Wysłany: 2014-05-03, 23:33 Nie chcę tego, nie umiem z tym żyć.
Powoli nie daję rady. Z dnia na dzień jest to samo- nic. Kompletnie nic, pustka, rozumienie się doskonale jedynie ze sobą. Tak, tak jestem młoda, ale co to za życie młodzieńcze, gdy nie masz nikogo obok siebie? Nie mam na myśli żadnych 'grubych' imprez, bo to mnie kompletnie nie kręci, ale o posiadanie chociaż jednej osoby, dla której życie zabarwiłoby się na inne kolory. Co za kilka lat mam wspominać? Nie umiem przebywać z osobami, z którymi nie czuć tej przyjacielskiej atmosfery. Spotkani przeze mnie rówieśnicy kompletnie nie pasują do mnie i nie mówię tu tego by się wywyższać. Jestem towarzyską osobą i problemu z łapaniem kontaktu z innymi nigdy nie miałam. Jednak nie spotkałam nigdy odpowiedniego towarzystwa. Czy nie zasługuje chociaż na chwilę odpoczynku od tego ciągłego problemu?
Przepraszam za takie żalenie się, pewnie niektórym może wydawać się, że to zabawne, bo mam 16 lat i wymyślam sobie problemy. W każdym wieku może to człowieka dopaść, u mnie trzyma się to tyle lat i przez to zmienił się mój cały światopogląd. Boję się, że zawsze nie będę czuć się nielubiana i nie będę mieć kogoś do długich, szczerych, przyjacielskich rozmów. Szukałam w internecie, nadal szukam, na moje miasto nie mogę liczyć.
Liczę na wasze zrozumienie i może pomoc? Czy jest tu ktoś w podobnej sytuacji? Przeglądałam setki portali, na wielu mam konta, ale pierwszy raz odważyłam się napisać coś od siebie.
Ostatnio zmieniony przez SmutnyWodospad 2014-05-04, 00:05, w całości zmieniany 1 raz
Przepraszam za takie żalenie się, pewnie niektórym może wydawać się, że to zabawne, bo mam 16 lat i wymyślam sobie problemy.
Nie wydaje mi się, że wymyślasz sobie problemy. Samotność w każdym wieku jest trudna i ciężko sobie z nią poradzić nie zależnie czy masz 16 lat, czy 40, czy 60.
Swego czasu miałem podobny problem, jeśli byłabyś ciekawa nawet i temat o swej osobie założyłem i opisałem. Po czym zniknąłem na kilka miesięcy.
Wypełnij swój wolny czas. Bowiem za dużo wolnego czasu prowokuje myśli tego sortu, a z kolei one napędzają twój stan.
Jeśli u mnie zdało egzamin, dlaczego nie miałoby to sprawdzić się w twoim przypadku?
johny348 [Usunięty]
Wysłany: 2014-05-09, 01:02
dobry pomysł.... "im mniej czasu wolnego tym mniej złych myśli" ale to nie zawsze zdaje egzamin, bo jeżeli coś Ci nie wychodzi to jeszcze bardziej dołuje
Ja jestem w podobnej sytuacji. Ogólnie nie mam zbyt wielu znajomych, bo w mojej miejscowości są samy fałszywi, obgadujący mnie ludzie. W wakacje to ja się zanudzę na śmierć. Niby mam koleżanki, ale to nie to samo. Chcesz pogadać, to pisz :)
Wiek: 30 Dołączył: 11 Maj 2014 Posty: 42 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2014-05-26, 21:19
Pamiętam, że hen, wieki temu, też niespecjalnie miałem do kogo gębę otworzyć, ale to zmieniło się wraz z tym, jak zacząłem aktywnie działać w wolontariacie. Akurat u mnie było dość twardo, bo z marszu od razu pomagałem w hospicjum, ale naprawdę piękne znajomości można tam było nawiązać :>.
Btw. "doskonałe rozumienie się" z kimś to dla mnie trochę mit, nawet z bliskimi przyjaciółmi często mamy ostre różnice zdań, choćby na temat polityki, religii, czy nawet codziennych spraw. Gdzie indziej leży pies pogrzebany :>.
Z obserwacji własnych i z rozmów z innymi mam też inne spostrzeżenie - tak naprawdę nigdy nie wiadomo, kto może nagle stać się naszym bliskim znajomym, czy nawet przyjacielem. Należy tak naprawdę spróbować każdego poznać bez szybkich osądów i szukania tych-idealnych (pomijając tutaj etap samozaparcia "ale ja szukam kogokolwiek!" - to często samoistna, bardziej lub mniej uświadomiona bariera). Mam sporo bliskich znajomych wśród osób, które przez długi czas strasznie mnie irytowały i uważałem, że nigdy nie odnajdziemy wspólnego języka, jakby nie patrzeć :D. Takie jest przynajmniej moje zdanie.
Bo tak naprawdę można udzielać wielu różnych rad w tym temacie, ale tylko dwie będą miały według mnie przełożenie praktyczne. Pierwsza to: wyjdź do ludzi i zmień nastawienie (ważne: nie swoje jestestwo, ale zwyczajnie podejście do pewnych spraw, to już kwestia indywidualna dla każdego). Druga to: w końcu na każdego przyjdzie pora i miejsce na poznanie kogoś akuratnego. I to już od Ciebie zależy, czy będziesz pod tym względem aktywna, czy bierna :>.
Anyway, myślę, że do pogadania to nawet tutaj do ludzi możesz się śmiało odzywać. :)
Wiek: 27 Dołączył: 22 Wrz 2013 Posty: 422 Skąd: Południe
Wysłany: 2014-06-02, 16:37
Cytat:
Pierwsza to: wyjdź do ludzi i zmień nastawienie
Z doświadczenia wiem, że to jest dość ciężkie do wykonania. Jeśli jest się nieśmiałym,to już w ogóle...
Wiele razy słyszałem, że powinienem wyjść do ludzi, ale nigdy nie wiedziałem jak tego dokonać, po prostu nie potrafiłem.
Cytat:
Boję się, że zawsze nie będę czuć się nielubiana i nie będę mieć kogoś do długich, szczerych, przyjacielskich rozmów. Szukałam w internecie, nadal szukam, na moje miasto nie mogę liczyć.
Nie bój się, na pewno kogoś poznasz :). W internecie można poznać mnóstwo ludzi, z którymi można porozmawiać szczerze, jak przyjaciele. Czasem można poznać takich nawet na jakims czacie typu 6obcy.
Wiek: 31 Dołączyła: 30 Maj 2014 Posty: 195 Skąd: opole
Wysłany: 2014-06-02, 17:31
Witaj :) Wiek w ogóle nie ma znaczenia, niektóre czternastolatki mogą mieć już pewną dojrzałość psychiczną większą niż niejeden starszy ludek
Doskonale wiem, co czujesz, no przynajmniej w części. Sama nie mam takiej osoby, ale u mnie to się raczej bierze z nieśmiałości. Dziwię się, że zawsze w klasie mam jedynie takie towarzyskie osoby, nie ma nikogo "mojego typu", przez co czuję się trochę "inna". Pewnie sporo osób mnie ma za dziwaka... Ja nigdy nie potrafię do nikogo podejść i zagadać, choć mam spore chęci, ale jednak mi się nie udaje. Opory trochę maleją w czasie rozmowy, oczywiście nie zaczętej przeze mnie.
Też zawsze chciałam być dla kogoś ważna, by moja nieobecność była przez tą osobę zauważona. Wydaje mi się, że te z pozoru świetnie rozumiejące się grupki, nie rozumieją się aż tak dobrze, nie są zgodne we wszystkim..., jest tak jak napisał StaryGrom. Prawdziwe i mocne przyjaźnie nie zdarzają się często i nie każdego spotykają. Jest to prawda i może dlatego warto "otworzyć" się na te mniej pasujące Ci znajomości? Wiem, że problemem może być z rada "otwórz się na ludzi". Spróbuj nie oceniać tak krytycznie tych ludzi i jeśli nadarzy się okazja na znajomość z tego typu osobą, to może powinnaś spróbować?
Trzymaj się; mam nadzieję, że się jakoś u Ciebie ułoży
Jeśli chciałabyś pogadać, to śmiało pisz do mnie, postaram się Ciebie nie zanudzić
Ostatnio zmieniony przez Shy 2014-06-02, 23:35, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 30 Dołączył: 11 Maj 2014 Posty: 42 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2014-06-04, 15:38
Pietrek napisał/a:
Z doświadczenia wiem, że to jest dość ciężkie do wykonania. Jeśli jest się nieśmiałym,to już w ogóle...
A z własnego doświadczenia, też jako raczej nieśmiały (przynajmniej kiedyś) gość, wiem, że jest to banalne proste, jeśli tylko złamie się barierę psychiczną, którą człowiek czasami sobie stawia. Niektórzy mogę to zrobić "jednorazowo", uświadamiając sobie po prostu, co w nich siedzi, u innych to jest proces.
Najprościej wyjść do ludzi poprzez różne grupy, czy akcje. Masz hobby, zainteresowania? RPG-owcy, fani literatury, wolontariusze, fani muzyki, praktycznie wszystkie grupy zainteresowań zazwyczaj mają jakieś spotkania, integracje i tego typu rzeczy i dla kogoś, kto ma opory to najlepsze miejsce, żeby zacząć. Jak pisałem - u mnie przełamywanie zaczęło się od poznawania ludzi przez wspólną pracę z pacjentami w hospicjum :>.
Ostatnio zmieniony przez StaryGrom 2014-06-04, 15:39, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 34 Dołączył: 17 Maj 2014 Posty: 12 Skąd: Polska Południowa
Wysłany: 2014-06-04, 19:30
Przydałoby się wybrać na jakieś kółko zainteresowań - chodziłem do koła szachowego, powaga, chodziłem choć zacząłem grać w szachy mając 21 lat. Na nic nie jest za późno - wolontariat uczy pokory - choć nigdy tam nie byłem, to jednak się przełamię.
To wcale nie jest śmieszne, wiem jak to jest bo od wielu lat (chociaż sam jestem młody) czuję to samo. Osoby z jakimi utrzymywałem kontakt po prostu do mnie nie pasowały, ich zachowanie, światopogląd, nic. Czasami po prostu nie mogłem wytrzymać, dlatego utrzymywałem z nimi jakiś kontakt, ale ostatnio po prostu go zerwałem, bo czułem się przez nich (tak wiem, tak naprawdę to przez siebie) tylko gorzej.
Czy nie zasługuje chociaż na chwilę odpoczynku od tego ciągłego problemu?
Przepraszam za takie żalenie się, pewnie niektórym może wydawać się, że to zabawne, bo mam 16 lat
Masz szansę, tylko uwierz w swoje zdolności.
Każdy z nas ma mniejsze lub większe problemy, jakoś radzimy sobie.
I Ty poradzisz sobie, nie ważne, ile masz lat, jest ważne, że dasz radę. Uwierz w siebie. Pozdrawiam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach