Ja wiem, że poniższe słowa mogą być wyrazem mojego zarozumialstwa, samouwielbienia i innych złych cech, ale muszę sobie ponarzekać - ostatecznie nick zobowiązuje.
Są chwile, kiedy samotność bywa uciążliwa, i to nie tylko z powodu niemożności przytulenia się do drugiej osoby, pójścia na spacer/do kina/czy gdzieś tam. Dla mnie najbardziej staje się, kiedy chodzi o kwestie, nazwijmy, organizacyjno-pomocnicze.
Jako osoba samotna, zawsze muszę dostosować swój urlop do potrzeb innych. Nie mogę wyjechać na wakacje w lipcu czy sierpniu, bo zawsze pierwszeństwo mają posiadacze potomstwa. Nie mogę też wziąć urlopu w czerwcu lub we wrześniu, bo Kryśka ustaliła u siebie w firmie, że bierze urlop w czerwcu, to Czesiek też musi. Mnie - samotnej pozostaje urlop w maju bądź październiku, bo przecież mogę pojechać na wczasy, kiedy chcę, i niekoniecznie musi być to w tym samym terminie, co reszta świata.
Jako osoba samotna, powinnam pomagać całemu światu w domowych obowiązkach. Kiedy babcia lub mama się rozchoruje, to ja MAM POMAGAĆ w domu, bo przecież mam tyle wolnego czasu. Co z tego, że od połowy stycznia nie wyspałam się w żadną niedzielę, bo muszę zajmować się dzieckiem, skoro nie mam własnego, mogę pomagać. Dziś na przykład dowiedziałam się, że powinnam jednego dnia obskoczyć dwa mieszkania celem umycia okien, bo wszyscy schorowani, a przecież spędzenie Wielkanocy z brudnymi oknami to zbrodnia przeciwko ludzkości.
A wiecie, co jest w tym wszystkim najgorsze? - że jak tylko delikatnie odmówię, bo na przykład chciałabym raz na jakiś czas zrobić coś dla siebie, dowiaduję się, że jestem egoistką.
Czy też miewacie tego typu sytuacje, czy ja po prostu jestem przewrażliwiona?
Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-03-18, 21:44
Zrzęda , do 30 roku życia byłam tak traktowana. Gdy założyłam swoją rodzinę i miałam swoje problemy, przestałam już tyle pomagać i oczywiście byłam zła . już przywykłam. W domu też nauczyłam wszystkich że moje potrzeby są na końcu. Teraz walczę z własnymi dziećmi, że też mam swoje potrzeby i chętnie zrobiłbym coś dla siebie a nie ciągle dla nich. To w zderzeniu z dojrzewaniem mojej córki oraz generalnie zaborczosci moich dzieci w stosunku do mnie spowodowało otwartą wojnę domową. Ale ja się nie poddaję:)
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-03-18, 22:31
Rozumiem Twoje rozterki, choć moje doświadczenia były związane z "koleżankami". Wymyśliły sobie swego czasu, że będę darmową niańką, bezzwrotnym bankomatem, (bo po co ci pieniądze, skoro nie masz dzieci), telefonem zaufania, etc. Wiem, że z mamą i babcią to jednak co innego, ale też masz prawo do swojego życia i warto o to zawalczyć, znaleźć jakiś kompromis.
Ja całe życie wałkuje dokładnie ten sam problem :D... ciągłe wykorzystywanie przez otoczenie, uleganie innym, żeby dobrze wypaść, żeby mieć spokój itd itd... raz okażesz ludziom słabość, uległość, to później będą to wykorzystywać stale, no bo czemu by nie, nie?
Polecam zmiane środowiska na mniej toksyczne, znalezienie sobie jakiegos zajęcia/hobby po pracy które Cie pochłonie... łatwo powiedzieć a trudniej zrobić.
Dobrym sposobem na problemy z ludźmi wychodzącymi na głowe jest też improwizacja... udawanie , że jesteś zajęta wychodzisz gdzieś czy i nie masz czasu.
Nie daj sie wykorzystywać.
konto_usuniete [Usunięty]
Wysłany: 2016-03-19, 15:44
Musisz znać swoją wartośc . Samotnośc to nie przekleństwo , masz prawo żyć jak inni . Każdy jest powołany do czegoś innego . Bądż sobą .
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-03-21, 19:40
andi napisał/a:
Osoby samotne są nieraz utożsamiane z tym,że skoro nie mają własnej rodziny,to mają mało obowiązków i mają czas wolny i mogą go innym poświęcić.
Smutna prawda. Ostatnio dwie dziewczyny, z którymi się wychowywałam i które co kilka lat (niestety) sobie o mnie przypominają, stwierdziły, że na pewno umieram z nudów. Szkoda tylko, że gdy chciałam im opowiedzieć o moich zajęciach, nie były już zainteresowane.
Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-03-21, 19:50
To Sun tak jak u mnie. Jeżeli jestem samotną matką do tego praktycznie nie pracującą aktualnie, to zwykle każdy widzi to tak, że cały dzień leżę i nie mam nic do roboty. Jak mówię , że nie mam czasu to są zdziwieni. Nikt nie patrzy, że aby mieć czas dla siebie to cały dzień , który zaczynam ok 6.45 a kończę średnio o 2.00 , muszę mieć dokładnie rozplanowany.
przypomniał mi się tekst mojej babci, kiedy pracowałam na jakieś skrajne zmiany (jednego dnia 13-21, następnego na 8), robiłam kurs prawa jazdy i regularnie ćwiczyłam. Właściwie cały tydzień miałam zaplanowany co do minuty. "a cóż ty masz takiego do roboty?! zobaczysz, będziesz miała męża i dzieci, to wtedy dowiesz się co to brak czasu" jakby to było wyznacznikiem posiadania i nieposiadania wolnego czasu. Żeby nie było, moja bratwa wówczas była w ciąży na l4, a jej jedynym zajęciem było ugotowanie obiadu na dwa dni. Faktycznie, porównaniu ze mną zdecydowanie się przepracowywała.
Sun, z tym chodzącym bankomatem to też prawda. Jak już słyszę "pożycz" to mnie krew zalewa.
Ostatnio na słowo "pożycz" odparłam "ni ch**ja, muszę kupić sobie majtki"
I wiecie co? - poskutkowało xD
barikello [Usunięty]
Wysłany: 2016-03-22, 04:58
Nie powiem nic odkrywczego, ale myślę, że jeśli jest taki problem, to trzeba tupnąć nogą i nie dać się wykorzystywać. Innym, którzy mają jakieś tam życie towarzyskie i nie są samotni, pewnie ciężko wczuć się w sytuację osoby samotnej. Czasami chyba sami się nie zastanawiają, że w jakiś sposób mogą zrobić jej przykrość itp. Niby fajnie, że jest się potrzebnym (choć źle patrzę na ten "przymus" mycia okien), no ale właśnie chyba lepiej jeśli ktoś pamięta z innych powodów, niż wtedy gdy trzeba pomocy domowej... Ja bym w końcu chyba powiedział "przepraszam, ale mam swoje życie, to że jestem sam, nie znaczy, że nie mogę zaplanować czegoś dla siebie, w końcu też mam takie prawo". Choć z tą pracą faktycznie... są równi i równiejsi, zawsze.
konto_usuniete [Usunięty]
Wysłany: 2016-03-22, 11:06
Też u mnie sie zdarza ,że jak ktoś zachoruje to do mnie telefon z Firmy. Jednak nauczyłam ich odmoąa ,że mam inne plany i nie zawsze mogą na mnie liczyć i teraz mam spokój. Stanowczoei radykalne posunięcie daje efekty.
Ostatnio zmieniony przez konto_usuniete 2016-03-22, 11:07, w całości zmieniany 1 raz
Jak widać co poniektórzy nie są tak samotni jak mogłoby się wydawać, cieszcie się, że ktokolwiek was zauważa i prosi o pomoc.
Prawdziwa samotność zaczyna się w tedy, kiedy nikt cię nie zauważa, nie masz nikogo, żeby zamienić słowo, jesteś problemem dla własnej rodziny, a jedynym kontaktem z człowiekiem jest internet.
Wiek: 40 Dołączyła: 23 Mar 2016 Posty: 242 Skąd: Łódź
Wysłany: 2016-03-23, 09:44
Nie, nie jesteś przewrażliwiona. Nie, ja tak nie mam. ALe - tak, ludzie tak mają :)
Kwestia - jak juz tu ktoś napisał - tupnięcia nogą. Po pierwsze - praca. Nikogo nie powinno obchodzić, czy żyjesz z facetem, a może trzema, a może masz w domu stado kotów i musisz się nimi zajmować. Urlop w okresie urlopowym Ci się należy i tyle. Jeśli masz taką, a nie inną sytuację w pracy, po prostu z tajemniczym uśmiechem powiedz, że niestety, ale w tym roku w grę wchodzi tylko lipiec i sierpień. Jeśli ktoś Ci zarzuci, że przecież nie masz rodziny, spokojnie powiedz, że nie chwalisz się swoim życiem i koleżanka jak widać jest niedoinformowana, ale Tobie (i tu stara, dobra metoda zdartej płyty) w tym roku pasuje tylko lipiec i sierpień. A najlepiej to (przykładowo, wstaw, co chcesz) pierwsza połowa sierpnia. Zdarta płyta, niedomówienia - niech sobie myślą, co chcą. Masz prawo jechać na urlop latem i tyle. Ja w pracy nie mam takich problemów, na szczęście, choć jest nas w dziale 13 osób - jakoś umiemy się dogadać i nikt nikomu niczego nie narzuca ani nie zarzuca.
Z rodzicą paradoksalnie jest trudniejsza sprawa, ale tu rozwiązanie może być tylko jedno - także tupnięcie nogą. Powiedz, że chętnie pomożesz z umyciem okiem, ale na zmianę z ... (i tu sobie wstaw jakiegoś członka rodziny, który jest podobnie blisko skoligacony z osobą, której masz pomagać, albo w podobnych stosunkach). Nie masz rodziny, ale masz inne obowiązki, o których rodzina najwyraźniej nie wie, ale nie chcesz ich obciążać swoimi problemami... Tu zawieszenie głosu ;) Inteligentni zrozumieją, z głupimi nie warto dyskutować. Zdarta płyta - pomagasz raz, w określonym przez siebie terminie i tyle. Przykro Ci, ale masz też swoje sprawy. Nie daj się wykorzystywać. Nie daj sobie wmówić, ze jesteś egoistką - nie jesteś. Musisz dbać o siebie i własne sprawy. Też się tego musiałam nauczyć. Mamy tylko jedno życie - to moje życiowe motto od czasu rozwodu i kierowanie się nim naprawdę pomaga. Zdrowy egoizm to jest to, czego potrzebujesz :)
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-03-23, 11:47
Cytat:
Sun, z tym chodzącym bankomatem to też prawda. Jak już słyszę "pożycz" to mnie krew zalewa.
Ostatnio na słowo "pożycz" odparłam "ni ch**ja, muszę kupić sobie majtki"
I wiecie co? - poskutkowało xD
A ja zawsze mówiłam, że potrzebuję na lekarza/leki. To już wiem, gdzie popełniałam błąd, że tak długo nie mogłam pozbyć się sępów i dopiero ich emigracja mnie wyzwoliła
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach