Plusy nieposiadania? Dla mnie na pewno to, że nie muszę się dostosować. Nie mam żadnych zobowiązań i mogę odplywac we własny świat kiedy mi się podoba. Wiem, że to egoistyczne i wygodne, ale może "ktoś kiedyś" (hehe..) to we mnie zmieni.
Minusy? Brak wsparcia od kogoś w ciężkich chwilach, podniesienia na duchu, tchniecia życia. Nie ma też tej radości przebywania z ukochaną osobą, dzielenia smutków i radości. Brak poczucia, że komuś na nas zależy. A to wszystko się potęguje zwłaszcza kiedy brak jakichkolwiek bliskich osób.
Wiek: 40 Dołączył: 01 Paź 2013 Posty: 74 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-02-25, 08:18
Nie posiadając bliskiej osoby czuje się bezpiecznie. Nikt nie powie mi po jakimś czasie bycia razem, że znudziłem się. Mam swoją przestrzeń, nie muszę się kłócić. Ma to swoje złe strony.
Poczucie bycia gorszym, gdy widzę pary na ulicach, kiepska motywacja do wielu rzeczy. Łatwiej jest mi coś robić, gdy robię to z myślą o kimś, niż o samym sobie.
Jeszcze dziesięć przykładów.
Dobrą stroną braku partnera jest:
Możliwość jedzenia na śniadanie płatków kukurydzianych z piwem
Kąpiel co drugi dzień
Oglądanie się za babeczką na ulicy
Chodzenie nago po domu bez względu na estetyczne walory ciała
Nie "manie" do czynienia z partnera-ki rodziną
Oglądanie kanałów tv jakie się chce
Możliwość gromadzenie puszek butelek i papierów w samochodzie po stronie pasażera
Nie przejmowanie się swoim zapachem w toalecie
Niema potrzeby udawania "maczo"
Spanie w domach gdzie popadnie
Ja jak już pisałem wcześniej od wielu lat nie mam partnerki i jest mi z tym doskonale. Widzę same plusy. Minusy zwane; brak wsparcia, podnoszenia na duchu w zasadzie nie istnieją bo odciąłem się maksymalnie na ile to możliwe od cywilizacji - zdecydowanie mniej problemów. A nawet jeśli pojawi sie jakieś niepowodzenie to nie jest one aż tak wielkie abym musiał się na kimś wspierać.
Ja jak już pisałem wcześniej od wielu lat nie mam partnerki i jest mi z tym doskonale. Widzę same plusy. Minusy zwane; brak wsparcia, podnoszenia na duchu w zasadzie nie istnieją bo odciąłem się maksymalnie na ile to możliwe od cywilizacji - zdecydowanie mniej problemów. A nawet jeśli pojawi sie jakieś niepowodzenie to nie jest one aż tak wielkie abym musiał się na kimś wspierać.
Doskonale Cię rozumiem. Mam podobnie. Jedyna różnica w tym, że ja nie jestem odcięta od cywilizacji aż tak jak Ty, ale to wynika z konieczności finansowych.
codziennie budzić się przy tym samym człowieku ze świadomością, że k8wa zmarnowałeś życie...
Czerwona masz 21 lat "świadomie" żyjesz około 3 -4 lata.
Mniej więcej jeszcze możesz zmienić swoje życie dwadzieścia razy
osiągnęłam już "złoty wiek", teraz już lecę w dół...
tatuażu już sobie nie zrobię, kolczyków nie dorobię, na weekend z obcym człowiekiem nad morzę nie wyjadę, na wagary już nigdy nie pójdę
niczego nie da się cofnąć
już czuję się jak 50latka
czas umierać
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach