Tego nie da się ukraść, tego nie da się kupić
Chcę tego doznania jak zagubione pisklę dziupli
Od rana rozkminiam nad tym gdzie popełniłem błąd. Dlaczego jestem samotny, dlaczego poszedłem taką nie inną drogą. Tłumaczę sobie to w ten sposób, że gdybym nie poznał czym jest bieda, głód, ból i wszystko co się z tym wiąże to na 100% było by inaczej, inaczej wyglądałoby moje życie. Zawsze było mi wstyd tego, że nie miałem pieniędzy i chodziłem głodny od czasu do czasu. W szkole średniej gdzie teoretycznie powinien być to najlepszy okres w życiu, gdzie poznaje się płeć przeciwną, gdzie jest wiele imprez, spotkania, pierwszy seks, niekiedy alkohol i inne używki... nie miałem życia towarzyskiego (nie licząc kilku wydarzeń). Nie wspominam miło tego czasu a wiem że mogło być inaczej. Zakochany nigdy nie byłem, zauroczony owszem, ale nic z tego. Żadna nie chciała gościa, którego nie stać nawet na wyjście do kina czy na imprezę. Wyglądam całkiem nieźle i też tak się trzymam, więc tu raczej nie ma problemu (lubię siebie). Mimo kilku niedociągnięć jest ok. Jak już naprawię (kiedyś, na razie mnie na to nie stać) to będę "fajna laska" he he Tak uważam, proste ;) Także nie znam tego uczucia jakim jest zakochanie. Chciałbym usiąść na plaży z moją kobietą, przytulić i nic nie mówić tylko podziwiać zachód słońca. Widocznie nie jest to mi pisane. Nie, nie jestem romantykiem, mam tylko magiczne serce bo każdemu z nas należy się odrobina szczęścia. Prawda? Oczywiście , że tak. Mam pracę, ale rodziny nie założę. Nie pozwolę by moje dziecko poznało smak życia takiego jakie ja poznałem. Nie pozwolę by moja żona nie czuła bezpieczeństwa w domu. Może kiedyś los mi podsunie plan na godne życie, na razie się na to nie zapowiada, chociaż kto wie... Za dużo w życiu złego doświadczyłem i MUSZĘ o tym zapomnieć. Kolegów i koleżanek nie mam... znajomi owszem (cześć! no cześć! i każdy w swoją stronę) Mam pasje i zajęcia które są bardzo kosztowne, ale już wiem że życia mi chyba braknie na realizację tych celów
A po pracy co robię? Vide podpis niżej. Samotność i życie. Hej.
Tutiki [Usunięty]
Wysłany: 2012-08-26, 20:47
Głodna chodzić nie chodziłam. Ale wycieczki klasowe, imprezy, wypady znajomych tez mnie omijały. Nigdy nie byłam na wakacjach. I wstydziłam się braku kasy, zawsze jak mnie pytali czemu niejadę to coś zmyślałam.
A poleżeć bym wolała na łące i patrzeć w gwiazdy :P
Ja przestałem się zastanawiać/ciągle roztrząsać nad własnymi poczynaniami, co może robiłem źle; przeszłości i tak to nie zmieni. Jedyny wniosek to, że nic nie zależy od nas samych, gdzie są ludzie tam mają conajmniej równy wpływ na to co chcemy, jak my. Nieważne ile bym nie pracował nad sobą, zmieniał się, próbował - w rzeczywistości nic to nie zmienia jeśli ktoś inny nie chce tego samego.
Wysłany: 2012-08-26, 21:24 Re: Rozkminy nad życiem
[quote="Król_Życia"][quote]Mam pracę, ale rodziny nie założę. Nie pozwolę by moje dziecko poznało smak życia takiego jakie ja poznałem. Nie pozwolę by moja żona nie czuła bezpieczeństwa w domu. /quote]
Skoro ty nie miałeś tego w rodzinnym domu to jestem pewien że swojej rodzinie byś to zapewnił ja też sobie taki cel postawiem
Dokładnie. Chociaż podobno statystycznie istnieje wysokie prawdopodobieństwo stwarzania życia/rodziny takiej jaką się miało jednak uważam, że w rzeczywistości więcej zależy od nas. Tymbardziej jeśli się jest świadomym tego jak się nie chce żeby było we własnej rodzinie.
Tylko żeby znowu nie przeholować w drugą stronę: typu, że tak bardzo będziesz chciał pieniędzy, że ciągle będzie mało i to one będą najważniejsze w rodzinie...
a ja myślałam ze do założenia rodziny jest potrzebna druga osoba
Cytat:
Tylko żeby znowu nie przeholować w drugą stronę: typu, że tak bardzo będziesz chciał pieniędzy, że ciągle będzie mało i to one będą najważniejsze w rodzinie...
Najważniejsze nigdy nie będą, ale bez nich życie nie ma sensu bo jeść trzeba itd.
No niestety, są potrzebne...
Czasami sobie myślę, że ci którzy takimi rzeczami zupełnie się nie przejmują (innymi zresztą też) są przynajmniej szczęśliwi.
Tutiki [Usunięty]
Wysłany: 2012-08-26, 22:23
http://www.youtube.com/watch?v=lnA9lqcJtRA
"PINIONDZE TO NIE FSZYSKO, A FSZYSKO BEZ PINIENDZY TO CH*J"
szukałam, szukałam aż znalazłam:) heh.... pogadać mi się z kimś chciało, a nie mam z kim..... niby mam dużo znajomych, ale jakoś nie potrafię rozmawiać o uczuciach, swoich lękach i tej cholernej samotności- a może się wstydzę poniekąd....nie mam żadnego faceta chociaż mam 25 lat, ciężko mi..... może przez to że na forum nikt nas nie widzi nie zna to łatwiej jest się podzielić odczuciami. Biedy nie miałam, zawsze wokół mnie było mnóstwo ludzi a jednak byłam i jestem samotna.... ehhh patrząc z boku to nawet nie bardzo mam z kim szczerze pogadać, mam nadzieje że jest ktoś jeszcze na tym forum i coś uda nam się popisać i się wygadam...
Wysłany: 2012-08-26, 23:24 Re: Rozkminy nad życiem
[quote="Król_Życia"]
Cytat:
Żadna nie chciała gościa, którego nie stać nawet na wyjście do kina czy na imprezę.
Takiej kobiety szukasz? akurat tego badziewia to jest najwięcej. W pierwszej lepszej norze z alkoholem znajdziesz odpowiedni model.
Twoim problemem nie jest brak kasy.
szukałam, szukałam aż znalazłam:) heh.... pogadać mi się z kimś chciało, a nie mam z kim..... niby mam dużo znajomych, ale jakoś nie potrafię rozmawiać o uczuciach, swoich lękach i tej cholernej samotności- a może się wstydzę poniekąd....nie mam żadnego faceta chociaż mam 25 lat, ciężko mi..... może przez to że na forum nikt nas nie widzi nie zna to łatwiej jest się podzielić odczuciami. Biedy nie miałam, zawsze wokół mnie było mnóstwo ludzi a jednak byłam i jestem samotna.... ehhh patrząc z boku to nawet nie bardzo mam z kim szczerze pogadać, mam nadzieje że jest ktoś jeszcze na tym forum i coś uda nam się popisać i się wygadam...
Może też łatwiej, bo ludzie tutaj mają podobnie i wiedzą jak to jest... Normalnie wśród wielu ludzi spotykam się z niezrozumieniem tego problemu, bagatelizowaniem go. I chyba naprawdę nie można zrozumieć jeśli samemu się nie było samotnym.
O, często słyszę argument, że jak ktoś już ma rodzinę/dzieci/pracę to nie ma na nic czasu, że taki to może "marudzić", jakby miało mu być źle. A jakby nikt nie rozumie, że brak tych rzeczy, nie posiadanie niczego, złudna w ich oczach "wolność", że to dla kogoś może być dużo większym problemem...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach