3. Imprezowanie do rana i wyższego stanu upojenia, bez kazań, że kobiecie wypada maks 1 drink.
...
ja też się lubię czasem zachlać i wracać do domu na rowerze przez las... normalnie nie jeżdżę po lesie w nocy, ale jak wracam z imprezy to zawsze jedzie mi się super (jazda w stanie upojenia po lesie nie jest niezgodna z prawem, jakby co, tylko nie można jechać po drogach publicznych)
też nie lubię kazań, co powinnam a co nie, albo tego wyrazu przerażenia w oczach drugiej połówki gdy jest świadkiem niektórej mojej działalności...
Ostatnio zmieniony przez zapominajka 2016-07-16, 02:48, w całości zmieniany 1 raz
(jazda w stanie upojenia po lesie nie jest niezgodna z prawem, jakby co, tylko nie można jechać po drogach publicznych)
Co Ty bredzisz? Od kiedy można po pijaku w ogóle jeździć? Zmieniono specyfikację czynu i teraz za coś takiego łapiesz głownie mandaty, no ale to nie oznacza, że tak jeździć wolno.
Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-07-16, 14:40
Marcy napisał/a:
deaky napisał/a:
Eir napisał/a:
3. Imprezowanie do rana i wyższego stanu upojenia, bez kazań, że kobiecie wypada maks 1 drink.
A to ciekawe. Ktoś Ci kiedyś coś podobnego powiedział?
A co deaky, według Ciebie kobiecie bardziej wypada chlanie na umór?
Uważam, że nikomu nie wypada chlać na umór. Każdy chyba wie ile może wypić, żeby się nie upić. O ile ktoś nie przekracza tej ilości, nie widzę problemu.
Uważam, że nikomu nie wypada chlać na umór. Każdy chyba wie ile może wypić, żeby się nie upić. O ile ktoś nie przekracza tej ilości, nie widzę problemu.
No ale niektórzy właśnie piją po to, żeby się upić, na tym polega cała zabawa. Autorce zdaje się również chodziło o to pisząc o "wyższym stanie upojenia"
Ostatnio zmieniony przez Marcy 2016-07-16, 15:29, w całości zmieniany 1 raz
Co Ty bredzisz? Od kiedy można po pijaku w ogóle jeździć? Zmieniono specyfikację czynu i teraz za coś takiego łapiesz głownie mandaty, no ale to nie oznacza, że tak jeździć wolno.
po pierwsze, może Ty bredzisz, bo ja sobie wypraszam, po drugie doedukuj się w zakresie prawa o ruchu drogowym, zacznij od podstaw, gdzie stosuje się przepisy ustawy o ruchu drogowym
powodzenia
a to czy wypada czy nie chlać na umór, to już zależy, ja generalnie rzadko i mało piję, więc jak mi się zdarzyć trochę przeholować, to moja sprawa, jakoś nigdy nie tracę kontaktu z rzeczywistością
najbardziej mnie wkurzają tacy moralizatorzy, co to nie wolno, nie wypada, a potem trzeba ich holować, albo jeszcze lepsi, trzeźwi alkoholicy, którzy dostają szału jak się ktoś napiję drinka, jak żeś pijaku swoją dolę wypił i już nie możesz, to nie znaczy, że inni muszą cię słuchać
[ Dodano: 2016-07-16, 17:41 ]
SIM napisał/a:
3) Nie ma lęku że "to" kiedyś się rozpadnie
o to, to... ja mam zawsze z tym problem
Ostatnio zmieniony przez zapominajka 2016-07-16, 16:27, w całości zmieniany 1 raz
najbardziej mnie wkurzają tacy moralizatorzy, co to nie wolno, nie wypada, a potem trzeba ich holować, albo jeszcze lepsi, trzeźwi alkoholicy, którzy dostają szału jak się ktoś napiję drinka, jak żeś pijaku swoją dolę wypił i już nie możesz, to nie znaczy, że inni muszą cię
Hahaha, dobre. Jest jeszcze trzecia grupa- po prostu abstynenci.
Jak dla mnie to możesz pić ile fabryka dała, Twoje życie, tylko jeżdżenie czymkolwiek pod wpływem rozsądne nie jest, nie wydaje Ci się?
Jak Cię tak wszystko wkurza, to napij się melisy, okropnie się rzucasz. A żeby znowu nie dawać Ci powodów, to zmykam z tej głupiej dyskusji.
Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-07-16, 18:31
zapominajka napisał/a:
SIM napisał/a:
3) Nie ma lęku że "to" kiedyś się rozpadnie
o to, to... ja mam zawsze z tym problem
Też mam ten problem. Tylko czy to zbyt mocno nie ogranicza? Z góry zakładamy, że to może się nie udać. I ten strach paraliżuje. A co gorsza, czasem ten lęk działa jak samospełniająca się przepowiednia.
Też mam ten problem. Tylko czy to zbyt mocno nie ogranicza? Z góry zakładamy, że to może się nie udać. I ten strach paraliżuje. A co gorsza, czasem ten lęk działa jak samospełniająca się przepowiednia.
Nawet i 30- letnie związki się rozpadają. Tego nie przewidzicie nigdy. I takie myślenie jest bez sensu, bo ten strach właśnie paraliżuje, z góry blokujecie relacje nasycając ją strachem. Zaciągasz hamulec ręczny i próbujesz jechać.
Nawet jeśli się rozpadnie- czy to będzie naprawdę taka tragedia? Jeśli tak będzie, znaczy, że to nie było to. Uda się- cudownie, nie uda się- trudno. Jak ze wszystkim w życiu.
A żeby znowu nie dawać Ci powodów, to zmykam z tej głupiej dyskusji.
bardzo rozsądne podejście
Marcy napisał/a:
Jak Cię tak wszystko wkurza, to napij się melisy
ciekawa rada, może warto byś sama się do niej zastosowała
miłego dnia życzę
Ostatnio zmieniony przez zapominajka 2016-07-17, 04:01, w całości zmieniany 1 raz
kochamma [Usunięty]
Wysłany: 2016-07-17, 21:47
Wydaje mi się że zapomnieliście o jednej ważnej kwestii. Samotność to nie tylko brak partnera, to również brak znajomych, rodziny. Warto by było również tutaj jakieś pozytywy znaleźć
no cóż trzeba by wrócić do określenia, czym jest samotność, czy stanem faktycznym, czy emocjonalnym
jedno i drugie jest nieciekawe, ale jeśli jest to stan faktyczny, czy całkowity brak kontaktu z ludźmi i dotyczy to dzieci lub osób bardzo młodych, to jasne jest, że nie sposób znaleźć zalet
natomiast jeśli mamy do czynienia, a często tu na forum tak jest, że ktoś pisze, że ma rodzinę, jakiś znajomych, funkcjonuje normalnie w społeczeństwie, ale do szczęścia brakuje mu tej drugiej połówki, no i generalnie jest z tego powodu bardzo nieszczęśliwy, to można przypuszczać, że mamy do czynienia z osobą uroczo nazywaną przez niektórych neurotykiem, czyli kimś kto do życia i szczęścia potrzebuje uczepić się kogoś jak rzep i oczekiwać, że ten ktoś zapewni mu szczęście (co w sumie raczej się nie zdarza, ale to już inna sprawa)
i myślę, że to dla tych osób takie pomyślenie o zaletach bycia samotnym jest nie do przyjęcia
i żeby nie było, że się wywyższam, albo coś, to problem z neurotyzmem miałam bardzo poważny, straciłam przez to pół życia, reszty mi szkoda
dlatego bardzo obstaję przy tym, że samotność ma swoje zalety, jeśli ktoś nie potrafi wytrzymać sam ze sobą, znaleźć w sobie sił i motywacji samodzielnie, to nie znajdzie jej i innych, wiem, że to trochę brutalne, ale życie jest brutalne, fajnie byłoby mieć kochającą rodzinę, fajnie byłoby spotkać na swojej drodze tylko dobrych ludzi, ale tak nie jest
Ostatnio zmieniony przez zapominajka 2016-07-17, 23:00, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach