Samotność - forum psychologiczne na temat samotności - dla wszystkich samotnych i osamotnionych - samotnosc

FAQ SzukajUżytkownicyGrupy Chat Gry RejestracjaZaloguj

Samotność

Psychologiczne forum dyskusyjne związane z tematem samotność, osamotnienie - na temat samotności dla wszystkich samotnych i osamotnionych.

Poprzedni temat «» Następny temat
Muszę to z siebie wyrzucić...
Autor Wiadomość
Raziel 
Nowy

Wiek: 37
Dołączył: 11 Lip 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-11, 08:38   Muszę to z siebie wyrzucić...

Zawsze trudno jest mi zacząć. Jest to pierwszy mój post na tym forum, miejmy nadzieje że nie ostatni... ze moja psychika wytrzyma. Trafiłem tu przez przypadek wpisałem w google "forum dla samotnych" i oto jestem. Potrzebuje to z siebie wyrzucić, wygadać się można powiedzieć wypłakać w rękaw. Ja to traktuje jako spowiedź jako zrzut ciężkiego bólu czegoś co niszczy moją dusze. Jako że nie mam z kim o tym porozmawiać, chce to napisać... może mi to wystarczy. Pewnie wielu z was pomyśli że to jakiś głupi żart bo nikt normalny o takich porach nie pisze po forach i to jeszcze jako "przywitanie". Nie pamiętam jednak kiedy przespałem ostatnia całą noc, dla mnie dzień trwa teraz po 24 godziny i nie wiem tez kiedy skończę pisać. NIE NIE ZAMIERZAM SIĘ ZABIĆ. Samobójstwo jest złe ,a ja po protu muszę porozmawiać o sowich problemach.


Dziewiątego stycznia tego roku zacząłem nową prace na produkcji w jednym z większych miast Polski. Zawsze byłem osoba zamkniętą w sobie raczej twardo stąpająca po ziemi. Taki optymista z nutka cynizmu i sarkazmu. Praca jak praca gówniane zarobki, jednak pracować trzeba. Nie ten post nie będzie o pracy. Bedzie o niej. O kobiecie która kocham być może kochałem i o... niej o demonie którym się okazała, który w niej mieszka. Piętnastego stycznia do naszej grupy dołączyła ona. Zwykła szara myszka o przeciętnej urodzie w ogóle nie w moim typie. Nie planowałem nigdy nawiązywać w pracy bliższych relacji. Z natury jestem dobrym człowiekiem, szybko zauważyłem że nie jadała śniadań, że nie jadała nic chodź była głodna. Na następny dzień zrobiłem więcej kanapek, przyjęła zjadła podziękowała. I tak ja dokarmiałem codziennie aż do dnia wypłaty, a nasza relacja nadal była na poziomie neutralnym. Dziewiątego lutego w dzień pierwszej wypłaty (normalnie powinna być 10 a ten wypadał w sobotę) poszliśmy razem na piwo. Okazało się że mamy wiele wspólnych tematów że lubimy te same książki filmy itp. Ogólnie zaskoczyło miedzy nami. Spotkanie zakończyło się buziakiem w policzek i do się rozeszliśmy. Na następny dzień czekała na mnie pod zakładem i razem poszliśmy na spacer kończąc wczorajsze tematy. Tydzień później wylądowaliśmy razem w łóżku z jej wyraźnej inicjatywy co mnie bardzo zaskoczyło. I tak beztrosko mijał nam pierwszy miesiąc, a nasza relacja przybrała dość nieoczekiwany stan. Coś jakby przyjaźń ale jeszcze nie do końca. Między lutym a kwietniem mieliśmy pierwszy "kryzys". Wrzuciła na fb zdjęcie z nim. Żadna tam nowość przespaliśmy się ze sobą, i o tyle dorobiła facetowi rogi. Na drugi dzień po wstawieniu zdjęcia przyszła jakby nic się nie stało. W sumie nie stało się nic, ale w mojej głowie zaczęła się palić czerwona wielka dioda ostrzegawcza. Zacząłem jej unikać, rozmawialiśmy tylko zawodowo. Wytrzymała tak trzy dni po czym opuściła stanowisko pracy z płaczem i wyszła do domu. Życie nic sobie nie obiecywaliśmy. Skończyłem pracę, wróciłem jak zawsze do domu odpaliłem fb... i wylała się na mnie fala słów z jej strony, z pretensjami że czuje się teraz przeze mnie jak szmata że jej teraz źle itp. a na swoje usprawiedliwienie pisała ze przecież mi mówiła ze się z kimś spotyka. Prosiła o normalna "przyjacielską" relacje a ja po namowie zgodziłem się... gdybym wtedy wiedział to co dziś.
Nasza relacja była czysto przyjacielska chodziliśmy śmialiśmy się piliśmy piwo itp. Któregoś dnia po pracy standardowo piwo i śmieszkowanie, trochę wódki i znowu lądujemy w łóżku. Pierwszy raz została wtedy na noc. Nocna rozmowa ona mówi że chce być sama, że on zerwał z nią kontakt, że tylko przyjaźń ze mną ale z łóżkowymi profitami i jej pomysł na zrobienie sobie syna. Dni zaczynają wyglądać tak samo ja i ona nic więcej się nie liczy, nikt inny nie istnieje. Zaczynam się angażować wsunie zrobiłem to już dawno temu nawet nie wiedziałem kiedy ona chyba też w końcu tyle czasu razem spędzamy, całusy, trzymanie za rękę. Sobota po pracy kupujemy winno film u mnie znowu łóżko. Myślałem że złapałem boga za nogi. Kochałem ją. Niedziela odprowadzam ja do domu. Poniedziałek po pracy dostaje bure od Babci ze sprowadzam dziewczynę na noc. Tak mieszkam a raczej opiekuję się babcią. Mam 31 lat ona 38 i dostaje szlaban na sprowadzania jej do mojego mieszkania. Tak mojego mieszkania. Mój straszy o 5 lat brat mieszka z kobieta beż ślubu od lat dwóch, a ja nie mogę na weekend sprowadzić kogoś kogo kocham. Dramat. Zaczęliśmy obchodzić zakaz wychodząc z domu przed 22 albo spotykać się gdzie indziej. Wracając do brata nie rozmawialiśmy ze sobą półtora roku, sprawy rodzinne nas podzieliły a raczej matka która zadurzyła mieszkanie i uciekła do Anglii. Ona chciała poznać brata, więc pojechaliśmy... raz, drugi, trzeci. Dzięki niej poprawiła się nasza relacja na linii brat brat. To u brata po raz pierwszy powiedziała że "jestem jej facetem". Jedziemy na imprezę do moich znajomych. Ona traci przytomność... odpływa. Alkoholu za dużo alkoholu ale wszyscy trzeźwi. Kładziemy ja na łóżko, ona płacze przez sen wbija mi paznokcie w rękę aż do krwi. Jej oddech jest coraz płytszy, jednak stabilny. Obudziła się po 40 minutach nic nie pamiętając, wychodzimy idziemy do mnie w końcu to tylko 20 minut spacerem. Lubimy przecież spacerować. Podczas spaceru mówi mi że bierze proszki, że ma problemy psychiczne. Takie blizny po 15 letnim związku z mężem który ja bił i gwałcił. Wierze jej w końcu już wcześniej mówiła że jest podczas rozwodu, wcześniej pokazywała tez zdjęcia jak jest pobita. Bardzo mocno pobita...


Niedziela tydzień przed Wielkanocą. Ona mówi mi że wyjeżdża do siostry i musi sobie poukładać wszystko w głowie. Nie dziwie się jej w końcu ma 11 córkę którą chciałem poznać. Wychowałem się bez ojca. Nie wiem jakim zastępczym ojcem będę ale chce spróbować. Chce mieć rodzinę. Swoją rodzinę... Nie ma jej najdłuższe 4 dni mojego życia.
Odwiedza mnie mój przyjaciel. Wrócił właśnie z Krakowa do nas już na stałe. Był pijany gadał od rzeczy, ale ogólnie miło spędziliśmy czas. Na następny dzień miał iść ze mną do firmy dowiedzieć się o prace. Poniedziałek nie odbiera telefonu. Myślę pewnie ma kaca i nie myliłem się, o 17 dzwonił do kogoś mówił że za dużo wypił. Ostatni telefon w jego życiu...
Wielkanoc 8 rano odbieram telefon. W słuchawce płacz i informacja że się powiesił w hotelu z poniedziałku na wtorek. Ten sam poniedziałek w który mieliśmy się spotkać. Przyjechał do mnie wtedy w niedziele, po pomoc po ratunek ja go zlekceważyłem bo myślałem że o tym kiedy ją zobaczę. Zamknąłem się na przyjaciela wbijając ostatni gwóźdź do jego deski...

Święta mijają w słabej atmosferze, nie wychodzę z łóżka myślę o nim ale myślę i o niej zwłaszcza o niej. Pojechał bym do brata wziął psa pospacerował. Psa jednak nie ma brat pochował psa w wielki piątek. Szesnastoletni wilk został uduszony przez brata, bo ten nie mógł patrzeć jak pies się meczy. Męczył się i to bardzo. Rak rozkładał psa żywcem. Wraca ona nic się nie zmienia. Po świętach rzucam prace, ona tez nie jesteśmy w stanie dużej znieś tego syfu w firmie. Spędzamy najlepszy okres razem jaki mieliśmy. Impreza u brata ona znowu zaczyna odpływać. Atak paniki, płacz przez sen, jej zakrwawione paznokcie powbijane w moje dłonie. Jej klatka się nie podnosi... nie oddycha. Dochodzi do siebie w miedzy czasie oni dochodzą do wniosku że jest chora psychicznie że jest wariatką. Nie wieże im w końcu ja kocham i nie pozwolę tak o niej mówić. Ocknęła się wychodzimy skłóceni z innymi. Mijają dni... tygodnie ona się do mnie nie odzywa mimo że jemy razem śniadania... pracujemy razem w jednej firmie. Robi mi kanapki do pracy tak ja jej kiedyś ale udaje że nie istnieje. Najgorsze dwa tygodnie mojego życia, zacząłem zarywać noce budzić się z lękiem w nocy. Kochałem ją a ona... sam nie wiem czy to była jeszcze ona. Po pracy nie dzwoniła nie pisała jak bym nie istniał. Rzuciłem prace. Coraz więcej nieprzespanych nocy, miliony łez, myśli samobójcze. Wiem że zabicie się to nie rozwiązanie, umysł się jednak odcina zaczynają się momenty gdzie nie kontroluje własnych ruchów. Tłumacze to sobie jeszcze stresem przedrozwodowym. W końcu to w tym miesiącu.
Na fb pojawia się znowu on ten który zerwał z nią kontakt zrezygnował z przywileju spędzania z nią czasu.


Po miesiącu dostaje sma od niej... zejdź na dół chodź na spacer. Godzina 21:30 ale ok schodzę. Jest kompletnie pijana chce rozmawiać, idziemy do naszego parku. Mówi mi że wszystko się zmieniło że już się nie możemy spotykać. Że nie jestem dla niej. Pytam dla kogo ona że dla nikogo.Ona płacze, przytulam ja zaczynamy się całować. Usypia mi wisząc na szyj. Śpi ponad 4 godziny. W tej samej pozycji. Budzi się łapie mnie za rękę idziemy na spacer. Idziemy gadamy śmiejemy się. Ona nagle wyrywa mi swoja dłoń i mnie odpycha. Twierdząc ze tak musi być. Po kilku dniach na fb pisze ze wybrała jego... że jest zdzira i zabawiła się moimi uczuciami że mam o niej zapomnieć bo nic więcej nie będzie. Zaczynają się puste dni nieprzespane noce, huśtawki nastroju razem jestem zły za chwile płaczę. Śpię tylko w pozycji embrionalnej. Staram się wychodzić do ludzi zapomnieć. W nowej pracy jestem wrakiem człowieka, dobrze że się ciepło zrobiło chodzą w okularach przeciwsłonecznych. Nikt nie widzi że płaczę. Cały czas płaczę wrażliwy jestem i oddany, wiec płacze i cierpię. Przez fb udaje mi się ja namówić na spotkanie w końcu musi zabrać swoje rzeczy. Nie chce ich. Nie chce żeby cokolwiek mi o tym przypominało.

Piątek dzień spotkania. 7:30 stoję na przestanku mam jechać do pracy. Pierwszy atak paniki z mojej strony. Boże co się dzieje. Nie mogę oddychać płacz, uginają mi się nogi.
Przechodzi. Cały dzień wymieniamy się wiadomościami próbuje o nią zawalczyć po raz ostatni. Nie udaje się. Jadę na 18 na miejsce spotkania wiem co za chwile się wydarzy. Gdzieś w głębi jestem już z tym pogodzony. Oddaje jej rzeczy w tym książki które mi pożyczyła. Ona mówi że chce jeszcze ze mną pogadać piwo wypić. Nie oddaje mi moich książek twierdząc ze jeszcze ich nie przeczytała. Wyjęła za to kolejne swoje żebym miał co czytać. Gadamy pijemy piwo jest jak dawniej. Spotkanie się przedłuża, ona mówi o nim że z charakteru to jej męża przypomina. Robi się ciemno my jednak nie chcemy się rozstawać. Spacerujemy. Planujemy wspólny wyjazd w sierpniu. Idziemy do lasu. Całujemy się ona zaczyna się rozbierać i prowadzić grę wstępna. Przejąłem inicjatywę. Uprawiamy sex w pewnym momencie ona, wstaje zaczyna płakać i uciekać w stronę drogi. W połowie rozebrana zaczyna uciekać ze łzami w oczach. Gonie ja łapię za barki pytam się co się stało. Mówi mi że ona nie chciała uprawiać ze mną seksu. Właśnie zasugerowała że ja zgwałciłem. Na drugi dzień pisze mi że nie chciała że miała jakiś koszmar i nie chciała żeby ja nienawidził. Nasze kontakty się poprawiają na jakiś tydzień do następnego spotkania. Na spotkaniu oznajmia mi że jedzie z nim na 2 tygodnie do Mielna. Teraz już za tydzień. Pojechali ona ona jej córka... i jego córka. Tak to wyglądało. Nie wstawiła żadnego zdjęcia na fb z tego wyjazdu gdzie są razem. On tak wiem że byli. W W sobotę wróciła z urlopu. Urlopu który jeszcze niedawno miała spędzić ze mną. Poniedziałek. Pojechałem do niej pod dom oddać jej książki. Nie zamieniłem z nią żadnego zdania nawet na nią nie spojrzałem. We wtorek rano pisała że możemy wypić jakieś piwo zobaczyć co z tego wyjdzie. Wieczorem stwierdziła że jednak nie bo za dużo mam do niej żalu i złości...

Jest środa 4 rano wchodzę w internet czuje że muszę to z siebie wyrzucić...


Czy ja kocham? Chyba już nie. Tęsknię na pewno. Jestem sam nie mam z kim o tym porozmawiać nie ma mnie kto wysłuchać. Czy pomogło? Teraz tak ale jak przyjdzie noc wrócą demony. Kiedy zostanę sam wróci płacz wróci smutek.
 
     
Thunder_M 
Nowy

Wiek: 42
Dołączył: 29 Cze 2018
Posty: 7
Skąd: Jessheim
Wysłany: 2018-07-12, 14:23   

O pierunie!

No na zone to raczej material nie jest, istny rollecoster. Lepiej odbij bracie bo sie wykonczysz!
 
     
Est 
Nowy


Wiek: 27
Dołączył: 28 Maj 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-12, 22:49   

Witam.
Zgadzam się z przedmówcą, trafiłeś niestety na mocno niestabilną psychicznie osobę, w takich przypadkach najlepszym co możesz zrobić to całkowicie zerwać kontakt, nie odpowiadać, nie odbierać telefonów, choćby i zablokować na każdej możliwej platformie. Patrząc na te ciągłe wahania "chcę być blisko" "nie chcę mieć z tobą nic wspólnego" wykończysz się chłopie jeśli nadal tak to będzie wyglądać, może to i będzie boleć, ta absencja jej osoby, jednak jeśli nie pozbędziesz się nadziei, że "coś może z tego jeszcze będzie" wszystko pójdzie jedynie ku gorszemu.

Trzymaj się, nie pij za dużo ;-) , czas leczy rany.
 
     
Raziel 
Nowy

Wiek: 37
Dołączył: 11 Lip 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-13, 08:02   

Trzymam się stabilnie nie pije. Nie rozmawiamy mam ja zablokowana na fb numer telefonu. Spie coraz więcej ale to chyba dlatego że organizm dopomina się regeneracji. Ogólnie zacząłem urlop... smutny urlop...
 
     
długopis 
Aktywny


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 439
Wysłany: 2018-07-13, 22:54   

Witaj!
Niestety tego typu huśtawka (odpychanie przez kobietę, a potem usilne próby powrotu) bardzo potrafi rozchwiać psychikę.
Wiem, że łatwo pisać, ale błąd zrobiłeś, że po tej czerwonej diodzie uległeś po jej namowach. Wtedy powinieneś stwierdzić, że nie chcesz mieć z taką osobą do czynienia lub być bardzo ostrożny w tej relacji (mocne ograniczenie kontaktu do np godziny w tygodniu, czasu spędzanego, ustalenie granic), a nie się otworzyć i zadurzyć...

Pewnie częściowo było Ci jej żal i chciałeś jej pomóc (wcześniejsze małżeństwo), ale pamiętaj że gdy np ratownicy medyczni idą na miejsce wypadku oni stawiają swoje życie i zdrowie nad pomocą poszkodowanym i to jest rozsądne.

Daj sobie z nią spokój. Nie wiem co w zamian tylko zaproponować. Na pewno nie izoluj się od innych ludzi, bo izolacja utrudnia powrót do siebie.

Trzymaj się i szanuj swoje zdrowie i życie.
 
     
Est 
Nowy


Wiek: 27
Dołączył: 28 Maj 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-13, 23:53   

To dobrze, że nie pijesz, w ciężkich momentach w życiu alkohol potrafi zdominować sporą część codzienności i utrudnić powrót do normalnego funkcjonowania.

Wierzę, że dasz sobie radę, trzymaj się :)
 
     
Raziel 
Nowy

Wiek: 37
Dołączył: 11 Lip 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-14, 09:52   

Teraz pozostaje czas. Dużo czasu z którym nie wiem co robić ale powoli powoli zaczynam go zapełniać.
 
     
No_drama
Początkujący


Dołączył: 14 Lut 2017
Posty: 176
Wysłany: 2018-07-16, 18:12   

To po prostu straszne, trzymaj sie i najepiej odciac sie zupelnie, inaczej nigdy sie nie wygrzebiesz.Nie warto niszczyc wlasnego zycia.

A czas...byle nie myslec...grasz w jakies gry? Moze powinienes zaczac grac, swietne czasopozeracze ;-) Glowa do gory, bedzie lepiej. Kiedys. "Jutro" to najpiekniejsze slowo swiata.
 
     
długopis 
Aktywny


Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 439
Wysłany: 2018-07-16, 19:43   

Raziel napisał/a:
Teraz pozostaje czas. Dużo czasu z którym nie wiem co robić ale powoli powoli zaczynam go zapełniać.

Moim zdaniem warto dać sobie czas, ale nie za dużo. Jeśli będziesz miał problemy po kilkunastu tygodniach lub max kilku miesiącach to nie ma sensu tracić czasu i lepiej iść do lekarza po leki, by lepiej sobie radzić.
Sam nigdy nie byłem, ale teraz na swoim miejscu zrobiłbym inaczej w przeszłości i po prostu zaszedłbym pewnie dalej w swoim życiu do tej pory.
 
     
Raziel 
Nowy

Wiek: 37
Dołączył: 11 Lip 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-17, 10:05   

Ciężko opisać teraz moje życie. Niby człowiek się pogodził ale jednak czegoś brakuje. Nie wiem czy jej czy może takiej osoby jak ona. Jest lato człowiek by z domu wyszedł na spacer pogadał by z kimś a tu... pozostaje spacer i nic więcej. Dobrze wiem że czas leczy rany, jednak ubolewam nad faktem że ludzie potrafią być tak podli i fałszywi.

No_drama napisał/a:

A czas...byle nie myslec...grasz w jakies gry? Moze powinienes zaczac grac, swietne czasopozeracze ;-) Glowa do gory, bedzie lepiej. Kiedys. "Jutro" to najpiekniejsze slowo swiata.


Tak pogrywam na PCcie w WOWa. Jednak uważam że to jest rozrywka dobra na inna porę roku... i nowy dodatek dopiero w Sierpniu.




długopis napisał/a:
Jeśli będziesz miał problemy po kilkunastu tygodniach lub max kilku miesiącach to nie ma sensu tracić czasu i lepiej iść do lekarza po leki, by lepiej sobie radzić.
Sam nigdy nie byłem, ale teraz na swoim miejscu zrobiłbym inaczej w przeszłości i po prostu zaszedłbym pewnie dalej w swoim życiu do tej pory.


Moja psychika jest ok. Tzn jest coraz lepiej ale mentalnie no cóż mentalnie żaden lekarz mi nie pomorze.
 
     
chybakosmitka
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-30, 10:33   

Byłeś w związku toksycznym. Po takim czymś po pierwsze długo dochodzi się do siebie, po drugie i niekiedy potrzebna jest pomoc psychologiczna albo psychiatryczna, bo najczęściej po zakończeniu związku toksycznego człowiek nie przypomina człowieka, tylko wrak.
Z doświadczenia mówię.

Może opiszę tutaj mój długoletni toksyczny związek, kiedyś.
Na razie nie mam siły na odgrzebywanie trupa, mimo że moja relacja skończyła się... kilkanaście lat temu.
Ostatnio zmieniony przez chybakosmitka 2018-07-30, 10:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Raziel 
Nowy

Wiek: 37
Dołączył: 11 Lip 2018
Posty: 23
Wysłany: 2018-07-30, 22:34   

chybakosmitka napisał/a:
Byłeś w związku toksycznym. Po takim czymś po pierwsze długo dochodzi się do siebie, po drugie i niekiedy potrzebna jest pomoc psychologiczna albo psychiatryczna, bo najczęściej po zakończeniu związku toksycznego człowiek nie przypomina człowieka, tylko wrak.
Z doświadczenia mówię.

Może opiszę tutaj mój długoletni toksyczny związek, kiedyś.
Na razie nie mam siły na odgrzebywanie trupa, mimo że moja relacja skończyła się... kilkanaście lat temu.


Ja takich ludzi nazywam wampirami energetycznymi. Sam sobie się dziwię że dałem się w to wciągnąć.

PS. Jest już dobrze powoli wracam do gry :)
 
     
chybakosmitka
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-31, 10:20   

Raziel napisał/a:
chybakosmitka napisał/a:
Byłeś w związku toksycznym. Po takim czymś po pierwsze długo dochodzi się do siebie, po drugie i niekiedy potrzebna jest pomoc psychologiczna albo psychiatryczna, bo najczęściej po zakończeniu związku toksycznego człowiek nie przypomina człowieka, tylko wrak.
Z doświadczenia mówię.

Może opiszę tutaj mój długoletni toksyczny związek, kiedyś.
Na razie nie mam siły na odgrzebywanie trupa, mimo że moja relacja skończyła się... kilkanaście lat temu.


Ja takich ludzi nazywam wampirami energetycznymi. Sam sobie się dziwię że dałem się w to wciągnąć.

PS. Jest już dobrze powoli wracam do gry :)


Wiesz, znam ludzi, którzy pod wpływem takich toksyn, czy wampirów, popełniali samobójstwo "z miłości" albo próbowali popełnić. Sama miałam tego rodzaju myśli, już pod koniec mojego "cud" związku.
Chciałam się zabić, gdyż miałam poczucie, że jestem ludzkim śmieciem i że to, co mi się mogło zdarzyć najlepszego to "on".

No, proszę Cię...

Wampir energetyczny, związek toksyczny = popularnie mówiąc: jeden pies.
Ja mam na to jeszcze jedno określenie: Matrix.
Ja też się sama sobie dziwiłam, że tyle czasu tkwiłam szkodliwej dla mnie relacji, ale to zdziwienie oraz szkodliwość relacji do mnie dotarło, kiedy wyszłam z Matrixa ;)

I też już jest dobrze, bo przecież są ważniejsze sprawy w życiu niż, żeby mi ktoś jeździł po berecie i to za moją "zgodą" oraz nazywał to miłością albo czymś w podobie.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Samotność Forum © 2011 - 2024
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group

Mapa Serwisu Google XML RSS