Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: Amigo Vulnerable
2018-05-29, 19:59
Pierwsza wielka miłosc i spotkanie po latach .
Autor Wiadomość
Gosia2626
Nowy

Dołączył: 18 Maj 2018
Posty: 7
Wysłany: 2018-05-18, 19:28   Pierwsza wielka miłosc i spotkanie po latach .

Witam Serdecznie .

Jestem nowa na tym forum i postanowiłam założyć wątek ponieważ potrzebuje obiektywnego spojrzenia na pewną trudną dla mnie sprawę. Otóż mam obecnie 26 lat a cała historia którą chce wam przedstawić miała miejsce gdy miałam zaledwie 16. Był to okres szkoły średniej ,przeżyłam wtedy swoja pierwszą wielką nastoletnią miłość ,byłam z tym chłopkiem zaledwie pół roku więc był to bardzo krótka znajomość, jednak nie wyszło nam ,rozstaliśmy się i to była jego decyzja. ..

Jak można się domyśleć moje serce zostało złamane i bardzo przecierpiałam nasze rozstanie ,chodziliśmy do jednej klasy więc widywaliśmy się na co dzień ..on po naszym rozejściu bardzo mi dokuczał, mówił przykre rzeczy ,po prostu źle mnie traktował ,wiele razy płakałam przez niego.. no było to dla mnie straszne . Nie rozumiałam dlaczego tak się zachowuje wobec mnie i mimo że starałam się szanować jego decyzje co do naszego rozstania to nie rozumiałam dlaczego tak bardzo mnie rani swoim zachowaniem . Udało mi się raz z nim o tym porozmawiać on próbował mi to wytłumaczyć że łatwiej jest mu zachowywać się jak cham w stosunku do mnie aby dać mi do zrozumienia że ta znajomość już go nie interesuje i mam mu niczego nie zarzucać ...

Chciałabym dodać do tego wszystkiego ze wychowywałam się w patologicznym środowisku ,mój ojciec jest nałogowym alkoholikiem połowę lat przepił ,mama zaś jest współuzależniona . Od dziecka doświadczałam przemocy fizycznej ,byłam bita i maltretowana, znęcano się nade mną psychicznie ,a jako nastolatka byłam również molestowana przez ojca ,czego miała świadomość reszta członków mojej rodziny zwłaszcza matka która ignorowała wszelkie sygnały świadczące o tym jaka krzywda mi się dzieje ,często chodziłam potłuczona po szkole...dodatkowo ta sytuacja z tym chłopakiem dobiła mnie psychicznie ,zaczęłam mieć problemy z autoagresją ...to była moja bezradność ,bezsilność i kruchość..

Tamten chłopak dowiedział się o tym że robię sobie krzywdę od naszej wspólnej znajomej ..i wyśmiał mnie ,stwierdził że jestem żałosna ,że nie imponuje mu to co sobie robię ,że to pewnie nie prawda i go nie obchodzę ...takie były jego słowa. Jak można się domyśleć nie zareagowałam najlepiej ,pokaleczyłam się wtedy tak mocno że do dziś mam szramy po tamtych zdarzeniach ...jego reakcja była dla mnie wstrząsem ..potem dowiedział się o tym mój ojciec , za to również byłam bita i upokarzana, wyzywana od wariatek, stukniętych, nienormalnych. Krzyczał ze to jest ciało, że jestem jego własnością i nie mam prawa tego robić byłam jak skulony, stłamszony szczeniak skamlący z bólu .Kilka miesięcy później przeżyłam próbę samobójczą ,przedawkowałam leki nasenne i trafiłam wprost do szpitala ..spędziłam tam kilka tygodni ,Przewieźli mnie potem na odział psychiatryczny, przebywałam tam kilka miesięcy. Byłam wśród swoich i czułam się tam dobrze, bezpiecznie pod opieką specjalistów, ponieważ cały czas bałam się że znowu spróbuje coś sobie zrobić.Zostałam tez zdiagnozowana pod kontem depresji i nerwicy lękowej. Leczyłam się prawie 2 lata .Obecnie przechodzę przez psychoterapię, ponieważ mam również zaburzenia osobowość.


On nie miał świadomość tego co wtedy przeżywałam ,nie wiedzieli tego ani moi znajomi ani też nauczyciele w szkole .Nikomu nie zwierzałam się z tego co dzieje się za drzwiami mojego domu ,miałam młodszego brata i bałam się ze możemy trafić do domu dziecka ,do jakiegoś ośrodka że rozdzielą nas ,zabiera od rodziców... nie mogłam na to pozwolić ,byłam przestraszona ..



Po tylu

latach spotkałam właśnie jego ,robiłam zakupy w osiedlowym markecie i wtedy właśnie się z nim zetknęłam . O dziwo powiedział część ,uśmiechnął się ..próbował zagadać ...Jednak ja nie chciałam z nim rozmawiać ,nie chciałam nawet na niego patrzeć za to jak mnie kiedyś potraktował ,wciąż to pamiętam i nadal mnie to w jakiś sposób dotyka ..i wiem że byliśmy dzieciakami ,niedojrzałymi i być może to dlatego zachowywał się tak a nie inaczej ale mimo to wciąż boli ...nie wiem jak mam tego człowieka dzisiaj traktować w sumie jego zachowanie wskazywało na to że on nie do końca zdaje sobie sprawę jak bardzo przeżyłam jego zachowanie ..a może nawet już tego nie pamięta? ten człowiek nigdy nie przeprosił.. a zachowuje się tak jakby tematu nie było .



Jakie jest Wasze zdanie?
Ostatnio zmieniony przez Gosia2626 2018-05-18, 20:27, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
totylkoja 
Nowy

Dołączyła: 28 Paź 2017
Posty: 11
Wysłany: 2018-05-18, 21:03   

Jestem wstrząśnięta Twoimi doświadczeniami. Bardzo mi przykro, nie zasłużyłaś na to okrucieństwo,które spotkało Cię. Mam nadzieję, że teraz radzisz sobie dobrze w swoim życiu.
Myślę, że to wielkie uczucie do tego chłopaka wynikało, z braku bezpieczeństwa. I doskonale to rozumiem, właśnie tego potrzebowałaś. A jednak zawiódł i odebrał nadzieję o ratunku. Myślę, że po prostu był zbyt młody i niedojrzały, by zapewnić Ci to czego potrzebowałaś.
A teraz? Nie wiem, 10 lat to sporo czasu, skoro natknęliście się na siebie ponownie, może będzie jeszcze okazja, by sobie o tym porozmawiać.
Mimo wszystko chcę Ci pogratulować niesamowitej siły... Nawet pomimo tego, że targnęłaś się na swoje życie... to jednak jesteś tu nadal z nami :)
Pozdrawiam serdecznie, A.
 
     
Gosia2626
Nowy

Dołączył: 18 Maj 2018
Posty: 7
Wysłany: 2018-05-19, 05:58   

totylkoja napisał/a:
Jestem wstrząśnięta Twoimi doświadczeniami. Bardzo mi przykro, nie zasłużyłaś na to okrucieństwo,które spotkało Cię. Mam nadzieję, że teraz radzisz sobie dobrze w swoim życiu.
Myślę, że to wielkie uczucie do tego chłopaka wynikało, z braku bezpieczeństwa. I doskonale to rozumiem, właśnie tego potrzebowałaś. A jednak zawiódł i odebrał nadzieję o ratunku. Myślę, że po prostu był zbyt młody i niedojrzały, by zapewnić Ci to czego potrzebowałaś.
A teraz? Nie wiem, 10 lat to sporo czasu, skoro natknęliście się na siebie ponownie, może będzie jeszcze okazja, by sobie o tym porozmawiać.
Mimo wszystko chcę Ci pogratulować niesamowitej siły... Nawet pomimo tego, że targnęłaś się na swoje życie... to jednak jesteś tu nadal z nami :)
Pozdrawiam serdecznie, A.


Mi się wydaje że można być na tyle mądrą i rozsądną osobą w młodym wieku żeby mieć świadomość pewnych spraw. A on nie wiem co miał w głowie w tamtym momencie. Nie zrzucałabym tego na głupi wiek. Zresztą powody dla których on się tak a nie inaczej zachowywał nie są dzisiaj istotne ,zbyt dużą krzywdę mi wyrządził żebym miała go jakoś usprawiedliwić.

Ja potrzebowałam pomocy a on mnie upokorzył i poniżył...
 
     
długopis 
Aktywny


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 439
Wysłany: 2018-05-21, 22:00   

Cześć Gosiu.
Przykro mi z powodu Twoich ciężkich przeżyć. Podobne zdarzenia (lecz sporo inne) do niektórych z tych zdarzeń sam przeżyłem. Niestety osoby, od których oczekuje się pozytywnych uczyć potrafią mocno zranić.
Myślę, że nie ma sensu utrzymywać kontaktu z tym chłopakiem. Co prawda młodzi ludzie często zachowują się w głupi sposób, ale nawet to ma swoje granice. Myślę, że łatwiej wybaczyć młodym ludziom chwilowe, krótkotrwałe wybryki z powodu niestabilności, ale nie długotrwałe poniżanie.
Nie wiadomo jaki teraz jest, ale nawet jeśli jest teraz kimś przyzwoitym to i tak wyprostowanie takiej znajomości w kierunku np koleżeństwa byłoby trudne. Nie nakręcaj się wobec niego do negatywnych emocji, tylko po prostu nie odpowiadaj na próby ponowienia znajomości.
Życzę powodzenia w nowym życiu ;)
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 41
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2018-05-22, 20:21   

To, co koleżanka tu opisała, jest rzeczywiście smutne i przykre.
Sam potępiam patologiczne sytuacje i tego jest w naszym społeczeństwie dużo. Nienawidzę środowisk patologicznych, a też z tym się trochę stykałem w młodości, więc wiem, co to znaczy.

Najchętniej, zniszczyłbym wszystko, co patologiczne wokół nas, ale wiem, że nie mam takiej mocy i możliwości.
Jestem wrogiem alkoholu i nie trawię pijaństwa i alkoholizmu.

Co do miłości, tu wolałbym się nie wypowiadać, bo ja miłości nigdy nie doświadczyłem od dziewczyny i nigdy nie byłem w związku partnerskim. Ja sobie żyję bez miłości i cieszę się z tego.
Nie stanowi to dla żadnego problemu w funkcjonowaniu.

W każdym razie, najważniejsze, żeby koleżanka trzymała się jak najdalej od tego dziadostwa, od wszelkiej patologii, która niszczy innych ludzi w rodzinach.
 
 
     
Gosia2626
Nowy

Dołączył: 18 Maj 2018
Posty: 7
Wysłany: 2018-05-22, 21:42   

długopis napisał/a:
Cześć Gosiu.
Przykro mi z powodu Twoich ciężkich przeżyć. Podobne zdarzenia (lecz sporo inne) do niektórych z tych zdarzeń sam przeżyłem. Niestety osoby, od których oczekuje się pozytywnych uczyć potrafią mocno zranić.
Myślę, że nie ma sensu utrzymywać kontaktu z tym chłopakiem. Co prawda młodzi ludzie często zachowują się w głupi sposób, ale nawet to ma swoje granice. Myślę, że łatwiej wybaczyć młodym ludziom chwilowe, krótkotrwałe wybryki z powodu niestabilności, ale nie długotrwałe poniżanie.
Nie wiadomo jaki teraz jest, ale nawet jeśli jest teraz kimś przyzwoitym to i tak wyprostowanie takiej znajomości w kierunku np koleżeństwa byłoby trudne. Nie nakręcaj się wobec niego do negatywnych emocji, tylko po prostu nie odpowiadaj na próby ponowienia znajomości.
Życzę powodzenia w nowym życiu ;)



Dziękuje za komentarz. Wciąż boli mnie to co wtedy zrobił mimo upływu tylu lat ,nawet ciężko mi dzisiaj na niego patrzeć. Nie wiem co on sobie myśli stając przede mną i zachowując się w ten sposób .Czy on w ogóle bierze pod uwagę że ja mogłam naprawdę się okaleczać?


Na przedramieniu ,nie od tej zewnętrznej strony ale wewnątrz mam połowę ręki w szramach . Na szczęście i z daleka nie rzuca się TO w oczy ale mimo wszystko.. ;O
Ostatnio zmieniony przez Gosia2626 2018-05-22, 21:43, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 41
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2018-05-23, 09:52   

Ja mogę jeszcze tylko powiedzieć i dać taką radę koleżance, że miłość do nieodpowiedniej osoby nie jest warta zachodu, ani starań.

Druga osoba musi widzieć i docenić starania i zaangażowanie, inaczej to raczej nie ma sensu.
Tak się dzieje, jeżeli ktoś lokuje uczucia w niewłaściwej osobie.
No nie da się stworzyć uczucia wspólnego, normalnych relacji bliskich bez angażowania w to obu stron, i dobrej woli jednej i drugiej ze stron. Ja to znam ze swojego doświadczenia, choć ja nigdy nie miałem miłości, nikt mnie tym uczuciem nie obdarzył, ale miałem relacje z nie jedną dziewczyną i to różnie wyglądało.

Miłości się nie wymusi na nikim.

Mogę jeszcze dodać, że nie pochodzę z normalnego domu rodzinnego, nie miałem normalnego ojca i matki, a dziś nie utrzymuje z nimi żadnego kontaktu i nie znam ich sytuacji obecnie, ponieważ zerwałem z nimi jakikolwiek kontakt, parę lat temu. Dalsza rodzina, szczególnie ze strony matki też się nie interesują, od kilkunastu lat, dlatego ja też ich traktuje obojętnie.
Przestali się odzywać, jak byłem dzieckiem i już nigdy nie przyjechali do Naszego domu, gdzie mieszkałem w dzieciństwie.

Ale najgorsze jest to, że dla mnie, ojciec i matka stali się ludźmi obcymi, z którymi nie miałem i nie mam żadnej więzi i nigdy nie dali mi nic dobrego, a stwarzali tylko problemy.
I smutne jest to, z czym niestety trzeba się pogodzić, że nie ma zaufania do własnego ojca i matki, skoro oni potrafili "wystawić", nie być w porządku wobec własnego dziecka.
I to tez są "sytuacje patologiczne", z którymi ja się w dzieciństwie zetknąłem, ale wstydzę się o tym mówić i nie lubię o tym mówić i nie dziwię się sam sobie, bo kto by lubił pochodzić z domu, w którym ojciec i matka doprowadzali do patologii?

To nie jest nic fajnego.
 
 
     
Gosia2626
Nowy

Dołączył: 18 Maj 2018
Posty: 7
Wysłany: 2018-05-23, 11:58   

Akcja napisał/a:
Ja mogę jeszcze tylko powiedzieć i dać taką radę koleżance, że miłość do nieodpowiedniej osoby nie jest warta zachodu, ani starań.

Druga osoba musi widzieć i docenić starania i zaangażowanie, inaczej to raczej nie ma sensu.
Tak się dzieje, jeżeli ktoś lokuje uczucia w niewłaściwej osobie.
No nie da się stworzyć uczucia wspólnego, normalnych relacji bliskich bez angażowania w to obu stron, i dobrej woli jednej i drugiej ze stron. Ja to znam ze swojego doświadczenia, choć ja nigdy nie miałem miłości, nikt mnie tym uczuciem nie obdarzył, ale miałem relacje z nie jedną dziewczyną i to różnie wyglądało.

Miłości się nie wymusi na nikim.

Mogę jeszcze dodać, że nie pochodzę z normalnego domu rodzinnego, nie miałem normalnego ojca i matki, a dziś nie utrzymuje z nimi żadnego kontaktu i nie znam ich sytuacji obecnie, ponieważ zerwałem z nimi jakikolwiek kontakt, parę lat temu. Dalsza rodzina, szczególnie ze strony matki też się nie interesują, od kilkunastu lat, dlatego ja też ich traktuje obojętnie.
Przestali się odzywać, jak byłem dzieckiem i już nigdy nie przyjechali do Naszego domu, gdzie mieszkałem w dzieciństwie.

Ale najgorsze jest to, że dla mnie, ojciec i matka stali się ludźmi obcymi, z którymi nie miałem i nie mam żadnej więzi i nigdy nie dali mi nic dobrego, a stwarzali tylko problemy.
I smutne jest to, z czym niestety trzeba się pogodzić, że nie ma zaufania do własnego ojca i matki, skoro oni potrafili "wystawić", nie być w porządku wobec własnego dziecka.
I to tez są "sytuacje patologiczne", z którymi ja się w dzieciństwie zetknąłem, ale wstydzę się o tym mówić i nie lubię o tym mówić i nie dziwię się sam sobie, bo kto by lubił pochodzić z domu, w którym ojciec i matka doprowadzali do patologii?

To nie jest nic fajnego.




Wiesz każdy ma prawo rozstać się z drugą osobą ,no ale to jeszcze nie upoważniało go to tego żeby tak ze mną postępować . Pamiętam jak prawie po półtorej roku od naszego rozstania napisałam do niego list w którym określiłam swoje uczucia ,myśli po prostu otworzyłam się przed nim ,przyznałam się do tego ze cierpię że jego zachowanie mnie rani .no był to dość emocjonalne z mojej strony ale jego to całkowicie obeszło i w ogóle się tym nie przejął .. wtedy właśnie mi powiedział ze łatwiej jest być chamem no i mam mu niczego nie zarzucać bo on dużo pozoruje wśród ludzi bo mu ta łatwo i wygodnie . Kompletnie nie liczył się ani ze mną ani z moimi uczuciami . to było straszne .

Potem jak wyszło że mam problemy z autoagresją to mi coś takiego właśnie zaserwował ,to tej pory nie ogarniam co to w ogóle było i jak mógł w ogóle coś takiego zrobić. ..każdy ma jakąś wrażliwość ,empatię .a on ? Byłam w nim bardzo zakochana i też strasznie głupia i nawiną . On mi powiedział że go nie obchodzę czy że jestem żałosna a do mnie w pierwszym momencie w ogóle to nie docierało .Było wyparcie ,zaprzeczenie ... Dużo czasu zajęło mi przyjęcie do wiadomość w ogóle że tak się stało i tak postąpił.


Ja nie mieszkam już z swoim rodzinnym domu ,kontakty mam głownie z matką ,z ojcem praktycznie nie rozmawiam . Sytuacja w moim domu w ogóle się nie zmieniła ,ojciec upiła się tak jak upijał wpada w ciągi alkoholowe ,wygląda gorzej niż menel który chodzi po śmietnikach , mimo tego że jest po 50 nadal marnuje sobie zdrowie. Ostatnio nachodził mnie w miejscu pracy ,bałam się ze ktoś mnie z tym człowiekiem zobaczy ,wstydziłam się tego jak wygląda i się zachowuje ,przykre ale najchętniej nie przyznawałabym się do swojego ojca.

Zaś jeśli chodzi o matkę -nasze relacje nie są tak tragiczne jak z ojcem ale dobre też nie są ,również stosowała wobec mnie przemoc fizyczną , psychiczną również . Nigdy nie obroniła mnie przez atakami ojca .A gdy zwierzyłam się jej z tego że ojciec mnie molestuje rzuca obleśne teksty w moją stronę , interesuje się moim życiem intymnym ,to całą odpowiedzialną za to obarczyła mnie twierdząc że go pewnie prowokuje ,że zachowuje się jak jego kochanka a nie córka ,była o mnie zwyczajnie zazdrosna i zamiast traktować mnie jak swoje dziecko które powinna ochotnic to zarzucała mi ze chce rozbić jej małżeństwo. ;<

moja matka ,tak naprawdę nigdy moją matką nie była... pamiętam jak miałam pierwszego chłopaka ,starszego od Siebie i on bardzo nalegał na zbliżenie ,byłam wtedy jeszcze dziewicą ,nie gotową zupełnie na te sprawynie chciałam tego .. . On naciskał i próbował siłą wymusić na mnie seks ..a ja nie znająca się na tych rejonach .. poszłam po radę do niej ,usłyszałam wtedy że mężczyzna nie jest od kochania i przytulania ale od łóżka i jak mu sama nie dam to mnie siłą weźmie i będzie mnie używał ,a skoro nie chce z nim sypiać to mam mu dupy nie zawracać niech sobie inną prawdziwą jak to określiła kobietę. w końcu po jej namowach uległam się na przeżycie swojego pierwszego razu -facet gwałcił mnie za jej przyzwoleniem .matka zadawała mi tylko pytania czy mnie zgwałcił czy nie a jeśli tak to cóż ,co mogłabym z tym faktem zrobić ?na policje przecież nie pójdę.,taka rola kobiety jest .Ojciec też molestował mnie za jej przyzwoleniem ,bo wtedy nie sypiali ze sobą ..
 
     
Akcja 
Aktywny



Wiek: 41
Dołączył: 11 Maj 2016
Posty: 336
Skąd: Z jakiegoś miasteczka...
Ostrzeżeń:
 3/4/4
Wysłany: 2018-05-23, 15:38   

Gosia2626 napisał/a:
Akcja napisał/a:
Ja mogę jeszcze tylko powiedzieć i dać taką radę koleżance, że miłość do nieodpowiedniej osoby nie jest warta zachodu, ani starań.

Druga osoba musi widzieć i docenić starania i zaangażowanie, inaczej to raczej nie ma sensu.
Tak się dzieje, jeżeli ktoś lokuje uczucia w niewłaściwej osobie.
No nie da się stworzyć uczucia wspólnego, normalnych relacji bliskich bez angażowania w to obu stron, i dobrej woli jednej i drugiej ze stron. Ja to znam ze swojego doświadczenia, choć ja nigdy nie miałem miłości, nikt mnie tym uczuciem nie obdarzył, ale miałem relacje z nie jedną dziewczyną i to różnie wyglądało.

Miłości się nie wymusi na nikim.

Mogę jeszcze dodać, że nie pochodzę z normalnego domu rodzinnego, nie miałem normalnego ojca i matki, a dziś nie utrzymuje z nimi żadnego kontaktu i nie znam ich sytuacji obecnie, ponieważ zerwałem z nimi jakikolwiek kontakt, parę lat temu. Dalsza rodzina, szczególnie ze strony matki też się nie interesują, od kilkunastu lat, dlatego ja też ich traktuje obojętnie.
Przestali się odzywać, jak byłem dzieckiem i już nigdy nie przyjechali do Naszego domu, gdzie mieszkałem w dzieciństwie.

Ale najgorsze jest to, że dla mnie, ojciec i matka stali się ludźmi obcymi, z którymi nie miałem i nie mam żadnej więzi i nigdy nie dali mi nic dobrego, a stwarzali tylko problemy.
I smutne jest to, z czym niestety trzeba się pogodzić, że nie ma zaufania do własnego ojca i matki, skoro oni potrafili "wystawić", nie być w porządku wobec własnego dziecka.
I to tez są "sytuacje patologiczne", z którymi ja się w dzieciństwie zetknąłem, ale wstydzę się o tym mówić i nie lubię o tym mówić i nie dziwię się sam sobie, bo kto by lubił pochodzić z domu, w którym ojciec i matka doprowadzali do patologii?

To nie jest nic fajnego.




Wiesz każdy ma prawo rozstać się z drugą osobą ,no ale to jeszcze nie upoważniało go to tego żeby tak ze mną postępować . Pamiętam jak prawie po półtorej roku od naszego rozstania napisałam do niego list w którym określiłam swoje uczucia ,myśli po prostu otworzyłam się przed nim ,przyznałam się do tego ze cierpię że jego zachowanie mnie rani .no był to dość emocjonalne z mojej strony ale jego to całkowicie obeszło i w ogóle się tym nie przejął .. wtedy właśnie mi powiedział ze łatwiej jest być chamem no i mam mu niczego nie zarzucać bo on dużo pozoruje wśród ludzi bo mu ta łatwo i wygodnie . Kompletnie nie liczył się ani ze mną ani z moimi uczuciami . to było straszne .

Potem jak wyszło że mam problemy z autoagresją to mi coś takiego właśnie zaserwował ,to tej pory nie ogarniam co to w ogóle było i jak mógł w ogóle coś takiego zrobić. ..każdy ma jakąś wrażliwość ,empatię .a on ? Byłam w nim bardzo zakochana i też strasznie głupia i nawiną . On mi powiedział że go nie obchodzę czy że jestem żałosna a do mnie w pierwszym momencie w ogóle to nie docierało .Było wyparcie ,zaprzeczenie ... Dużo czasu zajęło mi przyjęcie do wiadomość w ogóle że tak się stało i tak postąpił.


Ja nie mieszkam już z swoim rodzinnym domu ,kontakty mam głownie z matką ,z ojcem praktycznie nie rozmawiam . Sytuacja w moim domu w ogóle się nie zmieniła ,ojciec upiła się tak jak upijał wpada w ciągi alkoholowe ,wygląda gorzej niż menel który chodzi po śmietnikach , mimo tego że jest po 50 nadal marnuje sobie zdrowie. Ostatnio nachodził mnie w miejscu pracy ,bałam się ze ktoś mnie z tym człowiekiem zobaczy ,wstydziłam się tego jak wygląda i się zachowuje ,przykre ale najchętniej nie przyznawałabym się do swojego ojca.

Zaś jeśli chodzi o matkę -nasze relacje nie są tak tragiczne jak z ojcem ale dobre też nie są ,również stosowała wobec mnie przemoc fizyczną , psychiczną również . Nigdy nie obroniła mnie przez atakami ojca .A gdy zwierzyłam się jej z tego że ojciec mnie molestuje rzuca obleśne teksty w moją stronę , interesuje się moim życiem intymnym ,to całą odpowiedzialną za to obarczyła mnie twierdząc że go pewnie prowokuje ,że zachowuje się jak jego kochanka a nie córka ,była o mnie zwyczajnie zazdrosna i zamiast traktować mnie jak swoje dziecko które powinna ochotnic to zarzucała mi ze chce rozbić jej małżeństwo. ;<

moja matka ,tak naprawdę nigdy moją matką nie była... pamiętam jak miałam pierwszego chłopaka ,starszego od Siebie i on bardzo nalegał na zbliżenie ,byłam wtedy jeszcze dziewicą ,nie gotową zupełnie na te sprawynie chciałam tego .. . On naciskał i próbował siłą wymusić na mnie seks ..a ja nie znająca się na tych rejonach .. poszłam po radę do niej ,usłyszałam wtedy że mężczyzna nie jest od kochania i przytulania ale od łóżka i jak mu sama nie dam to mnie siłą weźmie i będzie mnie używał ,a skoro nie chce z nim sypiać to mam mu dupy nie zawracać niech sobie inną prawdziwą jak to określiła kobietę. w końcu po jej namowach uległam się na przeżycie swojego pierwszego razu -facet gwałcił mnie za jej przyzwoleniem .matka zadawała mi tylko pytania czy mnie zgwałcił czy nie a jeśli tak to cóż ,co mogłabym z tym faktem zrobić ?na policje przecież nie pójdę.,taka rola kobiety jest .Ojciec też molestował mnie za jej przyzwoleniem ,bo wtedy nie sypiali ze sobą ..

To, co opisujesz, o swoich doświadczeniach, jest dla mnie obrzydliwe i przykre.
Nie ma tu nic pozytywnego i dobrego.
Trafić na taką rodzinę, mieć takiego ojca i matkę i jeszcze nie mieć w życiu dobrego szczęścia, to naprawdę, smutna sprawa.
W moim domu, z ojcem i matką aż takich rzeczy nie było, chociaż były patologie. Akurat wiem o czym mówisz, bo sam mam ojca - pijaka, a nawet alkoholika, który przez pół swojego życia był zainteresowany alkoholem, i przez to właśnie tracił kilka razy prace.

W oczach rodziny nie tylko nie ma dobrej opinii, ale i nie chcą z nim utrzymywać żadnych kontaktów, ani go widywać, co zresztą wcale mnie nie dziwi.
Matka niestety też lubiła alkohol i nie była wcale lepsza od ojca, bo swoje "za uszami" też ma, ale już nie będę tego rozwijał, bo nie mam chęci na temat matki rozmawiać.
Zresztą, na temat ojca również nie.
W każdym razie, są to ludzie, którzy nie dali mi nic pozytywnego, dlatego uciekłem od nich, mając tylko 19 lat i przyjechałem w okolice Radomia, do osób w rodzinie.
To rodzina ze strony ojca, ale i do mnie nie mieli zbyt pozytywnego nastawienia.
Zostałem już tutaj i mieszkam do tej pory, a od ponad 10 lat mieszkam samotnie. Ja pochodzę ze Szczecina i ma dla mnie duże znaczenie skąd pochodzę, gdzie się wychowałem, ale nigdy nie zaakceptuję takiego ojca i matki.
Znam dobrze brak normalnych więzi w domu rodzinnym, jakiegoś szacunku do siebie.

Niestety, najczęściej takie wartości niszczy alkohol, który rządzi ludźmi, jeżeli jest uzależnienie.
Nie muszę mówić, ile tracą w życiu alkoholicy i jak trudno jest potem to wszystko odbudować, o ile się w ogóle da?

Zainteresowało mnie to, że Ty, będąc w młodym wieku, już przechodziłaś takie rzeczy, jakiś gwałt, i to nie jeden?
Takie rzeczy zostają w psychice na lata.
Ale też takich "patologii" jest wokół dużo, wszędzie i normalni ludzie muszą od tego uciekać.
A przede wszystkim, do PATOLOGII, najczęściej przyczynia się alkohol, ale też narkotyki, bo to świństwo odbiera rozum i myślenie.
 
 
     
długopis 
Aktywny


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 439
Wysłany: 2018-05-28, 13:05   

Cytat:
Zaś jeśli chodzi o matkę -nasze relacje nie są tak tragiczne jak z ojcem ale dobre też nie są ,również stosowała wobec mnie przemoc fizyczną , psychiczną również . Nigdy nie obroniła mnie przez atakami ojca .A gdy zwierzyłam się jej z tego że ojciec mnie molestuje rzuca obleśne teksty w moją stronę , interesuje się moim życiem intymnym ,to całą odpowiedzialną za to obarczyła mnie twierdząc że go pewnie prowokuje ,że zachowuje się jak jego kochanka a nie córka ,była o mnie zwyczajnie zazdrosna i zamiast traktować mnie jak swoje dziecko które powinna ochotnic to zarzucała mi ze chce rozbić jej małżeństwo. ;<

Jak dla mnie to jednoznacznie wskazuje, że matka straciła kontakt z realnym światem.

Cytat:
moja matka ,tak naprawdę nigdy moją matką nie była... pamiętam jak miałam pierwszego chłopaka ,starszego od Siebie i on bardzo nalegał na zbliżenie ,byłam wtedy jeszcze dziewicą ,nie gotową zupełnie na te sprawynie chciałam tego .. . On naciskał i próbował siłą wymusić na mnie seks ..a ja nie znająca się na tych rejonach .. poszłam po radę do niej ,usłyszałam wtedy że mężczyzna nie jest od kochania i przytulania ale od łóżka i jak mu sama nie dam to mnie siłą weźmie i będzie mnie używał ,a skoro nie chce z nim sypiać to mam mu dupy nie zawracać niech sobie inną prawdziwą jak to określiła kobietę. w końcu po jej namowach uległam się na przeżycie swojego pierwszego razu -facet gwałcił mnie za jej przyzwoleniem .matka zadawała mi tylko pytania czy mnie zgwałcił czy nie a jeśli tak to cóż ,co mogłabym z tym faktem zrobić ?na policje przecież nie pójdę.,taka rola kobiety jest .Ojciec też molestował mnie za jej przyzwoleniem ,bo wtedy nie sypiali ze sobą ..

Widzę, że dużo bzdur matka Ci nagadała. Do tego pewnie nie miałaś zaspokojonych potrzeby bezpieczeństwa, więc szukałaś miłości u mężczyzny licząc na spełnienie się romantycznych wizji z telewizji i ogólnie pop-kultury.
Przemocą oczywiście nie można wymuszać seksu na nikim, nie ważne czy to jest nieznajoma(y) lub osoba z którą się jest w związku.
Z drugiej nie wiem czy użycie słowa gwałt jest uzasadnione. Wiem, że jesteśmy nieznajomymi ludźmi z Internetu i opisanie tego w szczegółach jest ciężkie, a ja nie znam wszystkich szczegółów i nie zachęcam nawet do pisania ich, bo to miejsce publiczne. Z tego co czytam jednak powiedziałaś, że uległaś. Nie zrozum mnie źle - chłopak zrobił coś etycznie złego na zasadzie, że wykorzystał podatną na wykorzystanie osobę, ale jednak do gwałtu się moim zdaniem nie kwalifikuje.
W związki osoby wchodzą dobrowolnie, jako niespokrewnieni, niezależnie od siebie, wolni ludzie, i zakłada się, żę mają "mieć świadomość pewnych spraw". To jest różnica między relacją rodzic-dziecko, która nie jest dobrowolna i zaczyna się na etapie, w którym dziecko nie ma świadomości.
Jeśli nie ma ślubu albo dzieci w każdej chwili można się rozejść. Różne osoby oczekują, i mają prawo oczekiwać, od związku różnych rzeczy. Na tym polega dobieranie się. Seks jest jedną z tych rzeczy oczekiwanych w zasadzie powszechnie w związku. Nie tylko przez mężczyzn, jestem pewien że wiele kobiet rzuciłoby i rzuca mężczyzn, gdyby nie uprawiali z nimi seksu. Chłopak chciał seksu, Ty nie. Chłopak nie miał prawa próbować wymuszać go siłą, ale z drugiej strony Ty też powinnaś zauważyć, że oczekujecie różnych rzeczy i podjąć decyzję o rozejściu się. Zamiast tego trwałaś przez jakiś czas w tym związku, najpierw się skutecznie broniąc, a potem uległaś.

Z tego co pisałaś nie zrobiłaś też niczego złego żadnej osobie (co najwyżej sobie), więc Cię o nic nie winię. Masz prawo szukania szczęścia w życiu i Ci tego życzę.
Ostatnio zmieniony przez długopis 2018-05-28, 13:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Gosia2626
Nowy

Dołączył: 18 Maj 2018
Posty: 7
Wysłany: 2018-05-28, 13:45   

długopis napisał/a:
Cytat:
Zaś jeśli chodzi o matkę -nasze relacje nie są tak tragiczne jak z ojcem ale dobre też nie są ,również stosowała wobec mnie przemoc fizyczną , psychiczną również . Nigdy nie obroniła mnie przez atakami ojca .A gdy zwierzyłam się jej z tego że ojciec mnie molestuje rzuca obleśne teksty w moją stronę , interesuje się moim życiem intymnym ,to całą odpowiedzialną za to obarczyła mnie twierdząc że go pewnie prowokuje ,że zachowuje się jak jego kochanka a nie córka ,była o mnie zwyczajnie zazdrosna i zamiast traktować mnie jak swoje dziecko które powinna ochotnic to zarzucała mi ze chce rozbić jej małżeństwo. ;<

Jak dla mnie to jednoznacznie wskazuje, że matka straciła kontakt z realnym światem.

Cytat:
moja matka ,tak naprawdę nigdy moją matką nie była... pamiętam jak miałam pierwszego chłopaka ,starszego od Siebie i on bardzo nalegał na zbliżenie ,byłam wtedy jeszcze dziewicą ,nie gotową zupełnie na te sprawynie chciałam tego .. . On naciskał i próbował siłą wymusić na mnie seks ..a ja nie znająca się na tych rejonach .. poszłam po radę do niej ,usłyszałam wtedy że mężczyzna nie jest od kochania i przytulania ale od łóżka i jak mu sama nie dam to mnie siłą weźmie i będzie mnie używał ,a skoro nie chce z nim sypiać to mam mu dupy nie zawracać niech sobie inną prawdziwą jak to określiła kobietę. w końcu po jej namowach uległam się na przeżycie swojego pierwszego razu -facet gwałcił mnie za jej przyzwoleniem .matka zadawała mi tylko pytania czy mnie zgwałcił czy nie a jeśli tak to cóż ,co mogłabym z tym faktem zrobić ?na policje przecież nie pójdę.,taka rola kobiety jest .Ojciec też molestował mnie za jej przyzwoleniem ,bo wtedy nie sypiali ze sobą ..

Widzę, że dużo bzdur matka Ci nagadała. Do tego pewnie nie miałaś zaspokojonych potrzeby bezpieczeństwa, więc szukałaś miłości u mężczyzny licząc na spełnienie się romantycznych wizji z telewizji i ogólnie pop-kultury.
Przemocą oczywiście nie można wymuszać seksu na nikim, nie ważne czy to jest nieznajoma(y) lub osoba z którą się jest w związku.
Z drugiej nie wiem czy użycie słowa gwałt jest uzasadnione. Wiem, że jesteśmy nieznajomymi ludźmi z Internetu i opisanie tego w szczegółach jest ciężkie, a ja nie znam wszystkich szczegółów i nie zachęcam nawet do pisania ich, bo to miejsce publiczne. Z tego co czytam jednak powiedziałaś, że uległaś. Nie zrozum mnie źle - chłopak zrobił coś etycznie złego na zasadzie, że wykorzystał podatną na wykorzystanie osobę, ale jednak do gwałtu się moim zdaniem nie kwalifikuje.
W związki osoby wchodzą dobrowolnie, jako niespokrewnieni, niezależnie od siebie, wolni ludzie, i zakłada się, żę mają "mieć świadomość pewnych spraw". To jest różnica między relacją rodzic-dziecko, która nie jest dobrowolna i zaczyna się na etapie, w którym dziecko nie ma świadomości.
Jeśli nie ma ślubu albo dzieci w każdej chwili można się rozejść. Różne osoby oczekują, i mają prawo oczekiwać, od związku różnych rzeczy. Na tym polega dobieranie się. Seks jest jedną z tych rzeczy oczekiwanych w zasadzie powszechnie w związku. Nie tylko przez mężczyzn, jestem pewien że wiele kobiet rzuciłoby i rzuca mężczyzn, gdyby nie uprawiali z nimi seksu. Chłopak chciał seksu, Ty nie. Chłopak nie miał prawa próbować wymuszać go siłą, ale z drugiej strony Ty też powinnaś zauważyć, że oczekujecie różnych rzeczy i podjąć decyzję o rozejściu się. Zamiast tego trwałaś przez jakiś czas w tym związku, najpierw się skutecznie broniąc, a potem uległaś.

Z tego co pisałaś nie zrobiłaś też niczego złego żadnej osobie (co najwyżej sobie), więc Cię o nic nie winię. Masz prawo szukania szczęścia w życiu i Ci tego życzę.



Nie chce się za bardzo rozpisywać w tym temacie ale mężczyzna który wpycha na siłę kobiecie łapska w bieliznę i przygniata ją do łóżka swoim ciałem, czy przytrzymuje ręce raczej nie ma na celu okazania jej miłość w ten sposób. Poza tym on głuchy nie był i wielokrotnie słyszał moją odmowę...
Niestety ale mężczyzna w tym względzie ma zwykle przewagę fizyczną nad kobietą A nad dziewczyną z patologicznego środowiska której nikt nie powie ze takie sytuacje sa niedopuszczalne a wręcz przeciwnie pozwala nawet na to jej matka ma również przewagę emocjonalna.

I nie chce na ten temat dyskutować ,bo od mam procesjonalnego specjalistę który zna się na takich kwestiach ,
Ostatnio zmieniony przez Gosia2626 2018-05-28, 14:17, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
długopis 
Aktywny


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 439
Wysłany: 2018-05-28, 15:16   

Cytat:
Nie chce się za bardzo rozpisywać w tym temacie ale mężczyzna który wpycha na siłę kobiecie łapska w bieliznę i przygniata ją do łóżka swoim ciałem, czy przytrzymuje ręce raczej nie ma na celu okazania jej miłość w ten sposób. Poza tym on głuchy nie był i wielokrotnie słyszał moją odmowę...

To wygląda jak próba gwałtu. Pomimo tych prób dalej się z nim spotykałaś i w końcu podjęłaś decyzję, że mu się oddasz. Czyli tak szczerze to można go oskarżyć co najwyżej o próby gwałtu, co samo z siebie jest na tyle złe, że jest przestępstwem, ale jednak nie jest samo w sobie gwałtem.

Co do miłości to nikt w związku nie ma obowiązku jej okazywać, tak jak nikt nie ma obowiązku pozwalać na uprawianie z nim seksu. Chyba, że partnerzy w związku dogadają się inaczej. Wiem, że to bardziej biznesowe niż romantyczne podejście.

Cytat:
I nie chce na ten temat dyskutować ,bo od mam procesjonalnego specjalistę który zna się na takich kwestiach.

Ok, ale mimo wszystko mam prawo skomentować. Forum jest od rozmów, a moje posty nie łamią ani prawa, ani regulaminu.
Wiem, że piszę teraz z perspektywy osoby obserwującej to bez emocji, czyli pewniej innej niż specjalista uwzględniający psychologię. Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego jako atak, tylko jako inną opinię.
Nie zrobiłaś nikomu innemu nic złego (przynajmniej tak napisałaś), więc życzę Ci wszystkiego dobrego.
 
     
Est 
Nowy


Wiek: 27
Dołączył: 28 Maj 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-05-29, 20:10   

Długopis, moim zdaniem źle do tego podchodzisz, gwałt jest akcją sprzeczną z wolą drugiej osoby, jeśli Gosia odmawiała, a on jej nie słuchał, był to gwałt, a nie tylko próba.

Cytat:
Nie chce się za bardzo rozpisywać w tym temacie ale mężczyzna który wpycha na siłę kobiecie łapska w bieliznę i przygniata ją do łóżka swoim ciałem, czy przytrzymuje ręce raczej nie ma na celu okazania jej miłość w ten sposób. Poza tym on głuchy nie był i wielokrotnie słyszał moją odmowę...


Uległość w takiej sytuacji niekoniecznie musi być swoistą zgodą lub akceptacją takiego stanu rzeczy. Presja środowiska, bliskiej osoby(chłopak), ludzi których się bierze za wzorce, choćby matka która wmawia córce, że jeśli "mu nie da" to sobie weźmie siłą lub nie będzie prawdziwą kobietą jeśli tego nie zrobi, a także przeżycia z domu, które nauczyły, że jeśli nie będzie się stawiać, a jedynie siedzieć cicho to będzie mniej bolało. To jest gwałt umysłowy, zmuszający kogoś do zrobienia czegoś czego nie chce...
 
     
Gosia2626
Nowy

Dołączył: 18 Maj 2018
Posty: 7
Wysłany: 2018-05-29, 21:14   

Zgwałcenie – zmuszenie drugiej osoby do obcowania płciowego, poddania się innej czynności seksualnej lub wykonania takiej czynności przez jedną lub wiele osób, posługujących się siłą fizyczną, przymusem, nadużyciem władzy, podstępem lub wykorzystując niemożność wyrażenia świadomej zgody przez daną osobę. Sprawca zgwałcenia nazywany jest gwałcicielem

Est- tam nie było mojej zgody ani postanowienia że podejmę współżycie ,to było pod przymusem i na pewno wbrew mojej osobistej woli .Ale wciąż panuje jakieś dziwne przekonanie że w związkach nieformalnych czy małżeństwach ,nie może dochodzić do gwałtów
i usprawiedliwia się bestialstwo argumentami a może za słabo się szarpałaś ? a może słabo sprzeciwiałaś ? a może może to a może to .Czyli klasycznie zwalanie winy na ofiarę i szukanie tysiąca wymówek dla agresora . A prawda jest taka że nawet w trakcie samego aktu seksualnego gdy partner /partnerka nie godzi się na jakąś czynność erotyczną a zostaje do niej przymuszona to już jest to gwałt .Kobieta może latać w półnagiej bieliźnie po mieszkaniu ale jeśli nie wykazuje inicjatywy co do seksu a wręcz się jej sprzeciwA to mężczyzna nie ma prawa jej tknąć .NIE oznacza NIE.

w podobny sposób tłumaczyła mi to terapeutka, zaznaczając ze matka również stosowała wobec mnie przemoc seksualną . Odpowiedzialność stoi również po jej stronie .

[ Dodano: 2018-05-29, 22:27 ]
Zresztą terapeutka mówiła mi ze powinnam mieć założoną niebieską karty na policji w celu składania wywiadów z tego co działo się w moim domu rodzinnym . Bo przemoc seksualna ,fizyczna czy molestowanie przez ojca ,znęcanie się psychiczne to jest normalne przestępstwo i namawiała mnie do złożenia zawiadomienia do prokuratury ,

No ale ja nie będę latać po sądach i szarpac się jeszcze z tym .
Ostatnio zmieniony przez Gosia2626 2018-05-30, 09:39, w całości zmieniany 6 razy  
 
     
długopis 
Aktywny


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 439
Wysłany: 2018-05-30, 22:15   

Est napisał/a:
Długopis, moim zdaniem źle do tego podchodzisz, gwałt jest akcją sprzeczną z wolą drugiej osoby, jeśli Gosia odmawiała, a on jej nie słuchał, był to gwałt, a nie tylko próba.

Każde spotkanie uważam za oddzielną sprawę. Gwałt jest wtedy, kiedy dochodzi do penetracji. Jeśli na danym spotkaniu nie doszło do penetracji to mogła być co najwyżej próba. Oczywiście nawet próba gwałtu jest czymś złym.

Cytat:
Presja środowiska, bliskiej osoby(chłopak), ludzi których się bierze za wzorce

Rozumiem, że może to wpłynąć na podejmowanie głupich, niebezpiecznych, szkodliwych decyzji. Mimo wszystko decyzja pozostaje decyzją.
Tak samo jak wcześniejsze próby gwałtu przez chłopaka nie zmieniają, jak bardzo złe by nie były, że ewentualna decyzja pozostaje decyzją.
Zawsze należałem do osób podchodzących do podejmowania decyzji na poważnie. Wiele razy się zdarzało, że mimo mojego słabego dzieciństwa i presji i tak nie podejmowałem decyzji, do której mnie namawiano i dzięki temu uniknąłem wielu nieprzyjemności. Po latach mogę powiedzieć, że stres z tym związany odbił się negatywnie na mojej psychice, ale jednocześnie mogę sobie dumnie powiedzieć, że nie podejmowałem z jego powodu w ważnych sprawach głupich decyzji.


Gosia napisała:
Cytat:
w końcu po jej namowach uległam się na przeżycie swojego pierwszego razu

Mało tu szczegółów, ale jak dla mnie wynika z tego, że już idąc na jedno z kolejnych spotkań miałaś w głowie, że mu ulegniesz i właśnie na tym spotkaniu doszło do penetracji. Mogłaś się spodziewać, że będzie jak zwykle Cię traktował i jeśli nie będziesz aktywnie się bronić to dojdzie do penetracji. Mimo wszystko znowu tam poszłaś i to z myślą, że mu ulegniesz. Przynajmniej dla mnie to wynika z tego tekstu.

Cytat:
Ale wciąż panuje jakieś dziwne przekonanie że w związkach nieformalnych czy małżeństwach ,nie może dochodzić do gwałtów

Jakby tak było, to bym nie pisał że były próby gwałtów.
Cytat:
a może za słabo się szarpałaś ? a może słabo sprzeciwiałaś ?

Napisałaś, że uległaś. Słownik: https://sjp.pwn.pl/sjp/ulec;2532502.html
Najbardziej pasuje piąte wyjaśnienie.
Cytat:
5. «zgodzić się na współżycie płciowe»

a przed spojrzeniem do słownika rozumiałem to tak:
Cytat:
«zgodzić się na coś wskutek czyichś próśb, nalegań, podporządkować się komuś lub czemuś»
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2024
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS