jestem osobą bardzo samotną. wczoraj zostawił mnie chłopak, prawdopodobnie jestem w ciąży, lecz nie jestem pewna teraz, ponieważ w wyniku bólu i przykrości związanych z odejściem cały mój organizm jest na wycieńczeniu. możliwe że poroniłam.
mam przyjaciół, lecz oni mieszkają kilkaset kilometrów ode mnie.
nie wierzę we wzajemny szacunek i w miłość, po tym związku. zrzucał całą odpowiedzialność na mnie, za swoje złe czyny. przyszłam do domu, a tam, po prostu nie było jego rzeczy. nie zostawił nawet karteczki.
oszukiwał mnie od początku związku, zdradzał mnie, nie fizycznie, ale na wszelkie inne możliwe sposoby. dla niego fizyczność była tylko zdradą.
potrzebuję wsparcia, dobrego słowa od obcej osoby, przyjaciół.
mówił, że jestem miłością jego życia, a jednoczesnie rozpowiadał swojej rodzinie, jaka jestem zła i niedobra. uderzyłam go dwa razy. raz, bo przeczytałam że rozmawia z innymi kobietami w dość jednoznaczny sposób, a drugi bo gdy płakałam z jego powodu, on odwrócił się do mnie tyłem i ziewał. to nie jest wytłumaczenie. de facto, ja nie jestem w stanie zabić nawet muchy, więc możecie sobie wyobrazić ile bólu on mi wyrządził i do czego się posunęłam. czy bicie emocjonalne nie jest czasem silniejsze niż fizyczne?
nie czuję się w żaden sposób winna. mam problemy psychiczne, musze się leczyć, ale lekarz powiedział mi, że ciężko mi będzie to zrobić, ponieważ mam takie zaburzenie, które będzie mi w dużym stopniu uniemożliwiało zgłoszenie się o pomoc do psychologa czy psychiatry.
on twierdził, że ciągle mam o coś pretensje. jak nie mieć pretensji, skoro dla niego jedynym życiem była praca(związana ściśle z jego hobby), a jak wracał z pracy to tylko seks, a jak nie, to gry na kompie.
jestem typem malkonenta, ale uważam że każdy ma swoje wady, ja jego wady w duzej mierze akceptowałam. moją winą było to, że nie potrafiłam odejść, ciągle mu wybaczałam.
był uzależniony kiedyś od narkotykow, ogólnie w opinii moich znajomych jest bardzo nieodpowiedzialną osobą i dziecinną.
kocham go nadal, ale po tym co zrobił już nie widzę szans na jakikolwiek związek. najgorsze jest to, że odszedł gdy go najbardziej potrzebowałam... licencjat, duże zmiany w życiu, domniemana ciąża.... stres, choroby.
pomóżcie, dajcie mi szansę na to, że istnieje człowieczeństwo na tym świecie, dobro szacunek i przyjaźń.
Wiek: 34 Dołączyła: 14 Kwi 2012 Posty: 151 Skąd: Ostatni dom po lewej na Krańcu Świata:-)
Wysłany: 2012-06-01, 08:49
faelwenn... witam Cię moja droga na forum...tutaj spotkasz ludzi po podobnych przejściach jak ty, którzy zrozumieją Cię bo sami doskonale wiedzą co to jest ból , samotność, ciągły smutek i złe samopoczucie...dobrze że z nami jestes:-) wiem że teraz jest Ci bardzo ciężko, i odniechcewa się wszystkiego. ale pamiętaj że po burzy zawsze wychodzi słońce. mimo że teraz wydaje Ci się że ono już nigdy dla Ciebie nie wzejdzie i nie zaświeci. Zobaczysz trafisz na dobrych ludzi, odzyskasz wiarę w milosc, szczerość i szacunek:-)ale teraz jest Najwazniejsze zebys upewnila się czy rzeczywiście jestes w ciąży, jeśli tak to pamiętaj że już nie będziesz sama, będziesz miala istotke która będzie Cię kochać bezwzględu na wszystko dla której będziesz najważniejsza i dla której musisz być silna:-) a ten facet jest Poprostu głupi jak but skoro zostawił taki skarb, nie zaslugiwal na Ciebie. Los podaruje Ci kogoś takiego jak ty, dobrego, kochającego, wrażliwego i szczerego. I zapomnisz o wszystkich przykrościach bo będziesz szczęśliwa:-) jakbys chciała pogadac,wyżalic czy choćby powściekac na życie pisz do mnie. Zawsze lepiej wyrzucić wszystko niż dusic to w sobie:-) a i daj znac jak testy poszly...trzymam kciuki, będzie dobrze...buzka:-)
Czesc Faelwenn. Po przeczytaniu Twych słów jestem w szoku. Widać, że kochasz akceptująco swojego byłego (?) partnera.
faelwenn napisał/a:
nie wierzę we wzajemny szacunek i w miłość, po tym związku.
To jak najbardziej normalne w tej chwili.
faelwenn napisał/a:
czy bicie emocjonalne nie jest czasem silniejsze niż fizyczne?
Każdy mierzy swoja miarą, jednak bezsilność w jakiej się znalazłaś, może byc dla Ciebie wytłumaczeniem.
faelwenn napisał/a:
oszukiwał mnie od początku związku, zdradzał mnie, nie fizycznie, ale na wszelkie inne możliwe sposoby. dla niego fizyczność była tylko zdradą.
Zapewne wiedział o tym, że dla Ciebie zdrada nie oznacza tylko seksu i to tez było powodem kłótni.
faelwenn napisał/a:
nie czuję się w żaden sposób winna. mam problemy psychiczne, musze się leczyć, ale lekarz powiedział mi, że ciężko mi będzie to zrobić, ponieważ mam takie zaburzenie, które będzie mi w dużym stopniu uniemożliwiało zgłoszenie się o pomoc do psychologa czy psychiatry.
Tutaj nie zakładaj od razu, ze coś Ci nie wyjdzie, nie stawiaj się od początku w pozycji przegranej. To, że lekarz tak twierdzi nie oznacza, że jesteś słaba by przyjąć wszystko na siebie. Zawsze trzeba próbować zwalczyć swoje "demony".
Również polecam siebie do wypłakania, wyrzucenia złych emocji.
faelwenn, Hey jak czytałem to co napisałaś to aż mi bardzo Ciebie szkoda i łza się zakręciła w oku że ktoś taki jak Ty musi cierpieć z powodu jakiegoś gbura dla którego się nie liczyłaś i byłaś tylko potrzebna do tego żeby sobie ulżył Co do tego że możesz być w ciąży to tak jak napisała Radclifka, że gdy urodzi się Tobie dziecko to już nie będziesz sama i zapamiętaj jeśli będziesz w ciąży to masz dla kogo walczyć i nie poddawać się.Te dziecko będzie Ciebie najbardziej kochało ze wszystkich a Ty na pewno jego też.I pamiętaj zawsze możesz do mnie napisać jeśli będziesz chciała porozmawiać na pewno służę pomocą
Witaj faelwenn, pozwolę sobie powtórzyć to co zostało powiedziane - jeśli faktycznie jesteś w ciąży, to nie będziesz sama. Będziesz miała dziecko, o które trzeba walczyć, a ono na pewno odwdzięczy się uśmiechem i wesołymi oczkami :)
faelwenn napisał/a:
nie czuję się w żaden sposób winna. mam problemy psychiczne, musze się leczyć, ale lekarz powiedział mi, że ciężko mi będzie to zrobić, ponieważ mam takie zaburzenie, które będzie mi w dużym stopniu uniemożliwiało zgłoszenie się o pomoc do psychologa czy psychiatry.
Co to za lekarz, który zakłada, że będzie ciężko? Takich rzeczy nie powinno się mówić pacjentowi. Nie słuchaj go i idź do przodu z podniesioną głową.
Wiem, że ciężko tak od razu to wykonać, ale wierzę, że ze swoją wytrwałością dasz radę.
A wiem, że jesteś wytrwała i silna, bo przecież akceptowałaś jego wady i wybryki.
Zasługujesz na kogoś lepszego, uwierz w to, a będzie lepiej ;)
Teraz najważniejsza jest domniemana ciąża i licencjat :)
Życzę powodzenia i w razie czego służę pomocną dłonią :)
okazało się, że nie jestem w ciąży.... straciłam to dziecko.
jego to nic nie obchodziło...
mówi, że mnie kocha, ale że na te chwile nie chce ze mna byc , bo jest zmeczony tym zwiazkiem. o co w tym wszystkim chodzi? ???? pomoże mi ktoś z was....
Wiek: 31 Dołączył: 11 Kwi 2012 Posty: 34 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2012-06-04, 15:09
faelwenn, a co powiesz na stwierdzenie, że Twój chłopak jest socjopatą? Związki z takimi osobami nie kończą się niczym dobrym dla "normalnej" osoby, a mi wygląda to na taki przypadek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach