Zaufanie.. no właśnie, jeden z najważniejszych warunków udanych związków, relacji z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi... Jednych obdarzamy większym, innych mniejszym. Jednak co się dzieje gdy przez nasze doświadczenia życiowe, mamy bardzo ograniczone? Kiedy nie możemy się przełamać i ufać jak kiedyś?
Czy odbudowanie, wymaga lat? A może dużej cierpliwości bliskich, partnera..? Czy sama kontrola, "śledzenie"... chociaż w 30% nas satysfakcjonuje i daje 100% pewności że nie zostaniemy okłamani/oszukani po raz kolejny?
Gdzie kończy się granica zdrowego rozsądku, by nie przesadzić i partnera nie przytłaczać? Gdy nie mamy nic do ukrycia, to powinno nam 'latać' czy ktoś ma nasze hasła do profili, kont, poczt.. bo przecież gdy nie mamy nic na sumieniu nie ma wtedy pytań bez odpowiedzi...
Aa może dusić wszystko w sobie? - nie, nie jest to dobre wyjście. Bo ciągłe podejrzenia i tak się nie zmniejszą a nasza frustracja i tak będzie rosła..
Jak radzicie sobie z ograniczonym zaufaniem?
Zapraszam do wspólnej dyskusji :)
Nie mam zaufania do kobiet. Jedna kiedyś, którą darzyłem uczuciem, przegięła solidnie pałę i od tamtej pory jestem ostrożniejszy. Lub inaczej, sito selekcji się zawęziło :)
Rodzina...w sumie to jak sie kiedyś wyprowadze na swoje to w dupie będe miał rodzine nie zlicząc matki i siostry.
Chcesz mieć kobiety? naucz się żyć szczęśliwie bez nich
Chcesz być szczęśliwy? naucz się polegać tylko na sobie.
madamada88 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-01, 10:07
Mówisz że 'sito selekcji się zawęziło'.. ok, ale jak jakąś poznajesz to w jaki sposób budujesz zaufanie?
Co do ostatnich dwóch wersów.. zgadzam się, gdyż aby być z kimś szczęśliwym najpierw trzeba zacząć od siebie.. w końcu jak traktujesz siebie tak inni też będą Cie traktować. Aczkolwiek, w naszych czasach ludzie są tak wymagający że ciężko sprostać im ...
Aaa tak na marginesie, widę że Twoje ralacje z rodziną są nie najlepsze :P
Wiek: 37 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2013-02-01, 11:02
Odkąd pamiętam wykazuję mocno ograniczone zaufanie do każdego, kogo spotkam. To co w danej chwili myślę jest przeze mnie ukrywane, cenię sobie prywatność, silnie kontroluję przejawy wszelkich emocji, wypowiadam się bardzo zwięźle i zawsze na temat, a moja twarz ma kamienny wyraz Są to cechy bardzo przydatne w środowisku rywalizującym, jednakże zdecydowanie przeszkadzają w nawiązywaniu znajomości, a niejednokrotnie budzą lęk. I jak się tak dobrze zastanowić, to jest pewna bardzo mała liczba osób, którym zaufałem, ale są to ludzie, co do których mogę być absolutnie pewien. Jakby się nie patrzeć, to naprawdę musi być ciężko do mnie dotrzeć. Szacunek dla tych, którym się w ogóle chciało A kwestia samego zaufania, to w dużej mierze kwestia osobowości.
Ostatnio zmieniony przez Mr. Z 2013-02-01, 11:04, w całości zmieniany 1 raz
Teraz po ostatnich wydarzeniach ciężko z zaufaniem chodź w sumie raczej są osoby którym mogę zaufać, smialo mogę o sobie opowiadać bo i tak raczej nikt mnie nie zrani? Jestem przyzwyczajony do wszystkiego A jeśli chodzi o [zaufanie do kobiet i poszczególnych osób raczej się pilnuje
hmmm jak tak teraz sie zastanawiam to ja mam tak ze ogolnie ufam ale jestem wyjatkowo ostrozna... gdy kogos poznaje to powiedzmy ze ufam mu w 50% a z czasem albo zaufanie rosnie albo nie... owszem zdarzylo sie ze zaufalam na maxa a potem wszystko pryslo... ale staram sie nie zrazac tym i pamietac ze kazdy czlowiek jest inny... zreszta sa i takie osoby ktorym dalam druga szanse i zaufanie ale to byla baaaardzo ciezka i dluga droga.... szczegolnie dla tej osoby ktora chciala na nowo zdobyc moje zaufanie...
zaufanie jest dosc ciezka sprawa ale chyba problem zazdrosci tez nie nalezy do latwych :)
Ja kiedyś ufałam bezgranicznie i pewnie dlatego zawód tak boli... Ja sobie nie radzę, mam tego świadomość. Nie wiem tylko czy jeszcze sobie nie radzę, czy też tak już zostanie. U mnie niestety poszło dalej, nie tylko nie ufam juz osobom, które mnie zawiodły ale boję się zaufac innym, mam poczucie, że mogę liczyć tylko na siebie, nie moge związać swojego losu z nikim, bo mnie oszuka, okradnie, zostawi, poniży a nie moge sobie na to pozwolić, bo mam dziecko. Tym jest mi trudniej, nie ryzykuje tylko swoim życiem ale także życiem mojego dziecka. Staram się o tym nie myśleć, czasem wydaje mi się, że oszaleję.
Mówisz że 'sito selekcji się zawęziło'.. ok, ale jak jakąś poznajesz to w jaki sposób budujesz zaufanie?
Co do ostatnich dwóch wersów.. zgadzam się, gdyż aby być z kimś szczęśliwym najpierw trzeba zacząć od siebie.. w końcu jak traktujesz siebie tak inni też będą Cie traktować. Aczkolwiek, w naszych czasach ludzie są tak wymagający że ciężko sprostać im ...
Aaa tak na marginesie, widę że Twoje ralacje z rodziną są nie najlepsze :P
W tym rzecz własnie że nadal nie ufam i ramuje relacje z kobietami raczej na przygody (bądź koleżeństwo) niz na coś poważnego. Oczywiście nikogo nie oszukuje i nie krzywdze przy tym. ;)
Tak, w dupie mam swoją rodzinę, same problemy z nimi. Niekiedy obcy ludzie są lepszymi ludźmi niż członkowie rodziny. Na szacunek zasługuje tylko matka.
no tak, bo wiecznie to kobiety wszystkiemu winne, nie? tylko NADINTERPRETACJA i saame podejrzliwości.. a Wy to co? sami świeci??
madamada88 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-02, 19:46
Nenia1 napisał/a:
Ja kiedyś ufałam bezgranicznie i pewnie dlatego zawód tak boli... Ja sobie nie radzę, mam tego świadomość. Nie wiem tylko czy jeszcze sobie nie radzę, czy też tak już zostanie. U mnie niestety poszło dalej, nie tylko nie ufam juz osobom, które mnie zawiodły ale boję się zaufac innym, mam poczucie, że mogę liczyć tylko na siebie, nie moge związać swojego losu z nikim, bo mnie oszuka, okradnie, zostawi, poniży a nie moge sobie na to pozwolić, bo mam dziecko. Tym jest mi trudniej, nie ryzykuje tylko swoim życiem ale także życiem mojego dziecka. Staram się o tym nie myśleć, czasem wydaje mi się, że oszaleję.
Nie bez powodu mówi się : 'umiesz liczyć, licz na siebie..'
Teraz prawdziwą miłość, przyjaźń.. naprawdę rzadko można spotkać
Myślę, że najlepiej skupić się na tych, którzy nas nie zostawili, nie zostawią i będą wspierać zawsze.. i nie mowie tu o rodzinie - różnie bywa, ale ogółem o więziach z innymi ludźmi
madamada88 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-02, 19:50
Mr. Z napisał/a:
Odkąd pamiętam wykazuję mocno ograniczone zaufanie do każdego, kogo spotkam. To co w danej chwili myślę jest przeze mnie ukrywane, cenię sobie prywatność, silnie kontroluję przejawy wszelkich emocji, wypowiadam się bardzo zwięźle i zawsze na temat, a moja twarz ma kamienny wyraz Są to cechy bardzo przydatne w środowisku rywalizującym, jednakże zdecydowanie przeszkadzają w nawiązywaniu znajomości, a niejednokrotnie budzą lęk. I jak się tak dobrze zastanowić, to jest pewna bardzo mała liczba osób, którym zaufałem, ale są to ludzie, co do których mogę być absolutnie pewien. Jakby się nie patrzeć, to naprawdę musi być ciężko do mnie dotrzeć. Szacunek dla tych, którym się w ogóle chciało A kwestia samego zaufania, to w dużej mierze kwestia osobowości.
Ci co dotrą, na pewno warci są tego ;)
bo komu by zależało tyle energii 'wkładać' w poznanie, gdyby nie chciał być 'bliżej' Ciebie ?
Wiek: 37 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2013-02-03, 16:40
madamada88 napisał/a:
Mr. Z napisał/a:
Odkąd pamiętam wykazuję mocno ograniczone zaufanie do każdego, kogo spotkam. To co w danej chwili myślę jest przeze mnie ukrywane, cenię sobie prywatność, silnie kontroluję przejawy wszelkich emocji, wypowiadam się bardzo zwięźle i zawsze na temat, a moja twarz ma kamienny wyraz Są to cechy bardzo przydatne w środowisku rywalizującym, jednakże zdecydowanie przeszkadzają w nawiązywaniu znajomości, a niejednokrotnie budzą lęk. I jak się tak dobrze zastanowić, to jest pewna bardzo mała liczba osób, którym zaufałem, ale są to ludzie, co do których mogę być absolutnie pewien. Jakby się nie patrzeć, to naprawdę musi być ciężko do mnie dotrzeć. Szacunek dla tych, którym się w ogóle chciało A kwestia samego zaufania, to w dużej mierze kwestia osobowości.
Ci co dotrą, na pewno warci są tego ;)
bo komu by zależało tyle energii 'wkładać' w poznanie, gdyby nie chciał być 'bliżej' Ciebie ?
Jest jeszcze coś takiego jak reguła niedostępności - coś czego nie można łatwo osiągnąć automatycznie przyciąga uwagę i w niektórych przypadkach jest postrzegane jako bardziej pożądane. A dlaczego niektórzy inwestowali we mnie energię - tego nie wiem, ale łączy ich na pewno to, że nie są osobami inwazyjnymi. To znaczy mniej więcej tyle, że nie naruszają mojej osobistej przestrzeni, tylko spokojnie do niej pukają i są wpuszczani
Wiek: 33 Dołączył: 04 Paź 2012 Posty: 592 Skąd: Deep Web
Wysłany: 2013-02-03, 21:00
Mr. Z napisał/a:
To co w danej chwili myślę jest przeze mnie ukrywane, cenię sobie prywatność, silnie kontroluję przejawy wszelkich emocji, wypowiadam się bardzo zwięźle i zawsze na temat, a moja twarz ma kamienny wyraz
Tak przypatrując się avatarowi i opisowi mogę stwierdzić że chcesz powiedzieć jedno: "Ty, student, a Ciebie to tak uwalę na kolosie/egzaminie że nie będziesz wiedział jaki mamy rok" Wybacz musiałem, ale niektóre doktorki tak u nas mają
A co do mojego zaufania:
Tak jak niektórzy przedmówcy, zaufałem, trochę za bardzo, sparzyłem się, mam lekcję na przyszłość. Każdy nieznany mi człowiek jest z marszu dla mnie wrogiem, kiedy poznam imię itp, zaufania niema, nazywam to "oficjalną relacją" (czyli mnie nie obchodzi co u Ciebie a Tobie wara od mojego życia). Nie mam znajomych takich "nieoficjalnych", wszyscy to właśnie takie uczelniane jednostki. Liczę sam na siebie, tak mnie też poniekąd wychowano, być samodzielnym, nie polegać na nikim, więc ufam tylko sobie, innym już niestety nie. A jak ktoś już jakimś cudem to zaufanie zdobędzie, a potem je nadwyręży i straci, to traci je na zawsze. Moje życie, moje sprawy, moje sekrety, nikt nie wie i nie musi. Raz tak serio się otworzyłem przed kimś, zaufałem niemal bezgranicznie, BŁĄD, tak się nie robi, NIGDY. Wyszło jak wyszło, jak wspomniałem sparzyłem się. Niektórzy forumowicze wiedzą czemu tak a nie inaczej
Tyle.
Wiek: 37 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2013-02-03, 21:47
Cytat:
Tak przypatrując się avatarowi i opisowi mogę stwierdzić że chcesz powiedzieć jedno: "Ty, student, a Ciebie to tak uwalę na kolosie/egzaminie że nie będziesz wiedział jaki mamy rok" Wybacz musiałem, ale niektóre doktorki tak u nas mają
Nieee, ja bym nikogo nie uwalił Nie mniej jednak ostatnio przeprowadzałem z koleżankami egzamin i kiedy stanąłem sobie w przy jednej części auli, to wszystkie studenty, które tam siedziały ani przez chwile nie podniosły wzroku znad kart
A jesli chodzi o zaufanie. Cięzko jest zbudowac satysfakcjonujacą relację bez niej, ale prawdą jest, że jeżeli dana osoba chociaż raz Cię zawiedzie, to drastycznie wzrasta prawdopodobieństwo, że zrobi to po raz kolejny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach