W ogóle nie wiem czy podzielacie moją opinię na ten temat. Ale czasy w których żyjemy są konkretnie popieprzone. Wielu z nas młodych, wykształconych często będących w związkach ( szczęśliwych lub nie ) jesteśmy niesamowicie samotni. Człowiek nie ma komu się wyżalić nie mówiąc nawet o zwykłych rozmowach o niczym. Właściwie to nie wiem jakie czynniki na to wpływają. Czy żyjemy za szybko? Nie obchodzą nas inni ludzie? Nie utrzymujemy kontaktów bo nie mamy do nich po prostu interesu?
W ogóle nie wiem czy podzielacie moją opinię na ten temat. Ale czasy w których żyjemy są konkretnie popieprzone. Wielu z nas młodych, wykształconych często będących w związkach ( szczęśliwych lub nie ) jesteśmy niesamowicie samotni. Człowiek nie ma komu się wyżalić nie mówiąc nawet o zwykłych rozmowach o niczym. Właściwie to nie wiem jakie czynniki na to wpływają. Czy żyjemy za szybko? Nie obchodzą nas inni ludzie? Nie utrzymujemy kontaktów bo nie mamy do nich po prostu interesu?
W ogóle nie wiem czy podzielacie moją opinię na ten temat. Ale czasy w których żyjemy są konkretnie popieprzone. Wielu z nas młodych, wykształconych często będących w związkach ( szczęśliwych lub nie ) jesteśmy niesamowicie samotni. Człowiek nie ma komu się wyżalić nie mówiąc nawet o zwykłych rozmowach o niczym. Właściwie to nie wiem jakie czynniki na to wpływają. Czy żyjemy za szybko? Nie obchodzą nas inni ludzie? Nie utrzymujemy kontaktów bo nie mamy do nich po prostu interesu?
wychodzę z założenia, że żyjemy "w jednych czasach" - skąd wiesz jak było kiedyś? musiałabyś przepytać tysiąc osób które swoją młodość przeżywały 10, 20, 50 lat temu i porównać
także...
Wydaje nam się że kiedyś było lepiej, bo jak byliśmy młodsi to nie interesowaliśmy się tak bardzo tym co nas otacza albo po prostu nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego jak naprawdę było.
znających to mi nie brakuje (nie żebym ich miał jakoś dużo) ale przyjaciół już tak (a bardziej jednego dobrego przyjaciela). Taki to chyba znak czasów, że każdy ma masę znajomych ale mało bliższych osób.
Prawdę mówiąc to tak, brakuje mi znajomych, jak większości z nas tutaj.
Niby chodzę do szkoły policealnej i obracam się wśród znajomych z grupy, ale w tym towarzystwie czuję się samotna i przygnębiona. Brakuje mi wspólnych pogaduszek, wypadów na miasto, szczerej rozmowy.
Mnie też nie brakuje znajomych. Zamiast na ilość stawiam na jakość. Wolę mieć dwie osoby, z którymi moge szczerze porozmawiać i zadzownić o każdej porze niż tabun fałszywych "przyjaciół".
Wiek: 28 Dołączył: 03 Mar 2015 Posty: 40 Skąd: Świebodzice/Dolnośląskie
Wysłany: 2015-06-13, 17:27
Nie, nie brakuje mi osób jako znajomych w życiu, bo ich wystarczającą dla siebie ilość posiadam. Nie jestem typem osoby, która obraca się w jakimś wielkim towarzystwie, wolę kameralne towarzystwo, ale takie, które mi najbardziej odpowiada i jest najbardziej zaufane.
No właśnie szczerze mówiąc regularny kontakt utrzymuję z 3 przyjaciółkami. W tygodniu wychodzę zazwyczaj raz, nawet nie wiem, czy bym miała czas na częstsze spotkania.
Mi brakuje, ale nie znajomych tylko przyjaciół, tych prawdziwych. Już kilka lat w pojedynkę mnie zmęczyło Wiecie gdzie mogę takowych znaleźć? Ktoś, coś, gdzieś?
Pewnie dlatego ja utrzymuję kontakty prywatne z tymi ludxmi, z którymi mogę pogadać o wszystkim - o mojej pensji, wydatkach, emocjach, uczuciach, porażkach i innych ludziach. Z którymi po prostu mogę pozwolić sobie na szczerość i którzy są lojalni wobec mnie. Koleje mojego życia sprawiły, że wiele znajomości się zweryfikowało, zostali przy mnie ci najlepsi przyjaciele - i nie boli mnie fakt, że jest ich niewielu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach