Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.
Znalezionych wyników: 8
Samotność Strona Główna
Autor Wiadomość
  Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
paranoix23

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 1921

PostForum: Samotność   Wysłany: 2013-11-22, 16:40   Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
cytrynka83 napisał/a:
:shock: Nie rozumiem. To po co idziesz?! Pisałeś tak, jakby ta studniówka była ważna dla ciebie. Ja to przynajmniej tak odebrałam. Teraz nagle okazuje, że mógłbyś się bez niej obyć. Tu chodzi o zabawę, czy bardziej o dziewczynę?
Ehh tak dzisiejsza młodzież. Pogubiłam się :P.


W moim przypadku - bardziej o dziewczynę. Niby chodzi i o zabawę, ale tak jak wspomniałem, w klasie nie mam zbyt wielu osób, z którymi można pogadać, więc ogólnie gdybym nie poszedł, to i tak wiele nie stracę. A za 600zł to ja sobie mogę kupić jedzenie na 2 miesiące.

Vyar napisał/a:
No proszę, sarkazm, a jednak da się coś z Ciebie wykrzesać poza użalaniem się nad sobą. Brawo! Tak trzymaj.
Za stary na granie w kosza? Oh god, to jakiś cudem starsi grają? Ach, może nie wiedzą o tym ograniczeniu.
Chcesz być otwarty dla wszystkich? Ambitne zadanie. I skazane na ciężki koniec, te hieny Cię zjedzą. Nie wszystkim kobietom podoba się Twoje podejście? Good. Ta, której się spodoba, nie będzie myślała cyckami i paznokciami tylko głową. A zresztą, przecież chodzi o jedną konkretną. Go and try. Co masz do stracenia? Obrazi się czy jak?


Gratuluję talentu w rozwalaniu ludzi :D Przynajmniej do końca dnia powinienem mieć dobry humor.

A co do klubu i kosza, to nie przyjęli mnie, bo powiedzieli, że jestem zbyt stary, żeby rozpocząć treningi. Mimo tego, że mieszkam w mieście, nie ma innych klubów koszykarskich, więc jestem, że tak to ujmę, w dupie.
  Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
paranoix23

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 1921

PostForum: Samotność   Wysłany: 2013-11-22, 16:11   Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
@Vyar - podoba mi się, że w końcu ktoś na mnie naskoczył i próbuje mnie ośmieszyć i dzięki temu zmobilizować do działania. For real, dzięki.
Tak, poza koszykówką, to nic mnie nie kręci, tak już mam. A to, że nie mogę rozwijać swojej pasji, poprzez granie w klubie (nie przyjęli mnie ze względu na zbyt dorosły wiek) - nie pomaga.
Blokuje mnie wrodzona nieśmiałość, jak mam to niby zniszczyć? Walnąć z całej siły głową o ścianę, licząc że po tym będę otwarty do wszystkich ludzi? Z tym niewiele da się zrobić.


@Cytrynka - mi na studniówce nie zależy wgl. Od początku nie miałem zamiaru na nią iść, ze względu na monstrualne koszty (prawie 600zł) i mogę pójść właściwie tylko z osobą sobie bliską. Dla mnie studniówka to tylko przereklamowana tradycja.
Poczucie humoru mam, ale typowo "czarne". Najbardziej śmieszą mnie chamskie i wulgarne rzeczy, nie ma się czym chwalić :P
Co do zmarnowanego życia towarzyskiego, to może i przesadziłem, ale wiem też, że jeśli na studiach nie poznam okej-ludzi, to potem nie będzie już właściwie okazji.

-

Naczytałem się tych pomocnych (jeszcze raz, wielkie thx ;)) komentarzy i doszedłem do wniosku, że chyba muszę "polecieć na świra", wyłączyć całkowicie myślenie i po prostu się spytać dziewczyny co do studniówki/kina, żeby w przyszłości tego nie żałować. Jednak jestem człowiekiem praktycznym i głupio chcę sobie skrócić drogę. Chcę ją od razu zaprosić, bez tych dodatkowych rozmów w szkole, gdzie ciężko mi będzie z nią porozmawiać, kiedy ciągle jest otoczona koleżankami. Jedyny sposób na taką rozmowę, to zaproszenie do kina. Wolałbym najpierw właśnie zaprosić ją do kina niż na studniówkę, głównie żeby ją lepiej poznać. Pewnie zbyt odważne, już tak mam, że jak już coś robię, to robię to bez żadnych społecznych schematów, tylko na "swój" sposób, który pewnie nie wszystkim kobietom się może spodobać.
Ale może za bardzo chcę uniknąć tych 5 miesięcy głuchej ciszy? Będąc szczerym, tak naprawdę nie jestem przekonany co do swoich uczuć w jej stosunku, ale strach przed samotnością ciągnie mnie ku zwariowanym rozwiązaniom. Jednak strach przed ewentualną porażką, odpycha mnie od tej decyzji, ehh...
  Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
paranoix23

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 1921

PostForum: Samotność   Wysłany: 2013-11-22, 15:24   Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
Nie, nie siedziałem w pierdlu :P

Tak naprawdę, to właśnie jedyną rzeczą, z powodu której jeszcze jestem wstanie funkcjonować, jest myśl o studiach. Jednak po gimnazjum liczyłem na to samo, na poznanie zajebistych ludzi w liceum. Przeliczyłem się i teraz już nie jestem tak do końca przekonany czy pójście na studia może cokolwiek tutaj zmienić. Obawiam się również, że ta długoletnia samotność (5-6 lat) zrujnuje mi psychikę i nawet jeśli poznam świetnych ludzi, to nie będę umiał z nim rozmawiać itd. Pamiętam jeszcze jak w podstawówce byłem gadatliwy, teraz już się prawie nie odzywam. Rzeczy, które mogą mnie rozbawić, jest coraz mniej. A co dopiero będzie po tych 5 miesiącach przerwy między LO, a studiami? Przyjdę do tego, załóżmy, akademika i nie będę miał żadnych ciekawych historii do opowiedzenia. Na pytanie "jak tam wakacje?" będę musiał kłamać jak najęty, a nie lubię tego robić.
  Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
paranoix23

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 1921

PostForum: Samotność   Wysłany: 2013-11-22, 14:58   Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
Dzięki Ci Cytrynko i Santine za rady, podnosi mnie na duchu, że ktoś jest chętny pomóc takiej życiowej fajtłapie jak ja.

Co do dziewczyny i zaproszenia, to sprawa jest już nieaktualna. Tak, poddałem się, bo nie widzę sensu zapraszać kogoś, a potem skazać go na moje nudne i nieciekawe towarzystwo przez cały wieczór. Studniówka jest raz w życiu i nie chcę jej nikomu zepsuć. Widzę jak ona rozmawia z innymi osobami z klasy, ciągle się śmieje. Nie przypominam sobie, żebym ja ją kiedykolwiek czymś rozbawił, po prostu mam inne poczucie humoru (nie mam poczucia humoru?).
Przyznam się, że podczas tego tygodnia pękło coś we mnie totalnie. Przez te kilka dni praktycznie ciągle chodzę przybity, denerwuję się z byle powodu. Nie mam na nic siły, a każdy jej śmiech z czyjegoś żartu przybija mnie jeszcze bardziej, bo wiem że ja tak nie potrafię jej rozbawić. Mam tego już po uszy osobiście, dzisiaj piątek, wszyscy się cieszą, mają plany na weekend. Tylko ja wiecznie muszę siedzieć w swoim cholernym pokoju, bo każdy ma mnie w dupie. Swoją samotność w skali od 0 do 10 oceniłbym na -1. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek w swoim życiu przez kilkanaście dni pod rząd był taki obojętny na wszystko, bez żadnych uczyć, niczego. Nic mnie już praktycznie nie cieszy, koleś z klasy podrywa mi dziewczynę, a ja nic, tylko biernie się przyglądam.

Jestem już wstanie z całą pewnością powiedzieć, że mimo tego, że mam zaledwie 18 lat, to zmarnowałem swoje życie towarzyskie. Nadal mogę napisać maturę, skończyć studia, znaleźć dobrą pracę, ale co z tego? To mnie nie kręci, chciałbym być akceptowany przez społeczeństwo, kiedyś założyć rodzinę i mieć dla kogo i po co żyć. Oszukiwanie siebie, że coś się zmieni nie ma sensu, bo samo się nie zmieni, a ja tego zmienić nie potrafię.

Obecnie, jest już mi całkowicie obojętne czy będę żyć dalej czy nie. Nawet nie wiem czy jeszcze w ten weekend nie spróbuję czegoś sobie zrobić. Czuję jak coś we mnie w środku chce się wydostać na zewnątrz, że nie może już tak dalej. Nigdy nie czułem się tak fatalnie, nigdy. A wiem, że może być jeszcze gorzej.

Jak widzicie, to już nawet nie jest poziom depresji, tylko skrajna rozpacz. Jeszcze rozważam umówienie sobie wizyty u psychiatry, a nuż może to coś pomoże, jak się komuś wygadam w rzeczywistości. Któreś z Was próbowało już kiedyś? Dało to jakieś pozytywne skutki? Chociaż będąc szczerym, tak naprawdę nie wierzę, że coś jest mi wstanie pomóc.

Przepraszam za te żale, po prostu tak się czuję od kilku dni.
  Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
paranoix23

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 1921

PostForum: Samotność   Wysłany: 2013-11-19, 15:06   Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
cytrynka83 napisał/a:
Dlaczego uważasz, że się do ciebie zniechęci? Jeszcze nawet nie spróbowałeś i już wiesz, co o tobie myśli? Zdolny jesteś :). Ja w myślach nie umiem czytać ;).


Cóż, ogólnie chyba nie czuję się na siłach żeby spróbować wejść w jakiś konkretny związek. Jestem mocno niedojrzały, czasami zachowuję się po prostu głupio (np. bardzo głośny śmiech). Poza tym nie mam właściwie żadnej wiedzy o życiu w związku. Jestem typowym średniej klasy typkiem, który nie ma ani urody, ani kasy. Nie należę do tej części młodzieży, która potrzebuje postawić sobie włosy na żel, czy chodzi w jakichś zielonych dżinsach. Lubię sobie chodzić luźno np. w dresach. Wiem, że nie o wygląd i pieniądze tutaj chodzi i to jest dla mnie podstawa, ale niestety czasy są tak zryte, że trzeba się jakoś reprezentować wizualnie, a to co jest we wnętrzu osoby, tak naprawdę ma drugorzędne znaczenie. Nie kumam tego. Z taką postawą pewnie czeka mnie całe życie w samotności, ale nie mam zamiaru się jakoś specjalnie zmieniać.

Szkoda, że najtrudniej jest spróbować coś zrobić w tym temacie, jak się nie ma żadnej pewności :/. Boję się, że jak ją zapytam o np. wyjście do kina to się wystraszy, bo w sumie to nie zna mnie tak dobrze, klasyczna koleżanka z klasy. Nawet nie rozmawiamy ze sobą praktycznie wcale, a jeśli już to tylko o szkole. Miałbym wtedy zajebiste wyrzuty sumienia, więc chyba wolę całą sprawę zostawić w spokoju, żeby nikogo nie skrzywdzić. Jednak jeśli ona już sobie kogoś znajdzie, to będę czuć się jeszcze gorzej, bo nie spróbowałem...
  Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
paranoix23

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 1921

PostForum: Samotność   Wysłany: 2013-11-16, 21:56   Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
Wybaczcie, że dopiero teraz odpisuję, ale miałem ciężki tydzień i nie bardzo miałem czas ;)

NovemberRain napisał/a:
A Ty, zapraszałeś kogoś z tych swoich znajomych na piwo? Proponowałeś wspólne wyjście? Wyszedłeś z jakąkolwiek inicjatywą?


Oczywiście, nie raz. Jednak muszę się sporo natrudzić, najczęściej zwyczajnie postawić piwo/dwa, bo inaczej nikomu się nie chce iść. Proponowałem też z tysiące razy wspólne pójście na kosza znajomemu, który ma podobne zainteresowania, ale regularnie mnie olewa, więc co poradzę.


Jeśli chodzi o zmianę nastawienia, to głównie zależy od dnia. Na tygodniu, kiedy chodzę do szkoły i mogę wtedy pogadać z ludźmi, jest okej. W weekend jednak dopada mnie ta melancholia i nic mi się nie chce, tak jak dzisiaj. Najchętniej zapisałbym grę tak jak w GTA z 6-7 razy, żeby się ten czas jakoś przewinął^^. Tak naprawdę to czekam tylko na poniedziałek, bo i tak wiem, że do tego czasu nic ciekawego mnie nie spotka. Już wolę ten szkolny "zapieprz", bo wtedy jest przynajmniej co robić i jakoś czas leci.

Teraz mam jeszcze problemy typowo uczuciowe. Chciałbym zaprosić koleżankę z klasy na studniówkę, która nie powiem, podoba mi się. Nie chodzi tyle co o wygląd, co o inteligencję i charakter. Jednak nawet nie jest pewien czy nie ma już kogoś, więc pewnie nie spróbuję. Może zamiast na studniówkę lepiej ją zaprosić np. do kina? Dla jaśniejszego wyrażenia swoich uczuć i wtedy krótka piłka, albo jest chętna, albo nie. W sumie, i tak zostało już tylko 5 miesięcy szkoły, więc jak się skompromituję na forum klasy w tym momencie to długo potem nie będę cierpieć^^. Jednak nawet jeśli się zgodzi, to co potem? Szybko się do mnie zniechęci, a po takiej porażce pewnie nie podniósłbym się.
  Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
paranoix23

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 1921

PostForum: Samotność   Wysłany: 2013-11-09, 20:57   Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
Dzięki za zainteresowanie tematem ;)

Mówisz o wykrzesaniu czegoś od siebie, ale tak naprawdę, to co ja mogę od siebie dać? Nie przychodzi mi nic do głowy. Wiem, że jako człowiek nie jestem specjalnie wart uwagi, mimo tego że ostatnimi czasy staram się to zmieniać. Niektórzy mi mówią, że mam paskudny charakter. To raczej w formie żartu, chociaż co nie co jest na rzeczy. Nie sądzę jednak, żeby to miało jakiś wpływ na to, że jestem samotny. Mam wrażenie, że nawet gdybym zawsze grał otwartego i zabawnego typka, to i tak by to niewiele zmieniło.

Wakacje to jest u mnie tragedia, bo m.in. przez facebooka widzę jak niektórzy wklejają zdjęcia z tego jak się dobrze bawią i automatycznie łapię doła na cały dzień. Rozmyślam, dlaczego ja nie mam podobnie, co mogłem zrobić kiedyś lepiej. Konta przecież nie usunę, bo wtedy stracę całkowicie kontakt ze światem towarzyskim. Niestety, takie czasy. Lekka paranoja, nie przeczę.

Szczerze mówiąc, to nie wyobrażam sobie przesiedzenia 4-5 miesięcy na chacie w przerwie wakacyjnej. Obejrzę pewnie wszystkie filmy i seriale świata. Co gorsza, wcale nie mam pewności, że moja sytuacja personalna poprawi się po rozpoczęciu studiów. Coraz częściej biorę pod uwagę, że nic mnie już w życiu nie spotka, a każdy dodatkowy dzień życia, to jest przedłużanie własnych męczarni. Smutne, ale prawdziwe.
  Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
paranoix23

Odpowiedzi: 22
Wyświetleń: 1921

PostForum: Samotność   Wysłany: 2013-11-09, 18:59   Temat: Potrafisz mi coś doradzić?
Witam wszystkich forumowiczów, to mój pierwszy post na forum i wiem, że to nie jest dział z „przywitaniami” nowych użytkowników, ale chciałem po prostu od razu przejść do rzeczy.

Zacznę od podstawowych informacji - mężczyzna, 18 lat. Czemu tutaj napisałem? Pewnie z tego powodu co większość zarejestrowanych tutaj - nuda i samotność.

Najpierw krótka historia. Podstawówka i gimnazjum – sprawy tak się ułożyły, że z tego okresu nie ostał mi się żaden przyjaciel. Po prostu, nie poznałem odpowiedniego gościa. Ze znajomymi z tamtych czasów też utraciłem kontakt, w końcu poszli do innych szkół. Teraz już kończę liceum i jest podobnie. Niby mam znajomych w klasie, swobodnie ze sobą rozmawiamy, ale jednak, nie ma takiej osoby, której chciałbym się zwierzyć i pogadać o czymś innym niż tylko o tym jak to nas nauczyciele wkurwiają. Na imprezy też nie mam z kim pójść, przecież oni mają własnych znajomych z wcześniejszych lat. W związku z czym, regularnie każdy weekend spędzam w domu przed kompem.

Jeśli chodzi o zainteresowania to jestem typowym introwertykiem. Interesuję się właściwie tylko sportem, głównie NBA (amerykańska koszykówka) i tylko o tym umiem rozmawiać z ludźmi. Siedzenie po nocach i oglądanie meczów jest dla mnie pasją, ale i odskocznią od rzeczywistości, nie muszę myśleć o tym całym otaczającym mnie gównie. Uprawiam też sport, zapisałem się do reprezentacji szkolnej w kosza, tak dla funa bardziej, bo jakiś tam dobry to nie jestem. Szkoda, że nikogo tam nie znam, a jeden trening na tydzień to za mało, żeby się zżyć ze sobą. Chciałbym mieć znajomych, którzy lubią sport, ale takowych nie mam i jeśli chodzi o pójście w weekend na kosza na pobliskie boisko, to niestety muszę iść sam.

Tak naprawdę nie mogę się już doczekać skończenia tej szkoły i pójścia na studia, liczę że tam poznam w końcu spoko ludzi. Ale wiem też, że myślałem tak i przed liceum i niewiele z tego wyszło.

Dobija mnie to siedzenie w domu, oczy mnie już bolą od patrzenia na monitor, ale co mogę innego robić? Jest słuchanie muzyki i filmy, no ale ile można. Czasami sobie w coś pogram, ale niespecjalnie mnie to kręci. Jest jeszcze czytanie książek, szkoda że nie stać mnie na żadną nową, bo kupiłbym sobie np takiego Stephena Kinga. Wyszedłbym chętnie, nawet w tej chwili, na dwór i coś porobił, ale przecież sam się błąkać nie będę. Czasami tylko chodzę sobie pobiegać. W wakacje byłem o krok od dostania świra, nie miałem do kogo się odezwać przez ponad 2 miesiące (jestem jedynakiem, a najbliższa rodzina się mną nie interesuje i vice versa zresztą, długa story, ale mało ważna tutaj). Miałem sporo szczęścia, że załatwiłem sobie pracę i jakoś to zleciało. Boję się raczej tego co nastąpi po maturach. Przecież to całe 5 miesięcy przerwy i jest realna możliwość, że tego nie wytrzymam i wpadnie mi pomysł, żeby podciąć sobie żyły albo coś w tym stylu. Wiem, że to brzmi dość tragicznie, a nie chcę żebyście mnie uznali za jakiegoś typa co tylko użala się nad sobą i płacze w poduszkę. Taki nie jestem, ale po prostu jestem już znudzony i jest mi wszystko jedno.

Chciałbym mieć dziewczynę dla której warto żyć i dla której byłbym oparciem. Jednak moje relacje z kobietami są takie, że nawet nie umiem się odezwać. No dobra, może i potrafię, ale nie jestem ciekawym rozmówcą (ze względu na swoją niewielką ilość zainteresowań) i na dłuższą metę nie mielibyśmy o czym rozmawiać. Aczkolwiek mam zamiar zaprosić jedną z klasy na studniówkę, ale pewnie i tak nie starczy mi jaj, żeby ją o to zapytać.

W tej chwili skupiam się głównie na maturach, mam zamiar walnąć te 80% z rozszerzonej matmy i angielskiego. Może jak tutaj mi wyjdzie, to nie będę mieć takiego parszywego nastroju codziennie. Prawdopodobnie wyniosę się do innego miasta na studia, bo w moim mieście nic mnie nie trzyma, a chciałbym jakiejś zmiany otoczenia. Szkoda, że to jeszcze calutkie 11 miesięcy czekania.

Najbardziej dołuje mnie, że inni ludzie jakoś sobie układają powoli życie, a tylko ja ciągle stoję w miejscu. Zmarnowałem już 5-6 lat życia i nie chcę zmarnować więcej. I tutaj zbliżam się do punktu dla którego założyłem ten temat. Czy Wy, drodzy użytkownicy forum, byliście kiedyś w podobnie beznadziejnej sytuacji i czy po pewnym czasie jednak udało wam się poznać fajnych ludzi i wyjść z depresji? Jeśli tak, to w jaki sposób, sprawy same się tak ułożyły czy może daliście coś od siebie? A może nie, ale jednak nauczyliście sobie z tym radzić?

Wielkie dzięki, dla każdego kto dotrwał do końca tego mało pasjonującego posta :)
 
Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2023
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS