Nie negujesz. To miło z Twojej strony.
A niby dlaczego miałbyś negować? Prawie wszyscy moi wydziarani znajomi traktują tatuaże w kategoriach totemicznych, nie że to dwie kreski i kropka albo wybryk nastolatka po pijaku. Albo te, jak im tam, tribale. Tribal pierwotny, prawdziwy, to symbol przynależności do plemienia, znak grupy, coś, co jest więcej niż symboliczne. A co drugi "kark" z kajdanem na neku ma wydziaranego "tribala", bo to jest modne i blachary na to lecą.
Nie neguję.
Każdy się dziara jak chce.
Są tatuaże i "tatuaże". Tak samo jak są Ludzie i parapety. Ja również traktuję tatuaże jako moje totemy, a nie mam run na sobie... Poza tym, naprawdę i mimo wszystko, nie rozumiem określenia, że czegoś "nie wolno" tatuować. W sensie - jakiegoś symbolu, czy znaku. Widziałam Chrystusa na plecach, Boga na klatce piersiowej, runy, ale nie że symbole tylko, kamienie runiczne całe, ułożone w konkretny napis - na szyi, nogach.
Można mieć lekkie obawy przed tatuowaniem któregoś miejsca na ciele, na przykład. Dziaranie oczu, albo ust uważam za szkodliwą głupotę (o ile może być nieszkodliwa w tym przypadku), ale... Nie neguję. To wybór dorosłych ludzi i szczerze wierzę w to, że wiedzą, co robią.
Jest takie powiedzenie, popularne wśród "wydziaranych": To dobrze, że tatuaże bolą, inaczej każda p***a mogłaby się wydziarać.
Chodzi o tzw. tatuaże prawdziwe, duże, wymagające kilku godzin dziarania albo nawet kilku sesji całodziennych.
Wykonanie każdego mojego tatuażu trwało kilka godzin. Bolało jak cholera albo dwie. Nie żałuję ani jednej sekundy spędzonej u mojego tatuatora. Biorąc pod uwagę, że tatuowanie to proces bolesny... Cóż. Jedyne, co mogę powiedzieć, że po pierwszym tatuażu (6 godzin dziarania) wyszłam od tatuatora i stwierdziłam, że... coś się zmieniło we mnie, w mojej głowie. Tatuaż dodał mi sił, naprawdę.
A to był "tylko" smok.
Co jest zakazane, czego nie wolno dziarać - myślę, że to jest kwestia osobista, wręcz intymna.
A i jeszcze jedno - gdybyś rzeczywiście chciał sobie zrobić tatuaż, to byś miał coś, co ja nazywam "parcie na dziarę". A kiedy się posiada "parcie na dziarę", się idzie do tatuażysty i się dziara.
Zrobić sobie dziarę żeby mieć dziarę serio? To się mija z celem.
Robiąc sobie Jezusa na krzyżu ludzie akceptują jego istnienie. Akceptują też warunki wiary która tak naprawdę wszędzie jest taka sama tylko w innych odłamach. To samo jest z runami. Robisz sobie znaki runiczne raczej przyjmujesz że są po coś. Są po to żeby działały. Skora mają działać dajesz im moc. Skoro dajesz im moc akceptujesz fakt jak działają. Jedni je maja i są zadowoleni ja ich nie chce bo akceptuje fakt że po pewnym czasie może mi zaszkodzić. Fajnie jest czasami poczytać o czymś co chce się mieć i zgłębić temat. Sama napisałaś "ale nie że symbole tylko, kamienie runiczne całe, ułożone w konkretny napis - na szyi, nogach" czyli nie maja jednak konkretnych run a talizmany które powinien składać runista lub maja też całe inskrypcje które po przetłumaczeniu na nasz są zwykłymi słowami.
chybakosmitka [Usunięty]
Wysłany: 2018-08-02, 19:37
Raziel napisał/a:
Zrobić sobie dziarę żeby mieć dziarę serio? To się mija z celem.
Robiąc sobie Jezusa na krzyżu ludzie akceptują jego istnienie. Akceptują też warunki wiary która tak naprawdę wszędzie jest taka sama tylko w innych odłamach. To samo jest z runami. Robisz sobie znaki runiczne raczej przyjmujesz że są po coś. Są po to żeby działały. Skora mają działać dajesz im moc. Skoro dajesz im moc akceptujesz fakt jak działają. Jedni je maja i są zadowoleni ja ich nie chce bo akceptuje fakt że po pewnym czasie może mi zaszkodzić. Fajnie jest czasami poczytać o czymś co chce się mieć i zgłębić temat. Sama napisałaś "ale nie że symbole tylko, kamienie runiczne całe, ułożone w konkretny napis - na szyi, nogach" czyli nie maja jednak konkretnych run a talizmany które powinien składać runista lub maja też całe inskrypcje które po przetłumaczeniu na nasz są zwykłymi słowami.
Nie masz tatuażu.
Pogadamy, kiedy sobie, może ewentualnie kiedyś (w co wątpię) tatuaż zapodasz.
Obecnie rozkmina w temacie przypominałaby rozmowę z głuchym o muzyce.
Owszem, można.
Ale po co.
Nie masz tatuażu.
Pogadamy, kiedy sobie, może ewentualnie kiedyś (w co wątpię) tatuaż zapodasz.
Obecnie rozkmina w temacie przypominałaby rozmowę z głuchym o muzyce.
Owszem, można.
Ale po co.
To że nie mam białaczki nie znaczy że nic o niej nie wiem :d ale spoko tez uważam że nie ma się co przekrzykiwać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach