zgadzam się tylko co zrobisz gdy trafisz na niedojrzałego faceta, który nie umie być szczery, bo to wymaga odwagi. A on się wszystkiego się boi. Natomiast ja chyba potrzebuję tego dziwnego związku, żeby trwać w tym drugim. Więc nie naciskam...
Wiek: 38 Dołączyła: 26 Wrz 2012 Posty: 120 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-29, 12:36
opti napisał/a:
zgadzam się tylko co zrobisz gdy trafisz na niedojrzałego faceta, który nie umie być szczery, bo to wymaga odwagi. A on się wszystkiego się boi. Natomiast ja chyba potrzebuję tego dziwnego związku, żeby trwać w tym drugim. Więc nie naciskam...
Ja mam charakter taki, ze rzucam ludziom prawde miedzy oczy i wyciagam ja od nich.
Czasem komplikuje czasem pomaga. Poza tym nie jestesmy slepcami, mysle, ze nie jest tak trudno zauwazyc, ze 'przyjaciel' gdzies sie w tej przyjazni zapedza - trzeba reagowac, ale to nie zawsze jest takie proste niestety.
Z drugiej strony zawsze warto probowac, nawet jesli taka znajomosc nie koniecznie sie milo skonczt nic nie odbierze nam mile spedzonego wspolnie czasu.
opti co do twojej sytuacji pamietam kiedys takie zdanie: mezczyzni zeby odejsc od kobiety nie potrzebuja zamiany, kobiety czesto z leku potrzebuja zamienic mezczyzne na... innego mezczyzne by wyjsc ze swojego nietrafionego zwiazku.
Ostatnio zmieniony przez Furia 2012-09-29, 12:39, w całości zmieniany 1 raz
Dziękuję Ci Furia za ostatnie zdanie, któe analizuję na prawo i lewo... zmiana partnera.. może i tak, ale każdy związek przechodzi lepsze i gorsze chwile. Ja z moim przyjacielem poznalam się w czasie, gdy mój zwiazek przechodził i przechodzi gorsze chwile. On też z resztą ma ciągle jakieś kryzysy.. Przyjaźń wynikająca z faktu, że czujemy się niezrozumiani przez partnerów może być zwodnicza i niekoniecznie musi prowadzić do nowego związku. Trzeba chyba przede wszystki dbać o istniejący związek, bo może ten nowy wcale nie będzie lepszy jeśli to we mnie jest coś nie tak...jakieś skomplikowane to wszystko albo ten układ. W zasadzie nie wiem dlaczego nazywam ciągle ten układ przyjaźnią, bo już dawno nią nie jest. Chyba jest czymś więcej tylko nadal nie wiem czym...Czy jest coś między przyjaźnią a miłością??
Wiek: 38 Dołączyła: 26 Wrz 2012 Posty: 120 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-29, 17:43
Mi tego typu zamiany nigdy nie wyszly na dluzsza mete. Nie znam tez nikogo komu wyszly...
Tak szczerze mowiac. Bo czesto okazuj sie, ze to co taka przyjazn jednoczy to wzajemne niespelnienie w swoich zwiazkach. Potem jest juz zupelnie inaczej.
Mozna kochac swoich przyjaciol - jako przyjaciol - nie jako partnerow - moim zdaniem.
Jesli moge Ci cos doradzic choc internet to zly doradca - najlepszym jest prawda, ktora czujesz.
To zastanow sie nad swoim zwiazkiem w oderwaniu od "przyjaciela".
Czy gdyby nie on gdzies to niezrozumienie/niespelnienie byloby takie same? Czy moze w porownaniu bardziej widac braki?
Czy przede wszystkim ten zwiazek, w ktorym jestes jest tym czy chcesz byc?
Sednem problemu jak mi wydaje nie jest druga osoba.
Sama musisz wiedziec co jest sluszne. Sama w sobie i dla siebie. Nie ogladajac sie czy z boku cos jest lepsze lub mogloby byc. Swiat marzen i niespelnionych nadzieji zawsze jest bardziej kolorowy od rzeczywistosci.
dotknęłaś sedna całej sprawy. Kim jestem i co czuję... Mam nadzieję, że każdy z nas ma ten problem. Ja latami przed nim uciekałam aż mnie dopadł. I jak tu nie pić ....
Wiek: 38 Dołączyła: 26 Wrz 2012 Posty: 120 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-29, 18:38
Wyjedz sobie gdzies sama jak masz mozliwosci na pare dni i sie zastanow co czujesz i czego potrzebujesz.
Co wynika ze strachu, co z wygody, a co z prawdy.
chyba faktycznie przydałoby mi się to, ale jest rok szkolny, dzieciak chodzi do szkoły itp, itd..a jestem sama, bo mąż zagranicą- i to wszystko wyjaśnia prawda? ale zaczęłam chodzić na terapię, żeby lepiej się poznać i lepiej radzić sobie z problemami. I z mężem, który już mnie nie kocha. Efekt-dałam dziś wolnośc mężowi. Może to coś polepszy, ja jestem spokojniesza. Na pewno nieszczęśliwa i jeszcze bardziej samotna... ale czasem głową muru nie przebijesz...
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-30, 13:40
opti napisał/a:
chyba faktycznie przydałoby mi się to, ale jest rok szkolny, dzieciak chodzi do szkoły itp, itd..a jestem sama, bo mąż zagranicą- i to wszystko wyjaśnia prawda? ale zaczęłam chodzić na terapię, żeby lepiej się poznać i lepiej radzić sobie z problemami. I z mężem, który już mnie nie kocha. Efekt-dałam dziś wolnośc mężowi. Może to coś polepszy, ja jestem spokojniesza. Na pewno nieszczęśliwa i jeszcze bardziej samotna... ale czasem głową muru nie przebijesz...
Wiek: 38 Dołączyła: 26 Wrz 2012 Posty: 120 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-30, 16:22
Zobaczysz jak sprawy sie potocza. Tak czy inaczej mysle, ze bedzie dobrze.
Trzymam mocno kciuki nie daj sie.
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-09-30, 21:38
Skoro już Cię nie kochał to była to najlepsza opcja opti:). teraz jesteś nieszczęśliwa, ale masz szanse by być szczęśliwą:). Gdybyś nadal tkwiła w tym małżeństwie to chyba nie byłoby na to szans, no chyba, że znów Twój mąż by Cię pokochał... i Ty jego. Ale życzę powodzenia w przyszłości:)!
Cześć,
i znów tu jestem.
To jednak nie takie proste. Mąż nie chce dać mi odejść, nie wiem dlaczego skoro mnie nie kocha... czuję się jak uwięziona... sytuacja patowa... no muszę z czymś, kimś skończyć, bo to jednak nie ma sensu, ale powoli brak mi sił. Poza tym "przyjaciel" cały weekend przechodził kryzys w związku i zaplątał mnie w to. Zupełnie niepotrzebnie.Nie jestem asertywna i zamiast powiedzieć wszystkim-spieprzajcie i dajcie mi spokój, to każdego wysłucham, poradzę, wpółczuję.. A kto mi pomoże... jestem taka głupia i naiwna, że szkoda słów. Jestem zła na siebie... tak się kończą pogmatwane związki. Główny problem to ja.
Wiek: 38 Dołączyła: 26 Wrz 2012 Posty: 120 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-10-01, 20:08
Nie obwiniaj sie. Bo i nie ma o co. I nie sadze, ze jestes problemem.
Trzymaj sie mocno. Poswiec czas sobie i tylko sobie. I choc to latwo sie mowi - zastanow sie czego chcesz od zycia i czego Ci brakuje.
neo-geisha [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-01, 23:46
A mój tatko zawsze mi powtarza, że przede wszystkim trzeba być asertywnym i pewnym siebie;). Nie znam się na małżeństwach, ale przecież są rozwody... Nie może więzić Cię w nieskończoność, musisz znaleźć sposób by wykazać, że wasze małżeństwo się rozpadło trwale. Chyba, że sama tego nie chcesz na 100%... Zgadzam się z Furia, trzeba będzie się zastanowić co chcesz zrobić z małżeństwem i z "przyjacielem"...
Karolina [Usunięty]
Wysłany: 2012-10-02, 12:12
Mąż nie chce Ci dać odejść? Pytałaś go o powód?
Musisz teraz zająć się przede wszystkim swoim życiem i być świadomą, że decyzje które podejmujesz oraz to co obecnie dzieje się ma wpływ na Twoje dziecko.
Wiek: 34 Dołączył: 07 Wrz 2012 Posty: 143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-10-03, 17:38
Moim zdaniem przyjazń między kobietą,a mężczyzna może zaistnieć.I to bez żadnych podtekstów.Są po prostu pewne granice,których nie należy przekraczać i ot cała filozofia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach