Wysłany: 2015-06-12, 22:16 Czy singiel może być szczęśliwy?
Tak się zastanawiam - czy singiel może być szczęśliwy? Widziałam dzisiaj mojego eksa, z którym byłam 14 lat jak się przytulał do nowej kobiety. Kompletnie nic nie poczułam, ani zazdrości, ani żalu za straconym uczuciem, ani zawiści, ani złości, nienawiści, miłości, sympatii. Po prostu całkowita obojętność. To mi uświadomiło, że wreszcie po latach wyleczyłam się z tamtego związku. Czuję się szczęśliwa. Nie mam pędu na żaden związek, nie brakuje mi bliskości, przytulania, wręcz nie wyobrażam sobie życia w związku. Po prostu nie chcę i nie wynika to z moich przezyć, a jedynie z tego, że w wieku blisko 40 lat uświadomiłam sobie, że na codzień najbardziej lubię spędzać czas ze sobą na swoich rozrywkach. Jest kilka osób w pracy, z którymi mogę porozmawiać na prywatne tematy i codziennie to robię oraz mam dwie przyjaciółki, do których zawsze mogę się wypłakać. Rok temu uświadomiłam sobie, że nie potrzebuję faceta. Nie chcę już być w związku i uważam moje zachowanie za całkowicie normalne. Lubię swoje życie. Czy ktoś z was też tak ma?
Ostatnio zmieniony przez liliana 2015-06-12, 22:26, w całości zmieniany 1 raz
Owszem, singiel może być szczęśliwy. Brak partnera ma swoje zalety i wady, zależy na czym się skupić. Mnie jako singla cieszy że cały wolny czas mam tylko dla siebie, nie mam żadnych zobowiązań, jeśli coś chcę zrobić to nikt mi nie będzie marudził że właśnie to czy że chciałbym chwilę pobyć sam, mogę być w pewnym stopniu egoistą, no i zawsze to jednak mniejsze wydatki niż w związku.
Ja nie mogę być w pełni szczęśliwy bez kobiety. Za głęboko to we mnie siedzi. Nie wiem czy to wzorce z kultury czy geny, ale tak już mam :/
Nie oznacz to od razu, że nigdy się nie zaśmieję czy kompletnie nie mam hobby. Ale jednak nie jestem w pełni szczęśliwym.
Nie. Nie oznacza to jednak, że nie miałem w ogóle doświadczeń damsko-męskich. Dawno już temu przez pewien okres czasu co najmniej raz dziennie rozmawiałem w zasadzie codziennie towarzysko z jakąś koleżanką, raz jedną, raz drugą, raz jeszcze inną. Teraz nie rozmawiam. Powiedzmy, że miałem okresy pośrednie. Z obserwacji swojego nastroju wynika, że jednak nie spotykanie się z kobietami źle na mnie wpływa.
Tylko wiadomo jak to jest. Najpierw się rozmawia. Potem zaczyna iskrzyć i chce się czegoś więcej i to prowadzi do związku lub zerwania znajomości.
Tak to na mnie działa. Na Was nie musi. Każdy jest inny.
Rozumiem. Ja patrzę przez pryzmat kilku związków, gdzie doszło do wspólnego mieszkania. Życzę, żeby ten stan Ci sie zmienił, jesteś jeszcze taki młody, ja jestem prawie dwa razy starsza od Ciebie.
nigdy nie czułam się lepiej, niż teraz, kiedy nikt nie zawraca mi głowy, że nie spędzam z nim odpowiednio dużo czasu itd itp
poza tym, związki mają dla mnie więcej wad niż zalet
Jako osoba samotna od dłuższego czasu uważam że można być szczęśliwym będąc samotnym.Mam kilka swoich zainteresowań i od dłuższego czasu najlepiej się czuję sam ze sobą.
Myślę ze to zależy dużo od samego człowieka od jego charakteru i stylu bycia bo znam osoby które nie sa w związku bo nie chca miec zadnych zobowiązań cenia swoja wolność itd ale nie uwazaja sie za osoby samotne im wystarczy towarzystwo znajomych czy przyjaciół z którymi mogą pogadać zabawic sie a ja jednak nie wyobrazam sobie ze moglabym byc szczęśliwa jako singielka od mojego rozstania minęło juz troche czasu ale nie pogodzilam sie z nim jeszcze i choc narazie pewnie nie umialabym stworzyc nowego związku raz przez moja nieśmiałosc dwa przez to ze ciężko mi komus zaufać ale nie jestem i myślę ze nigdy nie bede szczesliwa sama moze to wynika też z tego ze nie mam przyjaciol i nie mam teraz nawet z kim porozmawiać ale przede wszystkim dlatego ze brakuje mi bardzo takiej zwykłej bliskości przytulenia i szczerze naprawde podziwiam osoby które potrafia byc szczęśliwe same ze soba chyba chcialabym sie tego nauczyć
Jakiś czas temu oglądałam dokument odnośnie tego, co będzie się z naszą ludzką rasą działo.
W Azji coraz więcej osób to właśnie single. Sami pracują na to, co mają. Nie chcą się wiązać na stałe.
Odnośnie bliskości ludzi.
To co się dzieje już jest okropne, kiedyś sąsiedzi byli blisko siebie, szło się po tak zwaną szklankę cukru a teraz? "Nie słyszałam/em nic za ścianą a nawet jeśli to pewnie jakaś drobna kłótnia/Raczej było dobrze/Idź pan z tą kamerą", teraz ryglują drzwi.
Nie wiem, nie słyszę, nie znałem/am, mnie to nie dotyczy.
Teraz my, w samotności naszej szukamy pociechy na forum. Internet. Czasami kołyska złudzeń, czasami trafienie w 10.
Ale nie jesteśmy przy jednym stole, na jednym dywanie, przy jednym ognisku.
Jesteśmy daleko ("daleko tak daleko, daleko tak" - Bóg - T. Love*) od siebie.
Ostatnio zmieniony przez lydka_kurczaka 2015-07-16, 02:55, w całości zmieniany 2 razy
Jakiś czas temu oglądałam dokument odnośnie tego, co będzie się z naszą ludzką rasą działo.
W Azji coraz więcej osób to właśnie single. Sami pracują na to, co mają. Nie chcą się wiązać na stałe.
Odnośnie bliskości ludzi.
To co się dzieje już jest okropne, kiedyś sąsiedzi byli blisko siebie, szło się po tak zwaną szklankę cukru a teraz? "Nie słyszałam/em nic za ścianą a nawet jeśli to pewnie jakaś drobna kłótnia/Raczej było dobrze/Idź pan z tą kamerą", teraz ryglują drzwi.
Nie wiem, nie słyszę, nie znałem/am, mnie to nie dotyczy.
Teraz my, w samotności naszej szukamy pociechy na forum. Internet. Czasami kołyska złudzeń, czasami trafienie w 10.
Ale nie jesteśmy przy jednym stole, na jednym dywanie, przy jednym ognisku.
Jesteśmy daleko ("daleko tak daleko, daleko tak" - Bóg - T. Love*) od siebie.
Odpowiem bardzo krótko: „Po mnie to może być nawet potop” :) Polecam obejrzeć film pt. "Idiokracja" , miała to być marna komedia S&F a wyszedł film dokumentalny :D
Widziałam dzisiaj mojego eksa, z którym byłam 14 lat jak się przytulał do nowej kobiety. Kompletnie nic nie poczułam, ani zazdrości, ani żalu za straconym uczuciem, ani zawiści, ani złości, nienawiści, miłości, sympatii. Po prostu całkowita obojętność.
Mam podobne odczucie. To taki kolejny rzucony patyczek z potwierdzeniem, że rozstanie to nie był błąd, wręcz przeciwnie.
Ale mnie samotność doskwiera. Czasami czuję się jak studnia bez lustra wody.
Cytat:
poza tym, związki mają dla mnie więcej wad niż zalet
Dla mnie mają więcej zalet. Bo w związku powinno się być fair wobec siebie, mieć szacunek, móc się zwierzyć i polegać na sobie. Bo jeśli w którymś momencie jedno drugiemu przeszkadza to jest to nieporozumienie.
Cytat:
Jako osoba samotna od dłuższego czasu uważam że można być szczęśliwym będąc samotnym.Mam kilka swoich zainteresowań i od dłuższego czasu najlepiej się czuję sam ze sobą.
Miewam takie okresy. Ale nawet różnorodność zainteresowań nie odbija się w tym lustrze. Samotność bywa ponad nimi i pomimo nich.
Cytat:
Myślę ze to zależy dużo od samego człowieka od jego charakteru i stylu bycia
No i to zdanie by wystarczyło. Czyli mój komentarz mógłby nie istnieć
Cytat:
Cytat:
Teraz my, w samotności naszej szukamy pociechy na forum. Internet.
Damn, trafiłaś we mnie. Właśnie sobie to uświadomiłam. I wcale nie zrobiło mi się lepiej.
Wręcz poczułam się taka... Samotna.
Internet to tylko doraźne lekarstwo. Można się poczuć lepiej, ale potem wraca, i bywa ze spotęgowaną siłą. ("...to zależy dużo od samego człowieka od jego charakteru i stylu bycia" - I tu też mój komentarz mógłby nie istnieć )
Wydaje mi się, z własnych obserwacji, że niektóre osoby, wręcz powinny byc same i nie usiłowac budowac relacji bliższych, bo tylko krzywdzą w tym drugą osobę, zwyczajnie sie nie nadając do związku. Jeśli czujesz się szczęśliwa sama, to nie ma nawet o co pytac, czy singiel może byc szczęśliwy, bo singiel, a właściwie singielka jest szczęśliwa. :)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach