Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Sunrise
2017-05-10, 13:55
Przepraszam
Autor Wiadomość
oOmyseckaOo 
Nowy

Wiek: 33
Dołączyła: 10 Maj 2017
Posty: 12
Skąd: straszne sadupie
Wysłany: 2017-05-10, 13:25   Przepraszam

Witam.
Cześć
Hey komu kolwiek kto to czyta.
Dziwnie mi pisać coś tak osobistego, ale w realnym życiu nie powiem tego na głos.
Czy macie wrażenie że wasze życie to film w którym niby istniejecie, ale naprawde wcale nie bierzecie w nim udziału?!
Z pozoru mam wszysto mam 25 lat, dwoje dzieci ktore są zdrowe, dom, faceta który jest dobrym ojcem i bardzo sie stara, ale.... Jest to pieprzone ''ale''
Może zaczne od poczatku.
Poznaliśmy sie jak mialam 16 lat zostalismy kumplami i każde z nas poszło swoja droga.
Dwa lata pózniej spotkaliśmy się on przyleciał do Polski na urlop ja wciąz próbowałam poskładać serce po Pawle. W końcu pierwszy raz od ponad roku toś sprawił że sie uśmiechnełam, zaczeliśmy odnawiać kontakt, spotykać sie a dwa miesiace pózniej przyleciałam do miejsca w którym do dziś tkwie, mieszam w Irlandii Północnej w małej miejscowości. Pokochałam GO ale nigdy nie byłam w nim zakochana, a ja dla niego jestem pierwszym poważnym związkiem. Mineły dwa lata pełne kłutni, gniewu i śmechu, zbliżaliśmy sie do końca tego związku, a tu bam jestem w ciąży. Ok czas myślec o dziecku i postarać sie bardziej, latka mijały nie chcieliśmy żeby syn był sam, wiec ma brata. Kocham patrzeć na nich jak rosną, uczą sie nowych rzeczy, gdyby nie oni dawno temu byłabym juz daleko stad. Miedzy nami nie ma emocji, no dobra on mnie kocha i mi tez w jakis sposob zalezy na nim, kiedyś próbowalismy rozmawiać szczerze, ale nie skończyło sie to najlepiej wiec odpusciliśmy.
Problem polega na tym że czuje sie pusta prócz uczuć do synów, to tak jakbym była skorupą, nie ma we mnie złości, ani nadzieji,namietnosci, nic, studnia bez dna. Przepraszam jesli bede zbyt brutalna, wiec jesli nie chcesz dalej czytac o imtymnych sprawach, radze skończ teraz.
On nigdy nie był dobry w seksie, ale jako młoda naiwna nadrabiałam swoim zapałęm i brałam akcje w swoje rece, nie było dzieci wiec kilka razy dziennie czy w nocy nie bylo problemem. Ale po upływie lat i braku orazmu zaczeło mi przestawać zależeć. Raz w tygodniu to moje maximum! Nie chodzi o to że nie mam ochoty bo mam!! Boże dlatego wciagnełam sie w ksiązki bo bardziej sie podniecam nimi niz własnym partnerem, wiem okrótne to ale sex 3-4 minutowy bez twojego orgazmu przez 6.5 roku tez jest straszny. Porozmawiałam z nim w końcu, powiedziałam prawde że dwie minuty byle jak to nie jest to co chce, i że po tylu latach powinien znać moje ciało, potrzeby, przeprosił zranilam jego ego, powiedział ze poszuka pomocy i wiecie co?! NIC jedno wielie NIC tylko pretensje że go unikam. Pytałam o zabawki, to skonczyło sie wojna :( Może sex nie jest najważniejszy ale tak bardzo chciałabym poczuć czym jest namietność, przypomnieć sobie smak i emocje przy pocałunku ( tak nie całujmy sie, ) dreszcz oczekiwania, ta chemia ktorej miedzy nami tak naprawde nigdy nie było, patrząc wstecz wszystko było sztuczne?! nigdy nie było ognia, wzajemnego przyciagania. Ktos zapyta czemu nie odejde? Odpowiedz jest prosta jak moge zniszczyc życie synom, maja dom kochajacych ich rodziców, nie ma klutni i alkocholu, i nie ma emocji. On jest dobrym człowiekiem dlaczego mam go ranić bo podjełam zła decyzje prawie 7 lat temu?! Jak mam szrzywdzić rodziców torzy sa chorzy i są dumni że jako jedyna z 4 rodzeństwa mam normalny dom? A oni kochaja mojego partnera. Nie wróce do Polski bo gdzie? Mam poświecić przyszłość dzieci bo ja nic nie czuje?
to chore ale modle sie by ON kogoś poznał i zakończył to. W tedy by nie cierpiał, rozstalibyśmy się w zgodzie, bez walki o dzieci, innego wyjśćia pokojowego nie ma, tak wiec modle sie by zakochał sie bo wiem że nie był zakochany we mnie ani ja w nim.
Tak bardzo spaprałam.....
Tak wiele złych decyzji
lata leca i wiem że może kiedyś przyjdzie zmiana, dlatego to pisze bo jesli to czytasz może ty to zrozumiesz bo ja sama tego nie ogarniam. Ciemność mnie pochłania i nie wiem jak długo jeszcze bd wstanie sie utrzymać.... Jedynie moje dzieci i ksiażki wnoszą coś w moje życie. A jesli sie zastanawiasz czemu nie pogadam z przyjaciółmi to nie wiem czy wiesz jak wygląd życie na małej wsia... taaa tu nie ma przyjaciół a zwłaszcza za granicą :(
Może to tylko moje hormony? Brak pożądnego sexu? Ale czy to złe chciec bliskości, pożadania, Orgazmu o ile jestem do niego zdolna. A może mi odbija?
Przepraszam za moje bzdury, ale naprawde, naprawde jestem samotna i nie wiem co z tym fantem zrobić, moje dzieci sa małe 4 i 16 mieisecy, to nie depresja jesli o tym myślisz. Bo ja chce żyć chce sie śmiać chce świata, ale...... pozostaje mieć nadzieje poki co moja mantra sa te słowa
Venia
Libertas
Spes
przebaczenia, wolność, nadzieja......
Ostatnio zmieniony przez oOmyseckaOo 2017-05-10, 13:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Serious 
Aktywny


Dołączyła: 15 Cze 2015
Posty: 277
Wysłany: 2017-05-10, 17:27   

Oczywiście, że seks najważniejszy nie jest, ale jest jedną z najważniejszych rzeczy w związku. Jeśli ludzie mają nieudane życie seksualne, bardzo często nie układa im się po prostu w życiu. Wiem to też z doświadczenia.

Nie chcesz odchodzić ze względu na dzieci, to zrozumiałe. Ale nie będziesz potrafiła w tym tkwić przez całe życie. W końcu pekniesz. Poproś swojego partnera, by postarał się nad sobą "popracować", są sposoby na przedłużanie stosunku, wystarczy chęć ogarnięcia tego i zaangażowanie. I rozmowa, wiadomo. Twój partner musi coś z tym zrobić, inaczej się wykończysz, kobieto.

I tak, to normalne, że potrzebujesz uczucia pożądania, orgazmu, dzikich seksów na stole. ;)
 
     
Adriano4795 
Milczący


Wiek: 29
Dołączył: 07 Maj 2017
Posty: 51
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-05-10, 18:15   

Partner, dwoje dzieci, sex a mimo to samotność? Ja nie mam ani jednego z tych rzeczy ;/

Zdradź go, albo po prostu odejdź i tyle. Chciałbym mieć tylko takie problemy...
 
 
     
Liam
Milczący


Dołączył: 02 Kwi 2017
Posty: 62
Wysłany: 2017-05-10, 18:42   

Lol, Adriano, ty chyba nie zdajesz sobie sprawy z tego, co napisałeś.
Nie masz ani dzieci, kochać się z kimś, ani partnera? To jest nic przy tym, co ona przechodzi. Ona ma dzieci i nie chce im zaszkodzić. Myśli najpierw o dzieciakach, dopiero potem o sobie. To wręcz bezczelne pisać takie rzeczy.

Do autorki, wątpię, żeby dało się naprawić coś takiego. Jeśli nie ma chemii między ludźmi, znacznie trudniej żyć pod jednym dachem. Nawet nie chodzi mi o chemię wyłącznie w łóżku. Trudno spędza się z kimś czas, kiedy trzeba ciągle się o coś starać. Nie wiem, co zrobiłbym na twoim miejscu, ale szczerze ci współczuję.
Ostatnio zmieniony przez Liam 2017-05-10, 18:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Adriano4795 
Milczący


Wiek: 29
Dołączył: 07 Maj 2017
Posty: 51
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-05-10, 18:47   

Przynajmniej ma dla kogo żyć. Sory ale denerwuje mnie to, że ktoś ma lepiej i narzeka. Głodny raz nie zje i myśli, że zrozumie głównego. Ja (idąc tą metaforą) nie jem od prawie czterech lat.

Mysecko, jeśli nie będziecie szczęśliwi, dzieci to odczują. Jeśli tego nie naprawicie, to nie ma wyjścia.
 
 
     
Serious 
Aktywny


Dołączyła: 15 Cze 2015
Posty: 277
Wysłany: 2017-05-10, 18:50   

Adriano4795, jakim prawem oceniasz to, co jest dla niej lepsze? W sensie że ona ma niby lepiej od Ciebie? Każdy człowiek znosi inaczej problemy, dla każdego mają one inna wagę.
 
     
Liam
Milczący


Dołączył: 02 Kwi 2017
Posty: 62
Wysłany: 2017-05-10, 18:53   

Sorry, ale to już pierdolenie jest. Żyj dla siebie i będzie ci znacznie lepiej. Rób coś ciekawego, co lubisz, wychodź częściej do ludzi i nie oczekuj od nich niczego. Nagle się okaże, że ktoś zacznie ubiegać o twoje zainteresowanie. Wiem, że trudno żyć samemu, ale brak inicjatywy jest przykry. Co nie zmienia faktu, że ludziom z depresją cholernie ciężko jest nawiązać nowe znajomości. Kwestia tego, żeby próbować i nie rezygnować, jeśli coś się nie uda. Nie piszę tego jako osoba, która ma mnóstwo przyjaciół, tylko zdaję sobie sprawę, co muszę zrobić, żeby mi się żyło lepiej (a przy okazji innym również).
 
     
Adriano4795 
Milczący


Wiek: 29
Dołączył: 07 Maj 2017
Posty: 51
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-05-10, 18:57   

Najlepiej niech autorka napisze, czy wolałaby się zamienić. Ja tak.

Dzięki za wsparcie Liam :)

Żeby nie było, że przenoszę rozmowę na siebie. Problem Mysecki jest do rozwiązania rozmową, ewentualnie terapią. Ale jak się nie uda, to nie ma co gnić.
 
 
     
oOmyseckaOo 
Nowy

Wiek: 33
Dołączyła: 10 Maj 2017
Posty: 12
Skąd: straszne sadupie
Wysłany: 2017-05-11, 06:37   hey

Adriano rozumiem Cie, wiem że ludzie maja gorzej odemnie, i to wpedza mnie w poczucie winy, chciałabym żeby było inaczej. Wiem czym jest głód jako dzecko czesto jej doświadczałam, mojej rodzinie bardzo daleko było do normalnej, nie chce tego samego dla swoich dzieci, dlatego nie moge wrócic do Polski tu czeka ich lepsza przyszłośc. Przykro mi że masz cieżką sytuacje, a ja jeszcze wale z czymś takim. Nie mam depresji lubie poznawać ludzi, ale poprostu im nie ufam, bynajmniej nie tutaj. Ludzie w tym miasteczku żyja plotkami no bo co innego moga robic?! Wiec wole nie dawać tematu do plotek i dlatego jestem tu. Serious i Liam dziekuje za miłe słowa fakt nie wiem ile jeszcze wytrzymam, póki co cierpie tylko ja w ciszy a dookoła stważam pozory. Moje odejscie nadało by cierpienia zbyt wielu osobom, moj tata jego by to zabiło, niech reszte swych dni żyje z myśla że u mnie ok i nie musi sie martwić o mnie, musi skupić sie na swoim zdrowiu, ON kocha synów jest mega tata i nie odpuściłby mi to, moi chłopcy starszy zaraz zaczyna szkołe nie moge im zniszczyć ich świata poprostu nie potrafie.... Wierzie że kiedyś przyjdzie zmiana, chce w to wierzyć.
Dziekuje wam za wasze odpowiedzi :)
 
     
Adriano4795 
Milczący


Wiek: 29
Dołączył: 07 Maj 2017
Posty: 51
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-05-11, 07:38   

Trzymamy kciuki :)
 
 
     
oOmyseckaOo 
Nowy

Wiek: 33
Dołączyła: 10 Maj 2017
Posty: 12
Skąd: straszne sadupie
Wysłany: 2017-05-11, 08:34   Slowko do ciebie

Adriano jesli.Twoj wiek nie klamie to masz.21 lat to wiele i jednoczesnie nie wiele. Samotnosc ma wiele form. Ale dam Tobie rade nie szukaj na sile, nie zadwoalaj sie namiastka milosci bo to ci sie wydaje rozsadne czy latwiejsze od bycia samemu. Bo za kilka lat to ty mozesz byc na moim miejscu z kims w zwiazku, ale samotny jak nigdy przedtem. Trzymam kciuki za Ciebie :-)
 
     
Vyar 
Częsty bywalec



Wiek: 36
Dołączyła: 22 Cze 2013
Posty: 918
Skąd: Mar Vanwa Tyalieva
Wysłany: 2017-05-11, 16:05   

Czas zająć się sobą. Zmienić coś w wyglądzie, rozwinąć pasje, może za jakiś czas jakaś szkoła? Nowe zainteresowania mogą też pomóc w związku, będzie o czym rozmawiać, to i relacja się poprawi. Nic na siłę.
 
 
     
kama 
Nowy

Wiek: 43
Dołączyła: 25 Lip 2017
Posty: 43
Skąd: o. Szczecina
Wysłany: 2017-07-25, 18:45   

Ciekawe co u ciebie oOmyseckaOo, jak się trzymasz?

Twoja historia mnie poruszyła, bo moje życie było podobne (tylko, że mąż jak to sie ładnie mówi toksyczny). Teraz mam 36 lat, dziecko powoli zaczyna swoje życie, a mnie otacza pustka. Spoko jestem dumna , że wyrwałam sie z niezdrowego związku w końcu (i ze wytrwałam w nim dla dobra dziecka właśnie tak długo), ale w tym czasie zostałam odizolowana od znajomych, rodziny, uważania, że coś mi się od życia należy (przytulenie choćby), bo trzeba było wytrwać.Trzeba było trwać w zakłamaniu.
Naprawiam się na nowo ale często myślę, że już jest za późno. Nie sądzę żybym miała już szanse na drugie normalne życie (a staram się juz dobrych pare miesięcy) a życie jest tylko jedno;).

Do niczego nie namawiam, nie porównuje nas, bo sytuacje są troche inne, ale rozumiem cię i też trzymam kciuki.
 
     
oOmyseckaOo 
Nowy

Wiek: 33
Dołączyła: 10 Maj 2017
Posty: 12
Skąd: straszne sadupie
Wysłany: 2017-07-26, 07:42   

kama, Witam Cie. Dziekuje za twe pytanie, co u mnie?! raz lepiej raz gorzej, ale zaczełam bardziej inwestować w siebie, pomimo nie zadowolenia parnera. Poszłam na prawo jazdy teorie zdałam za pierwszym razem, byłam od mega szcześliwa, ale mój partner zniszczył te radość , zrobił mi awanture że za krótko z nim rozmawiałam po tym jak zdałam. Czy on jest tosksyczny? nie wiem, ale napewno jest wampirem energetycznym, każdy kawałek szcześcia próbuje zniszczyć, czy mnie zdołować. Ogólnie pomaga w domu, jest super dla chłopców. "Próbowałam go czymś zainteresować , piłka, kosz,pływanie, wpinaczka , rower, ale on nic nie chce robić, nawet od czasu do czasu, rozumiem że pracuje. Dlaczego od niego nie odejde skoro nie jestem szczęśliwa? Boje sie, ale nie tego że nie dam rady bo dam. Boje sie że on coś odwali, o czym mnie zapewnił, niby w kłótni a jednak, nie sprecyzsował co ma na myśli, ale powiedział że bede miała to na sumieniu do końca życia i to bedzie moja wina, a on zadba żeby każdy o tym wiedział. tak powinnam tym bardziej odejść po czymś takim. Ale nie umiem miałam 17 lat gdy były chłopak targnął sie na swoje życie po tym jak odeszłam. żyje, ma żone i dzieci, ale dalej to we mnie ktwi. Nie chce tej odpowiedzialności. Boje sie jej..... Ale mam nadzieje mimo wszystko, rzadko sie kłócimy może raz na miesiac jest jałowo, ale nauczyłam sie z tym żyć.
Przykro mi że musiałaś tak wiele przejsć wierze że to sprawiło że jesteś silniejsza!!!! Tak masz racje należy cie sie od życia mnustwo szcześcia to tak ciężkiem drodze, która przeszłaś! Jestem bardzo dumna z takich kobiet jak ty. Zawsze możesz do mnie napisać jeśli masz ochote, trzymam kciuki kochana :*
 
     
CHOJNOWSKI 
Nowy

Wiek: 49
Dołączył: 17 Sie 2017
Posty: 28
Skąd: PŁOCK
Wysłany: 2017-08-20, 09:36   

Witaj oOmyseckaOo.

Myślałem przeglądając tematy portalu, że nic mnie nie zdziwi. Twój temat mnie zadziwił.

Gratuluje odwagi i takiej szczerości w sprawach seksu. Ja nigdy bym się nie odwazył na taką szczerość.
Nie mam pojęcia, czemu nadal z nim jesteś.
Jestem singlem, zero szans na jakąkolwiek znajomość w realu.
Mam już swoje lata.
Jedno jest pewne:

Twój mąż to totalny debil.

Ma idealną żonę, i nic.

Nie rozumiem tego.

Sam chętnie zająłbym jego miejsce. Wiem że to może być wulgarne, ale co mi tam.

Nie sądziłem, że mogą być też takie związki.

Albo ma kochankę, albo go zbyt praca stresuje, chociaż wątpię. Albo ma poważne problemy zdrowotne, i boi się o nich powiedzieć.

Jedno jest pewne, Twojemu mężowi zazdroszczę takiej żony.

A tobie współczuje serdecznie takiego męża.

Pytanie brzmi: ile tak można ciągnąć, ten związek.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2024
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS