Wysłany: 2016-06-09, 13:47 wciąż go kocham chociaż wiem że to juz koniec
Z dnia na dzień jest coraz gozej.Coraz bardziej sie dołuje,wspomnienia doprowadzają do tego że płacze każdego wieczora nie potrafie normalnie funkcjonować.Mój związek rozpadł się dwa miesiące temu i to z mojej winy.Trwał on zaledwie pół roku ale intensywność spotkań i spedzania ze sobą czasu byłą tak duża że wydawało sie jakbyśmy znali sie juz szmat czasu.Już od pierwszego spotkania wiedzieliśmy że chcemy być razem.Wszystko było pięknie jak w bajce ,zawsze mi pomagał ,był przy mnie nie było rzeczy której by dla mnie nie zrobił i ze wzajemnością.To On pierwszy powiedział że mnie Kocha ,sama chciałam wczesniej mu to wyznać bo tak czułam ale mimo wszystko bałam się jego reakcji że nie odwzajemni tego ale stało sie jak sie stało i obydwoje byliśmy szczęśliwi.On był po rozwodzie i po trzech nieudanych związkach ,miał też córke.Dla mnie to była zupełnie nowa sytuacja bo sama ani nie byłam mężatką ani tez nie miałam dzieci ale chciałam z nim być bo wydawał sie dobrym i kochającym człowiekiem.Dlatego też zaakceptowałam wszystko bo go kochałam.Tak na prawde moje poprzednie związki nie były udane,nigdy nie czułam się kochana,dowartościowana i to zawsze oni mnie zostawiali.W tym związku było inaczej byłam tak szczęśliwa jak nigdy dotąd,kochana,dowartościowana.Było pięknie ale im bardziej sie starałam i zaczynałam żyć życiem codziennym z Nim to coś we mnie zaczęło pękać,Wszystko jakoś zaczęło mnie przytłaczać,męczyć czuła że potrzebuję pobyć sama.Zawsze byłam taką osobą która potrzebowała wyciszenia,pobycia samej moze to i tez z przyzwyczajenia bo długo byłam sama i chyba ta samotność sprawiła że zaczęłam sie do niej przyzwyczajać.Czasami nie mogłam sobie z tym wszystkim poradzić chciałam chodź troszkę pobyć sama i to sprawiało że zaczęłam mieć humory,złościłam a niestety jestem też taką osobą która w złości milczy i nie potrafie rozmawiać dopóki mi nie minie.On zaczął mówić że takiego zachowania nie bedzie tolerował,że mam sie kontrolować ale czasami było to nie możliwe.Wiadomo każdy też ma lepszy i gorszy dzień i nie da sie czasami zapanować nad nerwami.Za każdym razem go przepraszałam aż w końcu i to zaczęło mnie denerwować bo zauważyłam że On zaczął robić mi na złość.Tak jak zawsze mówił miłe słowa itp.tak nagle po sprzeczce potrafił przez tydzień ograniczyć nasz kontakt owszem spotykaliśmy sie ale ten chłód ta obojetność z jego strony i brak jakiegokolwiek miłego słowa doprowadzały do tego że siedzieliśmy obok siebie jak dwoje nieznajomych osób.To było przykre i wtedy jeszcze bardziej zaczęłam wyłapywać to jak sie zachowuje w stosunku do mnie jak sie oddala i niestety robił to wszystko świadomie.Bo poźniej przyznał sie do tego.Po każdej sprzeczce wypominał mi że to z mojej winy że to moje fochy są tego powodem że on czuje sie zraniony,dotknięty ale już nawet przeprosiny nie pomagały.w końcu jednego dnia nie wytrzymałam jego obojętności w stosunku do mnie,trzasnęłam drzwiami i wyszłam.Ile mogłam przepraszać nikt nie jest bez nerwów ,też mógłby próbować mnie zrozumieć cała tą sytuacje że mi też lekko nie było i próbowałam odnalezć sie w tej całej sytuacji ale nie wolał z siebie zrobić cierpiętnika a ze mnie oprawce.Nadal go bardzo kocham i chciałabym to wszystko naprawić ale on juz nawet nie próbował sie ze mną kontaktować po moim wyjściu.Zerwał związek przez sms-a .Pisałam jeszcze poźniej do niego że go Kocham itd.ale cisza zrobiłam z siebie tylko żebrzącą idiotke.Kilka wysłanych sms-ów a On nawet nie potrafił jednego zdania napisac i dać sobie szane chociaż na to aby sie sotkac i szczerze porozmawiać.Czy tak z dnia na dzień można sie odkochać?zapomnieć...w każdym zwiazku sa sprzeczki ,kłótnie ale jesli ktoś sie kocha to próbuje to zwlaczyć i naprawić a tutaj nic...tylko ja mam wyrzuty i ciagle o nim mysle bo nadal jest w moim sercu i nie potrafie go wymazać ani znienawidzić.
Niestety osobę obok poznaje się całe życie.... Ludzie się zmieniają z biegiem czasu. Zmieniają ich różne sytuacje. Byliście ze sobą pół roku. Tylko w porównaniu ze związkami długimi. Pewnie nie znasz sytuacji ze związku poprzedniego jak się zachowywał. Przez pół roku czy nawet kilka lat można grać, zwyczajnie grać osobę która tak naprawdę się nie jest.
Na początku zawsze ludzie chcą się jakoś " zareklamować" i dopiero jakieś kryzysy pokazują prawdziwe oblicze. I mimo że cierpimy to staramy się przetrwać w kryzysie, poszukać wytłumaczenia dla siebie i zachowania drugiej osoby. Poczekaj może się sytuacja zmieni. Nie raz się ludzie sprzeczają, rozstają, mają ciche dni a mimo to nie mogą bez siebie wytrzymać :)
Tak. Podpisuję się. Na początku "reklama" nie zawsze szczera a potem rzeczywiste oblicze. Ze związkiem jak z rzeką. raz się topiłaś, drugi raz nie wchodź do tej samej rzeki. Bo może się ta toksyna rozlać, zatruć i zmienić w coś patologicznego.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach