Od 4 miesięcy jestem sama, rozstałam sie z chlopakiem. Przyjaciół nie ma, są tylko gdy czegoś potrzebują, wtedy umieją się odezwac, napisac na fejsie co slychac ale zaraz za tym kryje sie jakis interes.. gdy już im pomogę wtedy cisza...ani beee ani mee.. Powiedziałam, że nie bede dobra dla takich ludzi, którzy pamiętają o mnie gdy czegoś chcą.
Od 4 miesięcy jestem sama, rozstałam sie z chlopakiem. Przyjaciół nie ma, są tylko gdy czegoś potrzebują, wtedy umieją się odezwac, napisac na fejsie co slychac ale zaraz za tym kryje sie jakis interes.. gdy już im pomogę wtedy cisza...ani beee ani mee.. Powiedziałam, że nie bede dobra dla takich ludzi, którzy pamiętają o mnie gdy czegoś chcą.
Odważne podejście.
Ostatnio zmieniony przez Heavenly 2014-01-06, 21:09, w całości zmieniany 1 raz
adamgrzanka [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-06, 22:33
Witaj liljan, ja chyba Cię rozumiem, myślę że mam podobnie. Nie jestem z Łodzi co prawda, ale może byśmy sobie nawzajem pomogli. Jeśli masz na to ochotę to zapraszam.
Mnie się wydaje, że przyczyną mojej samotności jest fakt, iż jestem inny od reszty, nie w sensie fizycznym a poglądowym, poza tym ciężko mi się rozmawia z ludźmi. Nie rozumiem tego w ogóle, bo z innymi, równie innymi od reszty, potrafię się dogadać całkowicie. Cóż, niestety tego odsetka jest mało i żyją własnym życiem, toteż dlatego jestem skazany na samotność.
Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2014-01-07, 15:11
Ironiczny napisał/a:
Mnie się wydaje, że przyczyną mojej samotności jest fakt, iż jestem inny od reszty, nie w sensie fizycznym a poglądowym, poza tym ciężko mi się rozmawia z ludźmi. Nie rozumiem tego w ogóle, bo z innymi, równie innymi od reszty, potrafię się dogadać całkowicie. Cóż, niestety tego odsetka jest mało i żyją własnym życiem, toteż dlatego jestem skazany na samotność.
Chodzi o poglądy dotyczące jakich tematów? Z doświadczenia wiem, że najgorsze są zagadnienia związane z polityką- można się przez nie pokłócić nawet z dobrym kumplem.
Ja mam podobnie jak sensitiv - znajomi odzywają się tylko jak czegoś chcą. Mam tylko nieliczne grono znajomych z internetu, z którymi tak po prostu mogę o wszystkim pogadać - przynajmniej wiadomo że oni gadają ze mną, bo mnie akceptują takiego jakim jestem, bo chcą ze mną gadać, a nie dlatego że może to im dać jakieś korzyści.
Przyczyny Naszej samotności. Myślę, że każdy kto pisze posty w tym wątku i ogólnie na forum, może podać bardzo podobne powody: raczej mało osób rodzi się z postanowieniem "tak, będę samotny na wieki wieków".
Podobne powody, czyli: brak zaufania do innych osób, spowodowany jakimś zawiedzeniem się na nich i to kilka razy z rzędu/niska samoocena, również spowodowana traktowaniem przez innych/niezrozumienie/strach przed efektem rozwoju danej relacji międzyludzkiej etc.
Jednym z głównych zadań mego dnia codziennego jest obserwacja ludzi, ich zachowań, reakcji, szczególnie w środkach komunikacji. W sumie to jest tyle osób, jestem otwartym człowiekiem i nie mam problemu z zawieraniem znajomości - przychodzi mi to bardzo łatwo. Ale mimo to, jestem samotna. Właśnie jest to spowodowane strachem, brakiem zaufania, strachem przed tym że ktoś zrani i będę cierpieć. Boję się cierpienia a i tak ciągle je przyciągam, jak magnes. Zresztą, jeśli chodzi o interes międzyludzki, to zauważyłam że ludzie tworzą między sobą takie "kręgi". I ciężko się wbić w coś takiego. Moim problemem jest również to, że jestem w stanie dogadać się z każdym na poziomie koleżeńskim rzecz jasna. I właśnie to, że potrafię dogadać się z każdym, wejść na "falę" danej osoby, to mnie to gubi... Bo już sama nie wiem, co jest "moje", co powinnam akceptować, a czego nie.
No i chyba jedną z przyczyn mej samotności jest przesadna wrażliwość...
Jeśli chodzi o samotność "partnerską", to ja nie mam dużych wymagań. Chciałabym, by druga osoba była dobra, szczera, odpowiedzialna, pracowita, inteligentna (facet w sensie, żeby nie było). Więcej wymagań nie mam. A i tak, faceci potrafią dobrze się kamuflować i zwykle jeden z drugim udaje "dobrego, szczerego...", a wychodzi słoma z butów.
Głupie mam te wymagania, jak na kobietę. Gdybym wymagała kasy, fury, prezencików co tydzień, biżuterii ze złota z każdej okazji (tak, znam kilka takich dziewczyn), wyjazdów kilka razy do roku (Kreta, Australia, WZP - ostatnio znajoma związała się z bogatym Amerykaninem by ten ją obwoził wszędzie), to bym była pewnie szczęśliwsza. A gdyby taki mnie zostawił, to bym miała tę świadomość przynajmniej że zostało mi 10 złotych naszyjników, podróże po całym świecie itp.
Chyba zaczynam rozumieć, o co chodzi takim kobietom.
adamgrzanka [Usunięty]
Wysłany: 2014-01-08, 20:54
Witaj faelwen
Od razu widać że nie jesteś przeciętną kobietą. Tak, znasz się na żeczy. Rozumiem Cię doskonale, chyba nawet mam podobnie, choć dostrzegam różnice. Też niby nie oczekuję wiele, ale i tak nic z tego nie wynika. Hmm co z tym zrobić? Poddać się? Szukać dalej? Sam nie wiem?
Dzięki za mimo wszystko pozytywny przekaz.
Myślę, że przyczyną mojej samotności może być fakt, iż jestem strasznym ch*jem. Ale to tylko teoria.
Toś mnie zagiął tym tekstem ^^ - ale przynajmniej umiesz się przyznać :D
faelwen napisał/a:
No i chyba jedną z przyczyn mej samotności jest przesadna wrażliwość...
Wiem coś o tym chociaż chyba nie powinienem tym się chwalić. W tych czasach duża wrażliwość u chłopaka spotyka się z niezrozumieniem i raczej z wyśmiewaniem przez większą część, zwłaszcza tego młodego, społeczeństwa.
Ta przesadna wrażliwość, o której wspominasz to faktycznie może być problem, aczkolwiek jak się spotykają dwie osoby o takim właśnie charakterze czy podejściu do życia to już nie ma to większego znaczenia :) - o tym również coś wiem.
Pozdrawiam i życzę powodzenia faelwen, a Tobie Solitudo żebyś już przestał być takim strasznym...... :D:D
Przyczyny mojej samotności? Ktoś kiedyś powiedział "Gdy facet stara się za bardzo, kobieta to wyczuwa i automatycznie rezygnuje, wybierając tego, który ją ignoruje".
I to mnie właśnie spotkało jakiś czas temu. Żałosne uczucie.
Ostatnio zmieniony przez Heavenly 2014-01-10, 19:05, w całości zmieniany 2 razy
Jako przyczyny swojej samotności, wybrałbym swoją skrytość. Pewnie też nieumiejętność nawiązywania kontaktów i prowadzenia rozmów: jak nawet spotykam się w towarzystwie, to mało co się odzywam. Mam za sobą ze trzy randki (w ostatnich czterech latach) - nie udało się, bo rozmowa się niezbyt kleiła.
Z jednej strony dobrze byłoby to zmienić, ale z drugiej strony trochę się do tego przyzwyczaiłem i zobojętniałem. Ze znajomymi się nie spotykam (często wykręcam się z propozycji spotkania w knajpie), dziewczyn nie szukam (dotychczasowe porażki) i ostatnio moje nastawienie do wszystko wokół jest obojętnie-w***bane. Obecnie żyje z dnia na dzień bez jakiegoś celu, który by mnie motywował do czegokolwiek...
Zamiast się po raz kolejny rozczarować (np. z nieudanej randki, z nieudanego kontaktu z kimś nowym), wolę zamknąć się w "czterech ścianach" z książką. Co prawda nic to nie zmieni na lepsze w moim życiu, ale się przynajmniej nie rozczaruję, nie zdołuje i mi się nie pogorszy dużo bardziej, niż jest teraz. Pewnie nie jest to dobre rozwiązanie, ale jak napisałem, zobojętniałem.
Ostatnio zmieniony przez robert86 2014-01-11, 12:27, w całości zmieniany 2 razy
A jak uważacie, jakie są kobiety? Czego one chcą? Czy są jakieś samotne kobiety (oprócz mnie?:)) Nie chodzi mi o samotność "nie mam faceta". Tylko o taką życiową samotność.
Bo ja mam dziwne wrażenie, że wszystkie kobiety jakie znam są towarzyskie, nie wiedzą co to samotność.
Bo ja mam dziwne wrażenie, że wszystkie kobiety jakie znam są towarzyskie, nie wiedzą co to samotność.
No właśnie, może to tylko Twoje wrażenie. A kobiety wcale nie muszą się chwalić tym, że są samotne. Mogą to ukrywać, lub nie dopuszczać tych myśli do siebie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach