Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Parę słów o mojej osobistej tragedii :)
Autor Wiadomość
Angel 
Administrator


Dołączył: 12 Mar 2011
Posty: 46
Wysłany: 2020-07-28, 16:08   

Introwertyzm to nie jest zaburzenie, a pewna cecha osobowości. Po prostu masz taką osobowość, a nie inną. Wiem co mówię, bo sam jestem tzw. skrajnym introwertykiem.

Przede wszystkim, to co mógłbym Ci poradzić na początek, to zaakceptowanie siebie i swojej osobowości. Jak również odkrycie cech, które możesz znaleźć w sobie, a których np. brakuje osobom ekstrawertycznym.
Jakie masz relacje z matką? Z tego, co piszesz odnoszę wrażenie chłodnego podejścia. Czy wynika ono z jakiś konkretnych wydarzeń? Być może warto dostrzec to, co masz wokół siebie. Nie piszesz wiele o swojej matce, ale być może jest osobą, która ma wobec Ciebie bardzo pozytywne intencje, dba o Ciebie i tak naprawdę może być bliższą osobą, niż Ci się wydaje (czasem można nie dostrzegać tego, co jest wokół nas i brać pewne kwestia jako pewniaki).
Czasem docenienie np. relacji którą masz z matką i polepszenie tej relacji, może wpłynąć na relacje z potencjalną partnerką. Od tej relacji zaczynają się relacje z innymi osobami i jest to relacja, która jest niepowtarzalna (dziewczynę zawsze możesz poznać, drugiej mamy mieć nigdy nie będziesz).
Pamiętaj także, że bliskość, to nie tylko fizyczność, a miłość niekoniecznie musi oznaczać miłości romantycznej (są różne jej formy na tym świecie i czasem te mniej ekscytujące mogą być tak naprawdę o wiele bardziej prawdziwe). Czasami, tak paradoksalnie, możesz być z kimś bardzo blisko fizycznie i emocjonalnie (przynajmniej na poziomie bardziej pozornej emocjonalności), a bardzo daleko pod względem mentalnym, duchowym.
I generalnie ludzie mogą wyczuwać to, że ich nie lubisz i automatycznie możesz przez to odpychać ludzi. Gdy ktoś Cię odepchnie/odrzuci, możesz wtedy jeszcze bardziej się odsunąć i jeszcze bardziej nie lubić ludzi (znajdziesz kolejnych powód, aby wytłumaczyć sobie, dlaczego ich nie lubisz) i oni jeszcze bardziej będą na to negatywnie reagować i koło się będzie w taki sposób coraz bardziej nakręcać. Ludzie, to takie same istoty jak Ty. Nie lubiąc innych jednocześnie na pewnym psychologicznym poziomie w pewien sposób dajesz sam sobie podświadomie sygnał, że nie lubisz siebie.
Popracuj nad źródłem swoich lęków i tego, co jest jego przyczynami. Lęk, to nie emocje, tylko myśli tak naprawdę. To od nich zaczyna się lęk. Myśli, które uruchamiają dopiero potem pewne uczucia, emocje. Masz pewne założenia i koncepty w swoim umyśle, przekonania, które sprawiają, że wierzysz w coś, co inicjuje lęk. Warto popracować wewnętrznie nad tymi przekonaniami. Zapewne jest też coś, co zainicjowało te lęki u Ciebie. Warto dojść do przyczyny najpierw, odkryć co było katalizatorem i analizować dalej.
A to, że mieszkasz w małym mieście niewiele tutaj zmienia. Pomyśl, czy gdybyś wyprowadził się np. do Warszawy, czy Krakowa etc. (czy nawet do innego kraju do Londynu, Dublina etc.), to sądzisz, że nagle stałbyś się ekstrawertykiem, chodził na imprezy, do klubów etc? Nie sądzę. Owszem, mógłbyś poczuć się bardziej anonimowy w tłumie, jednak zasadniczo na tym mogłyby się skończyć benefity mieszkania w dużym mieście (oczywiście jest pewna szansa, że akurat trafiłbyś na osoby, które w jakiś sposób by Cię "wyciągały" do ludzi, ale równie dobrze mógłbyś poznać takie tam, gdzie obecnie mieszkasz). A bardzo możliwe, że poczułbyś się wtedy jeszcze bardziej samotny, bo jednak masz matkę, do której jesteś - jak sam piszesz - przywiązany emocjonalnie. A po przeprowadzce do innego miasta zostałbyś całkiem sam w obcym de facto miejscu (zakładając, że przeprowadziłbyś się samemu).
Poznanie siebie to w pewnym sensie klucz. Zacznij np. od tego testu osobowości MBTI, który wrzuciłem na forum. Spróbuj zrozumieć siebie. Od tego bym zaczął. Czyli od wewnętrznej pracy. Gdyż to, że próbujesz poznawać np. kobiety w internecie, to tak naprawdę wychodzisz cały czas z tego samego punktu, z tej samej świadomości. A jeżeli nie wychodzi, to być może - to jedynie sugestia, nie musisz jej stosować - warto byłoby rozpocząć od wewnętrznej pracy nad swoim własnym wnętrzem. Nie chodzi o to, aby próbować się zmieniać i np. na siłę starać się być odważnym ekstrawertykiem (chociaż tak, możesz stawiać siebie celowo w sytuacjach stresowych i po jakimś czasie to Ci będzie mogło pomóc, ale to wymagałaby sporo ciężkiej pracy i jeżeli chcesz podjąć taką pracę wewnętrzną, to możesz tak to zrobić, ale chodzi tutaj bardziej o wychodzenie ze swojej sfery komfortu, nie o powtarzanie utartych schematów, które nie działają). Tylko o to, aby odkryć, zrozumieć, poznać lepiej siebie i zaakceptować siebie i swoją sytuację, taką, jaka jest. I z tego punktu działać (z punktu wewnętrznej zgody samego ze sobą).
Czy założenie, że "ludzie Cię nie lubią przez to, że jesteś nieśmiały w realu" jest realne? Pobądź z tym przekonaniem. Sam piszesz że nie lubisz ludzi. Czyli masz pewne oczekiwania wobec nich, których oni - w Twoim rozumieniu - nie spełniają. Być może nie muszą? Pobądź z tymi przekonaniami. Przemyśl je raz jeszcze. Zweryfikuj. Każdy ma swoje problemy, swoje doświadczenia, perspektywy. Nie każdy musi wiedzieć o tym, co przeżywasz, jeżeli nie zakomunikujesz tej osobie tego najpierw.
Jeżeli trudno jest Ci rozmawiać z kimś w realu, to popisz z daną osobą dłużej w internecie. Nie spotykaj się od razu po kilku wiadomościach. Wyjaśnij w korespondencji jakie masz lęki, czego się obawiasz, powiedz o tym szczerze. Nie ukrywaj tego.
Spróbuj zrobić coś dla innych, bezinteresownie (coś co naprawdę czujesz, jeżeli masz taką potrzebę lub miałeś). Nie zaszkodzi na pewno, a może wpłynąć pozytywnie na wizerunek i Twoje podejście do innych ludzi, na Twój wewnętrzny wizerunek świata, nastawienie do innych ludzi (może to być cokolwiek, nawet wpłata kilku złotych na jakąś fundację, zaangażowanie się w jakąś pomoc, działanie dla innych - zgodnie oczywiście z Tobą, tym co czujesz etc - cokolwiek w ten deseń).
Nie bądź prędki w ocenianiu innych ludzi i ich doświadczenia. Pozory mogą mylić. To, że widzisz wewnętrznych doświadczeń innych ludzi, nie znaczy, że ich nie mają, czy mają je mniejsze, od Twojego (i vice versa).
Jeżeli się nudzisz, to zrób coś pożytecznego/konstruktywnego w tym czasie. Poczytaj np. jakąś książkę nt. psychologii, lęków, introwertyzmu, albo obejrzyj jakiś film na YouTubie w tym temacie. Coś, co Ci pomoże rozwijać siebie wewnętrznie.
Jeżeli marzysz o podróżach, to realizuj te marzenia (nie w kontekście ucieczki od siebie i swoich problemów - bo wtedy to po prostu nie zadziała - ale w kontekście zdobycia nowych doświadczeń, nabrania nowej perspektywy, poszerzenia tzw. horyzontów - jak najbardziej).
Jeżeli czujesz powrót do psychologa - zrób tak. Poszukaj osoby, która być może będzie bardziej do Ciebie przemawiać, z kim będziesz rezonować jako osoba.
Nie próbuj robić wszystkiego na siłę, nie wszystko na raz. Pewne rzeczy wymagają czasu, są procesem. W swoim tempie, tak jak czujesz, ale działaj. Wypośrodkuj balans świata wewnętrznego i zewnętrznego. Wiedząc jednocześnie, że wszystko tak naprawę zaczyna się od tego pierwszego.
 
     
Amigo Vulnerable 
Moderator


Wiek: 28
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 459
Wysłany: 2022-07-18, 22:52   

Więc od lat czekam aż nadejdzie taki dzień w którym będzie mi się chciało żyć. No to sobie będę czekał :)
Ostatnio zauważyłem ten minus lata (pory roku, która wolę tysiąc razy od każdej innej), że mam dziwne podświadome uczucie, że powinienem coś, cokolwiek robić ze swoim życiem.
Ale jednocześnie nie mam ochoty ani motywacji na zupełnie nic.
Więc spędzam wolne chwile na trzymaniu telefonu w ręce, czytaniu o tym co się dzieje w tym głupim kraju, oglądaniu jakiś głupich memów, i paleniu ogromnej ilości papierosów.
No cóż, jest ciężko, jestem ciekaw co będzie dalej :)
 
     
Serious 
Aktywny


Dołączyła: 15 Cze 2015
Posty: 277
Wysłany: 2022-07-19, 06:58   

Amigo Vulnerable, na poprzedniej stronie jest Twój wpis, że spróbujesz wrócić do psychologa/terapeuty, jak poszło?

We wcześniejszych postach wyczytałam też, że nie masz właściwie znajomych. A ludzie z pracy?
 
     
Amigo Vulnerable 
Moderator


Wiek: 28
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 459
Wysłany: 2022-07-19, 13:42   

O, nawet nie pamiętam tych postów sprzed dwóch lat :)
Psychologa cały czas odkładam na czasy, gdy pozałatwiam masę innych ważniejszych rzeczy. A może tylko sobie tak tłumaczę :)
W pracy jest nas czworo, ja i 3 koleżanki (sporo starsze należy dodać), ale generalnie relacji tu między nikim nie ma, każdy ma inny charakter. Plus jestem szalenie (i to mam sobie za złe, uważam, że to wada) wymagający wobec ludzi. Jeżeli ktoś nie podoba mi się pod względem np. poglądów, czy to na życie, czy politykę, wiarę itp. to choć oczywiście będę dla niego życzliwy i uprzejmy, to w jakąkolwiek relacje z taką osobą już nie wejdę.
A jakoś całe życie jeśli już poznaję ludzi to zuuupełnie innych niż ja :D
Zresztą nie uważam żeby moim problemem był brak ludzi, kiedyś tak myślałem, teraz chyba najbardziej sobie cenię funkcjonowanie samemu sobie. Ciężko mi sobie wyobrazić jak mogłoby być inaczej.
Problem tylko w tym, że nie mogę się pozbyć uczucia, że w zasadzie w moim życiu wszystko już się skończyło, nic już się nie wydarzy, właściwie już pozostaje tylko czekać na śmierć.
Naprawdę, przerąbane mieć takie myśli w wieku 26 lat, przysięgam :-)
Ostatnio zmieniony przez Amigo Vulnerable 2022-07-19, 15:40, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Serious 
Aktywny


Dołączyła: 15 Cze 2015
Posty: 277
Wysłany: 2022-07-19, 21:38   

Amigo Vulnerable, wiem, że przerąbane, mam to za sobą, a może i czasem się odzywa, ale nie z taką hmmm... mocą.

Trochę rozumiem kwestie układania relacji z kimś, kto ma zupełnie inne poglądy niż my. To po prostu trudne. :) A po co zadawać sobie trud próbując kogoś poznać, z kimś rozmawiać? To podobno ma być przyjemność.

Co do psychologa, może stanowczo i może zbyt pewna siebie będę w tym, co napisze, ale tak, to wymówki ;)

No dobrze, to z drugiej strony moze: co wobec tego miałoby się wydarzyć w Twoim życiu? Co już w nim zaszło, że uważasz, że się skończyło? Czy to oznacza, że osiągnąłeś już wszystko, co chciałeś, zamierzałeś?
 
     
Amigo Vulnerable 
Moderator


Wiek: 28
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 459
Wysłany: 2022-07-19, 22:09   

1. Nie mam pojęcia co musiałoby się wydarzyć.
Pewnie coś zupełnie niespodziewanego, przełomowego.
Może musiałbym trafić szóstkę w totka, uratować komuś życie, doświadczyć czegoś co mnie zmieni, nie wiem :-D
Dla mnie mogłoby się nie stać nic, byle bym nie czuł się źle.
Zresztą wierzę, że można być szczęśliwym nie spełniając ku temu żadnych szczególnych warunków, tylko samemu z siebie. Znam takich ludzi i im zazdroszczę.

2. Też ciężko powiedzieć co się wydarzyło, może nic konkretnego, a raczej splot różnych nieszczęśliwych wydarzeń od samego początku, takich jak dorastanie w biedzie (gdzie uważam, że biedni ludzie w ogóle nie powinni płodzić dzieci) (ani żadni ludzie, ale to już tylko moje antynatalistyczne poglądy :lol: ), dorastanie bez ojca, mega nienaturalne relacje z matką, rodziną w ogóle, problemy z kontaktami z ludźmi od dziecka, masa złych wyborów życiowych, albo niemożność ich dokonywania ze względu na różne ograniczenia (enigmatycznie, wiem, ale jeśli by pisać konkretnie, to musiałbym pisać z dwie godziny, a też nie o wszystkim pisać łatwo). Plus ciężki charakter, paskudna samoocena itd.
Nie osiągnąłem kompletnie nic, może cieszy mnie tylko, że znalazłem (też późno) normalną, bezstresową pracę i udało mi się odłożyć jakieś oszczędności (podobno niewielu Polakom się udaje xd), i teraz choćby się coś zawaliło to nie braknie mi nagle na chleb.
Dla mnie jest to pewien sukces, bo przez 4/5 życia trzeba było liczyć dwa razy każdą złotówkę.

No a co do przyszłości no to też żadnych perspektyw.
Ale życie bywa nieprzewidywalne, i zawsze coś może się zmienić w ciągu chwili, i w to staram się naiwnie wierzyć :)
Generalnie w życiu pomaga mi myślenie, że są ludzie, którzy mają duużo gorzej, i może wcale nie mam na co narzekać.

Co do psychologa (może psychiatry) to też mieszkam w paskudnym miasteczku, gdzie nawet nie ma prywatnego (a tych na NFZ już poznałem i generalnie z nimi chyba się gór nie przeniesie).
No, pewnie jak będę się czuł naprawdę już totalnie beznadziejnie, to do kogoś się udam i tak, bo to tak jak z bólem zęba, jak boli to jest się w stanie biec wszędzie byleby przestało :)


PS. beznadziejne to forum, pisałem pół godziny posta i mnie wywaliło, musiałem drugi raz, i znów nie pójdę wcześniej spać :roll:
Ostatnio zmieniony przez Amigo Vulnerable 2022-07-19, 22:47, w całości zmieniany 7 razy  
 
     
Serious 
Aktywny


Dołączyła: 15 Cze 2015
Posty: 277
Wysłany: 2022-07-20, 08:19   

Amigo Vulnerable,

Odonosnie do pierwszego: a grasz w totka, żeby wygrać? 8-)

Duuuuzo sprzecznych informacji tu jest, to nie zarzut, ale już wyjaśniam o co chodzi.

Piszesz, że nic się w życiu nie wydarzy, że ono już się skończyło. Dalej że w sumie to nie musi się wydarzyć nic, obyś nie czuł się źle. Ale źle czujesz się dlatego, że nic się nie wydarza i życie się kończy. I ja to rozumiem trochę, naprawdę, bo byłam w tym miejscu co Ty (wiadomo, nie odczuwam tego samego, ale raczej jestem w stanie sobie wyobrazić to wszystko mniej lub bardziej).

Co do psychologa/terapeuty - wiesz, że w sumie w punkcie drugim wypisałeś wszystkie powody, dla których właśnie mógłbyś się wybrać do psychologa/terapeuty? Masa rzeczy do przepracowania! :)

Gratuluję zaoszczędzonych pieniędzy, poważnie, to w życiu ważne tym bardziej, że Ty w dzieciństwie średnio coś takiego znałeś.

Możesz mieszkać i na wyspie - są terapie online, możesz sobie wybierać i przebierać w terapeutach :)
 
     
Amigo Vulnerable 
Moderator


Wiek: 28
Dołączył: 23 Sie 2015
Posty: 459
Wysłany: 2022-07-20, 09:32   

Oczywiście, że gram w totka :-D

A sprzeczności pewnie wynikają z tego, że ciężko mi ująć słowami to o co mi chodzi (zresztą sam też do końca nie wiem o co mi chodzi :))
 
     
Serious 
Aktywny


Dołączyła: 15 Cze 2015
Posty: 277
Wysłany: 2022-07-20, 09:50   

Amigo Vulnerable, a no to życzę wygranej wobec tego :p Ja to czasem tylko zdrapkę sobie kupię :lol2:

No to może właśnie po to warto się wybrać do terapeuty, żeby też siebie zrozumieć, o co mi chodzi :)

Byłam na trzech wizytach u terapeuty kiedyś, po pewnym traumatycznym dla mnie przeżyciu. Wcześniej byłam u psychiatry, aby wspomoc się farmakologicznie. Z perspektywy czasu jestem sobie bardzo wdzięczna za to, że to zrobiłam :)
 
     
freebird 
Milczący



Wiek: 34
Dołączył: 22 Sie 2013
Posty: 89
Wysłany: 2022-07-20, 20:29   

Amigo Vulnerable napisał/a:
mam dziwne podświadome uczucie, że powinienem coś, cokolwiek robić ze swoim życiem.
Ale jednocześnie nie mam ochoty ani motywacji na zupełnie nic.


Amigo Vulnerable napisał/a:
Generalnie w życiu pomaga mi myślenie, że są ludzie, którzy mają duużo gorzej, i może wcale nie mam na co narzekać.


Mam dokładnie tak samo. Z wyjątkiem papierosów.
Przy życiu trzymają mniej chyba tylko obowiązki i swego rodzaju odpowiedzialność, czasem dojdzie jakaś mała przyziemna przyjemność. Coś co koniecznie muszę zrobić, dług który muszę spłacić.
Żyję z dnia na dzień. Stawiam sobie cele które są odległe o maksymalnie kilkanaście dni, czasem tygodni. Cele proste w kontekście życia. Nieskomplikowane. To pozwala mi zapomnieć o smutku i tak się jakoś to życie ciągnie. Odrzucam na bok myślenie o moich wadach i niedoskonałościach, o porażkach i rozczarowaniach. Czasem jedynym co jest przede mną jest np wybór zegarka. I to pozwala mi istnieć dalej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2024
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS