{*Naprawdę wierzysz w iluzję rodem z telewizji, że takie coś istnieje?}
A dlaczego mam nie wierzyć? Nie masz rodziców, rodzeństwa? Znajomych z pracy? Relacje w rodzinie bywają różne, ale jednak... Od czegoś też trzeba zacząć. Nic nie zrobi się samo.
Znajomi w pracy traktują mnie jak trędowatego.
Wymuszone dzień dobry. Nikt nie będzie się wysilał dla głuchego.
(Śmiech agenta Smitha)
Rodzina. Relacje trudne i skomplikowanie polegające na "zejdź mi z oczu"
Ja po prostu nienawidzę hipokryzji.
Dlaczego spaliłem pożal się Lucyferze znajomych.
Nie będę chodził do kumpla na Ps3 diablo w trybie coop gdy on zamiast grać jest zajęty grą wstępną z narzeczoną.
Bo dlaczego ja mam być wdzięczny za grę w diablo gdy ktoś inny młodszy 5 lat niż ja przebiera sobie w pannach na uczelni.
Albo inny znajomy po co mam uczyć ludzi gry w gry fabularne gdy oni są zajęci juwenaliami ( ja na takie marnotrawstwo nie chodziłem, wolałem mieć 5 w terminie zerowym).
Mam 30 lat, brzmię już jak incel ale do k........ Dlaczego osoba z 6 klasami szkoły podstawowej, po zakładzie karnym może mieć Kobiet po szyję a człowiek który włożył potworny wysiłek w edukację i tony książek nie.
Znajomi w pracy traktują mnie jak trędowatego.
Wymuszone dzień dobry. Nikt nie będzie się wysilał dla głuchego.
(Śmiech agenta Smitha)
Rodzina. Relacje trudne i skomplikowanie polegające na "zejdź mi z oczu"
Ja po prostu nienawidzę hipokryzji.
Dlaczego spaliłem pożal się Lucyferze znajomych.
Nie będę chodził do kumpla na Ps3 diablo w trybie coop gdy on zamiast grać jest zajęty grą wstępną z narzeczoną.
Bo dlaczego ja mam być wdzięczny za grę w diablo gdy ktoś inny młodszy 5 lat niż ja przebiera sobie w pannach na uczelni.
Albo inny znajomy po co mam uczyć ludzi gry w gry fabularne gdy oni są zajęci juwenaliami ( ja na takie marnotrawstwo nie chodziłem, wolałem mieć 5 w terminie zerowym).
Mam 30 lat, brzmię już jak incel ale do k........ Dlaczego osoba z 6 klasami szkoły podstawowej, po zakładzie karnym może mieć Kobiet po szyję a człowiek który włożył potworny wysiłek w edukację i tony książek nie.
Nic tylko błąd w ewolucji.
Ja kompletnie nie rozumiem twojego podejścia. W moim odczuciu przyczyną tego, że ludzie ciebie nie lubią, jest głównie to, że ty nie lubisz ludzi...
Będąc samotnym (kiedyś nie byłem), niestety zdecydowanie najlepiej czuję się w domu. Lubię czytać książki w ciemnym pokoju i z zatyczkami w uszach, żeby bardziej się odrealniać i nie słyszeć odgłosów ludzi z ulicy. Dołuje mnie widok szczęśliwych rodzin z pociechami - zazdroszczę im bardzo, tak pozytywnie oczywiście.
Mimo posiadania wszelkich warunków fizycznych i materialnych, jakoś nie potrafię się nigdzie wybrać samotnie. Nie mogę się przemóc. Jakby tylko z kimś wyjazdy, podróże i zwiedzanie sprawiały mi radość. Jakbym opuszczał dom nie dla siebie, tylko dla kogoś. Może po prostu zostało mi przyzwyczajenie z dawnych lat, kiedy nie byłem sam. A wtedy wręcz uwielbiałem wyjazdy.
W tym roku latem nawet nie za wiele sobie porowerowałem, choć bardzo to lubię (jeszcze w ub. roku ok. 50km po lasach co drugi/trzeci dzień). Zazwyczaj teraz było tak, że im później wieczorem, tym bardziej się ożywiałem i planowałem rowerowanie następnego dnia. A jak już ten następny dzień przychodził, to chęć rowerowania zmieniała się w jakiś lęk przed realnym wyjściem z domu. Dopadała mnie dziwna niemoc i... zaczynałem czytać - do wieczora. A wieczorem znów ożywienie i plany. I tak w kółko. Czasem też zwalałem winę na niepogodę, choć dawniej potrafiłem jeździć latem w deszczu, a zimą na śniegu i mrozie (oczywiście rzadziej i krótsze dystanse).
Wiosną miałem nawet takie plany, żeby wrzucać rower na auto i wybierać się gdzieś dalej (włącznie z morzem), objeżdżać coraz to dalsze jeziora, ale samotność zwyciężyła i nigdzie nie byłem. A teraz dobił mnie jeszcze wrzesień i zmiana pogody :/
PS
To takie moje odgrzanie kotleta na kolację.
Wiek: 31 Dołączył: 02 Maj 2019 Posty: 99 Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2019-09-04, 16:10
Mnie samotność zatrzymuje w domu. Nawet nie dlatego, że nie lubię wychodzić. Tylko że kiedy wyjdę, to natychmiast zaczyna mi się wydawać, że mój dom to jakieś więzienie bez światła, ponure i nużące w porównaniu z kolorowym światem ludzi. Problem tylko w tym, że w tym świecie nie mam nic do roboty. Załatwiam to, po co przyszedłem, a później trzeba wracać do siebie. Czasem przesiaduję na zewnątrz bez celu, jeżdżę po świecie. To też jest dobre, ale jakoś tak uczucia samotności nie zmniejsza, a wręcz przeciwnie.
Niestety mnie również samotność zatrzymuje w domu. Myślę, że jestem raczej "stadna" i lepiej czuję się wychodząc, robiąc cokolwiek z drugą osobą.
Gdy wychodzę sama, to czuję, że jest to bez sensu. Mam wrażenie, że czegoś mi brakuje, że nie mam nawet do kogo się odezwać. Wyjątkiem jest sytuacja, w której zmierzam gdzieś w konkretnym celu, by coś załatwić.
Ostatnio zmieniony przez Blue Spirit 2019-09-10, 14:13, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach