Wiek: 43 Dołączyła: 25 Sie 2012 Posty: 27 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-09-01, 10:25 Jeśli nie ma partnerów idealnych...
Wiemy, że nie ma związków idealnych (no może czasem bywają)
Czy gdybyście musieli wybierać między:
związkiem z partnerem, który jest jednocześnie przyjacielem, ale sex z nim jest niczym kazirodztwo;)
a związkiem z człowiekiem z którym nie łączą Was wspólne zainteresowania, ale bardzo się pociągacie, a w łóżku nie gaśnie namiętność...
Wybralibyście: przyjaźń, czy namiętność? Zakładając oczywiście, że nie można mieć wszystkiego:)
Ostatnio zmieniony przez Saramiza 2012-09-01, 10:31, w całości zmieniany 1 raz
Bardzo trudne pytanie zadałaś. Nigdy nie przyszło mi nawet nad tym myśleć.
Nie lubię monotonii. Dobija mnie powszedniość. Żyję chwilą, kocham szaleństwo i wyzwania. Nie umiałabym stworzyć czegoś stabilnego z osobą, która jest mdła jak flaki z olejem. Do dobrego związku potrzeba wszystkiego po trochu - przyjaźni, zaufania, szczerości i tej właśnie iskierki pożądania. Zastanawiające jest, po jak krótkim czasie wypaliłby się związek z osobą, która jest odmienna ode mnie. Spokojna, zrównoważona, cicha? Nie, to chyba nie dla mnie.
Jestem młoda, mam fiu bździu w głowie, postawię zatem na drugi wariant - namiętność. Zazwyczaj emocję tłumię w sobie, więc nieczęsto potrzebny mi przyjaciel. Poza tym - ja już chyba w takie relacje międzyludzkie przestałam wierzyć.
Nie rozumiem czemu drugie nie mogłoby wynikać z pierwszego. W drugą stronę myślę, że trudniej.
I ja chyba nie mógłbym być z kimś ze względu na sam sex, tym bardziej jeśli ta osoba nie byłaby również przyjacielem, nikim takim bliskim. Zresztą, cóż to byłaby za namiętność jeśli nie mógłbym naprawdę zaufać.
Po co miałbym się "męczyć" z kimś do kogo nie pasuje? jaki ma sens wiązanie sie z osobą z którą nic mnie nie łączy? seks nie jest najważnieszy a pozatym wszystkiego da sie nauczyć
Namiętność nie będzie trwać wiecznie, kiedyś się wypali. A przyjaźń, jeśli się o nią zadba,będzie trwać. Zresztą co mi po takiej osobie, z którą pójdę tylko do łóżka, a wsparcia w problemach u niej nie uzyskam? Wyrosłam już z takiego myślenia, że liczy się tylko namiętność
Ostatnio zmieniony przez cytrynka83 2012-09-01, 15:48, w całości zmieniany 1 raz
hm..ja rownież wybrałabym wariant pierwszy, jesli dwoje ludzi dobrze sie dogadują i rozumieją to mysle ze w sprawach łóżkowych tez z czasem dojdzie sie do wsprawy tylko trzeba umieć o tym rozmawiac, praktyka czyni mistrza:D
Myślę, że wolałabym przyjaciela, moim zdaniem nad seksem łatwiej popracować niż nad dogadywaniem się. Chociaż dla mnie to taki sztuczny podział - jak ludzie się lubią, przyjaźnią i ufają sobie, to chyba oczywiste, że w seksie też będą umieli się porozumieć, oczywiście jeśli jest jakiś pociąg fizyczny.
Wiek: 38 Dołączyła: 15 Sie 2012 Posty: 150 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2012-09-01, 20:53
Na przyjaciela zawsze mozna liczyc i kiedy jemu jest zle, po prostu mu pomoc. Nie potrzebny mi facet, ktory bedzie mnie bzykal co noc a kiedy bede miala jakies problemy i bede szukala u niego pocieszenia i rozmowy, to powie ,,sorry, ide z kumplami na piwo''
Wiek: 37 Dołączył: 22 Lip 2012 Posty: 730 Skąd: Kraków
Wysłany: 2012-09-01, 21:11
Ten wybór jest co najmniej dziwny. Zasada jest dość prosta - lepiej, żeby partner nie był przyjacielem. To nawet nie jest do końca możliwe, ponieważ przyjaźń wyklucza pożądanie Lepiej mieć dobrego przyjaciela niż namiętnego partnera. ten pierwszy nigdy nie zawiedzie, ten drugi z reguły rozczarowuje.
Szczerze wolał bym mieć przyjaciółkę niż mieć kochankę z która bym spędzał noce bo z przyjaciółka mogę rozmawiać o wszystkim razem razem spędzać wolne dni a z czasem może coś więcej. A z kochanka o czym mam rozmawiać tylko o sexie to nie w moim stylu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach