Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-01-27, 22:11
Długopis, wszystko to racją co piszesz. Ale ją z punktu widzenia czasu mogę ci poradzić skupić się na studiach a kiedy czujesz że masz dość lub jest po temu czas, zabaw się. Studia kiedyś pomogą ci już w tym poważnym życiu. Na wszystko jest czas i pora. Trzeba czasem pobycie samemu, trzeba się kształcić i trzeba się bawić. Wszystko w równowadze.
Bari, trudno mi odpowiedzieć na to co napisałeś. Może pomału zacznij zmieniać towarzystwo. Mam wrażenie, że to ty probujesz się naginać do towarzystwa. Stworz sobie takie , nawet nieliczne, gdzie będziesz mógł być sobą.
Bo tak jest. Żeby nie być sam to próbowałem się wkręcić, ale widziałem że nic dobrego z tego nie wynika, więc sobie odpuściłem.
Jula napisał/a:
Bari, towarzystwo które Cię ignoruje odejdzie. Nie jest nic warte. Mysl o sobie.
Właśnie to robię. Ale muszę być cierpliwy i spokojny, a wtedy zrobię kolejny krok do przodu i zrealizuję jeden z moich celów, ten którego jestem najbliżej. Kolejne będą musiały jeszcze poczekać, bo wymagają czasu. Robię to właśnie z myślą o sobie i jestem zdecydowany.
U mnie to wygląda tak, że jestem samotny z własnego wyboru, ale wtedy był to wybór nieświadomy.
W czasach szkoły (gimnazjum, technikum) zamiast jakoś starać nawiązywać znajomości z ludzmi czy zawierać bliższe przyjaźnie, wolałem spędzać dnie przed komputerem. Miałem niby w klasie w technikum 3 kumpli, ktorzy spędzali dni tak jak ja, ale szkoła się skończyła, kumple powyjeżdżali na studia, mają dziewczyny, rzadko wracają do domu, a ja pewnego dnia obudziłem się z ręką w nocniku.
Moja samotność jest to niestety mój wybór. Ciężko jest mi zmienić tę sytuację, gdyż tak bardzo nie akceptuję siebie, że z góry zakładam, że nie jestem warta żadnej znajomości i zwyczajnie unikam ludzi. Czuję się z tym jednak bardzo źle. Aby o tym zapomnieć pracuję całymi dniami (za swoją pracy niestety nie przepadam więc robię to na siłę wbrew sobie), a w miarę możliwości podróżuję. Jedynie to sprawia, że czuję się szczęśliwa mimo samotności.
Hmm.. chyba tak, może nie zmienić zupełnie, ale choć troszkę pomóc. Jednak to dla mnie mega ciężka droga, głównie dlatego, że nie potrafię zmieniać czegoś właśnie małymi kroczkami, tylko od razu stawiam przed sobą wielkie cele i po jakimś czasie mam zwyczajnie dość. Chciałabym to zmienić w końcu.
Wiek: 52 Dołączyła: 26 Sty 2016 Posty: 493 Skąd: Kraków
Wysłany: 2016-02-01, 13:55
Wiesz, może ten wielki cel podziel na punkty i realizuj punkt po punkcie. Naprawdę się da tylko trzeba byc cierpliwym. Od 4 lat tak do przodu, najpierw trzeba zmienizmieniacoje myslenie i nastawienie, czasem trzeba się zatrzymać i jak pomyślnie zawieje do przodu i tak cierpliwie do przodu. Czasem jakies przyjemności tylko dla siebie, nawet szalone.
Dołączył: 09 Mar 2016 Posty: 8 Skąd: Zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-03-09, 02:32
Bari napisał/a:
U mnie to wygląda tak że w towarzystwie jestem jakby pomijany, to znaczy jestem tam obecny ciałem, a jak chcę być też obecny duchem to czuję się obco. Jak próbuję coś wtrącić do rozmowy to często jest to pomijane, po prostu temat płynie dalej, a to co powiedziałem się odbiło gdzieś na bok, tak jak bym się w ogóle nie odzywał. Tak jakby nie zwracali na mnie uwagi. To jest jeszcze gorsze uczucie niż zamknięcie się samemu w pokoju czy spędzanie weekendu przed kompem z piwem w ręku. Tzw. samotność wśród ludzi.
To jest ignorowanie osoby, całkowita klęska bo brak jakiejkolwiek interakcji międzyludzkiej nie ma jak sie przed tym obronić
A najgorzej jak przez coś takiego zaczniesz myśleć sobie "co jest ze mną nie tak?" "czemu ja jestem taki nudny?". Nie do końca się z tym jeszcze uporałem, ale ostatecznie sobie wyjaśniłem że jestem po prostu inny, nie gorszy, ale inny, dość specyficzny, że po prostu nie pasuję do tej większości, do ogółu. Czasem jeszcze zdaje mi się że jestem nudny, może i coś w tym jest, ale nie widzę już w tym nic złego. Po prostu organizuję sobie czas tak żeby mi było dobrze.
Dołączył: 09 Mar 2016 Posty: 8 Skąd: Zachodniopomorskie
Wysłany: 2016-03-09, 21:15
Bari napisał/a:
A najgorzej jak przez coś takiego zaczniesz myśleć sobie "co jest ze mną nie tak?" "czemu ja jestem taki nudny?". Nie do końca się z tym jeszcze uporałem, ale ostatecznie sobie wyjaśniłem że jestem po prostu inny, nie gorszy, ale inny, dość specyficzny, że po prostu nie pasuję do tej większości, do ogółu. Czasem jeszcze zdaje mi się że jestem nudny, może i coś w tym jest, ale nie widzę już w tym nic złego. Po prostu organizuję sobie czas tak żeby mi było dobrze.
Bo widzisz jak ktoś odstaje od "normy" to niestety jest tak traktowany, trochę jak wyrzutek, dziwak a ludzie nie rozumieją odmienności i reagują agresją lub olewaniem takiego kogoś, wykluczają go. Po prostu trzeba takich ludzi też olać, trzymać z takimi co Cię akceptują i żyć po swojemu tak jak ci wygodnie. Czuję niechęć do ludzi, którzy mnie olewają a łaszą się gdy coś ode mnie potrzebują, bo potem znowu jest tak samo a ty czujesz po raz kolejny oszukany i wykorzystany. Warto być czasem asertywnym, trochę egoistą by nie powiększać szeregu zawiedzionych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach