w podobnej sytuacji nie wiadomo, ile osób ty tak naprawdę miało siłę zerwać tą relację, kiedy ona jest nam taka bliska.
 
 
     
Vyar 
Częsty bywalec



Wiek: 35
Dołączyła: 22 Cze 2013
Posty: 918
Skąd: Mar Vanwa Tyalieva
Wysłany: 2013-08-14, 20:11   

Rozumiem. Ale to takie czekanie na nic. Albo na to, że ona sama to zakończy.
 
 
     
Jasper 
Aktywny


Wiek: 31
Dołączył: 14 Wrz 2012
Posty: 461
Skąd: Woj. Podlaskie
Wysłany: 2013-08-14, 20:18   

Poddrzewem, Ciężko jest powiedzieć osobie którą się zna bardzo dobrze, znam nawet jej sekret który wie jej mama tylko. Więc zaufanie jest, ciężko skreślić lata relacji i jednocześnie odepchnąć jedyną osobą która potrafiła do mnie dotrzeć i tak naprawdę to dzięki niej jeszcze tu jestem. Teraz staram się odbudować relacje z siostrą, chcę by stała się mi tak ważna jak przyjaciółka. Mam też brata ale jego.. cóż nasze relacje są sztuczne i udawane tak by rodzice myśleli że wszystko jest ok.
Nie skończyłem relacji z nią gdyż jest mi ważna i nie wiem co miało by się stać byśmy się odwrócili od siebie.
 
 
     
aria 
Nowy


Dołączyła: 09 Sie 2013
Posty: 19
Wysłany: 2013-08-14, 21:27   

Widać, że naprawdę Ci na niej zależy...Dlatego właśnie nie chcesz, aby to wszystko się skończyło. Rozumiem Cię, musisz dać jej trochę czasu...Nie jutro i nie pojutrze, ale napewno z czasem doceni to wszystko co dla niej zrobiłeś i robisz nadal. Sobie też daj trochę czasu, odpocznij, uporządkuj sobie wszystko, na spokojnie. Zobaczysz będzie lepiej.
 
     
Jasper 
Aktywny


Wiek: 31
Dołączył: 14 Wrz 2012
Posty: 461
Skąd: Woj. Podlaskie
Wysłany: 2013-08-15, 11:50   

aria napisał/a:
Sobie też daj trochę czasu, odpocznij, uporządkuj sobie wszystko, na spokojnie.
Zbyt wiele spraw ucieka mi przez palce, muszę zrobić sobie wolne. Naładować baterie.
Dzięki za każe słowo, nawet te by to zakończyć:) jeszcze bardziej dzięki za te wsparcia
 
 
     
NovemberRain
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-16, 09:07   

Ja też myślę, że jej na Tobie nie zależy, a jedynie Ty okazujesz jakieś zaangażowanie.
Choćby w przypadku umawiania się na weekend. Chyba Ty zawsze te spotkania proponujesz? A ona prawie za każdym razem je przekłada albo w ogóle idziesz w odstawkę.
Wykorzystuje Cię i Tobą manipuluje - to też niepodważalne (oczywiście na podstawie tego, co nam tutaj zaprezentowałeś).
Ty zapewne tego nie zakończysz, nie odetniesz się, bo sam napisałeś, że będzie ciężko, bo nie potrafisz itd. Ona też tego nie zrobi, skoro jesteś jej potrzebny do wielu rzeczy.
Nawet jeśli będziecie w kółko rozmawiać o tym i próbować ustalić, jak ma być - wydaje mi się, że i tak nie uzyskacie takiego efektu, jaki Ty byś chciał (celowo mówię, że Ty, bo skoro pierwsza się nigdy nie odzywa, to chyba tylko Tobie jednak zależy?), bo nie można zmusić drugiego człowieka do tego, by zaczęło mu nas nas bardziej zależeć.
Oczywiście nie potępiam Cię za to, że dajesz się jej w ten sposób. Boję się tylko, że kiedyś może się to bardzo na Tobie odbić.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS