Na wstępie chciałabym przypomnieć, że nie możesz się kierować tym, co się dzieje w otoczeniu. To nie może tak wyglądać, że skoro koleżanki mają chłopaka, to Ty też chcesz mieć. To nie o to chodzi. Ale jeśli sama, wewnętrznie czujesz, że potrzebujesz mieć kogoś przy sobie, a z Twojego postu to zrozumiałam, to już jest ok.
Jednak nie możesz popadać w paranoję i mieć tylko jeden cel - zdobyć faceta. Banalnie to brzmi, ale on sam się prędzej czy później pojawi. A Ty miej oczy szeroko otwarte, żeby Ci nie umknął ;) Pomysł z kursem tańca całkiem ciekawy. Generalnie powinnaś udzielać się towarzysko, tak będzie łatwiej kogoś znaleźć. A myślałaś może o jakimś portalu randkowym czy czymś takim? Nie miałam z początku zaufania do takich portali, ale od czasu kiedy mam konto na mydwoje widzę, że taki portal może być naprawdę pomocny. Tylko są lepsze i gorsze portale, musiałabyś wybrać odpowiedni dla siebie, sporo ich jest i każdy skierowany dla różnych grup osób.
Ale przede wszystkim pamiętaj, nie możesz działać w desperacji, to jest wyczuwalne i odrzuca facetów. Jesteś jeszcze młoda, masz dużo czasu na znalezienie tego jedynego, wrzuć na luz.
Co kieruje człowiekiem, ze pół życia myśli o związku, pakuje się czasami - nawet na siłę, - w jakieś dziwne historie, choć logika podpowiada, że przyjdzie za to słono zapłacić. Nie zrozumiałe dla mnie.
Pewnie strach przed samotnością albo "co powiedzą ludzie" i wmawiają sobie że "jakoś to będzie", "początki zawsze bywają trudne, przyzwyczaję się".
No i tego nie rozumiem choć podejrzewam,że tak właśnie od małego ludzie są programowani ukierunkowywani i nie jest to do końca potrzeba pachnąca atawizmem. A jedynie zwyczajem kulturowo prawnym.
Chciałabym dodać moje 3 grosze w kwestii tego, żeby "nie szukać na siłę, poczekać, miłość sama przyjdzie". Ja oczywiście, gdybym miała wybierać i radzić, też optowałabym za takim rozwiązaniem, jednak raczej nie dawałabym gwarancji sukcesu.
Byłam w życiu w kilku związkach i to zawsze ja "polowałam". Generalnie miałam tak, że jak ktoś wpadł mi w oko, to już był mój. Niestety, dwa ostatnie razy trafiłam tak sobie, poorało mi to psyche i stwierdziłam, że mam już dość aktywnego szukania i teraz czekam, aż samo przyjdzie. Chciałam, żeby w końcu ktoś o mnie zawalczył, a nie tylko ciągle ja. No i niestety, ale nikt się z tym nie kwapił. Nic samo nie przychodziło, miłość sama się nie znajdowała. Bardzo długo wierzyłam, że to jest przejściowe i byłam bardzo pozytywnie nastawiona do świata i facetów. Generalnie nadal jestem, lubię męskie towarzystwo i flirty, tylko już oswoiłam się z myślą, że nic z tego nie wychodzi i pewnie nie wyjdzie. Nie mam już 20 lat, jestem niezależna finansowo, więc szukam partnera, z którym będziemy kroczyć ramię w ramię, a nie kogoś, na kim bym się miała opierać, albo o zgrozo! podpierać jego. I niestety, ale nikt taki sam się do mnie nie zgłasza. A ja w sumie tak długo jestem sama, że zapomniałam gdzie i jak takiego kogoś poszukać. I chyba już mi się nawet nie chce...
Tak więc oczywiście nie warto szukać na siłę, bo desperacja jest bardzo łatwo wyczuwalna i raczej odstrasza, ale wyczekiwanie, że "samo przyjdzie" też chyba nie daje gwarancji.
Lampart napisał/a:
No i tego nie rozumiem choć podejrzewam,że tak właśnie od małego ludzie są programowani ukierunkowywani i nie jest to do końca potrzeba pachnąca atawizmem. A jedynie zwyczajem kulturowo prawnym.
I zgadzam się z Lampartem. To programowanie jest szczególnie widoczne w przypadku kobiet. Presja społeczna jest ogromna. Kobiety same sobie robią krzywdę myśląc o sobie, że są cokolwiek warte tylko wtedy, jeżeli kogoś mają. Życie w pojedynkę jest niezwykle trudne i wymaga wysokiej samooceny, żeby oprzeć się tym wszystkim ciotkom czy koleżankom z biurka obok, które przy każdej okazji powtarzają "Kiedy sobie kogoś znajdziesz?"
Dziwi mnie to parcie na szkło. Co kieruje człowiekiem, ze pół życia myśli o związku, pakuje się czasami - nawet na siłę, - w jakieś dziwne historie, choć logika podpowiada, że przyjdzie za to słono zapłacić. Nie zrozumiałe dla mnie.
Bo wciąż pokutuje slogan, że ułożone życie to bycie w związku. Cóż, mnie się też tak kiedyś wydawało i było mi żal wszystkich samotnych, że nie mogą sobie nikogo znaleźć, ale teraz myślę inaczej i myślę, że część samotnych (w tym ja) wcale nikogo nie szuka
No i tego nie rozumiem choć podejrzewam,że tak właśnie od małego ludzie są programowani ukierunkowywani i nie jest to do końca potrzeba pachnąca atawizmem. A jedynie zwyczajem kulturowo prawnym.
I zgadzam się z Lampartem. To programowanie jest szczególnie widoczne w przypadku kobiet. Presja społeczna jest ogromna. Kobiety same sobie robią krzywdę myśląc o sobie, że są cokolwiek warte tylko wtedy, jeżeli kogoś mają. Życie w pojedynkę jest niezwykle trudne i wymaga wysokiej samooceny, żeby oprzeć się tym wszystkim ciotkom czy koleżankom z biurka obok, które przy każdej okazji powtarzają "Kiedy sobie kogoś znajdziesz?"[/quote]
Cóż, kobiety robią krzywdę sobie i innym - spotkałam się z niesłuszną opinią, że 5 mln singli w Polsce (panien, kawalerów, wdów/wdowców, rozwodników i rozwodniczek) to patologia. Wolę być "patologią" niż opierać swoje życie na kimś lub być komuś podporą.
No i tego nie rozumiem choć podejrzewam,że tak właśnie od małego ludzie są programowani ukierunkowywani i nie jest to do końca potrzeba pachnąca atawizmem. A jedynie zwyczajem kulturowo prawnym.
I zgadzam się z Lampartem. To programowanie jest szczególnie widoczne w przypadku kobiet. Presja społeczna jest ogromna. Kobiety same sobie robią krzywdę myśląc o sobie, że są cokolwiek warte tylko wtedy, jeżeli kogoś mają. Życie w pojedynkę jest niezwykle trudne i wymaga wysokiej samooceny, żeby oprzeć się tym wszystkim ciotkom czy koleżankom z biurka obok, które przy każdej okazji powtarzają "Kiedy sobie kogoś znajdziesz?"[/quote]
Cóż, kobiety robią krzywdę sobie i innym - spotkałam się z niesłuszną opinią, że 5 mln singli w Polsce (panien, kawalerów, wdów/wdowców, rozwodników i rozwodniczek) to patologia. Wolę być "patologią" niż opierać swoje życie na kimś lub być komuś podporą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach