Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Samobójstwo ...
Autor Wiadomość
Furia 
Początkujący


Wiek: 38
Dołączyła: 26 Wrz 2012
Posty: 120
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-07, 20:23   

Mam 26 lat.
W wieku burzy hormonow do 23 roku zycia reguralnie sie chlastalam.
Nie by bo bylam emo, slaba czy bo to fajne i cool. Tylko bo uspokoic psychike. Zabic swoj bol.
Idac ulica w duchu modle sie by rabnal mnie tramwaj.
Zasypiam i budze sie z mysla czy powinnam zyc.
Nie jestem tchorzem, nie mam slabej psychiki. Nie czuje sie slaba choc kiedys czulam. Jestem taranem ryjacym sie przez pieklo mojgo zycia.
8msc temu zaczelam nowa prace, mimo upalow mineo pol roku zanim poczulam sie na tyle pewnie by zalozyc krotki rekawek. Wstydze sie swoich blizn.
I nie pisze tego zeby sie wyzalic. Tylko nie pierdolcie za przeproszeniem glupot,, ze kazdy nastolatek wpedza sie w romantyczne emodepresje bo taki jest imperatyw subkulturowy.
A przyjeciele? Ja w swoich "najgrszych" natach mialam przyjaciol. Wiernym, naprawde dobrych oddanych i nie watpliwie bardzo im na mnie zalezalo mi na nich. Widzialam tez jak niszczylo ich to, ze ja niszcze siebie. Nie - jak masz przyjaciol i myslisz o skrzywdzeniu sie w dowolny sposob - uciekasz od nich jak najdalej. Bo jezeli komus na tobie zalezy, a ta osoba nie jest ci obojetna - uwierz mi nikt nie chce bezradnie patrzec jak ktos cierpi i niszczy sie w ten sposob.

I tak wiem jak to odpedzic. Zawalic sie obowiazkami, zawalic sie zobowiazaniami i rzeczy dla ktorych do jutra musisz zyc. Sek w tym, ze zawsze przychodzi ten moment - gdy jestes znowu w dupie.

Ja przepraszam, ale BARDZO mnie zdenerwowale pare powyzszych idiotycznych postow.
Ostatnio zmieniony przez Furia 2012-10-07, 20:26, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Mr.eM
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-07, 21:27   

Już pomińmy temat postrzegania ludzi wrażliwych jako emo, moje stanowisko w tej sprawie jest takie - ja nikogo w ten sposób nie oceniam.

Furia co to znaczy ciąć się by zabić ból? Zupełnie tego nie rozumiem. Co to niby daje?
O coś takiego podejrzewałbym ludzi słabych(gdybym był zmuszony odpowiedzieć,ale podtrzymuję to co wcześniej napisałem i w dalszym ciągu tego nie rozumiem). Jak przyznałaś, to nie przez słabość uciekałaś się do tego, bez powodu także byś się nie cięła.
No więc?
 
     
Furia 
Początkujący


Wiek: 38
Dołączyła: 26 Wrz 2012
Posty: 120
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-07, 21:41   

Nie moge sie zaglebiac w czyjes motywy i stany.
Moge jedynie mowic o swoich doswiadczeniach.

A co daje? Odciagniecie umyslu w strone jakiegos faktycznego bolu, bodzca. Odciagniecie od pochlaniajacej rozpacz. Jakkolwiek to zabrzmi mnie to uspokajalo. W skrajnych sytuacjach byla to jedyna rzecz, ktora mnie potrafila uspokoic i "oprzytomniec".
Pewnie jakas skrajna formy odreagowania nerwicy.
Jednym wystarcza nie wiem skubanie skorek, obgryzanie sobie paznokci, wyrywanie sobie wlosow inni byc moze dochodza to bardziej skrajnych punktow. Zreszta psychologia ma to uporzadkowane w jednej polce - samookaleczanie, ktore ma wiele form. I wiele tych roznych form w roznych stadiach obserwuje u wielu ludzi. Czesto nawet nie swiadomych wykonywanych przez siebie czynnosci. Mysle, ze z tym jest podobnie.
Tak czy inaczej w pewnym momencie zycia postanowilam, ze niezaleznie co by sie nie dzialo nie bede juz tego robic. Bo to nie pomaga na dluzsza mete. A nie jest warte swojej ceny za chwilowa ulge. Choc nadal czasem mam ochote nie pozwalam sobie na to, a mysli samobojcze lubia sobie zafundowac dziki off-road po mojej psychice.
Czy faktycznie bym sie zabila? Mysle, ze nie. Mysle, ze ludzie, ktorzy faktycznie moga szarpnac sie na swoje zycie nie rozmawiaja o tym z innymi ludzmi, nie zostawiaja znakow swoich zamiarow w zaden sposob.
I nie raz stalam na takim skraju, ze wydawalo mi sie, ze juz nie wstane. Ze nie ma juz drogi dalej i nie powinno byc.
Kiedys w umysle, byla nadzieja, zastapiona wyprana z emocji ciekawoscia co bedzie dalej.

I co to sa ludzie slabi wlasciwie? Kazdy czlowiek ma jakis kres swojej psychiki. I kazdy moze (czego nikomu nie zycze) w swoich wlasnym odrebnym swiecie byc postawionym do swojego kranca. Postawic na szali sens swojego istnienia. Wiekszosc ludzi nie dociera do takich skrajow.

I z perspektywy mojego swiata - samobojcy to nie tchorze. Bo powazne targniecie sie na swoje zycie naprawde paradoskalnie wymaga olbrzymiej odwagi i determinacji.
Ostatnio zmieniony przez Furia 2012-10-07, 21:45, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Furia 
Początkujący


Wiek: 38
Dołączyła: 26 Wrz 2012
Posty: 120
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-07, 22:07   

Jako, ze mi sie woda w wannie przelewala koncze dalej swoje refleksje na ten temat.

Jak weszla moda na emo-sunkulture troche mnie to zdziwilo szczerze mowiac, bo za diabla nie moglam pojac po co mlodzi ludzie sie krzywdza, ze by byc bardziej popularnymi. Ale te wspolczesne mlode pokolenia sa dla mnie zbyt asbtrakcyjnym tworem.
Ale bywa tez tak - ze samookaleczanie jest niemym blaganiem o pomoc, o akceptacje.
"Pseudonauka" jak mawiaja moi znajomi, ta od glowy wprost definiuje wszelkie formy samookaleczania sie jako konsewencje braku poczucia akceptacji na roznych podlozach.
Dla wielu osob z zewnatrz to moze sie wydawac albo drastyczne, albo moze tez w jakis paradoksalny sposob smieszne. Sek w tym, ze kolejna konsewencja z braku akceptacji jest pewien brak szacunku do nietykalnosci wlasnego ciala. Dlatego jest to odbierane jaki dziwny odchyl, bo biologia nakazuje nam wrecz za wszelka cene chronic nienaruszalnosci naszego ciala. Staramy sie nie skaleczyc, nie lamac se nog jak wszystkie inne zywe istoty. Chronic swoje cialo przed uszkodzeniami.
Dlatego dziwi mnie to, ze subkulturowy trend jest w stanie tak latwo zlamac dosc podstawowe prawa rzadzace czlowiekiem.
Warto tez wspomniec o innym aspekcie. Niezaleznie od przyczyn w zwiazku z powyzszym swiadome skrzywdzenie sie - jest mocnym bodzcem zarowno dla psychiki jak i ukladu nerwowego. Smialo moge powiedzie, ze moze dostarczyc wrazen podobnych do narkotyku "na wejsciu".
 
     
SalaSamobójców
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-07, 22:20   

Ever Te " cuda " naprawdę mają pomóc ?, brałaś ?, że wiesz ?...

Czy w czasie farmakoterapii chodziłeś do psychoterapeuty?, taaa ...

"Pójdę, zapisze mi leki, wezmę je, może nawet zrealizuje kilka recept i będzie dobrze", a kto powiedział, że ja poszedłem z takim nastawieniem ?.

" I ludzie, nie wmawiajcie mu, że inni mają gorzej, bo chyba to wie " chyba ... ? wiem, wiem ...

To co niektórzy z Was piszą, jest po prostu żałosne ... wiem, wiem, że to co i ja napisałem, to też może się komuś wydać żałosne ale ...
 
     
Furia 
Początkujący


Wiek: 38
Dołączyła: 26 Wrz 2012
Posty: 120
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-07, 22:31   

SalaS. leki dzialaja w polaczeniu z terapia. Serio.
Dzialaja dlatego, ze stabilizuja twoj nastroj i twoj psychike na tyle, by na terapii moc zabrac sie za swoje problemy i je rozwiazywac.
ALe to terapii trzeba dojrzec. Osobna bajka to znalezc sensownego terapeute.

Bo to jest tak, ze gdzies w duszy pragnie sie by magiczna rozdzka zniknely problemy czy doswiadczenia. By po prostu znikly szybko i po prostu. I trzeba dojrzec by zrozumiec, ze one nie znikaja i nie wymazuja sie. Trzeba to zaakceptowac, trzeba zaakceptowac, ze one sa, zrozumiec. I mysle, ze to nie jest tak, ze one nagle wyparuja. Ale mozna nauczyc sie w jakis sposob je zrozumiec, zaakceptowac i znalezc droga na zycie bez wiszacym nad nami cieniem. Dac sobie szanse i uwierzyc w lepsza jakosc zycia dla siebie.

Niezaleznie do tego jak sie czujesz (a domyslam, ze czujesz sie zle skoro jestes w tym temacie) warto gdzies tam sobie wbic do glowy, ze chemia mozgu ma brutalny i konkretny wplyw na to jak sie czujemy.
Mi sie to nie podoba ideologicznie, ale tak wlasnie jest.
Ostatnio zmieniony przez Furia 2012-10-07, 22:38, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
Andskyru 
Aktywny


Wiek: 28
Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 320
Wysłany: 2012-10-07, 23:27   

Oj dawno mnie nie było, a tu taki ciekawy temat. (Cześć wszystkim co mnie pamiętają i witam tych co przybyli podczas mojej nieobecność)

Mr.eM,
Jeśli zrozumiesz coś takiego to jeden ból łagodzi inny a raczej dezorientując się i zwraca większa uwagę na ten nowy, przez co ten drugi ukrywa się w cień.

Sam to stosuje choć nigdy nie targam się tym na życie i nie afisz, raczej w miejscach nie widocznych w codziennym życiu,
lekkie nacięcia sącząca się krew staje się czasem i przyjemna, a przynajmniej tłumi ten ból wewnętrzny niby nie fizyczny ale rozdzierający na strzępy, który odbiera siły do czegokolwiek. (tak, masochistyczne trochę, no cóż)


Myśli samobójcze hmm od kilku lat nie mam tygodnia bym mnie nie przeszywały, lecz raczej nie narodziły się z problemów, w każdy bądź razie ja ich nie widziałem, choć z innego punktu widzenia może były (I do not care). Moje myśli raczej toczą się kołem bezsensowności istnienia a tym bardziej życia, dochodzę do wniosku że po prostu moja samo świadomość poszła w kierunku tego ze nie potrafię się oszukiwać w znajdywaniu sobie sensu, a raczej stycznego sobie go wytwarzania. Kilka osób które mnie zna twierdza że nie potrafię kochać, twierdząc tez ze gdyby sobie kogoś znalazł i pokochał, łatwiej było by mi żyć. No nie wiem ale to trochę tak jak by mi wręczyli walizkę pieniędzy, a tak naprawdę wypełniona by była fałszywkami, takie mam odczucie, na bo czym niby jest miłość jeśli nie narzędziem manipulacji, wszędzie gdzie nie spojrzysz na miłość to zawsze się ujawnia manipulacja.
I teraz, doszedłem w mej wypowiedzi do tego, co ja jeszcze tu robię ? Samobójstwo otóż, doszedłem do konsensusu, cóż mi da wetkniecie patyka sobie w szprychy życia skoro znów siądę na rower i pojadę dalej, w nowe trasę życia na dodatek z uszkodzonymi szprychami(dużo przenośni ale, porostu tak najłatwiej mi to uchwycić, nowa trasa życia i uszkodzone szprychy mam tu na myśli nowe życie reinkarnacji i konsekwencja karmiczna za czyn kończący poprzednie życie życie). I własnie szukam rozwiązania, by przestać istnieć, przestać przemierzać trasę, oczywiście całkowicie, tak po prostu by mnie nie było już nigdy. (piękny sen że mnie nigdy nie było). Co i też jest ciężkie by tak tkwić, ale staram się zmieniać miejsca zamieszkania a zwłaszcza prace, jak tylko zaczynia się doszczętnie nudzić. bo jak nudno to działam impulsywnie, a takie działanie to jak granie w totka że tak powiem.

Chcąc pchnąć również waszą rozmowę.
Strach a powymieniawszy się od samobójstwa, hmm nigdy się tak nie zastanawiałem nad tym dokładnie w tym kontekście, ale to w sumie wydaje się logicznie aczkolwiek myśli ze to nie jest reguła.
akt samobójstwa aktem tchórzostwa, nie nie, raczej samo samobójstwo to raczej sprawa impulsywna. choć i tu to nie jest regułą.
Nie podjecie rękawicy do walki na bez sensowne i bez-konstruktywne zaczepki ze strony życia nie można nazwań tchórzostwem. Ale tak jak już mówiłem może nie dosłownie, jeżeli istnieje różnorodność nie może być jednolitości, bo nawet jeśli czasem coś zaczyna się tak samo to nie oznacza że tak się skończy w obu przypadkach. (dobra kończę to wypowiedz bo zaczynam swędzić, myśli pogalopowały coraz w to większą otchłań niekończących się pytań i odpowiedzi.


Pozdrawiam
 
     
Furia 
Początkujący


Wiek: 38
Dołączyła: 26 Wrz 2012
Posty: 120
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-07, 23:30   

Andksyru bardzo mi sie twoja odpowiedz spodobala i w pelni sie z nia asymiluje.
 
     
Furia 
Początkujący


Wiek: 38
Dołączyła: 26 Wrz 2012
Posty: 120
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-07, 23:42   

A noi moim zdaniem zlamane serduszko jest kiepskim motywem na targanie sie na siebie.
Chodz wielu pewnie wyprawilo na tamten swiat.

Bezsensownosc istnienia wykancza. Brak prawdy i znaczenia wykancza w zupelnie niemozliwy do wyjasnienia sposob.
I to czy masz kogos czy kochasz i czy jestes kochany ma pewnie na to wplyw.
Ja sobie ukulam ostanio taka mysl, ze po to sie ludzie rozmnazaja, aby to takich rozterek przypadkiem nie dosc (robia tez inne rzeczy, modla sie, kolekcjonuja znaczki czy ferrari).
Na mnie to nie dziala.

Samoranienie sie to czasem tez jedyny bodziec, ze faktycznie zyjesz, istniejesz i odczuwasz.
To ma przypuszczam nieskoniecznie wiele aspektow i nie rozumiem jak mozna tak trywializowac tak wiele dramatow, ktore sie za tym kryja.
Ostatnio zmieniony przez Furia 2012-10-07, 23:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mariette
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-07, 23:54   

SalaSamobójców napisał/a:
To co niektórzy z Was piszą, jest po prostu żałosne ... wiem, wiem, że to co i ja napisałem, to też może się komuś wydać żałosne ale ...


Hmmm, żałosne ale dlaczego? Myślę, że Ty nie chcesz pomocy, tylko szukasz problemów,tam gdzie ich nie ma.
Każdy z forumowiczów stara się Tobie pomóc, a Ty jesteś kapryśny jak niemowlak.
Napisz co oczekujesz od nas? Jak i w czym Ci pomóc?
 
     
Furia 
Początkujący


Wiek: 38
Dołączyła: 26 Wrz 2012
Posty: 120
Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-07, 23:57   

Mariette napisał/a:
SalaSamobójców napisał/a:
To co niektórzy z Was piszą, jest po prostu żałosne ... wiem, wiem, że to co i ja napisałem, to też może się komuś wydać żałosne ale ...


Hmmm, żałosne ale dlaczego? Myślę, że Ty nie chcesz pomocy, tylko szukasz problemów,tam gdzie ich nie ma.
Każdy z forumowiczów stara się Tobie pomóc, a Ty jesteś kapryśny jak niemowlak.
Napisz co oczekujesz od nas? Jak i w czym Ci pomóc?


Tak jak pisalam, Trzeba naprawde dojrzec to tego, zeby faktycznie szukac pomocy.
To tez nie jest latwe. Ale napewno sluszne.
 
     
SalaSamobójców
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-08, 00:03   

Mariette Może ktoś mi powie jak " skutecznie " odganiać takie myśli ?, jest jakiś sposób ?. Tu Ci wszystko pisze ...

Gdybym nie chciał pomocy to by mnie tu nie było ...
 
     
Andskyru 
Aktywny


Wiek: 28
Dołączył: 07 Maj 2012
Posty: 320
Wysłany: 2012-10-08, 00:05   

Hmm zacytuje siebie z tego forum lecz nie pamiętam dokładnie.
Nieważne czy jest się samym, czy w śród ludzi, jeżeli jest w nas samotność jest z nami wszędzie

Furia,
Ale ogólnie rzecz biorąc, myślimy podobnie, po prostu uwieczniamy to innymi słowami.
Ostatnio zmieniony przez Andskyru 2012-10-08, 00:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Sen
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-08, 00:05   

Jak odganiać takie myśli?

Cel w życiu.
 
     
neo-geisha
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-08, 00:07   

Andskyru napisał/a:
Sam to stosuje choć nigdy nie targam się tym na życie i nie afisz, raczej w miejscach nie widocznych w codziennym życiu,
lekkie nacięcia sącząca się krew staje się czasem i przyjemna, a przynajmniej tłumi ten ból wewnętrzny niby nie fizyczny ale rozdzierający na strzępy, który odbiera siły do czegokolwiek. (tak, masochistyczne trochę, no cóż)

Też kiedyś tak miałam, małe nacięcia w niewidocznych miejscach. Nigdy nie chciałam się zabić przez podcięcie żył, więc nadgarstki mnie nie interesowały, że tak powiem. Puszczałam "ciemną" muzykę i tak sobie ryłam kreseczki. Raz, wyryłam sobie serduszko przy kolanie. Do dzisiaj mam jakieś malutkie blizenki. Ale wiem, że to nie pomaga na dłuższą metę jak stwierdziła Furia. I już się nie okaleczam. Tak, trzeba się troszkę zawalić obowiązkami;)...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS