Jakby mi cos amputowali. Czuję się inaczej niż przez ostatnie kilka lat - straconych. Coś nowego zaczęło się w życiu. Że Czegoś brak i tego mi nie żal. Dziwne uczcie ale dobre.
Dziwny wieczór... przyszło do mnie uczucie które już mnie nie odwiedzało prawie rok. Trudno jest mi jest określić jednym słowem - aby zamknąć to w ramy. Coś zakresu zażenowaniem swoim życiem, nie egzystencją a życiem jakie wiodę a tym jak tym się przez ostatni okres mało zmieniło - choć można powiedzieć iż wcale nie byłem wobec niego bierny... a wręcz dość agresywnie pogodziłem do tematu.
Takie poniekąd uczucie smutku, bezsilności... nad swoim życiem. Zazwyczaj nigdy z tym uczuciem nie miałem większych problem (mówię o konkretnym przypadku bezsilności nad swoim życiem) - choć dziś uderzyło mnie z dość przerażającą siłą, obezwładniając wręcz ciało i umysł.
Choć jutro będzie nowy dzień i zapewne będzie jak zwykle dobry... i dzisiejsze wspomnienie wieczoru ucieknie w niepamięć... to niezależnie tej świadomości czuję się podle.
Ostatnio jakiś taki ogólny dół, bez konkretnej przyczyny. Mam dość wszystkiego i najchętniej to przysłowiowo "rzuciłbym wszystko i wyjechał w Bieszczady". A do urlopu jeszcze prawie cały miesiąc...
Wiek: 42 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-08-01, 22:27
Bari napisał/a:
Ostatnio jakiś taki ogólny dół, bez konkretnej przyczyny. Mam dość wszystkiego i najchętniej to przysłowiowo "rzuciłbym wszystko i wyjechał w Bieszczady". A do urlopu jeszcze prawie cały miesiąc...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach