Trzeba odróżnić pojęcie singla od pojęcia osoby samotnej.
Podpisuję się pod tym, jestem mężatką a uczucie samotności nie jest mi obce. Choć jakby ktoś z boku na to wszystko popatrzał, to by w życiu tak nie pomyślał.
Ale znam kilka kobiet koło 30-stki i wręcz rozpaczliwie szukają drugiej połowy... Więc coś w tym chyba jest, że szukamy kogoś dla siebie za wszelką cenę, jakby to miało gwarantować nam szczęście.
Ale racja - co człowiek, to inna historia.
Cytat:
Trzeba odróżnić pojęcie singla od pojęcia osoby samotnej.
Podpisuję się pod tym, jestem mężatką a uczucie samotności nie jest mi obce. Choć jakby ktoś z boku na to wszystko popatrzał, to by w życiu tak nie pomyślał.
Nie wiem, kurde naprawdę nie wiem. Czy aż tak trudno jest zrozumieć o co mi chodziło w tym moim poscie? I dla czego napisałem go tak jak napisałem?
1. Chciałem pokazać za jak "nie mądre" to jest pytanie.
2. Użyłem słowa samotny, przy słowie singiel - z czego łatwo wynieść w jakim kontekście użyłem słowa samotny. (Ofc w kontekście braku partnera/partnerki; dziewczyny/chłopaka; męża/żony)
3. Dla czego tak zrobiłem? Bo zauważyłem (dawno temu, jak pisałem o akceptacji samotności... tacy weterani forum może pamiętają) że ludzie boją się używać słowa jestem samotny (w powyższym kontekście), jakby samotność była równa trędowatości. Przy czym słowo "Singiel" jest już o wiele lepszym słowem - bowiem jest ładnym zmienikiem o nie aż takim negatywnym wybrzmieniu a nawet w pewnych kręgach traktowane jest dość pozytywnie (mówie o tak zwanym "singlowskim życiu" -party pary party i takie inne, choć oczywiście zależności od grupy społecznej mogą być różne definicje - to był jeden z możliwych przykładów.))
4. A tu od razu znajdują się osoby które wychodzą od "uczucia samotności" i że trzeba rozdzielać. Kurdę Spawacz, spawanie, spawarka - trzy bliskie słowa, też każde na S - tak wiem niesamowite. Ale mi chodziło o Spawacza, a nie o spawanie. (i to w kontekście takiego co migomat potrafi obsługiwać)
5. Jeżeli ostatni punkt został nie zrozumiany, to ja dziękuje.
Ostatnio zmieniony przez Poddrzewem 2016-06-03, 01:00, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-06-03, 10:40
Poddrzewem napisał/a:
Nie wiem, kurde naprawdę nie wiem. Czy aż tak trudno jest zrozumieć o co mi chodziło w tym moim poscie? I dla czego napisałem go tak jak napisałem?
1. Chciałem pokazać za jak "nie mądre" to jest pytanie.
2. Użyłem słowa samotny, przy słowie singiel - z czego łatwo wynieść w jakim kontekście użyłem słowa samotny. (Ofc w kontekście braku partnera/partnerki; dziewczyny/chłopaka; męża/żony)
3. Dla czego tak zrobiłem? Bo zauważyłem (dawno temu, jak pisałem o akceptacji samotności... tacy weterani forum może pamiętają) że ludzie boją się używać słowa jestem samotny (w powyższym kontekście), jakby samotność była równa trędowatości. Przy czym słowo "Singiel" jest już o wiele lepszym słowem - bowiem jest ładnym zmienikiem o nie aż takim negatywnym wybrzmieniu a nawet w pewnych kręgach traktowane jest dość pozytywnie (mówie o tak zwanym "singlowskim życiu" -party pary party i takie inne, choć oczywiście zależności od grupy społecznej mogą być różne definicje - to był jeden z możliwych przykładów.))
4. A tu od razu znajdują się osoby które wychodzą od "uczucia samotności" i że trzeba rozdzielać. Kurdę Spawacz, spawanie, spawarka - trzy bliskie słowa, też każde na S - tak wiem niesamowite. Ale mi chodziło o Spawacza, a nie o spawanie. (i to w kontekście takiego co migomat potrafi obsługiwać)
5. Jeżeli ostatni punkt został nie zrozumiany, to ja dziękuje.
Ja po prostu uważam, że singiel to osoba, która nie jest w związku. Osoba samotna to taka, która czuje się opuszczona, nie ma z kim porozmawiać. I moim zdaniem osoba samotna może być w związku. Dlatego rozróżniam te pojęcia. Ja mam swoje zdanie, Ty masz swoje.
Jednak zarzucanie autorowi zadawania "niemądrych" pytań, a osobom, które mają odmienne zdanie niż Ty, że są jacyś dziwni, skoro nie potrafią zrozumieć, o co chodziło w Twoim poście, poziomu dyskusji nie podniesie.
Ale co jest złego w byciu singlem?
Każdy ma prawo sobie wybrać taki stan bycia jeżeli tak chce. W wielu przypadkach, "bycie singlem", to konieczność. Trzeba spojrzeć na to z innej strony.
Niektórzy ludzie mają do tego inne podejście i styl "singla" im z różnych względów odpowiada.
U mnie tak właśnie jest, że mi to odpowiada, bo ja nie płaczę z tego powodu. Cenię sobie swoją wolność, przestrzeń i to jest fajne.
Nie wykluczam tego, że jeśli bym spotkał odpowiednią dla mnie kobietę, byłaby mnie warta i zasługiwałaby na mnie, to bym był z taką kobietą. Mógłby to być też tzw. "luźny związek", w którym jest dużo wolności i przestrzeni, bo i taki by odpowiadał.
Ale to też nie jest pewne, że w ogóle taki "związek" by przetrwał. Są różne problemy i nikt nie wie, jak coś się ułoży.
Jak na razie pewne jest to, że jestem singlem. Z byle jaką kobietą raczej nie chciałbym tworzyć związku, bo są kobiety, które się do związków nie nadają. I to dotyczy też facetów. Związek, to jest odpowiedzialna sprawa tylko nie każdy to rozumie.
Ja po prostu uważam, że singiel to osoba, która nie jest w związku. Osoba samotna to taka, która czuje się opuszczona, nie ma z kim porozmawiać. I moim zdaniem osoba samotna może być w związku. Dlatego rozróżniam te pojęcia. Ja mam swoje zdanie, Ty masz swoje.
Jednak zarzucanie autorowi zadawania "niemądrych" pytań, a osobom, które mają odmienne zdanie niż Ty, że są jacyś dziwni, skoro nie potrafią zrozumieć, o co chodziło w Twoim poście, poziomu dyskusji nie podniesie.
Oj człowieku, muchy latają a ty próbujesz do nich strzelać :D . Trochę mnie bawi twa odpowiedz i to co napisałeś i jak, lecz niech ci będzie, ponieważ widzę że ja o czym a ty nadal próbujesz o czym innym - a nie chce robić offtopicka :D
Ostatnio zmieniony przez Poddrzewem 2016-06-03, 12:57, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 32 Dołączył: 23 Maj 2016 Posty: 268 Skąd: Mazowieckie/Kuj-Pom
Wysłany: 2016-06-03, 15:40
Poddrzewem napisał/a:
Oj człowieku, muchy latają a ty próbujesz do nich strzelać :D . Trochę mnie bawi twa odpowiedz i to co napisałeś i jak, lecz niech ci będzie, ponieważ widzę że ja o czym a ty nadal próbujesz o czym innym - a nie chce robić offtopicka :D
Ja absolutnie nie chcę się tu kłócić Bo zgadzam się z Tobą, że "singiel" może być szczęśliwy I bycie "singlem" czy samotnym nie obniża wartości innego człowieka
Jasne, że nie obniża czyjejś wartości w przypadki singli. Tylko w tym kraju, powstał taki, moim zdaniem niepoważny mit, dotyczący związków małżeńskich, posiadania rodziny.
Komuś się w głowie narodził taki mit i ktoś narzuca to w społeczeństwie. Np. kościoły, księża głoszą taki mit, że, według nich "każdy powinien zakładać rodziny, kto skończył 30 lub więcej lat, bo już jest na to czas".
I myślę, że w Polsce nie akceptuje się singli i traktuje się ich, jako "ludzi poza społeczeństwem", bo liczą się tylko małżeństwa i posiadanie dzieci.
Takie jest, moim zdaniem ( ale pewnie nie tylko moim ) myślenie księży. Bo oni ingerują w prywatne sprawy i życie ludzi.
Może nie w każdym przypadku tak jest, ale jest. Dlatego też, w rządzie zaczęli rozdawać darmowe pieniądze na dzieci, żeby zwiększyć demografię w Polsce, bo mało się rodzi dzieci. I oni myślą, że to coś tak do końca pomoże? Ja myślę, że jest to "namawianie ludzi do robienia i rodzenia dzieci", żeby było tych dzieci jak najwięcej, z byle kim i w różnych patologiach.
I tutaj się kłania nasza "piękna" demokracja, gdzie każdy ma prawo do własnych wyborów i decyzji. Tylko jaka tu jest demokracja, w tym kraju? Narzucanie społeczeństwu swoich zachcianek, co mają robić i jakie podejmować decyzje, a wola ludzi już się tak nie liczy. To nie jest pełna demokracja. Polska nigdy nie była w pełni demokratycznym krajem. Porównując niektóre kraje zachodnie, a w szczególności Skandynawię, to tam panuje całkowita wolność i swoboda w społeczeństwie, gdzie nikomu się nic nie narzuca.
Dlatego w tamtych krajach, osoby, które są singlami mają dobrze i nikt się tam do tego nie wtrąca. W Polsce jest takie nienormalne społeczeństwo, wraz z rządem w całym tym Sejmie.
Myślę że do szczęścia prowadzi wiele dróg. To czy ktoś jest w związku czy nie nie determinuje tego, czy człowiek czuje się szczęśliwy. Są ludzie, którzy nawet w samotności dają się pochłonąć pewnym pasjom do tego stopnia, że czerpią z tego satysfakcję i nie doskwiera im brak drugiego człowieka. Z drugiej strony wiele osób trwa w nieszczęśliwych związkach, więc trudno tu o jakąś regułę. W kwestii wszystko jest możliwe.
To, czasami tak jest, że ma się drugą osobę serdecznie dosyć z różnych powodów. Ktoś może kogoś w związku zawieść, zranić, bardzo źle traktować i wtedy, takie osoby chcą być same, mieć spokój od "toksycznych związków".
Jeżeli w związkach są sytuacje patologiczne, to takie związki są toksyczne.
Wtedy, często jest wybór bycia singlem, bo ma się dość "chorych związków".
Ja sam nie wyobrażam sobie, żebym mógł być w takim związku i sam sobie szkodzić przez kogoś.
Prawda jest taka, że trzeba bardzo dobrze trafić do związku z kimś i potrzeba szczęścia.
A co mają zrobić ludzie, którzy za każdym razem niewłaściwie trafiają? Jakby mieli pecha jakiegoś w tych sprawach...Można to nazwać złym, głupim, niesprawiedliwym losem.
Barbórka [Usunięty]
Wysłany: 2016-06-05, 18:30
Cytat:
Komuś się w głowie narodził taki mit i ktoś narzuca to w społeczeństwie. Np. kościoły, księża głoszą taki mit, że, według nich "każdy powinien zakładać rodziny, kto skończył 30 lub więcej lat, bo już jest na to czas".
I myślę, że w Polsce nie akceptuje się singli i traktuje się ich, jako "ludzi poza społeczeństwem", bo liczą się tylko małżeństwa i posiadanie dzieci.
Tak chyba było ze 30 lat temu, albo i więcej... Nie zauważyłam, żeby w tych czasach związki małżeńskie były w ogóle modne, przecież co raz więcej ludzi żyje w nieformalnych związkach i to jest całkiem normalne. A już na pewno nie spotkałam się z brakiem akceptacji singli. Chyba, że robią to 80-letnie babcie, które nie mogą przyzwyczaić się do zmian, jakie zaszły.
Były inne czasy, pracował tylko ojciec, matka siedziała w domu, zrobiła obiad, przypilnowała dzieci i na wszystko starczało ( bo nic nie było w sklepach, ale to szczegół) .
A weź w Polsce wyżyj z jednej normalnej polskiej pensji? i utrzymaj rodzinę?
Dlatego ludzie nie decydują się na dzieci - brak możliwości normalnego funkcjonowania.
Sama musiałam zostawić półrocznego syna i wrócić do pracy, bo nie stać mnie było, żeby zostać na bezpłatnym urlopie wychowawczym, a niestety babcie pracowały ( wiek emerytalny ), więc na dodatek nie było z kim malucha zostawiać.
Jeżeli chodzi o namawianie do dzieci... To wiesz, fajnie jakby nasz naród przetrwał :)
Chyba tylko o to chodzi, że nie będzie miał kto pracować na nasze marne emerytury, których pewnie nie dożyjemy.
Cytat:
I tutaj się kłania nasza "piękna" demokracja, gdzie każdy ma prawo do własnych wyborów i decyzji. Tylko jaka tu jest demokracja, w tym kraju? Narzucanie społeczeństwu swoich zachcianek, co mają robić i jakie podejmować decyzje, a wola ludzi już się tak nie liczy
Piękny ustrój, demokracja i tak go widzę : gdy dwa wilki i jeden baran głosują co będą jeść dziś na kolację.
Choć jeżeli chodzi tu o rządy, to nikt nikogo nie zmusza żeby miał dzieci, raczej oburzyłabym się, dlaczego z Waszych pieniędzy macie sponsorować program 500+, bo przecież państwo nie ma swoich pieniędzy, płaci z kasy podatników.
Nie no, niektórzy akceptują singli, żyjących w społeczeństwie, ale zależy to od danej grupy ludzi.
To prawda, że jest w Polsce niż demograficzny, ale zauważmy, że to nie jest tylko problem Polski, ale wielu, europejskich krajów, i to nawet tych bogatych.
Niektórzy ludzie nie tylko nie decydują się na dzieci ze względu na marną pracę, brak perspektyw w biednym kraju, ale także z innych powodów.
W krajach dobrze rozwiniętych, bogatszych, wielu ludzie stać byłoby na posiadanie dzieci i rodziny, bo te kraje dają możliwości i perspektywy na rodziny, a mimo to nie decydują się na dzieci, bo pasuje im styl bycia wolnym, bez tego obowiązku.
W innych, zachodnich, niektórych krajach, jest trochę inny styl życia i inna mentalność.
W takich krajach, tak myślę, jest duża swoboda życia i styl rozrywkowy ludzi, więc tam panuje moda na singli, na życie bez zobowiązań.
I nikt tam nie robi z tego powodu problemów, bo w społeczeństwie panuje duża wolność. U nas tak to raczej nie wygląda, bo Polską rządzi katolicyzm i bardzo duża przewaga kościołów.
Księża w Polsce też mają swoje racje i to głoszą. W tamtych krajach, zachodnich też są problemy z niżem demograficznym i mało się rodzi dzieci, tylko że tam przyjeżdża bardzo dużo obcokrajowców, mieszkają w największych miastach i niektórzy z nich pracują normalnie, płacąc podatki.
Do Polski, mało który obcokrajowiec chce przyjeżdżać, bo dla nich jest to za biedny kraj. Natomiast, w krajach zachodnich, w Skandynawii mieszka bardzo wielu, różnych obcokrajowców, bo tam jest dobra opieka socjalna.
A warto zauważyć, że nie każdy obcokrajowiec, przyjeżdżający do tamtych krajów, garnie się do normalnej pracy, tylko woli żyć na koszt bogatego państwa i nie robić nic.
Oczywiście, niektórzy z tych obcokrajowców też decydują się na rodziny i dzieci w tych krajach, bo te kraje to umożliwiają.
Ale i bardzo wielu rodowitych mieszkańców nie chce dzieci, bo styl "bycia singlem" i bez związków, jest po prostu na czasie, modny.
Przecież, single się wywodzą właśnie z krajów zachodnich, bo tam już od wielu lat było to popularne. Tutaj była mowa o tym, że nie będzie miał kto pracować na emerytury w Polsce, bo mało się rodzi dzieci.
A czy ktoś wziął pod uwagę to, że, nawet jeśli rodziłoby się dużo dzieci w Polsce, to czy tak każdy z tych dzieci, już w życiu dorosłym, garnąłby się do normalnej i legalnej pracy? Czy w ogóle mogliby pracować normalnie i pracować na emerytury? Jak już teraz wielu, młodych ludzi nie ma dobrej pracy, niektórzy pracują bez żadnych umów, albo nie mają w ogóle pracy z różnych przyczyn.
Żeby normalnie wypracowywać emerytury dla ludzi starszych, prawie każdy, młody musiałby mieć legalną pracę, na dobrych warunkach i te miejsca pracy musiałyby być. Tak to jest w krajach zachodnich, ale nie w Polsce, gdzie tutaj jest wszędzie patologia, krętactwo i kombinowanie w podatkach.
Jak się nic w tym kraju nie zmieni na lepsze dla ludzi, to i przyszłe pokolenia nic tu nie pomogą, bo zwykli ludzie nie decydują o ustawach i przepisach.
Nie wiem czy mam rację, ale tak myślę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach