Mi jest obecnie emocjonalnie obojętne co się z moim życiem i mną dzieje. Apatia. Prokrastynacja. Obojętność. Niby studiuję, mógłbym mieć po studiach dobrze płatną pracę, ale mi to obecnie dla moich emocji obojętne, bo co z tego, skoro i tak nie będzie się nic ciekawego działo w życiu towarzyskim.
Tak ostatnio odczuwam to wszystko, znaczy się nie odczuwam bo się uodporniłem na emocje i jestem zobojętniały na wszystko. Mam jeszcze w rozumie obraz siebie z dawnych lat, swoich ambicji, ale sam ten obraz ledwo wystarcza by pchać się do przodu, na ostatnich terminach i coraz mniej mi się chce.
no jak będziesz tak podchodził, to na pewno nic ciekawego się nie będzie działo
To jest naturalna reakcja organizmu, naszej psychiki na mase niezaspokojonych potrzeb...
Każdy musi mieć coś co nadaje życiu sens, wieloletnie zaniedbanie różnych sfer życia często powoduje, że człowiek traci to tzw światełko w tunelu, które pcha nas naprzód... no i zaczynają się depresje, schizofremie, jakies lęki i inne gówna. Żeby z tego syfu się wygrzebać zazwyczaj wystarczy człowiekowi jedna szczera relacja z drugą osobą... a jak tego nie ma, to jak to kiedyś ktoś powiedział.... "Kobieta bez faceta więdnie, a facet bez kobiety staje się cieniem"
Mi jest obecnie emocjonalnie obojętne co się z moim życiem i mną dzieje. Apatia. Prokrastynacja. Obojętność. Niby studiuję, mógłbym mieć po studiach dobrze płatną pracę, ale mi to obecnie dla moich emocji obojętne, bo co z tego, skoro i tak nie będzie się nic ciekawego działo w życiu towarzyskim.
Tak ostatnio odczuwam to wszystko, znaczy się nie odczuwam bo się uodporniłem na emocje i jestem zobojętniały na wszystko. Mam jeszcze w rozumie obraz siebie z dawnych lat, swoich ambicji, ale sam ten obraz ledwo wystarcza by pchać się do przodu, na ostatnich terminach i coraz mniej mi się chce.
no jak będziesz tak podchodził, to na pewno nic ciekawego się nie będzie działo
To jest naturalna reakcja organizmu, naszej psychiki na mase niezaspokojonych potrzeb...
Każdy musi mieć coś co nadaje życiu sens, wieloletnie zaniedbanie różnych sfer życia często powoduje, że człowiek traci to tzw światełko w tunelu, które pcha nas naprzód... no i zaczynają się depresje, schizofremie, jakies lęki i inne gówna. Żeby z tego syfu się wygrzebać zazwyczaj wystarczy człowiekowi jedna szczera relacja z drugą osobą... a jak tego nie ma, to jak to kiedyś ktoś powiedział.... "Kobieta bez faceta więdnie, a facet bez kobiety staje się cieniem"
ja rozumiem reakcje....w niejednym gównie emocjonalnym już siedziałam, a mam tyllo 28 lat....przrobiłam depresje, nerwice, strach przed wychodzeniem z domu, hipochondrię, psychotropy, izolowanie się (mój ostatni związek przez to sie rozpadł, z czym nie mogę się pogodzić i chyba się nie pogodziłam)
ale nigdy nie przestałam walczyć! nigdy nie powiedziałabym, że w moim życii towarzyskim nic sie już nie bedzie działo...dopóki żyje będę poznawać ludzi , odkrywać świat i wiecie co...raz na jakiś czas mi się udaje
pamietam jak 1.5 roku temu bałam się nawet wyjść do sklepu i wtedy poznałam mojego byłego i pojechałam z nim w ciemno 300 km od domu, a też widziałam sie już samotną w szpitalu psychiatrycznym do końca życia...do póki żyjesz nie rezygnuj z marzeń, każda nowo poznana osoba może Cie zaskoczyc...sęk w tym by w sobie odkryć dar do "widzenia" w ludziach tego "czegoś" i bycia w miarę otwartym
mi np. pomaga praca.
Niby narzekam, że za duże ciśnienie i że wszystko muszę sama zrobić, bo jak poproszę o to kogoś innego to najpierw stracę czas na tłumaczenie, a później na poprawianie :/ no więc robię ja. Chętnie bym sobie posiedziała w domu z "czystym umysłem", że nie muszę jutro niczego zrobić, z nikim nie jestem umówiona, nie muszę się malować, uśmiechać bla bla bla
ale! z drugiej strony, wiem, że po dwóch dniach wolnego zaczynam świrować i nie wiem co ze sobą mam robić
więc jednak nadgodziny przynajmniej mam świadomość, że w czymś się spełniam hyhy
A ja tego nie rozumiem, tego uciekania w pracę. Ale co kto lubi.
po prostu czas który spędzasz na marudzeniu i wymyślaniu jakie to twoje życie jest beznadziejne/piciu/obijaniu sie itd, przeznaczasz na pracę- o ile to jakaś ambitna praca to przestajesz myśleć o problemach
cała tajemnica
Już nieraz opisywałem, jak spędzam wolny czas, więc nie będę się powtarzał. Zamiast pracować wolę robić coś przyjemniejszego, a na pracę przeznaczać tylko tyle, ile potrzeba do zarobienia pieniędzy i ani chwili dłużej. Naprawdę potrzebujecie, żeby szef wam organizował zajęcie, żebyście nie mieli czasu na narzekanie? Praca czy alkohol to nie jest jedyna alternatywa dla użalania się nad sobą. Strasznie smutni z was ludzie, jeśli całe wasze życie to tylko narzekanie i praca i nie widzicie nic poza tym.
Ostatnio zmieniony przez kamiledi15 2015-02-07, 22:13, w całości zmieniany 4 razy
Już nieraz opisywałem, jak spędzam wolny czas, więc nie będę się powtarzał. Zamiast pracować wolę robić coś przyjemniejszego, a na pracę przeznaczać tylko tyle, ile potrzeba do zarobienia pieniędzy i ani chwili dłużej. Naprawdę potrzebujecie, żeby szef wam organizował zajęcie, żebyście nie mieli czasu na narzekanie? Praca czy alkohol to nie jest jedyna alternatywa dla użalania się nad sobą. Strasznie smutni z was ludzie, jeśli całe wasze życie to tylko narzekanie i praca i nie widzicie nic poza tym.
gdybym miała jakąś bzdurną pracę, 8 godzin i z głowy, może bym też tak mówiła, ale że pracuję z rodziną, to trochę inaczej to odbieram- nie pracuję tylko, żeby mieć co zjeść, mam trochę większe ambicje, polecam ;)
A ja tego nie rozumiem, tego uciekania w pracę. Ale co kto lubi.
po prostu czas który spędzasz na marudzeniu i wymyślaniu jakie to twoje życie jest beznadziejne/piciu/obijaniu sie itd, przeznaczasz na pracę- o ile to jakaś ambitna praca to przestajesz myśleć o problemach
cała tajemnica
Dokładnie. Poza tym jak się poczyta inne fora, to ludzie mają tyle problemów w związkach (brak szacunku, alkohol, przemoc fizyczna i psychiczna, złe traktowanie, hazard, problemy z komunikacją, zdrady, za dużo seksu, za mało seksu, samotność w związku, itd. ) że się zwyczajnie odechciewa być z kimś.
A ja zapisałam się na kurs angielskiego od jesieni. Same korzyści - będę robić to co zawsze lubiłam, czyli będę się uczyć czegoś co mi się podoba i może kiedyś przyda, wyjdę do ludzi, może poznam kogoś, spędzę aktywnie czas i będę miała zajęcie dla głowy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach