Ostatnio dużo płaczę. Tęsknię za bliskimi, ktorych nie mam, chciałabym się móc przytulić i wygadać, chciałabym aby ktoś się mną zainteresował, zaprosił na piwo, spytał jak mi minął dzień. Mam znajomych z którymi jeżdżę na rolkach, znajomych z którymi jeżdżę konno, ale żadnej bliskiej relacji nie ma. Dostałam fajną pracę a nawet nie mam z kim się podzielić swoim sukcesem. Mam wrażenie, że wszystkie miłe chwile nie mają znaczenia. Rewelacyjne książki, które przeczytałam nikogo nie interesują. Czuję, że żyję bez sensu i bardzo obawiam się tego, że lepsze dni już nie wrócą. Czasem wydaje mi się, że wyolbrzymiam, ale ciężko jest kiedy widzi się na ulicy tyle uśmiechniętych twarzy w grupach, a tyle rzeczy robię sama ze sobą. Wyciągam rękę do ludzi, zapraszam na piwo, spacer, cokolwiek ale nikt nigdy nie ma czasu a ile razy można się prosić i narzucać... Taki dzisiaj mam żałosny dzień... Tęsknię za przyjaciółką/cielem i ta tęsknota powoli zabija.
Nie łam się, jesteś młoda, na pewno wiele dobrych chwil jeszcze przed Tobą. Wydaje mi się, że rozumiem Twoją tęsknotę, sam często czuję się podobnie, no może trochę lepiej to znoszę. Zauważyłem, że najbardziej bolesne jest gdy nie mam co robić i zostaję sam na sam ze swymi myślami, trzeba się wtedy czymś zająć. A miłe chwile są przecież dla Ciebie, wygadanie się komuś mogłoby być dodatkowym plusem ale te chwile na pewno nie są bez sensu - taka fajna praca na przykład to inwestycja w przyszłość...
Co mogę poradzić, wiem, że to nie to samo ale z nami teraz możesz się podzielić
Ostatnio dużo płaczę. Tęsknię za bliskimi, ktorych nie mam, chciałabym się móc przytulić i wygadać, chciałabym aby ktoś się mną zainteresował, zaprosił na piwo, spytał jak mi minął dzień. Mam znajomych z którymi jeżdżę na rolkach, znajomych z którymi jeżdżę konno, ale żadnej bliskiej relacji nie ma. Dostałam fajną pracę a nawet nie mam z kim się podzielić swoim sukcesem. Mam wrażenie, że wszystkie miłe chwile nie mają znaczenia. Rewelacyjne książki, które przeczytałam nikogo nie interesują. Czuję, że żyję bez sensu i bardzo obawiam się tego, że lepsze dni już nie wrócą. Czasem wydaje mi się, że wyolbrzymiam, ale ciężko jest kiedy widzi się na ulicy tyle uśmiechniętych twarzy w grupach, a tyle rzeczy robię sama ze sobą. Wyciągam rękę do ludzi, zapraszam na piwo, spacer, cokolwiek ale nikt nigdy nie ma czasu a ile razy można się prosić i narzucać... Taki dzisiaj mam żałosny dzień... Tęsknię za przyjaciółką/cielem i ta tęsknota powoli zabija.
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Mar 2011 Posty: 1207 Skąd: zachodniopomorskie
Wysłany: 2015-06-01, 10:51
Czesc blondynka_ .
Ja mam tak też dość często. Z tymże moje życie towarzyskie jest jeszcze uboższe niż Twoje. Też nie cierpię prosić się o spotkania z ludźmi ale kilka razy w roku się przełamuję. Różnie potem się czuję ale na razie innego sposobu na samotność też nie znalazłam.
A ja szczerze mówiąc na mój gust mam wystarczająco znajomych, z którymi mogę szczerze pogadać. Trzy osoby w pracy i dwie przyjaciółki. Mam tez kolegę, którego zawsze mogę poprosić o drobne naprawy w domu. Nie chcę być regularną panią domu, więc nie chcę miec faceta.
Ostatnio zmieniony przez liliana 2015-06-12, 22:23, w całości zmieniany 1 raz
Wczoraj wpadłam bo nie mogłam zasnąć. 10 miesięcy temu miałam lekki dołek, chciałam z kimś pogadać i znalazłam w necie to forum. Ale tu ludzie są chyba bardzo zamknięci w sobie i nie chcą się wywnętrzać, co widać po ilości nowych postów i nowych tematów. W ten sposób nie ułatwiają sobie poznania kogokolwiek nowego (ja kiedyś przez bloga poznałam dziewczynę z innej miejscowości, był czas że miałam z nią intensywny codzienny kontakt mimo odległości ponad 200 km i nawet mnie odwiedziła 2 razy).
Albo wpadam jak mam kawałek dnia tylko dla siebie jak teraz - robię sobie maskę na włosy i twarz, piję kawę, oglądam tv i piszę bzdety w internecie w nadziei że kogoś to zainteresuje.
a lubię tu zaglądać bo poziom wypowiedzi świadczy o dużej inteligencji piszących tutaj, czego się nie da powiedzieć o użytkownikach innych forów.
Ostatnio zmieniony przez liliana 2015-06-13, 08:42, w całości zmieniany 1 raz
Zauważyłem, że najbardziej bolesne jest gdy nie mam co robić i zostaję sam na sam ze swymi myślami, trzeba się wtedy czymś zająć.
No właśnie. Ja też to zauważyłam. Najgorsze są dla mnie początkowe chwile gdy dzieci wychodzą z domu i zostaję sama na weekend. Ale wystarczy, że zorganizuję sobie czas i zaraz mi lepiej. Po prostu zaczynam zajmować się czymś przyjemnym dla mnie - teraz pisaniem bloga, nauką języka - co i tak wymaga działania w pojedynkę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach