Ale ja najczęściej dobrze odnajduję się w towarzystwie i nie mam problemów z nawiązywaniem nowych znajomości. to co ty robisz na tym forum ?
A widzisz, bo mnie pusty seks nie interesuje. Taki to ja mogę mieć z własną ręką przed kompem. I do tego taki seks nie marudzi o nową bluzkę albo inne bajery. Może niewystarczająco się wyrażam, mnie autentycznie odpycha popychanie byle kogo i byle gdzie, a w dodatku boję się coś złapać. Nie zaliczam, bo zwyczajnie mnie to nie kręci.
Napisałem o zaliczaniu dlatego, żeby pokazać, że ludzie nie mają z tym specjalnego problemu. A dla mnie bycie z jakąś panną tylko po to, żeby ją popychać, jest bez sensu. Jak będę chciał takiego pustego popychania to sobie włączę porno albo do pierwszej lepszej knajpy pójdę. Samotności coś takiego raczej nie likwiduje.
kochamma [Usunięty]
Wysłany: 2015-11-28, 15:36
Pandora samotność to nie tylko brak stałego związku. Dla mnie ( i myślę większości osób na forum) samotność to brak jakichkolwiek znajomych, siedzimy cały czas w domu - wiec Twoje opowieści i masowym wyrywaniu lasek , łatwość nawiązywania znajomości i równoczesne narzekanie jaki to ty jesteś samotny jest dość abstrakcyjne. Mi się wydaje że zbyt mocno szukasz tej swojej wybrany i przez to nie wychodzi. Znajdź jakąś swoją paczkę, normalnie żyj a miłość sama przyjdzie.
Wiek: 40 Dołączył: 01 Paź 2013 Posty: 74 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-30, 11:02
Cytat:
Jedno co mnie zawsze dziwi w takich dyskusjach:
wszyscy wydają się być taaaaaak przeraźliwie samotni
i ogromna większość wydaje się gotowa zrobić wszystko żeby to zmienić
czyżby???????
???
to dlaczego, kiedy pojawia się okazja żeby być z kimś i pozbyć się tej podobno tak znienawidzonej samotności, to wszyscy za każdym tę okazję odrzucają?
to o co wam wszystkim do cholery chodzi?
Ja często bywałem w takich relacjach, które zrywałem. Dlaczego? Na początku jest tak jak piszesz. Pojawia się ktoś, kto pozwala zapomnieć o samotności. Z czasem jednak w moim przypadku okazywało się, że nie wypełnia to pustki. Często były to osoby, które nie szanowały odrębności, zawalały swoimi emocjami. A czasem po prostu to osoby, które mają kompletnie inne spojrzenie na rzeczywistość, nie nadaje się z nimi na tych samych falach. Po co w takim razie brnąć w takie relacje? Jeśli z tą osobą czy bez człowiek czuje się tak samo samotny? Czasem jest też tak, że ktoś zwyczajnie się boi. Jeśli ktoś przez ileś lat żył w poczuciu samotności, że nie można liczyć na innych, to gdy zjawia się ktoś, kto wypełnia tą pustkę, to zwyczajnie można czuć strach. Czasem też sam byłem odtrącany. Próbowałem poznać ludzi przez net i po wymianie kilku maili, kontakt się urywał. Mam wrażenie, że ocenia się ludzi dosyć powierzchownie. Można tylko próbować dalej i zastanowić się, gdzie popełnia się błędy i dlaczego trafia się na takich a nie innych ludzi.
no nie wiem, mnie się wydaje że bycie samotnym, to nie od razu znaczy, że trzeba być desperatką czy desperatem i rzucać się na każdego, kto się tylko napatoczy, z takim podejściem to można moim zdaniem narobić sobie tylko kłopotów
poza tym samotność to rzadko jest tak naprawdę "fizyczny" brak ludzi wokół... tak mi się wydaje
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach