Wiek: 33 Dołączył: 28 Mar 2016 Posty: 91 Skąd: Wielkopolskie
Wysłany: 2016-03-29, 22:06
Wiesz coś mi to przypomina , w sumie to u mnie w chacie też Ty i tak nie masz żadnych planów heh Krew mnie zalewa jak coś takiego słyszę ,ale z czasem się to zmieniło . Teraz praktycznie praca , studia i nauka poza tym zapełnia mi 3/4 dnia . Ja wyrobiłem sobie takie podejście do tematu że mam resztę gdzieś , każdy Ci wokół gada że już powinno się to i tamto , a ja tam robię jak uważam . Z resztą i tak nie mają szans bo jestem uparty jak cholera
konto_usuniete [Usunięty]
Wysłany: 2016-04-05, 08:41
Yogi napisał/a:
Jak widać co poniektórzy nie są tak samotni jak mogłoby się wydawać, cieszcie się, że ktokolwiek was zauważa i prosi o pomoc.
Prawdziwa samotność zaczyna się w tedy, kiedy nikt cię nie zauważa, nie masz nikogo, żeby zamienić słowo, jesteś problemem dla własnej rodziny, a jedynym kontaktem z człowiekiem jest internet.
Na szczęście społeczeństwo korzysta z portali społecznościowych, typu facebook i nikt nie jest samotny w sieci. A w życiu prywatnym największym przyjacielem wtedy staje się smartfon.
Ostatnio zmieniony przez Yogi 2016-04-05, 10:59, w całości zmieniany 1 raz
Wydaje mi sie że ktoś kto jest sam pod żadnym względem nie jest gorszym .. nigdy tak nie postrzegałam innych singli.. jednak można odczuć taką niepisaną presję społeczeństwa..
Np pytania w stylu czemu jesteś sam sama ... Przecież nikt się nie pyta kogos dlaczego masz rodzinę? dlaczego nie jesteś sam?:)
Cały czas jednak osoby same samotne jakby tego ich nie określić to są postrzegane w takich ramach dziwności, niezrozumienia, nieposzczęszczenia sie życiu..napiętnowania ..
Z drugiej strony nie wiem czy ktos sie ze mną zgodzi.. ale obserwując pary relacje uważam że czasami ludzie nie chcą być po prostu sami..nie kochają ale wchodzą w relacje aby mieć ogólny spokój...
Wydaje mi sie że ktoś kto jest sam pod żadnym względem nie jest gorszym .. nigdy tak nie postrzegałam innych singli.. jednak można odczuć taką niepisaną presję społeczeństwa..
Np pytania w stylu czemu jesteś sam sama ... Przecież nikt się nie pyta kogos dlaczego masz rodzinę? dlaczego nie jesteś sam?:)
Cały czas jednak osoby same samotne jakby tego ich nie określić to są postrzegane w takich ramach dziwności, niezrozumienia, nieposzczęszczenia sie życiu..napiętnowania ..
Z drugiej strony nie wiem czy ktos sie ze mną zgodzi.. ale obserwując pary relacje uważam że czasami ludzie nie chcą być po prostu sami..nie kochają ale wchodzą w relacje aby mieć ogólny spokój...
Tylko tutaj poprawie ciebie. Że singiel może mieć partnerów i prowadzić życie seksualne tylko nie wiązać się na stałe. Tutaj mamy do czynienia z osobą samotną która nie ma partnera/ów. I tak masz racje w wielu związkach tak jest że osoby nie darzą siebie szczególnym uczuciem, są ze sobą na zasadzie coś za coś. Są też takie pary które widzą się dwa razy w tygodniu tylko na seks więc według mnie to patologia.
Ostatnio zmieniony przez Revenn 2016-12-01, 00:57, w całości zmieniany 1 raz
Revenn, nie możesz tego nazwać patologią. W słowniku PWN terminem patologia określamy:
1. «nauka o chorobach»
2. «stan chorobowy organizmu»
3. «oddział w szpitalu ginekologicznym przeznaczony dla kobiet z powikłaniami w przebiegu ciąży»
4. «nieprawidłowe zjawiska występujące w życiu społecznym»
To, co opisałeś nie pasuje do żadnego określenia słowa patologia
Taki szczegół
Są też takie pary które widzą się dwa razy w tygodniu tylko na seks więc według mnie to patologia.
Ciężko to nazwać patologią. Takie związki nie mają długiej przyszłości. Prędzej czy później namiętność gdzieś zniknie i związek się skończy.
A kto to nazywa związkami? Zazwyczaj są to układy, że pary spotykają się tylko w celach seksualnych. Zawsze mnie to zastanawiało swoją drogą, do jakiego stopnia niektórzy ludzie sprowadzają seks do fizjologii... Mnie to przeraża.
Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-12-01, 15:31
Marcy napisał/a:
A kto to nazywa związkami?
Są osoby, które taką relację traktują jak związek. To czy ktoś to nazywa związkiem, relacją czy czymkolwiek innym chyba nie ma w tym przypadku większego znaczenia?
Amigo Vulnerable, termin jest niejednoznaczny. Nie każdy będzie to tak postrzegał, więc naukowo patrząc nie można się z tym do końca zgodzić
Oho, widzę wątek humanistyczny, więc wkraczam z dobrą radą.
Naukowo patrząc (mówię o nauce jaką jest językoznawstwo), to koleś ma jak najbardziej rację używając słowa "patologia" w tym znaczeniu. Słowniki nie są żadnymi wyznacznikami naukowymi, słowniki są wskazówkami dla tych, którzy np danego słowa nie znają i chcieliby je sobie przybliżyć, zrozumieć jego ogólny sens. Każde słowo ma setki przeróżnych znaczeń, i w żadnym słowniku na świecie nie zmieścilibyśmy ich wszystkich. A cały czas powstają kolejne, nowe znaczenia starych i znanych już słów. Znaczenie słów nadajemy im my sami, poprzez kontekst i intencję jaką się kierujemy. Przytaczany autor użył słowa "patologia" aby zapozycjonować pewną relację, którą odbiera negatywnie. Zrozumieliśmy jego przekaz. Ba, ty nie tylko go zrozumiałaś, ale i się jeszcze nie zgodziłaś. Językowo sytuacja jest klarowna i nie ma tu żadnego błędu.
Więc wyczilujmy się, napijmy ciepłej herbaty bo wieczór paskudny i chłodny, i odpuśćmy sobie rozmowę o znaczeniu słów.
Co do topicu zaś, niech każdy sam decyduje o tym jak określić relację w której się znajduje. Decydowanie za innych o tym, czy są w związku czy nie, czy ich relację można związkiem nazwać lub nie, nie leży w mej naturze.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach