Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-05-25, 18:42
Zaangażowanie w związek czy w przyjaźń musi wychodzić od obu stron. Stopień zaangażowania powinien zależeć od tego, na jakiej stopie jest utrzymywana ta znajomość.
W kwestiach kobiet i relacji damsko-męskich ekspertem nie jestem. Może to zabrzmi brutalnie, ale takie dziewczyny nie chcą mieć kolegów. Chyba że jest bogaty lub potrafi w inny sposób zaspokoić jakieś jej potrzeby.
Owszem, tylko też jest tak, że, w przypadku związków kobiety takie też mają duże wymagania od facetów.
Takie związki nie są bezinteresowne, tylko zawsze się coś za tym kryje. Niektóre kobiety potrafią udawać miłość, uczucie do facetów po to, by korzystać materialnie. Tylko to nie jest oparte na szczerości, a na pozorach.
Osobiście, wolałbym nie mieć styczności z tego typu kobietami, bo nie jest to ani miłe, ani przyjemne. Po za tym i tak takie kobiety nie zainteresowałyby się mną, bo ja żyje skromnie, biednie i nie stać by mnie było na finansowanie takich kobiet.
Taka jest po prostu prawda.
Są kobiety, które wykorzystują facetów, i to nie tylko finansowo, ale i uczuciowo.
I one są wśród nas.
Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-05-25, 19:19
Tacy faceci też się zdarzają. Tylko zamiast pieniędzy chcą czegoś innego. Potrafią wykorzystać czyjeś uczucia do własnych celów. Czasem od znajomych słyszę jak to ich "kolega" chciał je wykorzystać.
Oczywiście.
Ale, jeśli chodzi o kobiety, to trzeba na nie naprawdę uważać. Wiem coś o tym, bo miałem styczność z różnymi kobietami i miło nie było.
Zresztą i są takie kobiety, które bez powodu potrafią być niemiłe, chamskie wobec facetów i nic sobie z tego nie robią.
To jest taka złośliwość tych kobiet, bo mają taki a nie inny charakter. I to jest problem w kontaktach z kobietami. One same doprowadzają do tego, że nie układają się normalne relacje: damsko - męskie i są przez to problemy.
Oczywiście, niektórzy faceci też nie są bez winy, no ale to zależy o co dokładnie chodzi i jakie są sytuacje.
W każdym razie to, że dużo ludzi nie jest z nikim, tylko są singlami, wynika głównie z konieczności, a tylko jakaś część ludzi jest singlami z świadomego wyboru. Chociaż, trudno to tak dokładnie stwierdzić, bo ja nie znam statystyk ludzi wolnych i z jakich przyczyn są sami.
Ktoś też może mieć jakieś powody, dla których jest sam, czyli singlem. Ja nie znam tych powodów, no bo skąd.
Natomiast, są różne związki ludzi. Jedni są ze sobą tylko "dla zabawy", nie angażując się poważnie, inni są ze sobą dla korzyści, zarówno materialnych, jak i seksualnych, ale nie ma tam żadnego uczucia, sentymentu.
Zależy, kto czym się kieruje i z czego chce korzystać.
A ja jestem sama, bo się zakochałam w nieodpowiednim mężczyźnie i jestem nieatrakcyjną kobietą - to ostatnie to niewątpliwie moja wina :). Kiedy się poznaliśmy był z inną kobietą w związku i dalej jest. Mimo to nadal spotyka się ze mną. To już 9-10 lat. Czekałam na niego a on o tym wie. Prosiłam, żeby tamto skończył, ale on oświadczył, że ją kocha i chce się z nią zestarzeć, a mimo to dalej do mnie przychodzi i dalej codziennie jest rozmowa telefoniczna. W czasie gdy się spotykaliśmy oświadczył się jej a potem ożenił. Z nią wyjeżdża na urlop, z nią wychodzi do kina i restauracji. Prawdopodobnie mają już dziecko/dzieci. Do mnie dzwoni co rano i ma seks co jakiś czas. Nie wiem co się u niego dzieje w życiu. Odciął mnie informacyjnie. Nie wiem jak to robi, ale wychodzi mu genialnie, bo ja nic nie wiem ponad to co mi sam powie.
Jestem do niego chyba uzależniona psychicznie. Ale kiedy próbuję traktować go jak swojego mężczyznę on mi potrafił powiedzieć, że jestem samotną osobą :) Wiecznie narzeka na mój wygląd (fakt zapuściłam się, bo nie mam żadnej motywacji na coś lepszego), a on mimo to przychodzi hehehe. Nie potrafię tego zakończyć. Jak to piszę to nie mogę ogarnąć jak mogłam do tego dopuścić. W ten poniedziałek się pokłóciliśmy o mój wygląd. Znowu. Do dzisiaj się nie odzywa. Prawdopodobnie już się nie odezwie, bo znalazł powód, żeby zakończyć naszą znajomość. Przede mną prawdopodobnie najgorszy okres. Tzn ? Zaczynam już płakać, nie spać w nocy i mieć durne pomysły. Będzie ciężko zanim zaakceptuję, że już go nie ma. Jestem sobie winna.
Ostatnio zmieniony przez Ula-wawa 2016-06-15, 05:05, w całości zmieniany 2 razy
Barbórka [Usunięty]
Wysłany: 2016-06-15, 07:48
Myślę, że to właśnie Twój NAJLEPSZY okres się zaczyna.
I nie zmarnuj go na opłakiwanie faceta, który nie był Ciebie wart, tylko bierz się za siebie i zacznij żyć.
Nie możesz opłakiwać gościa, który tak na prawdę przez tyle lat Cię oszukiwał i nie szanował - bo nazwijmy to po imieniu.
Jestem przekonana, że fakt, że on zniknął z Twojego życia, to najlepsze co mogło Ci się teraz wydarzyć - być może jeszcze tego świadoma nie jeteś, ale z czasem sama zrozumiesz.
Wyjdź do znajomych, na basen, na siłownie - nie siedź w domu, zrób coś dla siebie.
Facet, który przez tyle lat żyję z dwoma kobietami... - nie sądzę, że jest to dobry pomysł.
Są jeszcze na tym świecie mężczyźni godni uwagi - więc się dobrze rozejrzyj
Ja zostałem sam bez praktycznie żadnych znajomych, bo za czasów szkoły wolałem siedzieć przy komputerze, a jedyne o czym umiałem mówić to gry... Tak mi zleciało gimnazjum i technikum. Skończyło się technikum, poszedlem do roboty, w której lepiej nie rozmawiać z innymi prywatnych sprawach, bo jedyne na co mozna liczyć to wyśmiewanie za plecami. I obudziłem się z ręką w nocniku, bez żadnej partnerki, ani kogokolwiek z kim mógłbym spędzać w jakikolwiek sposób czas.
A ja jestem sama, bo się zakochałam w nieodpowiednim mężczyźnie i jestem nieatrakcyjną kobietą - to ostatnie to niewątpliwie moja wina :). Kiedy się poznaliśmy był z inną kobietą w związku i dalej jest. Mimo to nadal spotyka się ze mną. To już 9-10 lat. Czekałam na niego a on o tym wie. Prosiłam, żeby tamto skończył, ale on oświadczył, że ją kocha i chce się z nią zestarzeć, a mimo to dalej do mnie przychodzi i dalej codziennie jest rozmowa telefoniczna. W czasie gdy się spotykaliśmy oświadczył się jej a potem ożenił. Z nią wyjeżdża na urlop, z nią wychodzi do kina i restauracji. Prawdopodobnie mają już dziecko/dzieci. Do mnie dzwoni co rano i ma seks co jakiś czas. Nie wiem co się u niego dzieje w życiu. Odciął mnie informacyjnie. Nie wiem jak to robi, ale wychodzi mu genialnie, bo ja nic nie wiem ponad to co mi sam powie.
Jestem do niego chyba uzależniona psychicznie. Ale kiedy próbuję traktować go jak swojego mężczyznę on mi potrafił powiedzieć, że jestem samotną osobą :) Wiecznie narzeka na mój wygląd (fakt zapuściłam się, bo nie mam żadnej motywacji na coś lepszego), a on mimo to przychodzi hehehe. Nie potrafię tego zakończyć. Jak to piszę to nie mogę ogarnąć jak mogłam do tego dopuścić. W ten poniedziałek się pokłóciliśmy o mój wygląd. Znowu. Do dzisiaj się nie odzywa. Prawdopodobnie już się nie odezwie, bo znalazł powód, żeby zakończyć naszą znajomość. Przede mną prawdopodobnie najgorszy okres. Tzn ? Zaczynam już płakać, nie spać w nocy i mieć durne pomysły. Będzie ciężko zanim zaakceptuję, że już go nie ma. Jestem sobie winna.
Masakra jakaś.
Przepraszam, że to powiem, ale naprawdę odpowiada Ci bycie "barem szybkiej obsługi"? Naprawdę tak bardzo nie masz szacunku do siebie samej?
I po drugie- satysfakcjonuje Cię totalnie chory układ z facetem, który zdradza swoją żonę?
Nie jesteś chyba uzależniona psychicznie od niego, ale nawet na pewno.
Po drugie, skoro ciągniesz taki układ dobrowolnie, to masz poważne problemy ze sobą.
z tego co zrozumiałam, to kiedy się za niego brała, jeszcze był wolny, dopiero w trakcie ich związku się ożenił...
co zaś do trafić się, to miałam na myśli toksyczny związek, ja akurat nie brałam się za cudzego chłopa, nie byłam ofiarą przemocy fizycznej, nie wiązałam się z żadnym menelem, typu pije, bije ale kocha, a jednak wdepnęłam w wielkie g... , moja miłość to był manipulant, dręczył mnie psychiczne prawie dwa lata... dwa lata z życiorysu... teraz po latach, to się zastanawiam jak mogłam być tak głupia, ale byłam, zapłaciłam za to, za swoją głupotę... ale żeby to zrozumieć, to musiałam dużo przemyśleć, przeczytać sporo książek o toksycznej miłości, bo bez tego bym sobie nie poradziła, nie potrafiłam zrozumieć co się wokół mnie dzieje, zawsze wydawało mi się, że jestem odporna na manipulacje, ale się myliłam... takie życie
tak sobie myślę, czy oby na pewno on ma tą żonę i dzieci.... może wcale nie ma, tylko ma ochotę sobie pociupciać za darmo bez zobowiązań, a jej naopowiadał takich głupot... takie jakieś to dziwne
Ostatnio zmieniony przez zapominajka 2016-06-16, 12:33, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach